Polacy coraz rzadziej zgłaszają sprawy mobbingowe

Opublikowano: 25.11.2024 | Kategorie: Gospodarka, Prawo, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 943

W trzech kwartałach br. wpłynęło 795 skarg w kwestii podejrzeń o działania mobbingowe. To o 12,8% mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy takich przypadków odnotowano 912. Tak wynika z danych Państwowej Inspekcji Pracy. Zdecydowaną większość stanowią skargi podpisane, mimo że nastąpił spadek w odniesieniu do poprzedniego roku. W omawianym okresie tego roku podjęto też 740 czynności kontrolnych. To o 12,9% mniej niż rok wcześniej, kiedy było ich 850. Spośród wszystkich złożonych skarg tylko 71 okazało się zasadnych, czyli tyle samo, ile było ich w analogicznym okresie zeszłego roku.

Z danych przekazanych przez Państwową Inspekcję Pracy – Główny Inspektorat Pracy wynika, że w trzech kwartałach br. wpłynęło dokładnie 795 skarg w kwestii podejrzeń o działania mobbingowe. To o 12,8% mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy takich przypadków odnotowano 912. Zdaniem Wioletty Żukowskiej-Czaplickiej, eksperta ds. społeczno-gospodarczych Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP), spadająca już drugi rok z rzędu liczba skarg to powód do zadowolenia. „Osobnym pytaniem pozostaje to, z czego ten spadek wynika. Czy zmniejszyła się skala problemu, czy też pracownicy nie chcą zgłaszać tego rodzaju spraw do PIP-u, ponieważ skuteczność działań inspekcji jest niska i zazwyczaj i tak trafiają one do sądu? Podłożem problemów związanych z dochodzeniem sprawiedliwości w sprawach o mobbing jest też to, o czym mówi się od wielu lat, sama definicja mobbingu zawarta w Kodeksie pracy. Z tym wiąże się konieczność spełnienia wszystkich przesłanek wskazanych w tym przepisie” – dodaje Żukowska-Czaplicka.

Niezależnie od wszystkiego widać, że świadomość tego, czym jest mobbing, stale rośnie w naszym społeczeństwie i to nie tylko wśród pracowników, ale też pośród samych pracodawców. To powinno być dobrym sygnałem w sprawie. „To już jest zupełnie inny rynek pracy niż jeszcze 10 lat temu i zachowania, na które kiedyś przymykano oko, teraz już nie są tolerowane. Nie zawsze jednak mobbing jest prawidłowo rozumiany. Nie jest nim np. negatywna ocena pracy pracownika bądź krytyka sposobu wykonywania pracy. Przypominam, że mobbing to działania o charakterze ciągłym i uporczywym. Nie są nim przypadki incydentalne” – wyjaśnia ekspertka Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Z kolei Michał Pajdak z platformy e-Psycholodzy.pl podejrzewa, że za spadkiem liczby zgłoszeń dotyczących mobbingu mogą stać sami pracodawcy, którzy – mając coraz większą świadomość problemu – wprowadzają odpowiednie procedury przeciwdziałania mobbingowi oraz wspierają otwartą komunikację w tego typu kwestiach. „Blisko 800 zgłoszeń to wciąż dużo, tym bardziej że mobbing to zjawisko trudne do wykrycia i udowodnienia, a osoby dotknięte problemem nie zawsze decydują się na oficjalne zgłoszenia. Dlatego podejmowane przez ww. urząd przypadki mogą stanowić jedynie wierzchołek góry lodowej. Dla wielu ofiar omawianych zjawisk Państwowa Inspekcja Pracy jest bardziej dostępną instytucją niż sąd ze względu na prostszy tryb zgłaszania, mniejsze koszty i szybszy czas reakcji. Ponadto przekazanie sprawy do PIP może być postrzegane jako mniej radykalne rozwiązanie niż skierowanie jej od razu do sądu” – uważa Michał Pajdak.

