Odgłupiacz – 2

Opublikowano: 05.04.2016 | Kategorie: Media, Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 864

Manipulacja sondażami jest jednym z częściej używanych narzędzi sterowania zachowaniami ludzi, które to ma wpływ zarówno na wynik wyborów, jak też podejmowanie bieżących decyzji na temat poparcia, lub braku poparcia jakiegoś działania – np. dziś sprawy aborcji, czy imigrantów.

Sondaże mogą przynieść efekt wprost – na zasadzie społecznego dowodu słuszności omówionego w książce Roberta Cialdiniego “Wywieranie wpływu na ludzi”.  Człowiek zakłada, że skoro duża grupa ludzi jest “za”, to najprawdopodobniej większość ma rację i dołącza się  do tej grupy. Ten trick jest wykorzystywany zarówno komercyjnie w reklamie np. “Nasze produkty kupuje już ponad połowa Polaków” jak i w pokrewnym mu marketingu politycznym.

Za pomocą odpowiednich sondaży można w polityce wywołać 4 rzeczy:

– Poparcie na poziomie grubo powyżej granicy progu – np. powyżej 10% daje wyborcy pewność, że nie “straci głosu” i zachęca do głosowania na to ugrupowanie. Następuje marginalizacja mniejszych. Przykładem może być tu powstanie partii Nowoczesna, która była mało komu znana w pierwszym sondażu, który ją uwzględnił uzyskała od razu poparcie rzędu 10%.

– Poparcie oscylujące wokół progu wyborczego powoduje, że wyborcy są łatwym łupem dla “partii drugiego wyboru”. Partia drugiego wyboru to taka na którą wyborca by zagłosował, gdyby podstawowa nie startowała. Większa partia tradycyjnie będzie kraść głosy mniejszych apelując: “nie marnuj głosu” i przyczyniając się do betonowania sceny politycznej.

– Ciekawym przypadkiem użycia sondaży jest zmotywowanie elektoratu negatywnego publikując sondaże, w których konkurent ma poparcie nieznacznie wyższe. Wtedy jest większa szansa, że ludzie pójdą głosować ze strachu, żeby przeciwnik nie wygrał.

– Mniejsze ugrupowania można wreszcie w sposób bezczelny w sondażu pominąć, aby nikt przypadkiem się o nich nie dowiedział.

Oto przykłady wykorzystania sondaży:

– W badaniu TNS widzimy, że partia KORWiN nie istnieje wcale (patrz Newsweek.pl).

– W grudniu 2015 z badania IBRiS dowiedzieliśmy się, że Nowoczesna przegoniła PiS i ma 30% (patrz Newsweek.pl).

– Z kolejnego badania IBRiS dowiadujemy się, że PiS-owi w kwietniu się zmniejszyło (patrz Fakt.pl). Biorąc pod uwagę, że w grudniu 2015 ten sam IBRiS przewidywał PiS-owi przegraną z Nowoczesną i 27%, to 29% 1 kwietnia to chyba wzrost, a nie spadek?

– Badania CBOS z 21.03.2016 r. pokazują 16% dla Nowoczesnej i 34% dla PiS (patrz TVPParlament.pl).

Zgodnie z badaniami poparcie Nowoczesnej w grudniu 2015 wynosiło 30%, następnie spadło 21 marca 2016 według CBOS do 16%. Następnie w rekordowym czasie 10 dni Nowoczesna odzyskała 11% i dostała 27,3%. Czy to jest możliwe? Nie – nie jest! Tak samo jak nie jest możliwe, aby ugrupowanie, o którym nikt nie słyszał w pierwszym sondażu uzyskało poparcie rzędu 10%. Dobrze przeprowadzone badania preferencji wyborczych są obarczone błędem statystycznym rzędu 2,5%. Rozstrzał na poziomie 10%, czy 15% nie mogą być wytłumaczone inaczej jak tym, że sondaż jest przekłamany.

Możemy jedynie zastanowić się, czy przekłamanie wynika z celowego fałszerstwa, czy z niekompetencji. Dobrania złej próby, czy pisania na kolanie odpowiedzi przez nie pilnowanych przez nikogo ankieterów. Ponieważ nie mam własnych sondaży nie jestem też w stanie powiedzieć która firma sondażowa sfałszowała badania, a która jest w miarę rzetelna. Nie mam też dowodów na to, że ktoś badania celowo fałszuje. Mam tylko mocne poszlaki.

Sondażownie działają sprytnie. Im bliżej dnia wyborów tym badania są bliższe prawdziwemu wynikowi wyborów, aby nikt nie mógł zarzucić fałszerstwa, lub niekompetencji. Ale przez wiele poprzedzających miesięcy badania te miały wpływ na kształtowanie się postaw wyborców.

