O kilka nieprawd za daleko, czyli „Interia” o imigrantach

Opublikowano: 05.09.2020 | Kategorie: Gospodarka, Media, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1061

Nie wiem, czy taki jest po prostu stan dzisiejszego dziennikarstwa, czy też następuje selekcja negatywna dziennikarzy, którzy zajmują się tematem imigracji, że bzdury mieszają się z propagandową manipulacją.

Spektakularnym przykładem połączenia dziennikarskiego lenistwa, bezmyślności i manipulowania czytelnikiem jest anonimowy artykuł z „Interii”, pod tytułem „Niemcy: zaskakujące skutki masowego przyjecia uchodzcow”. Artykuł jest streszczeniem znacznie obszerniejszego tekstu z brytyjskiego „Observera” (dodatek do „Guardiana”), autorstwa korespondenta „Guardiana” w Niemczech Philipa Oltermana: „Opłaciło się wielkie ryzyko, które podjęła Angela Merkel”.

O ile anonimowy polski autor po prostu bezmyślnie, bez sprawdzania danych przepisuje twierdzenia Brytyjczyka, to Olterman na pewno wie, co robi, manipulując danymi i informacjami.

Sytuacja z imigrantami wygląda zupełnie inaczej, niż pisze Olterman i „Interia”, i gdyby uczciwie, zgodnie ze standardami dziennikarskimi przyjrzeli się danym, to musieliby to przyznać.

Oba te źródła twierdzą, że przyjęcie przez Niemcy półtora miliona imigrantów w latach 2015-2016 nie przyniosło, wbrew obawom, żadnych negatywnych konsekwencji, a czarnowidze się pomylili. Imigranci są świetnie zintegrowani, bo 80% dzieci imigranckich czuje się lubianych w szkołach, ponad połowa imigrantów już pracuje, zamachów terrorystycznych od trzech lat nie ma, a przestępczość zamiast rosnąć spada.

Te stwierdzenia są pozornie prawdziwe, bo można znaleźć liczby, które są z nimi zgodne – ale znaczenie tych liczb jest inne, niż przypisują im Olterman i anonim z „Interii”. Te twierdzenia są równie prawdziwe, jak na przykład takie, że sądy skazują wyłącznie niewinnych, spokojnych obywateli, bo przecież w więzieniach, gdzie jest najwięcej skazanych „przestępców”, przestępstw jest najmniej.

Na czym polegają manipulacje Oltermana, a w ślad za nim „Interii”?

Zacznijmy od danych o integracji. Pomińmy już fakt, że to, czy dzieci są zintegrowane czy nie, nie mówi nam niczego o integracji osób dorosłych albo jej braku. Jednak wyciąganie wniosku, że dzieci imigrantów są zintegrowane, bo czują się lubiane w szkole, jest także całkowicie błędne.

Gdybyśmy spytali zamachowców z 11 września, którzy mieszkali wcześniej w Niemczech, czy czuli się lubiani przez innych studentów i sąsiadów, zapewne powiedzieliby, że tak – co nie przeszkodziło im zabić wkrótce potem czterech tysięcy ludzi.

Z tego, że dzieci imigrantów czują się lubiane, można wysnuć wniosek dotyczący nie ich, ale dzieci niemieckich: to znaczy, że te niemieckie są przyjazne, otwarte, nieuprzedzone do imigrantów. Żeby dowiedzieć się, czy dzieci imigrantów się zintegrowały, też trzeba pytać dzieci niemieckie – o to, czy młodzi imigranci zachowują się podobnie do nich, czy chcą się z nimi bawić, czy są koleżeńscy i tak dalej.

Jak widać, każde dane dają się zinterpretować w dowolny sposób, żeby potwierdzić z góry przyjętą tezę. To się właśnie nazywa manipulacja.

Podobna manipulacja dotyczy informacji o zamachach terrorystycznych, których „przez trzy lata nie było”. Wygląda to tak, jakby obecność imigrantów niemalże zapobiegała zamachom, bo wcześniej były, a potem się skończyły.

