Liczba wyświetleń: 590
Premier Australii Kevin Rudd uznał porażkę swojej Partii Pracy w wyborach parlamentarnych, które zakończyły się 7 września. Nowym szefem rządu będzie prawdopodobnie Tony Abbott, stojący na czele Koalicji Liberalno-Narodowej.
Głosowanie rozpoczęło się o godz. 8 czasu wschodnioaustralijskiego (o północy w nocy z 6 na 7 września czasu polskiego). Z powodu różnic czasowych lokale na zachodzie kraju zamknięto o godz. 18 (10 czasu polskiego), a na wschodzie – dwie godziny później.
Według australijskiego prawa udział w wyborach jest obowiązkowy dla wszystkich obywateli powyżej 18 roku życia. Stąd szacuje się, że głosowało ponad 14,7 mln obywateli; 3,2 mln głosów oddano już w trakcie głosowania przedterminowego
Po przeliczeniu 80 procent głosów, komisja wyborcza ogłosiła, że Koalicja może liczyć na 88 miejsc w 150-mandatowej Izbie Reprezentantów (niższej izbie parlamentu), a rządząca dotąd Partia Pracy premiera Rudda – na 56. Szef rządu zadzwonił już do Abbotta, by pogratulować mu zwycięstwa. Tym samym kończy się 6-letnia epoka rządów labourzystów w Australii.
Przed wyborami Abbott zapowiadał zniesienie podatku od emisji dwutlenku węgla, obniżenie podatków dla firm i zmniejszenie biurokracji.
Autor: jkl
Źródło: Lewica
Jako zapalony ekolog nie mający nic wspólnego z ekofanatyzmem działający w dwóch organizacjach proekologicznych muszę przyznać że bardzo podoba mi się zlikwidowanie podatku od emisji dwutlenku węgla. Handel emisjami więcej złego robi niż dobrego.
Co prawda Australia za pewne nie pójdzie w tym kierunku, ale zlikwidowanie podatku dochodowego (z którego 80% wpływów u nas idzie na obsługę wspomnianego podatku) byłoby idealnym drugim punktem. W zamian można prowadzić nie możliwy do ominięcia podatek węglowy. Nieomijalny działający na zasadzie akcyzy (oczywiście przy zlikwidowaniu akcyzy) nakładany jednorazowo podczas wydobycia paliwa spod ziemi, lub w momencie kupna paliwa spoza kraju. Podatek łatwy do wyegzekwowania bo nakładany w zaledwie kilku punktach kraju (szczególnie w kraju wyspiarskim takim jak Australia) dotykający wszystkich po równo. Zresztą nie ważne.
Jednak jest to jak najbardziej pro liberalne i pro ekologiczne rozwiązanie. Ograniczenie biurokracji do absolutnego minimum.
Na chwile obecną to jedynie zapowiedzi.
Poczekajmy, każda partia obiecuje wiele, po dorwaniu się do koryta, dostaje amnezji i robi dokładnie to samo co poprzednia.
Jeśli pieniądze za emisję co2 poszłyby np. na budowę oczyszczalni, rozbudowę i modernizację filtrów na kominach to ok. Niestety te pieniądze idą do kieszeni banksterów, lub będą przejadane przez nie nasyconą biurokrację.