Sondażownie mogą sfałszować badania preferencji na wiele różnych sposobów – bardziej bezczelnych i bardziej wyrafinowanych. Mogą wziąć, lub nie wziąć pod uwagę ludzi, którzy nie poszliby głosować. Mogą przeprowadzić badania w miejscu, gdzie tradycyjnie jest większe poparcie dla danej partii. Mogą przyjąć metodę badania, która wprowadzi błąd – np. ankietując ludzi na przystanku autobusowym wykluczamy użytkowników samochodów. Ankietera można postawić w niedzielę przed kościołem, albo przed centrum handlowym – wynik będzie zupełnie inny.  Można zrobić sondaż telefoniczny  i wyłączyć z badania ludzi nie posiadających telefonu, albo dzwonić do tych, którzy wiadomo kogo popierają. Można wyczytywać nazwy partii bez zmiany kolejności wyczytywania i zawsze pierwsza wyczytana partia dostanie więcej. Można w końcu po prostu sfałszować badanie dorzucając do ankiet prawdziwych garść sfałszowanych, bo nikt tego i tak nie sprawdza.

Następnie sfabrykowane badania są wykorzystywane przez dziennikarzy i media masowego rażenia do sterowania ciemnym ludem, który daje się wodzić za nos. Na rynku badania opinii jest taki bałagan, że za odpowiednią cenę możemy sobie praktycznie kupić badania takie, jakie nam odpowiadają.

Jeszcze zabawniejsze jest publikowanie sond na stronach internetowych oraz sondy SMS w stacjach TV. Na ich podstawie budowane są potem artykuły, czy reportaże i dowiadujemy się, że “większość naszych czytelników/widzów twierdzi, że…”.

Po pierwsze właściciel strony lub redaktor stacji TV może ustawić sobie dowolny odpowiadający mu docelowy wynik badania. Po drugie brygady aktywistów konkretnej partii mogą sztucznie “nabić” wynik. Po trzecie w końcu zależnie gdzie zamieszczony będzie ten sondaż taki będzie wynik. Korwin będzie miał 95% poparcia na swojej stronie, Zandberg będzie miał 95% poparcia na stronie Partii Razem, Jarosław Kaczyński będzie miał 95% poparcia na frondzie, czy Gazecie Polskiej, a w “Neewsweeku” 95% będzie go nienawidziło.

Na pytanie “Czy wędkujesz?” zamieszczonej na stronie Polskiego Związku Wędkarskiego 95% odpowie, że wędkuje, co nie będzie oznaczało, że 95% Polaków wędkuje, tylko 95% członków PZW to robi.

Tzw. badania sondażowe są najczęściej tylko “podkładką” do wygenerowania odpowiedniego leadu. Lead to tytuł artykułu, który pojawia się na stronie głównej portalu dezinformacyjnego, czy jako plansza w TV. Wiele osób nie wchodzi nawet w taki artykuł, ale zapamiętuje sam lead. Badania sondażowe pozwalają wygenerować leady typu: “Nowoczesna triumfuje nad PiS”, “Platforma tonie”, “Partia Razem bez szans”, “Kukiz’15 się skończył”, “Przedwczesny pogrzeb SLD” (bo im wzrosło z 3 na 4%) itp.

Jeśli chcesz zachować czystość umysłu nie czytaj, nie oglądaj wyników sond i sondaży, albo przyjmij z góry założenie, że jest zupełnie na odwrót. I nie przyswajaj leadów bez czytania treści, bo często są fałszywe – ale o tym w innym odcinku.

Autorstwo: Oszołom Jeden
Źródła: Gazecia.pl, WolneMedia.net


TAGI: , , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

8 komentarzy

  1. Balcer 05.04.2016 21:02

    Książka “Wywieranie wpływu na ludzi” jest tak przystępnie napisana, że proponuję ją dołączyć kazdemu rodzicowi do listy książek, które podsunie swojemu dziecku przed 18 rokiem. W sumie to dobre szkoły mogłyby ją omawiać na WOS, bo to wielka dawka wiedzy o społeczeństwie, ale oczywiście w państwowych szkołach ważniejsza na WOS jest “prasówka” czyli omawianie wydarzeń z … TV.