Z ww. danych również wynika, że maleje liczba skarg, pod którymi wnioskodawcy się podpisują. W pierwszych trzech kwartałach zeszłego roku do PIP trafiło 57 anonimów i 855 podpisanych skarg. W analogicznym okresie tego roku było ich odpowiednio 43 do 752. Psycholog Michał Murgrabia z platformy ePsycholodzy.pl, stwierdza, że przewaga skarg podpisanych nad anonimowymi może sugerować wzrost świadomości pracowników w zakresie możliwości zgłaszania mobbingu. Te pierwsze pozwalają podjęcie działań kontrolnych. „ PIP nie nadaje biegu anonimowo zgłaszanym sprawom. Ofiary mobbingu powinny o tym wiedzieć i szukać skutecznej metody dochodzenia swoich praw. A wydaje się, że obecnie jest nią dochodzenie sprawiedliwości z tytułu naruszenia dóbr osobistych, ponieważ udowodnienie mobbingu przed sądem jest bardzo trudne i wiąże się z dużymi emocjami, a sam proces trwa zazwyczaj latami, co jest też wyczerpujące dla samych ofiar mobbingu” – podpowiada ekspertka z FPP.

W trzech kwartałach tego roku podjęto również o 12,9% mniej czynności kontrolnych niż w analogicznym okresie roku poprzedniego (740 czynności wobec 850). Michał Pajdak podejrzewa, że może to wynikać ze wspomnianej już mniejszej liczba zgłoszeń, ograniczeń kadrowych PIP-u lub większego skupienia się na bardziej skomplikowanych, wymagających czasowo sprawach. Warto to zestawić z innymi danymi. W analizowanym okresie 2023 roku tylko 71 skarg okazało się zasadnych. Identycznie było w trzech kwartałach br. Rodzi to pytanie o to, czy pracownicy rozumieją, czym w ogóle są działania mobbingowe. „Część pracowników może błędnie postrzegać jednorazowe konflikty lub trudne relacje w pracy jako mobbing. Ma on jednak definicję prawną, która obejmuje systematyczne, długotrwałe działania, mające na celu poniżenie lub wyeliminowanie pracownika z zespołu. Z tego powodu wiele zgłoszeń, choć związanych z konfliktami czy niewłaściwym zarządzaniem, nie spełnia kryteriów mobbingu” – przypomina Michał Pajdak.

Ekspertom trudno jest odpowiedzieć na pytanie, jak w najbliższych miesiącach będzie się kształtowała liczba skarg. Wioletta Żukowska-Czaplicka z FPP podkreśla, że obowiązująca od września 2024 roku ustawa o ochronie sygnalistów nie obejmuje mobbingu. Podejrzewa, że w związku z tym może się więc okazać, iż ofiary mobbingu będą chętniej korzystały ze wsparcia ze strony PIP, która jest organem systemowo właściwym w zakresie ochrony praw pracowników, bądź będą dochodziły swoich praw bezpośrednio na drodze sądowej. Michał Pajdak uważa z kolei, że w najbliższych miesiącach liczba skarg może pozostać względnie stabilna, ale na ostateczną skalę wpłyną takie czynniki, jak wzrost świadomości pracowników, zmieniająca się sytuacja gospodarcza i rynek pracy, a także polityka informacyjna PIP-u. „Jeśli chodzi o liczbę podjętych czynności kontrolnych, można przypuszczać, że pozostanie ona na podobnym poziomie, z ewentualnym wzrostem, jeśli PIP zdecyduje się przeznaczyć więcej zasobów na kontrole warunków pracy. Trudno przewidzieć wzrost liczby zasadnych skarg. Wiele zależy od jakości oraz kompletności zgłoszeń oraz od tego, czy pracownicy mają jasne dowody na mobbing” – podsumowuje Murgrabia.

