Nowa tyrania

Opublikowano: 14.11.2020 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 3038

Nikomu nie umknie, że plaga koronawirusa ułatwia ustanowienie tego, co Michel Foucault nazwał „biopolityką”, nowej formy tyranii, która nie jest narzucana pałkami ani karabinami, ale o wiele bardziej wyrafinowanymi narzędziami, które uzyskują dominację nad ludźmi poprzez kontrolowanie przestrzeni, w których przebywają, ich osobistych relacji, ich zachowań i uczuć, a także ich najskrytszych myśli i pragnień. „Stany alarmowe”, „godzina policyjna” i inne „ograniczenia w przemieszczaniu się”, które przeszkadzają nawet najbardziej prymitywnym umysłom, są tylko zmyłkowymi manewrami.

O wiele bardziej subtelne (i efektywne) są na przykład technologie masowego nadzoru, które śledzą nasze ruchy i manipulują naszymi decyzjami, a nawet je przewidują; technologie, do których posłusznie stosuje się większość społeczeństwa, pisząc na swoich smartfonach, spokojni i przekonani, że władza wykorzystuje je do ochrony naszego bezpieczeństwa osobistego i zdrowia.

Jednocześnie jednak pojawia się inne, nie mniej oczywiste zjawisko, na które mało kto zwraca uwagę, gdyż nasze pokolenie, pełne sprzecznych ideologii, zostało całkowicie pozbawione duchowych zmartwień. Jednym z takich zjawisk jest tłumienie niepokojów religijnych, które objawiło się w całej swej przytłaczającej okazałości od czasu wybuchu epidemii koronawirusa.

Kiedy czytamy kroniki o plagach, które w przeszłości dziesiątkowały ludzkość, odkrywamy, że niepokój religijny społeczeństw, które na nie ucierpiały, stał się niezwykle dotkliwy; następnie, w obliczu wszechobecności śmierci, ponownie pojawiły się pytania, że ​​bonanza i cieszenie się przyjemnościami materialnymi mają tendencję do schodzenia na dalszy plan. Ale plaga ta różni się właśnie od dumnego braku niepokoju religijnego, który odczuwa się w najbardziej ekstremalnych sytuacjach (spokój, z jakim przyjęliśmy, że nasi starzy ludzie umierają opuszczeni, bez jakiejkolwiek pomocy duchowej), ale przede wszystkim panujący klimat społeczny, w mediach, w debacie intelektualnej, w ekspresji artystycznej, która nie zderzając się z tajemnicą śmierci, wymyka się jej lub ją ukrywa za pomocą najróżniejszych, akrobatycznych dygresji. I chociaż nikt nie odważy się tego powiedzieć głośno, oba zjawiska są ze sobą ściśle powiązane.

W swoim przemówieniu na temat dyktatury Donoso Cortés wyjaśnia nieomylne prawo historii, które łączy upadek religijności ze wzrostem tyranii. Religia zapewnia ludziom „wewnętrzną represję”, która porządkuje ich życie moralne. A gdy upadną owe „wewnętrzne represje”, „zewnętrzne” lub polityczne represje nieuchronnie się nasilą. Donoso dokonuje przeglądu różnych stadiów ludzkości, od w pełni religijnego społeczeństwa – utworzonego przez Jezusa i jego uczniów – w którym wolność była totalna (nie było innego prawa niż miłość), do coraz bardziej zaawansowanych represji politycznych, które pozwalają rządom wyposażyć się w milion broni – armie, milion oczu – policję, milion uszu – biurokrację administracyjną, dopóki nie osiągną punktu, w którym muszą także „być wszędzie w tym samym czasie”.

Apetyt na „wszechobecność”, którego przykładem jest Donoso (wygłosił to przemówienie w 1849 roku) – wystąpił w czasach wynalezieniu telegrafu; ale od tego czasu postęp technologiczny osiągnął zawrotne, ekstremalne poziomy. Donoso robi tu nieśmiałą pauzę, przestraszony oczekiwaniem na społeczeństwo, w którym religijny termometr będzie spadał, aż „spadnie poniżej zera”; ale w końcu ośmiela się przewidzieć pojawienie się „gigantycznego, kolosalnego, uniwersalnego, ogromnego tyrana”, który nie będzie już musiał stawiać czoła fizycznemu lub moralnemu oporowi, ponieważ w tym momencie wszystkie umysły zostaną podzielone, a patriotyzmy będą martwe.

I przeciwko tej nowej formie tyranii, która zaczęła się umacniać, uważa Donoso, ​​nie ma innego antidotum niż „reakcja religijna”. Mimo to wywołuje niepokojącą refleksję, którą upływ czasu tylko potwierdził: „Czy taka reakcja będzie możliwa? Prawdopodobnie tak; ale czy to prawdopodobne? Panowie, mówię tutaj z najgłębszym smutkiem: nie sądzę, żeby to było prawdopodobne.

Widziałem i znałem wielu ludzi, którzy porzucili swoją wiarę i wrócili do niej. Niestety, nigdy nie widziałem ludzi, którzy wróciliby do wiary po jej utracie. To, co dzieje się na naszych oczach, z plagą koronawirusa w tle, potwierdza tylko złowieszcze znaki Donoso. Nowi tyrani mogą teraz robić z nami co chcą.

Autorstwo: Juan Manuel De Prada
Tłumaczenie: Jarosław Ruszkiewicz
Źródło oryginalne: Xlsemanal.com
Źródło polskie: Niepodległy.pl


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.