Liczba wyświetleń: 1070
Patriotyzm, zarówno ten w kolorze biało-czerwonym, jak i różowym, jako uczucie jest zły i szkodliwy, a jako doktryna bezsensowny[1].
Z miłością do ojczyzny jest tak, jak z każdą inną miłością. Albo człowieka trafi strzała Amora, wprawiając w drgania patriotyczne feromony, albo niekoniecznie. Kochanie własnego kraju za pomocą szarych komórek nigdy nie zdaje egzaminu. Miłość jest irracjonalna i na poziomie psychologicznym ociera się o szaleństwo.
Zdrowe, racjonalnie myślące społeczeństwo wszystkich zakochanych w sobie, innych, kraju, historii, hobby lub piłce kopanej powinno wrzucać w kaftany bezpieczeństwa i izolować. Zakochani bowiem stanowią zagrożenie dla siebie, a przede wszystkim dla innych. Albo – jak nieszczęśliwie zakochany w Lotcie Werter – strzelają sobie w głowę, albo – jak szczęśliwie zakochani w ojczyźnie przez duże „O” mali patrioci – urządzają powstanie warszawskie, które było samobójstwem kolektywnym. Albo też – jak zakochani w okrągłym przedmiocie kopanym przez innych mężczyzn – organizują walki na pięści, maczety lub noże, co też jest formą samobójstwa, tyle że w afekcie.
Z miłością do ojczyzny jest nawet trudniej niż z miłością do przedstawiciela płci przeciwnej lub tej samej. O tę drugą dba matka natura, wyposażając osobniki homo sapiens w pociąg seksualny, dzięki któremu nawet człowiek z natury oziębły popada w miłosne szaleństwo systematycznie, w każdy weekend wzmacniając amory procentami w pubie lub ostrygami w knajpie. O ojczyźnie matka natura i ewolucja zapomniały. Człowiek musi sobie radzić sam, licząc na szkolne akademie, dziadka, kościół i TV Trwam, które u niektórych patriotyczne feromony pobudzają, a na innych działają jak pigułka antypatriotyczna.
Być może właśnie przez wieloletnią edukację Polska nie wzbudzała we mnie żadnego zachwytu. Przeciwnie. Machanie flagami i wiersze Mickiewicza budziły tylko zażenowanie. Śmiałem się z polskiej megalomanii i świętowania przegranych powstań. Na schabowe i kaszankę reagowałem alergicznie. Hymn narodowy czemuś mnie śmieszy, na ptaki mam uczulenie i odrzuca mnie od indyka, cóż dopiero mówić o orle. Połączenie bieli z czerwienią razi zaś estetycznie. Wolę lilaróż z brązem. Patriotyzm uważam za analogowy. Jak mnie ktoś zapyta: „Kto ty jesteś i jaki znak twój?”, to podam mu swój e-mail. W wyniku długiej zimy oraz długich namów partnerki pojechałem na weekend do Włoch i wszystko się zmieniło.
Zatrzymałem się w przytulnym hotelu we Florencji, który upodobali sobie także inni Polacy. Kosmopolici. Przy śniadaniu jedna z turystek stwierdziła: „Czyż nie jest tu pięknie?”. „Jest bardzo pięknie” – przytaknąłem. „O wiele lepiej niż w Polsce” – dodał jej chłopak. „W Polsce nie ma nic, co mogłoby się równać z tym krajem” – westchnęła dziewczyna. „Oprócz ton śmieci” – stwierdziłem złośliwie. Spojrzeli na mnie jak na kosmitę.
Przy DUOMO, najbardziej znanej atrakcji turystycznej Florencji, handlarze rozkładają dziesiątki stoisk z tysiącami bibelotów. Na straganach leżą podrabiane okulary, podrabiane markowe ubrania, garnki, żelazka, odkurzacze, sztuczne futra itp.
„Jak pięknie” – wzdychała polska kosmopolitka. „Czuć duszę miasta. W Polsce nie ma nic podobnego” – dodawał jej kosmopolityczny chłopak. „Rzeczywiście” – pomyślałem, gdyż bałem się odezwać. – „Odkąd zamknęli bazar na stadionie X-lecia”.
Przemierzając uliczki, mijając sklepiki, restauracje i bary, kosmopolici byli coraz bardziej zachwyceni. Nawiązała się nawet poważna dyskusja na temat niewyobrażalnego konsumpcjonizmu w Polsce. Turyści z niesmakiem opowiadali o szale zakupów, pogoni za wyprzedażami, fascynacją zachodnimi markami. „Tutaj widać przywiązanie do tradycji, lokalnych produktów, osiedlowych sklepików” – mówiło któreś z nich, przechodząc obok wielkiej reklamy GUCCI, mijając tłum Włochów ubranych w ciuchy GUCCI, noszących okulary GUCCI i trzymających torby z napisem GUCCI.