Źródło: MondayNews.pl

image_pdfimage_print

TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

9 komentarzy

  1. Baba Jaga 25.11.2024 13:11

    A po co mam wnosić kolejną sprawę, skoro wniosłam dwie sprawy o zmuszanie do włączania kamery na Teamsie podczas rozmowy rekrutacyjnej. Jedna z tych rozmów dotyczyła dyskryminacji spowodowanej przez LottoMerkury sp. z o.o. i PIP odmówił interwencji. Rozmowa odbyła się z inicjatywy rekrutera o jakże polskim nazwisku Anastazja Ciftci. PIP uznał że nie było duskryminacji (mimo zapisu art. 22 index 1a ust. 2 kodeksu pracy) zmuszając mnie do przekazania danych biometrycznych podczas rozmowy kwalifikacyjnej, mimo, że 10 lat wcześniej ciężkie naruszenie prawa stanowiło żądanie zdjęcia w CV.

    Po co więc mamy tam pisać, skoro urząd działa bezprawnie i chroni tych zwyrodnialców łamiących nasze prawa i karmiących danymi biometrycznymi Google, Apple i Microsoft?

    BTW. UODO sprawą też się nie zajął, bo nie zgodziłam się na przekazanie danych biometrycznych i sprawa jest ich zdaniem przez to bezprzedmiotowa.

    Z tego wynika, że polskie urzędy (PIP, UODO) chronią przestępców. I nie jest to nadużycie słowa, bowiem przestępstwem z art. 107 i 108 ustawy o ochronie danych osobowych jest przetwarzanie danych osobowych bez czyjejś zgody, a jeżeli się potem odmawia usługi (rekrutacji) bo ktoś odmawia podania tych danych, jest to nic innego jak przygotowywanie się (usiłowanie) do popełnienia przestępstwa. Przygotowania do przestępstwa też są w Polsce przestępstwem. Toteż PIP i UODO odmawiając ścigania chroni przestępców przygotowujących się do popełnienia przestępstwa przeciwko prywatności.

  2. Irfy 25.11.2024 19:13

    @Baba Jaga
    Osobliwa interpretacja przepisów i ochronie wizerunku:) Jeżeli dotarłaś do etapu „rekrutacji na teamsach” to znaczy, że przedtem odbyłaś już wstępną rozmowę przez telefon, żeby uzgodnić termin i warunki tej rozmowy na teamsach. I wtedy mogłaś zastrzec, że na teamsach chętnie się spotkasz, ale bez włączonej kamery. Co więcej, takie zastrzeżenie mogłaś również dopisać podczas pisemnego potwierdzenia takiego spotkania. Firmy zawsze proszą o potwierdzenie spotkania w odpowiedzi na mail z linkiem do niego. Nie wierzę, żeby firmy zignorowały taką klauzulę albo pomimo niej nie zrezygnowały z rozmowy na teamsach.

    To raz. Dwa – rekrutacja nie jest żadną „usługą”. Jest negocjacjami handlowymi. A kamerę każą ci włączać dlatego, żebyś nie zatrudniła jakiegoś zawodowego uczestnika rekrutacji i nie naciągnęła firmy na miesięczną pensję. Bo to naprawdę dobry biznes. Szukasz pracy gdzie wymagają na przykład języka wietnamskiego. We wszystkich firmach, którzy takich ludzi poszukują. Potem bierzesz kogoś, kto znakomicie mówi po polsku angielsku i wietnamsku, przechodzisz rozmowę bez kamerki i dostajesz tę fuchę, bo takich ludzi jest mało. CV możesz sobie spreparować dowolne.

    Podpisujesz umowę na kilkanaście tysięcy i bujasz się zdalnie dopóty, dopóki nie wyjdzie, że nie masz o wietnamskim pojęcia. Znałem ludzi, może nie z wietnamskim, ale językami europejskimi, którzy w ten sposób przebujały się ze 3 miesiące. Zatrudniasz się w trzech firmach, ciągniesz dobrą, potrójną pensję a potem szukasz innych jeleni. Stąd wymóg kamerek na stanowiska, w których twarzą się nie pracuje.

  3. Baba Jaga 25.11.2024 19:24

    > @Baba Jaga – to co Ty opisujesz nie ma nic wspólnego z mobbingiem opisywanym w artykule.

    Nie skądżeby bo odmawianie komuś pracy za to, że skorzystał z prawa do obrony prywatności to nie jest mobbing. Idź Rozbi i rozbij głowę o mur.

