Liczba wyświetleń: 859
Związek Miast Polskich protestuje przeciwko ustawie o dekomercjalizacji szpitali, która czeka na podpis prezydenta Andrzeja Dudy. „To będzie ogromny wydatek, ot tak wrzucony samorządom, wbrew deklaracjom pani premier (…), że rząd nie będzie przekazywał zadań bez pieniędzy” – mówi prezes Związku i prezydent Gliwic, Zygmunt Frankiewicz.
Zatrzymanie komercjalizacji szpitali było jednym z podstawowych haseł Prawa i Sprawiedliwości jeszcze w poprzedniej kampanii wyborczej. Nie można odmówić mu racji – nieodpowiedzialne decyzje o przekształcaniu dziesiątek placówek w całej Polsce w spółki prawa handlowego, a następnie zbywanie udziałów na rzecz niestabilnych prywatnych podmiotów doprowadziły do znacznego pogorszenia się warunków zatrudnienia, a co za tym idzie – opieki zdrowotnej. Przykładem może być szpital w Rawie Mazowieckiej, który właśnie planuje zwolnienie 50 pielęgniarek, nie zmniejszając jednocześnie liczby łóżek. W wielu miastach w Polsce w ciągu ostatnich miesięcy np. w Górze czy w Środzie Śląskiej – szpitale zostały zamknięte, a dzierżawiące je spółki ogłaszały upadłość. Straty w takich sytuacjach ponosiły zwykle starostwa oraz, rzecz jasna, pacjenci.
Projekt ustawy PiS, który ma zatrzymać ten proces i który przeszedł już przez Sejm i Senat, budzi jednak wątpliwości ze strony samorządowców. Jego najważniejszym punktem jest z pewnością zakaz przekształcania szpitali w spółki. Jeśli placówka będzie odnotowywać straty, w pierwszej kolejności ma szukać oszczędności we własnym zakresie, jeśli się to nie uda – ma je pokryć samorząd. To właśnie ten przepis został uznany przez prezydentów miast za “kompletny brak partnerstwa i szkodliwe działanie”. Jak twierdzi Frankiewicz, skutkiem będzie “przekierowanie gniewu grup zawodowych pielęgniarek i lekarzy na burmistrzów, prezydentów, starostów i marszałków”.
Sejm przegłosował ustawę o dekomercjalizacji 10 czerwca, 17 przyjął ją Senat. Teraz czeka już tylko na podpis prezydenta Dudy, który – jak wynika z dotychczasowych doświadczeń – nie ma w zwyczaju odrzucać ustaw, popieranych przez władze PiS.
Autorstwo: JS
Źródło: Strajk.eu
W teoretycznym państwie tylko emigranci są prawdziwi.
Przy komercjalizacji lokalni bonzowie wspólnie z medykami korzystali na prywatyzowaniu szpitali mając gdzieś jakość świadczenia usług dla swoich mieszkańców. Dla nich zwykły człowiek po prostu się nie liczył i nie liczy nadal, za to liczy się kasa. Teraz podnosi się larum gdy trzeba brać na swoje barki odpowiedzialność za leczenie ludzi na swoim terenie. Niech pokażą, na co ich stać.