„W Polsce nie ma nic podobnego” – powtórzył chłopak kosmopolita, siedząc na ławce i karmiąc gołębie. „Owszem, jest” – odpowiedziałem. – „Nazywa się park”.
Może to był jet lag. Może sugar rush. A może po prostu amoropatriotyczna strzała w końcu trafiła w moją łydkę. Poczułem dziwne, nieznane mi uczucie. Uczucie rodzącego się patriotyzmu, które jest podobne do stanu po przedawkowaniu kofeiny. Zacząłem bronić Polaków i polskości, a Italia, którą uwielbiałem od momentu, kiedy pierwszy raz spróbowałem prawdziwych włoskich lodów, wydała mi się nagle ksenofobiczna, brudna i kiczowata. Powtórnie zakochałem się w Polsce. Zatęskniłem za polskimi łąkami, górami i bigosem tak bardzo, że pojechałem do domu. Tego domu.
W Polsce trwał właśnie majowy weekend patriotyzmu. W dwóch wersjach. Tradycyjnej – posępno-martyrologicznej – i nowoczesnej – różowo-fajowskiej z orłem w niezjadliwej czekoladzie. Ten pierwszy, podszyty nacjonalizmem, wydaje się czymś skrajnym, niewspółczesnym, antydemokratycznym, ciasnym, zacietrzewionym, szemranym. Ten drugi, lukrowany PR-owskim pudrem, pachnie żenadą, korporacją i smaży się w swojskim sosie sztuczności. Obie te wersje celebrowania uniesień patriotycznych są niezjadliwe.
Przebywając na emigracji, człowiek w chwilach napadu melancholii uwalnia nostalgię. Ojczyzna, tak jak pierwsza kochanka, jawi się jako wyidealizowana piękność, bogini dająca poczucie spełnienia, szczęście i orgazm. Nostalgia infekuje wspomnienia. Człowiek zapomina, że w rzeczywistości miał do czynienia z maszkarą z krzywymi nogami, bez zęba na przedzie i z łupieżem na głowie. Propagowanie patriotyzmu smętnymi pochodami lub orłem w czekoladzie przywraca pamięć, a co istotniejsze – rozum. Oglądając tłumy ludzi, którzy bezmyślnie machają chorągiewkami, można sobie uświadomić, że patriotyzm ogłupia. Rozsądnych i kulturalnych na co dzień ludzi zmienia w szarą (lub biało-czerwoną) masę, która pokrzykując „Hurra!”, gotowa jest do działań, które byłyby śmieszne, gdyby nie były straszne. Patriotyzm jest zbędnym reliktem przeszłości. Zmumifikowaną ideą, grobowcem myśli, resztkami nieczystości po czasach, gdy hordy plemienne prowadziły wojny o wszystko, co popadnie, a najczęściej o kobiety. Bo przecież podział świata na państwa narodowe jest przypadkowym i krótkim epizodem w dziejach ludzkości – istniejącym nie dłużej niż 150 lat. Partie polityczne sprzed dwóch wieków zdecydowały się uświadomić ciemny lud, że teraz jest zbiorowością, a nie „tutejszymi”. Elitom w narzucaniu masom narodowości pomogła plemienna nienawiść ludu do wszystkiego, co inne i obce. Ukształtowany w XIX wieku patriotyzm jest więc rasizmem, nacjonalizmem i antysemityzmem ubranym w nowe językowe formy, żeby się brzydko nie kojarzył. Pozwala także ze spokojem ducha i z błogosławieństwem narodowego kościoła zabijać innych.
Tołstoj pisał: „Patriotyzm jest źródłem cierpienia ludzkości, nie opiera się na pragnieniu duchowej korzyści dla swego własnego ludu, ale jest bardzo określonym pragnieniem dominowania swego własnego narodu lub państwa nad innymi narodami i państwami. Z tego wynika pragnienie zdobycia dla własnego narodu lub państwa największych korzyści i władzy – rzeczy, które można osiągnąć jedynie kosztem innych narodów lub państw”.
Brytyjczycy po swoich imperialistycznych uniesieniach i masakrach urządzanych nie-Brytyjczykom w końcu to pojęli. Dlatego też tak dobrze żyje się tutaj wszystkim emigrantom, gdyż obnoszenie się z miłością do Wielkiej Brytanii uważa się za dziwactwo i rezerwuje dla miłośników BNP, którzy są czymś w rodzaju eksponatu zoologicznego. Polacy na gałęzi społecznej i intelektualnej ewolucji wiszą niżej, wciąż na dźwięk hymnu dostając małpiego rozumu. Dzięki patriotycznym marszom i orłom z czekolady może się to jednak zmienić.