Akurat tak się nieszczęśliwie złożyło, że tuż przed opublikowaniem tekstów w „Observerze” i „Interii” doszło do terrorystycznego zamachu przeprowadzonego przez imigranta na autostradzie niemieckiej, ale rzeczywiście, w poprzednich trzech latach masowych zamachów nie było. Tylko że…

To jednak nie napływ masy imigrantów w tajemniczy sposób zbiegł się z brakiem zamachów, tylko niemieckie służby skutecznie te zamachy udaremniały. Po zamachu imigranta z Tunezji, który w grudniu 2016 wjechał w tłum na bożonarodzeniowym jarmarku ciężarówką skradzioną polskiemu kierowcy, służby te bardzo poprawiły swoją skuteczność.

Holger Münch, szef Urzędu Kryminalnej Policji Federalnej powiedział, że zostały wyeliminowane luki w prawie imigracyjnym, śledzeniu podejrzanych i postępowaniach karnych, które umożliwiły Tunezyjczykowi przeprowadzenie zamachu. W tym trzyletnim okresie, kiedy nie było zamachów terrorystycznych, służby udaremniły ich siedem, poinformował Holger Münch.

Jeśli chodzi o przestępczość, to na pewno od wielu lat w Niemczech istnieje wyraźny trend jej spadku – dlatego, że rodowici Niemcy popełniają coraz mniej przestępstw, a nie dlatego, że imigranci ich nie popełniają, jak sugeruje „Interia” i Olterman. Nie wiem, czy rok 2019 miał najmniejszą liczbę przestępstw od 2003 – jak twierdzi brytyjska gazeta (linku do źródła danych nie podaje) – ale na pewno mniej było w ubiegłym roku przestępstw, niż w poprzednich kilku latach.

Mniej przestępstw niż w poprzednim roku popełnili też w roku 2019 migranci, ale i tak odpowiadają za nieproporcjonalnie dużą część niemieckiej przestępczości. Przytoczmy dane policji z najnowszej edycji oficjalnej publikacji „Przestępczość w kontekście przybyszów 2019” (mianem „przybyszów” określa policja imigrantów przybyłych od 2014 roku).

„Przybysze”, których jest 1 mln 906 tys., czyli 2,3% ludności, popełnili w ubiegłym roku 266 tysięcy czyli 8% wszystkich przestępstw (mowa oczywiście tylko o tych, których sprawcy zostali wykryci).

Nowi imigranci popełnili w 2019 roku między innymi 443 morderstwa i zabójstwa (12% wszystkich), 36 tysięcy kradzieży i 48 tysięcy „przestępstw przeciwko mieniu” (po 10% wszystkich), 5400 przestępstw seksualnych (też 10%), 57 tysięcy napaści i pobić (8%). Łącznie w latach 2015-2019 nowi imigranci popełnili 1 350 000 przestępstw, w tym 1800 morderstw i zabójstw i 22 193 przestępstwa seksualne (różnego rodzaju, nie tylko gwałty).

Tych informacji ani brytyjski dziennikarz, ani jego polski kopista nie podają – bo może troszkę zmieniłoby to sielankowy obraz „najmniejszej od 2003 roku liczby przestępstw”.

O ile w kwestiach przestępczości dziennikarze stosują przemilczanie szczegółowych oficjalnych danych, to w kwestiach zatrudnienia nie tylko kłamią, ale do tego jeszcze manipulują informacjami. Idą tu ręka w rękę z niektórymi badaczami, posługując się danymi, które zostały przez badaczy (a może polityków) nazwane w taki sposób, który ma wprowadzić w błąd opinię publiczną.

Gdy przyjrzeć się, co oryginalne dane naprawdę znaczą, cała narracja, że „imigranci świetnie sobie poradzili na rynku pracy, gospodarka ma z nich wielką korzyść”, nadaje się tylko do kosza.

Dokładne przyjrzenie się, jak powstaje „fake news” w sprawie pracy imigrantów, jest bardzo pouczające. „Ponad połowa uchodźców z tego okresu już pracuje w Niemczech i płaci podatki” – pisze „Interia” za „Obseverem”. Od tego stwierdzenia jest link do artykułu z DW.com z lutego br, który mówi jednak co innego: „Połowa uchodźców znajduje pracę w ciągu pięciu lat” – a więc przybysze z 2015 i 2016 roku i tak w tej grupie się nie znajdują. Ale to dopiero początek.