    > Osobliwa interpretacja przepisów i ochronie wizerunku:) Jeżeli dotarłaś do etapu „rekrutacji na teamsach” to znaczy, że przedtem odbyłaś już wstępną rozmowę przez telefon, żeby uzgodnić termin i warunki tej rozmowy na teamsach.

    nie jest to prawda. Cały czas wskazywałam, że chcę odbyć rozmowę w siedzibie firmy, bez potrzeby na zgadzanie się na nagrywanie mojego wizerunku i bez przesyłania tych danych do Microsoftu. Przeczytaj może wskazany artykuł prawa zanim się wypowiesz.

    > Co więcej, takie zastrzeżenie mogłaś również dopisać podczas pisemnego potwierdzenia takiego spotkania

    W CV było napisane «nie rozmawiam na kamerkach i nie wyrażam zgody na przesyłanie danych firmom trzecim».

    > Firmy zawsze proszą o potwierdzenie spotkania w odpowiedzi na mail z linkiem do niego.

    Potwierdzenia nie dostali. Zapytałam w odpowiedzi o podanie adresu (mieszkam w tym samym mieście).

    > Nie wierzę, żeby firmy zignorowały taką klauzulę albo pomimo niej nie zrezygnowały z rozmowy na teamsach.

    Tak się składa, że tak zrobiły – zignoworały i całość rozmowy mam nagraną.

    > To raz. Dwa – rekrutacja nie jest żadną „usługą”. Jest negocjacjami handlowymi

    Poczytaj więc sobie o zakazanych praktykach. Rekrutacja to jest coś co regulują przepisy prawa pracy i w tym przypadku te przepisy zostały złamane z premedytacją.

    > A kamerę każą ci włączać dlatego, żebyś nie zatrudniła jakiegoś zawodowego uczestnika rekrutacji i nie naciągnęła firmy na miesięczną pensję.

    Ty też idź strzel baranka o ścianę i wytrzeźwiej. Dane biometryczne można przetwarzać tylko za zgodą osoby. Przepisy KP zabraniają inicjatywy rekrutera. Nie ma prawa prosić o włączenie kamery a już sama prośba taka jest złamaniem przepisu KP. Przeczytaj art. 9 RODO.

    > CV możesz sobie spreparować dowolne.

    Od tego jest możliwość proszenia o spotkanie w siedzibie firmy.

    > Podpisujesz umowę na kilkanaście tysięcy i bujasz się zdalnie dopóty, dopóki nie wyjdzie, że nie masz o wietnamskim pojęcia.

    Tak więc teraz zakupię sztuczną inteligencję podobną do xpressioncamera.com, wyszkolę bota by odbył za mnie rozmowę, Zamówię laptopa, podłączę spoecjalne urządzenie w miejsce kamery i będzie z nimi rozmaiwała sztuczne inteligencja, skoro chcą mieć dane biometryczne, to dostaną czyjeś, nie moje, pogada z nimi AI będą zadowoleni, a potem się weźmie pieniążki za oferowanie im podszkolonego bota a nie moje doświadczenie. Na to zasługują to to dostaną.

    Na reszcie się zarobi w ten sposób, że pójdzie się do dentysty tam gdzie wiadomo że są kamery w gabinetach zabiegowych, odbędzie się przegląd, potem się powie, że się odkryło kamery w gabinecie i pozwie gościa na kilkadziesięt tysi za łamanie praw człowieka i prawa do prywatności. Trzeba tak zacząć walczyć zarówno z dentystami bezprawnie nagrywającymi wizyty jak i pracodawcami bezprawnie żadającymi biometrii.

  4. Katarzyna TG 25.11.2024 19:59

    @Irfy ale przecież ci „zawodowi uczestnicy rekrutacji” o których piszesz to tylko odpowiedź rynku na patologię pracy zdalnej więc tak jakby mylisz przyczyny ze skutkami:)

    Bo przecież nikt by nikogo nie oszukał gdyby rekrutacja tak jak kiedyś przebiegała face to face, prawda?