Autor: Radosław Zapałowski
Źródło: eLondyn
PRZYPIS
[1] Parafraza cytatu Lwa Tołstoja.
Ten pan powinien dostać dożywotni zakaz wstępu do Polski.
Z przodu duma i patriotyzm, a z tyłu goła d.pa. Taki jest nasz polski patriotyzm. Za dużo patrzenia w przeszłość, za mało na dziś. Obracamy się za siebie, patrząc na daty dla nas niedobre i nie wyciągamy z tego wniosków. Z tego ciągłego obracania się za siebie nie zauważamy, że z przodu nam ktoś ciągle nawala po mordzie.
,,Z miłością do ojczyzny jest nawet trudniej niż z miłością do przedstawiciela płci przeciwnej lub tej samej. O tę drugą dba matka natura, wyposażając osobniki homo sapiens w pociąg seksualny”
Otóż o patriotyzm też zatroszczyła się matka natura. Człowiek jest istotą stadna, i potrzebuje uczucia przynależności do grupy. Stąd tworzy podziały. Pamiętam, że czytałem kiedyś na ten temat, niestety, dosyć dawno bo nie pamiętam szczegółów 😉
Oczywiście, człowiek racjonalnie myślący zauważy, że państwo to twór sztuczny, powstały całkiem niedawno nawet z perspektywy historii ludzkości. Tym niemniej, patriotyzm to po prostu forma zaspokojenia potrzeby przynależności. Tak samo, jak musimy jeść czy spać, tak samo musimy być częścią grupy.
Patriotyzm to miłość, przywiązanie, szacunek itp. dla własnego kraju. Tym samym w jego ramach miesić się mogą także ci, którzy żyją w danym kraju, ale nie należą do jego narodu. Z tego też względu ja taki patriotyzm darzę raczej lekceważeniem. W każdym razie wisi mi on.
Prawdziwi patrioci (jeśli użyć takiego określenia) są zorientowani nie na kraj, lecz na NARÓD. W obrębie tego pojęcia z kolei mieszczą się także mieszkający w innych krajach, ale będący częścią naszego narodu – czyli sytuacja przeciwna do typowego w/w patriotyzmu. Nie wiem, czy jasno się wyrażam, ale chodzi mi, nieco górnolotnie już ujmując, o nadrzędność narodu względem innych zbliżonych lub tylko pozornie zbliżonych pojęć, często (i niesłusznie bądź nieprecyzyjnie) używanych wymiennie.
Patriotyzm tak – fanatyzm nie. Pięknie to zaśpiewała Maria Peszek w piosence „Sorry Polsko”:
„…po kanałach z karabinem
nie biegałabym
nie oddałabym ci polsko
ani jednej kropli krwi
…
płacę abonament
i za bilet płacę
chodzę na wybory
nie jeżdżę na gapę
tylko nie każ mi umierać
tylko nie każ nie każ mi
nie każ walczyć nie każ ginąć
nie chciej polsko mojej krwi
tylko nie każ mi wybierać
tylko nie każ, nie każ mi
nie każ walczyć
nie każ ginąć
nie chciej Polsko mojej krwi
sorry Polsko
…”
Marna prowokacja
Kongres Judeopolonii mający miejsce latem w 2011 w Berlinie , uchwalił arcyciekawe dwa postulaty dotyczące Nas Polaków :
1. Polska powinna sprawdzić z Izrahella na swój koszt 3 miliony obywateli Izrahellskich
2. Hebrajski drugim językiem urzędowym w Polsce .
…. to dlatego oddaliśmy patriotyczną propagandę w ręce obcych ?
Za generałem Sun Tsu :
,,Podrywajcie ich dobre imię. I w odpowiednim momencie rzućcie ich na pastwę pogardy rodaków.
Podeślijcie im nierządnice, żeby dokończyły dzieła zniszczenia.
Wprowadzajcie wszędzie swoich szpiegów.,,
Różowe baloniki prezydenta …mistrzostwo w osmieszaniu patriotyzmu .
To żaden artykuł o patriotyźmie, ale bełkot globalisty użalający się nad tym że w kraj w którym się urodził, są ludzie kochający ten kraj. Pewnie chciałby żeby przekreślić Polską historię i odciąć się od przeszłości, ale to w przeszłości jest wyjaśnienie tego co się dzieje i w jakim miejscu jesteśmy, nie na bilbordach i tv.
Porównywanie patriotyzmu do miłości homosi to najgłupsze co mógł zrobić, ale widać że bliżej mu do pedziów niż ojczyzny, więc zostało mu życzyć powodzenia w życiu u boku „kolegi”.
