Liczba wyświetleń: 636
Jak nieoficjalnie przyznają dziennikarze, Beata Szydło już dawno nie była tak wściekła na żadnego z ministrów. Konstanty Radziwiłł próbował przepchnąć projekt ustawy o odpłatnych świadczeniach w państwowych szpitalach.
Anonimowe źródła „Faktu”, a za nimi również inne media podają, że wczorajsze półtoragodzinne konsultacje Konstantego Radziwiłła z Beatą Szydło zakończyły się fiaskiem. Minister zdrowia usiłował przekonać ją do swojego projektu, w którym zamierzał poprawić kondycję finansową szpitali poprzez wprowadzenie odpłatnych, komercyjnych świadczeń. W praktyce wyglądałoby to tak, że w jednej placówce w niekończącej się kolejce staliby pacjenci „standardowi”, w drugiej — poruszającej się znacznie szybciej — uprzywilejowani pacjenci z kieszeniami pełnymi pieniędzy.
To stara jak świat zasada, którą opisał już George Orwell w „Folwarku zwierzęcym”: „Wszystkie zwierzęta są równe. Ale niektóre są równiejsze od innych”. Tak samo miało być z pacjentami. Beata Szydło nie podzieliła entuzjazmu ministra. Kazała mu jeszcze raz przemyśleć projekt i zgłosić go ponownie — już po odbyciu konsultacji. Ponadto miała stwierdzić, że pomysły ministra naruszają równy dostęp pacjentów do opieki zdrowotnej.
Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Konstanty Radziwiłł, zamiast najpierw pójść do premier i uzyskać jej aprobatę, zaczął od spaceru po mediach, w których zachwalał swój projekt i przekonywał, że komercyjne świadczenia to błogosławieństwo. Twierdził również, że projekt jest „odświeżoną” wersją przepisów, które chciał wprowadzić kiedyś prof. Zbigniew Religa.
— Prywatna medycyna była, jest i będzie, i chodzi o to, żeby można było to robić również z korzyścią dla tych pacjentów, którzy tego poszukują, ale jednocześnie nie zapominając o interesie publicznego szpitala, który w ten sposób może poprawić sobie kondycję finansową — mówił Radziwiłł jeszcze wczoraj przed spotkaniem z Beatą Szydło. — Będę przekonywał premier Beatę Szydło, by poparła przygotowany przez MZ projekt, wprowadzający możliwość korzystania ze świadczeń odpłatnych w publicznych szpitalach.
Zapewniał również, że wprowadzenie nowej ustawy nie wiąże się absolutnie z żadnymi dodatkowymi opłatami od pacjentów korzystających ze „standardowej” opieki zdrowotnej. Zapomniał jednak dodać, że po prostu ci, których nie będzie stać na wykupienie zabiegu czy konsultacji w trybie odpłatnym, postoją sobie w kolejkach dłużej. Okazało się to za wiele nawet jak na PiS.
Autorstwo: Antonina Świst
Źródło: pl.SputnikNews.com
Co chcecie od niego. Biedny chłopina przyjął łapówki od koncernów medycznych to teraz musi się im ,,odwdzięczyć,, normalka…