Liczba wyświetleń: 1935
W nocy z 18 na 19 lutego 2025 roku, około godziny 4:45, mieszkańcy Polski mieli okazję zaobserwować niezwykłe zjawisko na niebie. Jasne rozbłyski i smugi świetlne przecięły firmament, budząc zainteresowanie i zdziwienie wśród obserwatorów. Jak się okazało, były to najprawdopodobniej szczątki drugiego stopnia rakiety Falcon 9, należącej do firmy SpaceX, które spłonęły w atmosferze nad naszym krajem.
Rakieta Falcon 9 została wystrzelona 1 lutego 2025 roku z bazy sił powietrznych Vandenberg w Kalifornii. Jej misją było wyniesienie na orbitę 22 satelitów Starlink z grupy 11-4, mających na celu rozszerzenie globalnej sieci internetowej. Drugi stopień rakiety, odpowiedzialny za umieszczenie ładunku na docelowej orbicie, zazwyczaj ulega kontrolowanej deorbitacji, aby ograniczyć ilość śmieci kosmicznych. Standardowo takie operacje przeprowadzane są nad obszarami oceanicznymi, jednak tym razem deorbitacja miała miejsce nad Europą, co jest nietypowe i budzi pytania o przyczyny takiego przebiegu wydarzeń.
Karol Wójcicki, popularyzator astronomii i autor profilu „Z głową w gwiazdach”, wyjaśnia, że dane TLE (Two-Line Element), opisujące parametry orbit obiektów kosmicznych, potwierdzają, iż o godzinie 4:45 obiekt ten przelatywał nad Polską. Wójcicki dodaje, że w przypadku misji wynoszących ładunki na wyższe orbity, gdy brakuje wystarczającej ilości paliwa na kontrolowaną deorbitację, drugi stopień rakiety pozostaje na orbicie, stopniowo tracąc wysokość, aż do naturalnego wejścia w atmosferę.
Zjawisko to było widoczne w różnych regionach Polski, a także w Niemczech i Danii. Świadkowie opisują je jako grupę jasnych obiektów, przypominających deszcz meteorów, przemieszczających się po niebie. W mediach społecznościowych pojawiły się liczne nagrania i zdjęcia dokumentujące to niezwykłe wydarzenie.
Mieszkańcy Krzyża Wielkopolskiego relacjonowali, że około godziny 4:45 zauważyli na niebie obiekty przypominające spadające gwiazdy, które po około 45 sekundach zniknęły. Podobne obserwacje zgłaszano z Poznania, Głogowa, Bolesławca oraz innych miejscowości. Wiele osób początkowo nie wiedziało, co było przyczyną tego zjawiska, a niektórzy podejrzewali, że może to być deszcz meteorów lub inne naturalne zjawisko astronomiczne.
Deorbitacja drugiego stopnia rakiety Falcon 9 nad lądem, zwłaszcza nad obszarami zamieszkanymi, jest rzadkością. SpaceX zazwyczaj planuje takie operacje nad oceanami, aby zminimalizować ryzyko dla ludzi i mienia. Przyczyny, dla których tym razem deorbitacja nastąpiła nad Europą, nie są do końca jasne. Możliwe, że specyficzne parametry misji, takie jak wysokość orbity czy ilość pozostałego paliwa, uniemożliwiły przeprowadzenie kontrolowanej deorbitacji w standardowy sposób.
Warto zauważyć, że spalanie się szczątków rakiet w atmosferze jest procesem bezpiecznym dla ludzi na ziemi. Większość elementów ulega całkowitemu spaleniu podczas wejścia w gęstsze warstwy atmosfery, a ewentualne pozostałości, które mogłyby dotrzeć do powierzchni ziemi, są zazwyczaj niewielkie i mało prawdopodobne jest, aby wyrządziły jakiekolwiek szkody.
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
Jakby spadło komuś na dom to duża szansa, że ktoś by nie przeżył tego spotkania. Nie wspominając o większych skupiskach ludzkich.
Jego przeznaczeniem jako dymiących resztek był ocean, a nie upadek w niemal nienaruszonej formie na zamieszkaną ziemię polską.
Dziwne, podejrzanie pachnie. Takie ruchy wylicza się z dokładnością do setnych sekund i coś takiego po prostu nie powinno się zdarzyć. Albo ktoś popełnił błąd w obliczeniach – mało możliwe z uwagi na automatyzację i monitoring wspomagany (przez AI) albo możemy kuć kolejną teorię spiskową 😀 Tylko jeszcze nie wiem jaką.
Na początek można wziąć sam zbiornik COPV. Jego wymiary nieco odstają od tych typowych. Podano 1metr szerokości, kiedy 'normalne’ mają od 30 do 50cm. Długość spełnia normy.
A dwa, mimo lekkiej aluminiowej budowy (przystosowanej specjalnie do szybkiego spalania w atmosferze – co najwyraźniej tu nie miało zbytnio miejsca, choć powinno – to trzy), na zdjęciu nie widać krateru po uderzeniu. Który powinien wynieść minimum 30cm do nawet 1 metra (po skonsultowaniu obliczeń z AI). Chyba że obiekt został przeniesiony na potrzeby zdjęcia, ale to i tak jest w zaskakującym dobrym stanie jak na swoją lekką budowę i takie czołowe spotkanie z gruntem z prędkością rzędu 1000km/h.
Taaak. Piękne zjawisko. Zbiorniki na hel spadły na teren firmy w Komornikach pod Poznaniem i w pobliskich Wirach…
@Grohmanon,
Też się zastanawiałem jak to niby miałoby wylądować na Ziemii w tak normalnym stanie. Nie wiem czy w ogóle mogło się spalić, ale upadając byłoby jakoś zdeformowane. W te cudowne dokładności spalania to ja nie wierzę, się coś odklei z ciepła i obiekt zaczyna zupełnie inaczej spadać. No ale tak czy siak, dziwne to jest. No i kompromitujące dla urzędników, że mimo otrzymania informacji obiekty zostały odnalezione przypadkowo i przypadkowo rozpoznawane. Inna sprawa, że jakby o tym informowano, to przynajmniej niektórzy by panikowali a to nie pierwszy i nie ostatni obiekt, który spada na Ziemię.