@ luzak
Tak jak jej, tak i tobie wyszedł mały peszek muzyczny, słyszałem to i od początku śmierdziało beznadzieją i głupotą – widać poziom twórcy i ana podobny, czyli mierny
@sunner
przecież nikt ci nie każe kochać ojczyzny, możesz wyjechać do israela, berlina czy gdzie ci się podoba, ale nie opowiadaj tych globalistycznych pierdół, bo są głupie i bezsensowne – no chyba że w TV, to pewnie znajdziesz wydawcę i fanów
@jestemtu 19.05.2013 09:02
??? Przeczytaj może jeszcze raz mój komentarz.
@Hassasin 19.05.2013 08:37
Dokładnie tak Hassasin. Wprawdzie przytoczona przez ciebie informacja to dopiero rodzaj sondowania (czy już można, czy jeszcze trzeba poczekać), ale wszystko zmierza dokładnie w tym kierunku.
do kudlaty72 – jeśli wszędzie widzisz prowokację – to z tobą stary niedobrze jest.
do jestemtu – wiesz ja tylko wyraziłem swoją opinię, a ty jesteś widzę bardzo krytyczny do wszystkiego i wszystkich – masz odpowiedź na wszystko. Z ciebie jakiś omnibus czy co?
„Polska będzie nie do ruszenia”
Może i tak. Z tym że to już NIE BĘDZIE POLSKA.
Odniosę się tylko do ostatniego akapitu.
Nie zgadzam się z autorem, właśnie u Brytyjczyków widać miłość i przywiązanie do swojego kraju. Na każdej ulicy breloczki, pocztówki, flagi, inne gadżety. Być Brytyjczykiem to duma. A u nas, weź do ręki flagę, to nie powiedzą, że patriota tylko nacjonalista jakiś. Na każdym kroku ośmiesza się patriotów i wmawia im, że uczucia do ojczyzny to coś wstydliwego.
W Polsce patriotą może być np. żyd. Ale czy my Polscy chcemy naprawdę wśród nas takiego patrioty jak żyd? Chyba nie. Skąd też proponuję: patriotyzm – nie, nacjonalizm – tak. Po stokroć tak.
@sunner
czytałem i …
Patriotyzm to miłość, przywiązanie, szacunek itp. dla własnego kraju. — to racja
Tym samym w jego ramach miesić się mogą także ci, którzy żyją w danym kraju, ale nie należą do jego narodu. — bez jaj, multikulti jest przereklamowane
Z tego też względu ja taki patriotyzm darzę raczej lekceważeniem. W każdym razie wisi mi on. — a to chyba sedno Twojej wypowiedzi.
Jeśli ktoś jest patriotą to kocha swój kraj i naród, ale nie zmuszaj go do pokochania różnej maści osadników z różnych krańców świata. Przecież nikt im nie kazał tutaj przyjechać, a zawsze mogą wrócić do swojego kraju.
Prawdziwi patrioci (jeśli użyć takiego określenia) są zorientowani nie na kraj, lecz na NARÓD. — do tego narodu też pewnie zaliczysz wszystkich tych, którzy wyjechali do np. Niemiec machając papierami że dziadek w wermachcie lub mają podwójne obywatelstwo?
@luzak
też wyraziłem swoją opinię, jak widzę ubodła Cię
czyli Twoje opinie są wyważone i bezstronne moje krytyczne? cóż niech i tak będzie
@jestemtu 19.05.2013 22:22
Cóż, najwyraźniej musisz przeczytać jeszcze raz.
@jestemtu 19.05.2013 22:22
Albo nie, lepiej nie czytaj. Nie ma potrzeby, nie mam ochoty z tobą dyskutować. Powiem ci otwarcie – skoro tak zrozumiałeś mój post, to albo jesteś po prostu głupi (w sensie mało inteligentny), albo jesteś czy może raczej próbujesz być manipulatorem. Nie ma sensu.
Jak się komuś Polska nie podoba to wypad, macie swoje multikulti w innych krajach .
@aZyga 20.05.2013 00:54
No dobrze, ale do czego ty to mówisz? Kto tu w komentarzach mówi o tym całym mulikulti?
@sunner
możesz to rozwinąć?
Napisałem jak widzę Twój komentarz, jeśli jestem w błędzie to mnie z niego wyprowadź. Nie jestem alfą i omegą więc mogę czegoś nie wiedzieć czy rozumieć, racz w swej światłości mnie oświecić.
@jestemtu
Ja wyraziłem swoją opinię do artykułu i ogólnie do patriotyzmu.
Ty wyraziłeś opinię wprost do mojej osoby, że mój poziom jest marny – chociaż mnie nie znasz.
Nic mnie nie ubodło, a i moją odpowiedzią Ciebie nie uraziłem – spytałem tylko czy jesteś omnibusem.