Skąd wiadomo, że połowa uchodźców znajduje pracę w ciągu 5 lat? DW.com nie daje linku, ale z tekstu można się dowiedzieć, że źródłem jest właśnie opublikowany raport instytutu IAB, części Urzędu Imigracyjnego. IAB przeprowadził wywiady z kilkoma tysiącami pozaeuropejskich migrantów w 2016 roku a potem powtórnie w 2017 i 2018.

Ostatnie dane pochodzą z jesieni 2018 roku – więc pięcioletni okres, jakiego potrzebowali imigranci, żeby połowa z nich miała pracę, dotyczy osób, które przybyły do końca 2013 roku, a nie imigrantów z lat 2015 i 2016.

Wśród tych ostatnich, dwa lata lub trzy lata po przybyciu do Niemiec, zatrudnienie ma 25-37 procent osób; na pewno nie „połowa tych, którzy przybyli”. Średnio dla całej grupy badanej „ma pracę” 35% osób. Już w tym momencie informacja polsko – brytyjska o „połowie” jest po prostu nieprawdziwa.

Ale teraz dochodzimy do najważniejszego elementu manipulacji, wspólnego dzieła polityków, badaczy i dziennikarzy. Kiedy mówimy „ma pracę, płaci podatki”, to rozumiemy przez to normalne, oficjalne zajęcie, pracę w pełnym wymiarze czasu.

Tymczasem sformułowanie „ma pracę” rozumiane jest przez badaczy z IAB zupełnie inaczej. Przyjmują oni definicję Federalnego Urzędu Statystycznego, który za zatrudnionych uważa osoby otrzymujące wynagrodzenie za pracę, w tym praktykantów, stażystów i osoby zatrudnione w minimalnym wymiarze czasu.

Wśród tych, którzy „mają pracę”, jedna piąta jest na czasowych stażach i szkoleniach, a co ósmy zatrudniony jest w minimalnym wymiarze czasu na pracach interwencyjnych za 450 euro miesięcznie płacone przez państwo (dane ze strony 14 raportu IAB).

Czyli tak naprawdę „ma pracę” 23-24% nowych imigrantów. Jak wynika z innych analiz Federalnego Urzędu Pracy, jakieś 17-18% w roku 2017 było zatrudnionych w pełnym wymiarze godzin, a reszta tylko na część etatu.

Czyli podatki płaci nie połowa, jak piszą „Interia” i „Observer” tylko mniej niż jedna czwarta nowych imigrantów, a pełne podatki płaci zaledwie co szósty. Pamiętajmy też, że te informacje pochodzą z wywiadów z imigrantami – którzy mogą mówić co chcą – a nie z twardych danych z biura zatrudnienia czy niemieckiego ZUS.

W dodatku tylko część grupy, którą wylosowano do badań, udzielała odpowiedzi w 2018 roku, a osoby, które wypadły z badanej grupy, raczej nie miały ustabilizowanej sytuacji zawodowej.

Nikt nie broni dziennikarzom dostępu do danych. Te podlinkowane w powyższym artykule są całkowicie oficjalne i publiczne dostępne, i znalezienie ich dla kogoś, kto zna niemiecki, jest kwestią kilkunastu minut a nie miesięcy dziennikarstwa śledczego.

Dlatego sądzę, że korespondent „Guardiana” jest świadomym propagandzistą, który celowo ukrywa prawdziwe informacje i podaje fałszywe. Natomiast przepisujący od niego polski dziennikarz jest propagandzistą nieświadomym, który chce w łatwy sposób zarobić wierszówkę. A może po prostu obaj nie rozumieją tego, co piszą.

W każdym razie, za publikowanie fałszywych, manipulacyjnych informacji, obaj powinni być z pracy wyrzuceni. I kiedyś być może by byli.

Autorstwo: Grzegorz Lindenberg
Źródło: Euroislam.pl


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.