  5. Irfy 25.11.2024 21:32

    @Katarzyna TG
    Praca zdalna to nie żadna „patologia”. Mi osobiście oszczędza co najmniej półtorej godziny dziennie na bezsensowne i co najważniejsze, bezpłatne dojazdy do biura. W którym zawsze i tak mam gorsze warunki do wykonywania tego, czym się zajmuję. Biuro to relikt pańszczyzny, podczas której Janusz biznesu musiał doglądać swoich parobków, żeby ci w ogóle cokolwiek zrobili.

    Mnie w ten sposób batożyć nie trzeba. Co więcej, natychmiast widać, czy jest zrobione, czy nie jest. Bo jeśli nie jest, powstaje naprawdę gruba afera. Której nie da się zamaskować heheszkami, mową trawą, czy tworzeniem ton papierzysk symulujących pracę. Zdalne rekrutacje też bardzo lubię, ponieważ znów – oszczędzają mi czas. Nie muszę ubierać się jak stróż w Boże Ciało, marnować czas na dojazdy i obowiązkowe 15 minut na to, żebym „stracił pewność siebie i nie zdołał płynnie wygłaszać tego, co cobie przygotowałem przed przyjściem i mówił wyłącznie całą prawdę”.

    Nie żartuję, to jedna z ulubionych strategii rekruterów, dla mnie męcząca do wyrzygania. I irytująca, bo przedłuża rekrutację o kolejne minuty. A jeśli ktoś ma samozaparcie i godzi się na 3 albo i 4 etapy rekrutacji, to musi jeździć do biura potencjalnego pracodawcy za każdym razem. Dziękuję serdecznie. Wolę teams i kamerkę.

  6. Baba Jaga 26.11.2024 02:03

    > Praca zdalna to nie żadna „patologia”.

    Irfy. Ależ oczywiście, że zdalna praca to patologia.

    1. Urzędy nie mogą skutecznie bronić praw pracowniczych. Póki było wiadomo gdzie są pracownicy i wszyscy byli w jednym miejscu skutecznie można było przeprowadzać kontrole.

    2. Pracownicy płacą obecnie za prąd i transfer danych zamiast żeby płacił za to pracodawca, skoro dla niego wykonywana jest praca.

    3. Brak jest spotkań i kontaktów międzyludzkich. Ludzie toną w szpiegusiach-smartfonikach bo nie mają prawdziwych znajomych. Nie rozwija się współczucie względem drugiego człowieka. Dochodzi do totalnej znieczulicy i dalszego podziału społeczeństwa, bowiem ludzie nie tworzą społeczności a zamiast tego są mamieni antyspotkaniami na teamsie. Doprowadza to do tego, że gdy trzeba się spotkać a nie antyspotkać ludzie się tego kontaktu panicznie boją. Poprosi się takiego o cokolwiek a on chce to zrobić na smartfoniku i tak też odpowiedzieć. Biorą się też takie patologie, że mówisz komuś osobiście że chcesz się z nim spotkać a on odpowiada «aaale w jakiej aplikacji możemy się spotkać» – cytat realny gdy proponowałam rozmowę Rezyliance.

    4. Przestała istnieć zarówno tajemnica przedsiębiorstwa jak i tajemnica domowa. Pracodawcy laptopami podsłuchują pracowników a pracownicy (i ich rodziny) wynoszą tajemnicę przedsiębiorcy. Mogą bowiem podejść do laptopa i wyciągnąć wszystkie dane które chcą gdy tylko pracownik na chwilę odejdzie a wszyscy mają gdzieś bawienie się w blokady, bo to przedłuża procesy.

    5. Brak realnych kolegów sprawia, że jeszcze łatwiej jest naruszać kolejne prawa pracownicze. Przy mobbingu pracownik nie może na nikogo z zespołu liczyć, bo kontakt może się za chwilę urwać (zablokowanie służbowych maili i telefonów, nieznajomośc adresów zamieszkania, bo nie wychodzi się już z nimi na szlugę by tam się wymienić kontaktem).

