Liczba wyświetleń: 615
Rolnicy z z województwa świętokrzyskiego wypłynęli załadowaną warzywami i owocami tratwą w 400 kilometrowy rejs z Nowego Korczyna do Warszawy. W ramach akcji „Od rolnika do pośrednika 3000 procentów znika” chcą zwrócić uwagę na drastyczne różnice między cenami skupu produktów, a wysokością ich cen w sklepach.
– Chcemy, żeby warszawiacy zobaczyli, że 15-kilogramowy worek ziemniaków kosztuje u nas 2 zł, a oni muszą płacić 15 zł – powiedział „Gazecie Wyborczej” koordynator akcji Adam Ochwanowski.
To nie jest nowy problem – rolnicy i konsumenci borykają się z nim od lat. – W tym roku te nożyce cenowe są wyjątkowo szeroko rozwarte, bo też ceny owoców i warzyw w sklepach bardzo wysokie. Myli się jednak ten, kto myśli, że to zysk dla rolnika. Przykład? Rolnicy w skupie za kilogram ziemniaków dostają 10 groszy! Zarobek ze sprzedaży nie pokrywa nawet kosztów paliwa potrzebnego do wykopania kartofli i dowiezienia ich do skupu. – pisze na swoim Adam Jarubas, marszałek województwa świętokrzyskiego.
Podczas 400 kilometrowego rejsu rolnicy odwiedzą Połaniec, Sandomierz, Solec nad Wisłą i Dęblin, by w czwartek dotrzeć do Warszawy. Będą też sprzedawać przewożone tratwą płody rolne, by pokazać konsumentom, że cenę podbijają pośrednicy, a nie rolnicy.
– W takim systemie kupujący dostanie świeżą, lokalną, dobrej jakości żywność po cenie korzystnej zarówno dla niego jak i dla rolnika. Różnorodne formy bezpośredniej sprzedaży są coraz bardziej popularne w Anglii, Francji, Austrii, Hiszpanii i innych krajach europejskich. – zauważa Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi.
Źródło: Ekologia.pl
Na stronie głównej jest błedny opis, podane tam ceny dotyczą 15-kilogramowego worka a nie kilograma.
sra..e w banie,rolnicy sprzedając bezpośrednio w mieście sami żądają wyższych cen od sklepowych uzasadniając,że to wiejskie i zdrowsze.Gdzie więc ta bezpośrednia,tańsza sprzedaż?
To gdzie kupujesz Staszek? Na Rzeszowskich targowiskach ceny są zwykle od 20 do 50% niższe niż w sklepach, zależy jeszcze na jaki produkt. Gdyby ktoś tam wyszedł z ziemniakami po złotówce, to bym go wyśmiał. 50 groszy to maksimum. Wilk syty i owca cała. Jak wyjedziesz z miasta jest jeszcze taniej. A rolnik, który musi zapakować auto produktami rolnymi i stać cały dzień na targu też chce coś z tego mieć – więc nie da Ci ceny jak w skupie.
Aby miało to większy wydźwięk, a powinno, mogliby wcześniej rozpropagować akcję, a ziemniaki rozdawać za darmo w centrum lub pod sejmem.
W ten właśnie sposób i dokładnie z tych samych powodów, protestowali ostatnio rolnicy greccy
Z sprzedających na targowiskach „może”co dziesiąty jest rolnikiem.
Na giełdzie ciężko o rolników, a co dopiero na targowiskach.
Niech jeszcze rolnicy pochwalą się jakie dostają dopłaty chociażby do wspomnianego paliwa.
Nie wspominając o tych, którzy prowadzą zarobkową działalność transportową bez potrzeby posiadania wymaganych licencji.
Wszystko to w jakiś sposób wpływa na zabawnie niskie ceny skupu.
Z cyklu to już było ; spółdzielczość . A w takiej Francyji , działa to to i piekne np. sery im wychodzą i sprzedają je w SWOICH sklepach ..i tak to lecie ..tylko że pejsy wtedy nie zarobią;)