Liczba wyświetleń: 2740
Rafał Mekler, jeden z liderów protestów na granicy polsko-ukraińskiej oraz działacz Konfederacji, zamieścił na serwisie „X” wpis, w którym mówi o obelgach i groźbach kierowanych m.in. pod jego adresem.
Poniżej pełna treść wpisu Rafała Meklera na „Twitterze”: „Widzę, że wraz z naszą determinacją, kolejne zastępy żurnalistów na zlecenie, o odchyle ukrainofilskim, uruchamiają swoje zasoby intelektualne tak, aby zdyskredytować protest. Powiem wprost, nawet jeżeli ukrainofile popełnią tysiąc artykułów prasowych, setki nagrywek na społecznościówki, nawet jeżeli uruchomią kolejne setki botów od prymitywnych komentarzy czy zmyślą kolejną rzewną historyjkę, to nic to nie zmieni. Domagamy się przywrócenia limitu zezwoleń i udrożnienia granic. Naprawdę, po lawinie obelg, jakie dostaję od miesiąca, nic na mnie nie robi wrażenia. Grożący mi proszę się ustawić w kolejce. Na granicy nikogo nie obchodzi, jaki kto artykuł napisał, czy jak mocno szkalującego posta napisał. Większość przewoźników nie żyje »Twitterem« czy »Facebookiem«. Większość zajmuje się pracą w rodzinnym biznesie. Gdzie często nie ma niedzieli, czy zbyt późnej pory. Nie ma lata czy zimy. Jest ciężka praca, poświęcenie. I kapitał okupiony wysiłkiem. Tak jak chłop, który ziemię od pokoleń uprawia i ktoś, chcąc mu ją odebrać, to musi po jego trupie przejść. Tak jest teraz z nami”.
Na podstawie: Twitter.com
Źródło: MediaNarodowe.com
Tyle że z tym systemem nie wygrają. Bo plan musi być realizowany….nawet po ,,Polskich,, trupach. Nasz kraj jest z determinacją niszczony na wielu poziomach. Długo już nie pociągniemy. Ukry, myckowi i niemiaszki mają podobną ,,mentalność. I nienawidzą naszego kraju. Dlatego wspólnie nas wykańczają…
Uważam, że do protestujących kierowców powinno dołączyć społeczeństwo polskie, wesprzeć ich fizycznie, psychicznie i może nie tylko. Oczywiście mam na myśli część społeczeństwa, tę świadomą i potrafiącą jeszcze samodzielnie wyciągać wnioski.