    6. W końcu jest też brak świadków, że ktokolwiek coś robił. Wystarczy zablokować komputer, odciąć dostęp i niech wirtualny pracownik udowodni, że cokolwiek zrobił. Przecież nie będzie się non stop nagrywał na kamerę we własnym domu by cokolwiek udowodnić.

    7. Choroby zawodowe nie są kontrolowane. Nie odbywają się żadne realne kontrole, czy BHP przy komputerze jest spełnione. Mówię to po przepytaniu znajomych – żaden nie miał takiej kontroli. Kiedyś jak mogłam pracować (bo były miejsca) odbywały się takie kontrole minimum raz do roku.

    8. Over Employment (0E) i Only Fans (0F) kwitnie. Bierze się kilka robót, w każdej realnie się zrobi 2h dziennie, a pisze się, że się zrobiło 8h. Ważne że daily scrum się odbył, reszty nie potrafią sprawdzać. Bo ciężko stwierdzić czy pracownik siedzi nad diagramami UML i myśli czy «śpi na Dziurce™» (czyli śpi, a obok stoi komputer z włączonym teamsem, który na czas obudzi). Jeżeli ktoś nie wie co to jest only fans, podpowiem, że firmy pornograficzne mają nadal zapotrzebowanie. Zamiast robić taki delikwent siedzi i ogląda porno (lub też je tworzy) na innym urządzeniu. To jest burdel a nie praca!

    9. Dzięki PRZYMUSOWI używania MS Teams i Google Meat firmy te dostają dane biometryczne i głosowe, które są wykorzystywane do trenowania sztucznej inteligencji pod biometrię którą wprowadzą wraz z CBDC.

    Tzw. Zdalna praca to sama patologia. nikt tego głośno nie powie, bo przecież ważne że kaska leci i można ją prościej zdobyć.

    A Rezylianie kochają pracę zdalną, bo przecież ma być «wygodnie».

    > Wolę teams i kamerkę.

    To że ty wolisz oddawać wszystkie swoje dane do szkolenia sztucznej inteligencji Microsoftu i ulepszania cyfrowego niewolnictwa (CBDC i biometria), to nie znaczy, że inni muszą to lubić, a to oznacza, że powinni mieć domyślnie możliwość spotkać się w «relikcie przeszłości» czyli biurze. Zawsze możesz wyjść z inicjatywą oddania danych Microsoftowi, tak jak mówi KP i oddać całą swoją prywatność za odrobinę wygody ALE Z WŁASNEJ INICJATYWY (czyli nieprzymuszonej woli)! Nikt ci tego nie zabrania, ale prawo jest prawem i rekruter nie ma prawa wychodzić z inicjatywą transferu danych biometrycznych.

    BTW. Umowę też podpisuj zdalnie. Ciekawe czy będziesz zadowolony, gdy okaże się, że «podpis cyfrowy» jest nieważny i pracodawca powie, że on przecież ci nic nie zlecał. A komputer… przestanie się poprawnie uruchamiać.

  7. Baba Jaga 26.11.2024 21:41

    @Rozbi, a zauważa Pan, że oba przepisy zostały stworzone po to by pracownik mógł spać i pracować w spokoju? Czym różni się nękanie pracownika w trakcie pracy, by ten się sam zwolnił (bo przyczyną tego, że ludzie są nękani, to przepisy o tym, że nie można ich się bezkarnie pozbyć), od sytuacji, gdy ktoś zacznie mówić o prywatności do której ma prawo i nagle pracodawca odstępuje od jego zatrudnienia?

    Dla PIP powinny być to równoważne sprawy – zarówno mobbing jak i dyskryminacja łamią prawa pracownicze i PIP powinien interweniować. Obecnie PIP chroni przestępców.

    > trochę schizotypowo

    Schizotypowe to są potem te zombie, które chodzą po ulicy, a zapytane o możliwość prywatnej rozmowy w cztery oczy odpowiadające «aaale w jakiej aplikacji możemy się spotkać?». gdy to usłyszałam poczułam się jakbym rozmawiała z osobą niespełna rozumu, chorą psychicznie.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.