Liczba wyświetleń: 690
Darłem laczka cztery dni po „Kulturalnej Stolicy”. Jakby to powiedział jej najsłynniejszy mieszkaniec – Ferdynand Kiepski. Dopiero ostatniego dnia znalazłem coś ciekawego w pobliżu dworca PKP. Zapraszam do wycieczki, przetartym przeze mnie szlakiem. Zajmuje ona od 15 do 30 minut.
Kawa na dworcu jest taka sama jak wszędzie, bo można ją wypić tylko w sieciówkach (poza dworcem trzeba, z laczka; 40 minut, aby w okolicach rynku znaleźć coś przytulnego). Za to już na dworcu można zapalić papierosa! I to jest plus. Za winklem głównego wejścia pozwolono palaczom truć siebie i środowisko. Przewidziano dla nich dwa miejsca. To oznacza, niestety, że trzy grupy jaraczy się nie zmieszczą. Jedno przy popielniczce, chyba z Japonii sprowadzonej, albo z przyszłości? Zmieściłby się w niej jeden papieros, lub kilka grubości słomki. Drugie miejsce do palenia jest przy segregacji odpadów. W jednym z pojemników wycięto miejsce na 6 papierosów i koniec. Wkładasz kiepa w dziurkę i on tam sterczy. A może, po prostu palacze zaadoptowali to urządzenie nie zgodnie z przeznaczeniem? Nie jestem pewien przeznaczenia. Proszę obejrzeć foto i podpowiedzieć mi o co tu chodzi?
Zobaczyłem namiot z napisem: Wrocław – Berlin. Wszedłem do środka. Kilkanaście monitorów połączonych ze sobą w jeden obraz. Zapytałem prezesunia, który wyglądał na takiego co tam to włącza, albo tylko pilnuje:
– O co tu chodzi?
– To pan nie wie? – Popatrzył na mnie z troską.
– Ja nie.
– To Europejska stolica kultury. Nie słyszał pan?
– Słyszałem, ale o co chodzi z tym namiotem?
– Tu, na tych monitorach, widać co się dzieje za takim samym namiotem w Berlinie – wyprostował się i udzielił elegancko konkretów.
– Ale Odjazd. A dlaczego w Berlinie?
– Hm. Nie wiem.
– Nie lepiej było zrobić w siostrzanej stolicy kultury, w Hiszpanii? – pytam, on robi miny. – Jak się nazywa to miasto?
– Nie wiem – on nie słyszał.
Nagle zauważam małą kamerkę w namiocie i obraz z rzutnika. Pytam się:
– A z tym, o co chodzi?
– A to jest kamerka i obraz z namiotu.
– Po co to?
– Może pan pogadać z kimś z namiotu w Berlinie.
– Ale super.
Machałem, wołałem, ale nie chcieli ze mną gadać. To byli chyba Niemcy którzy obsługują tamten namiot. Albo go pilnują. A szkoda, bo chciałem się zapytać: „Czy w Berlinie nadal wszyscy jarają pod zakazami i kiepują gdzie popadnie?”
Idę w poszukiwaniu kawiarenki. Na wystawie sklepowej zobaczyłem pęknięty globus, a nad nim napis: …WSZYSTKO PO 1 zł. Widzę, że też po 5 zł. No to sobie myślę, że mogę kupić nawet za piątaka. W środku pani mi mówi:
– Ten globus jest po 15 zł.
– Ale tu na szybie jest napisane, że wszystko po 5 zł!
– Niech się pan przyjrzy – powiedziała z dumą i przekąsem.
Przyglądam się i mówię:
– No, jest jeszcze po 1 i po 2, ale nie ma po 15.
– Niech się pan przyjrzy.
– Jest jeszcze po zero – zauważam, a babka do mnie:
– Ludzie patrzą i nie widzą. Tam jest napisane: PRAWIE wszystko! Panie!
– Aha.
Idę dalej. Widzę lumpex i napis: „Dziś wszystko po 1 zł”. Myślę sobie: znowu kula. Wchodzę i się pytam:
– Czy na pewno po 1 zł? – babka coś pomruczała pod nosem, a potem w moją stronę:
– Tak jest po złotówce.
I w tym momencie jakiś żulik dodaje głosem Himilsbacha:
– E, co lepsze to schowali.
Ale patrzę, ciuszki niczego sobie. A żulik pełna kulturka, nie przeszkadza, nie wtrąca nic więcej.
Wracam na dworzec i dochodzę do sklepu z bronią palną bez zezwolenia. Słyszałem tego dnia w PR 1, w audycji: „Eura-net”, że wkrótce wejdzie unijny zakaz na każdą broń, pomimo sprzeciwu Polski… Zamiast znaleźć przejawy europejskiej kultury, znalazłem coś przeciwnego.
– Co może mi pan sprzedać bez zezwolenia?
– Wszystko co tu jest.
– Naprawdę? Myślałem, że tylko wiatrówkę mogę.
– Może pan broń śrutową, noże, gaz i czarno-prochową.
– Myślałem, że czarno-prochowa broń musi być historyczna, oryginalna.
– Może pan u nas kupić replikę, np. tego colta.
– Ile on kosztuje?
– 900 zł.
– A proch, po ile?
– Prochu nie możemy sprzedawać.
– Czemu?
– Żeby ktoś sobie bomby nie zrobił.
Autorstwo: Maciej Lercher
Źródła: Lercher.jg24.pl, WolneMedia.net
Wraca stare w nowym wydaniu. Po lekturze przypomnieli mi się pionierzy (w sensie skauci) ZOMO, ORMO, malowanie trawników i w w ogóle socrealizm czyli taka surrealistyczna forma rzeczywistości …i to wraca !
Stare nigdy nie odeszło. 🙁