Liczba wyświetleń: 808
Gminy w Polsce nie mają pieniędzy więc starają się pozyskiwać je z wszelkich możliwych sposobów – podnoszą ceny biletów komunikacji miejskiej, opłat za parkowanie oraz wprowadzają nowe podatki.
Wrocław wymyślił podatek od… deszczu. Na początku roku wojewoda dolnośląski uchylił uchwałę rady miejskiej, uznając jest ona niezgodna z obowiązującym prawem. Teraz wrocławianie muszą zapłacić podatek naliczony wstecz od 1 marca. Stawka zależy od powierzchni nieruchomości. Za każdy metr terenu zajmowanego przez budynek miasto naliczy 6 groszy miesięcznie. Właściciel 100-metrowego parterowego domu zapłaci za deszcz i śnieg 6 zł miesięcznie, a właściciel 50-metrowego mieszkania w 4-kondygnacyjnym budynku zapłaci 75 groszy miesięcznie. Do kasy miasta trafi dodatkowe 11 mln zł rocznie. Radni postanowili również podnieść ceny biletów miejskich aż o 40%! Z 54 do 70 gr/mkw. wzrośnie podatek od nieruchomości. Podatek od środków transportu również poszybuje w górę. W stolicy Dolnego Śląska poszerzono strefy płatnego parkowania.
Kolejnym hitem jest haracz od billboardów reklamowych. Lokalni politycy chcą, by rozstawiające je firmy płaciły zarówno za same reklamy, grunt, na której stoją, a nawet słup i oświetlenie. Sprawę pilotuje Związek Miast Polskich (ZMP).
Źródło: Władza Rad
inna sprawa, niestety, że my marnujemy straszne ilości pitnej wody – choćby spuszczając nią kible, czy podlewając ogórdki :/
Właśnie przymierzam się do poważnego zbiornika na deszczówkę – polecam każdemu lokalnemu patriocie 🙂
PS. i wówczas te ich podatki będą mogli sobie rozbić o kant d…
Polecam film „Nawet deszcz”.
Na alterkino.org. Bardzo w temacie, choć dotyczy Ameryki Południowej.
Oczywiście podnoszenie podatków skończy się wielkim bankructwem, ale mimo wszystko ze wszystkich podatków akurat ten od nieruchomości jest najmniej szkodliwy i całkiem logiczny.
akurat w tym żeby firmy stawiające billboardy płaciły za oświetlenie nie widzę nic złego. nie obraziłbym się za podatek od rozpraszania uwagi kierowców billboardami, niech te pieniądze zasilą miasto.
Każdy potrafi wymyślać podatki za coś tam, np. podatek od brzydkiego domu, nic trudnego.
Socjalizm to kalectwo umysłowe, gdzie ktoś ma decydować za mnie co mam zrobić ze soba i swoimi pieniędzmi, gdyby politycy dali choć połowę tego co kradną w podatkach to wiele tych świetlanych inicjatyw byłoby niepotrzebne.
Hehe, już widzę jak zrzucasz się z sąsiadem i budujecie autostradę do Radomia. 😛
Skoro on i jego sąsiad są tak bogaci to czemu nie?
Akurat jak on by się zrzucił z sąsiadem, i 700 000 innymi sąsiadami z Wrocławia to pobudowali by nie tylko do Radomia autostradę, szczególnie biorąc pod uwagę 40% realne opodatkowanie pracy.
Halo! Przecież ktoś za stadion musi zapłacić…
Szybko nas chcą wykończyć. Kończą się dopłaty z unii a podatki rosną w zastraszającym tempie, czego nie można powiedzieć o zarobkach.
W Sandomierz też ma takowy podatek od wód opadowych, sick:(((
Tu jest zwiastun „Nawet Deszcz” – widziałem to jakiś czas temu w kinie, gruby film naprawdę. Ostra paralela. Niestety być może również dla naszego kraju, czy świata. Polecam.
http://www.youtube.com/watch?v=SgLZ-SS5Z2A
Podatek od deszczu staje się modny na terenie całej Polski. W moim mieście również kazano porobić obmiary utwardzonych ścieżek na posesjach wokół domu, z których rzekomo woda deszczowa spływa do kanalizacji ściekowej.
Na razie w rachunkach nie widzę dodatkowej pozycji opłat.
Władze będą wymyślać coraz to nowe opłaty i podatki aby drenować nasze kieszenie. Bardzo dotkliwy będzie podatek katastralny, który będą płacić wszyscy. Dotyczyć on będzie właścicieli nieruchomości i ponoć ma być ustanowiony w wysokości 1-2% wartości nieruchomości. W spółdzielniach mieszkaniowych będzie rozłożony na lokatorów. To będą znaczne pieniądze obciążające naszą kieszeń.
Moja propozycja to podatek niewalutowy pobierany od mieszczuchów przez ludzi ze wsi.
Każdy mieszczuch powinien konkretnie popracować minimum jeden rok na wsi aby wiedział ile pracy kosztuje wytworzenie żywności i surowców do wyrobu odzieży i obuwia. Każdy mieszczuch powinien konkretnie popracować minimum rok przy budowie zdrowych domów z cegieł lub z gliny lub z drewna.
Szczególnym podatkiem niewalutowym powinni zostać objęci urzędnicy miastowi i kandydaci na tego typu biurokratów. Podatek w postaci pracy płaconej wiejskim chłopom, babom i ich rodzinom powinien być taki aby nikomu nie chciało się być urzędnikiem i mieszkać w mieście.
Czeka nas jeszcze sporo innych podatków lub podwyżka istniejących bo aparat władzy wymaga co raz większych nakładów. Przy okazji finansujemy wojny, okupacje i czyjeś długi. A społeczeństwo staje się ubogie, źle odżywione, bezdomne i zadłużone… Po prostu bezwolne…