  2. argos1 05.04.2016 22:33

    Sondaże mają sugestywny charakter opiniotwórczy, a więc gdy ich wyniki są zmanipulowane, to stają się bardzo silnym narzędziem w rękach polityków – i tego faktu, jak sądzę, większość rozumnych ludzi jest świadomych. Jednakże od pewnego czasu zaobserwowałem o wiele bardziej niepokojącą mnie rzecz. Mianowicie w oficjalnych mediach o zasięgu ogólnokrajowym, europejskim, a nawet światowym, pojawiły się osoby, głównie z kręgu liberałów (choć nie tylko), którzy jak ja to nazwałem “publicznie zaklinają rzeczywistość”, tzn. dosłownie “czarne” nazywają “białym”, a “białe” zwą “czarnym”. Podam tylko kilka przykładów, które ukazują ich manipulacje faktami:
    – obecna niepodległość i suwerenność Polski jest historyczna
    – najszybsze tempo wzrostu gospodarczego w Europie ma Polska
    – emigracja zarobkowa jest pozytywnym zjawiskiem dla Polaków
    – “Unia Europejska” MUSI(!) przyjmować miliony imigrantów, ponieważ potrzebuje rąk do pracy
    – to tylko czysty zbieg okoliczności, że z napływem imigrantów wzrosła liczba ataków terrorystycznych w europejskich stolicach
    – imigranci muzułmańscy mocno “ubogacają” kulturowo Europę
    – gwałt zbiorowy jest wskazany jedynie jako zbiorowy, bo kara jest wymierzona tylko za jeden czyn i rozłożona wtedy na 30 lub najlepiej na 150 gwałcicieli jednej 14-letniej dziewczynki, dzięki temu przypadnie na każdego z gwałcicieli AŻ(!) 3 tygodnie do odsiadki (6 tygodni w zawieszeniu) lub 2 miesiące prac społecznych
    – muzułmanie nie są winni przemocy na kobietach, ponieważ oni mają już taką kulturę, w której się wychowali, a w dodatku to białe kobiety same prowokują mężczyzn islamu do gwałtów swoim “wyzywającym wyglądem”
    – reakcje mediów niemieckich po 7 dniach od sylwestra w Kolonii były przecież “natychmiastowe” i uznały, że właściwie to nic szczególnego się tam nie wydarzyło
    – wojnę w Iraku i w Syrii wywołała Rosja z Putinem, a nie amerykańskie agencje wywiadowcze, poprzez politykę rządu USA
    – Rosja “okupuje” Krym wbrew woli ludności półwyspu i wbrew woli społeczności międzynarodowej, więc MUSI(!) “uszczęśliwić” ludność z Krymu i jak najszybciej zwrócić go Ukrainie
    – cały świat już wkrótce MUSI BYĆ(!) “zachodni”, a w szczególności ze “wschodem”
    itd., itp.
    Czy tylko ja odniosłem takie wrażenie, że “coś tu nie gra”?…

  3. maciek 06.04.2016 01:25

    dzięki Oszołomie Jeden.

    Zawsze wiedziałem, że to jest manipulacja, ale nie potrafiłem tego tak dobrze uzasadnić. Jeszcze raz dzięki.

    http://wolnemedia.net/historia/masz-sondaz-i-siedz-cicho/

  4. janpol 06.04.2016 02:13

    Zwracam się z apelem do czytelników WM aby wyjaśnili mi które to “oficjalne” i “liberalne” media oraz którzy to “liberałowie” (przy czym proszę nie dawać za przykład różnych brukowców czy mediów typu: Fronda, Krytyka Polityczna, Polish Club Online, Nowy Obywatel itp., itd. a z zagranicznych: Libération, The New York Times itp. bo to są media czerwońcowe, nawet jeżeli powołują się na poglądy liberalne to faktycznie prezentują poglądy libertyńskie a to ZUPEŁNIE co innego a ja nie znam innego medium naprawdę liberalnego jak: http://www.liberal-international.org i Liberal Matters) wypisują te brednie, które zapodają tu miłośnicy, jak się okazuje nie przypadkiem, M.M. Kolonko i najprawdopodobniej należący do tej samej grupy “głupków albo cynicznych propagandzistów” na dodatek, jak się okazuje, całkowicie odpornych na logiczną argumentację. Będę wdzięczny, bo na w/w wymienionych oczywiście nie liczę ale żeby nie było, ze zostawiam ich “osamotnionych” to mogą sobie poczytać więcej “źródłowych” materiałów i będą mieli więcej argumentów do wypisywania swoich bredni np. tu:
    http://uncyclopedia.wikia.com/wiki/Liberal_media

  5. Oszołom Jeden 06.04.2016 12:19

    @janpol

    Faktycznie w Polsce (i nie tylko) jest bajzel z nazewnictwem, a słowa tracą swoje pierwotne znaczenie. Dlatego staram się unikać słowa “liberał” a zamiast tego używać wolnościowiec.

    Kiedyś konserwatywno-liberalny oznaczało: konserwatywny światopoglądowo i liberalny gospodarczo. Od tych słów pochodzi np. nazwa organizacji KoLiber. Definicje tych słów się zatarły m.in. przez PO, która była z nazwy partią konserwatywno-liberalną. Jak się jednak okazało zaczęła podwyższać, a nie obniżać podatki- czyli odwrotność liberalizmu gospodarczego. Na to nałożył się jeszcze Lepper z hasłem “śmierć liberałom” (chodziło mu o gospodarkę), który następnie wszedł do Rządu wraz ze zmarłą wczoraj niestety Zytą Gilowską, która liberalnie obniżyła podatek dochodowy.

    Słowo “liberalny” przejęła lewica światopoglądowa. Teraz “liberałem” nie jest już ktoś kto postuluje wolny rynek, ale ktoś, kto walczy o prawa gejów. Na dzień dzisiejszy liberalnym pismem jest więc np. Newsweek grupujący w redakcji aktywistów LGBT i feministki.

    Wolnorynkowcy natomiast, aby uniknąć pomylenia ich z lewicą zaczęli się nazywać np. libertarianami. Z początku myślałem, że to dobry termin, ale teraz sam już nie wiem, bo libertarianie utworzyli swoją partię i mają swój program.

    Bałagan w terminologii wprowadza większy chaos. W mętnej wodzie łatwiej ryby łowić.

    Wracając do tematu. Dla mnie podział mediów w Polsce jest dość prosty bo sprowadza się do duopolu – media “mainstreamowe”: GW+Agora, Newsweek, ITI, Axel Springer, Krytyka Polityczna i media współpracujące: promocja podmiotom takim jak PO/Nowoczesna/lewica i szczucie na PiS. Z drugiej strony mamy media pisowskie: Trwam, Republika, wPolityce, GaPol, TV-PiS: cel: pomoc PiS i szczucie na pozostałych.

    Dwie powyższe strony duopolu medialnego ogniskują cały spór wokół PIS-antyPiS, eliminując wszystkie inne światopoglądy. Ten duopol ma największą siłę rażenia. Potem jest długo długo nic i jakieś pojedyncze ogniska – strony niszowe grupujące jakąś konkretną sektę.

    Dla mnie wolnym medium jest np. ten serwis. Piszę tu zarówno ja – korwinista, ale widzę też dużo wpisów lewicy i mimo sporów w komentarzach jakoś koegzystujemy. Wcześniej próbowałem pisać i na stronach prawicowych i lewicowych i działo się to samo – to co było krytyczne względem linii propagandowej przyjętej przez dane wydawnictwo było chowane. Niestety tzw. media obywatelskie zaraz po narodzeniu się zostały przejęte przez ośrodki masowej dezinformacji, a tam wprawdzie każdy może sobie założyć konto i pisać, ale obowiązuje zasada: Nie ważne kto pisze, ważne kto wybiera, co dać na stronę główną i to co jest niewygodne na stronę główną nigdy nie trafi. Polskie media nie służą do informowania, ale do manipulowania ludźmi.

    To ITI, Agora i AxelSpringer wybierają, czy lepiej teraz promować PO, czy Nowoczesną w walce z PiS, czy też może wesprzeć SLD wpuszczając jakieś pozytywne artykuły.

  6. Oszołom Jeden 06.04.2016 12:24

    c.d. PiS też ma swój wkład w ten bałagan w nazewnictwie. Gdy tworzyli swoje media to w każdym z nich używano nazwy “niezależne”, co jest ewidentnym kłamstwem, bo są to media zależne od PiS. Aktualnie widząc gdzieś w podtytule “niezależny” czytam: “pro-pisowski”.

  7. janpol 07.04.2016 03:05

    Liberał to liberał, libertyn to libertyn, libertarianin to libertarianin, media liberałów to media liberalne, media libertynów to media libertyńskie, media libertarian to media libertariańskie, media Niemców to media niemieckie itd. itp. Co w tym trudnego i niezrozumiałego? A ci co tego nie rozumieją to durnie a ci, którzy specjalnie mieszają pojęcia to WROGOWIE edukacji, powszechnego dostępu do rzetelnej informacji a w domyśle: wrogowie demokracji i społeczeństwa obywatelskiego lub ich najmici. Co w tym trudnego?

  8. SzumAkustyczny 07.04.2016 13:16

    Dobry tekst. Wzbogaciłem posiadaną wiedzę.
    Dzięki.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.