Liczba wyświetleń: 1027
Jak donosi „Rzeczpospolita”, na rynek coraz częściej trafia mięso niewiadomego pochodzenia, nieprzebadane przez weterynarzy, a nielegalne ubojnie mają się świetnie.
„Rzeczpospolita” dotarła do raportu NIK, z którego wynika, że w ciągu ostatnich dwóch lat poza kontrolą zabito ponad 2,5 miliona świń, a ich mięso trafiło do spożycia bez przeprowadzenia stosownych badań. To daje w sumie 70 tys. ton tusz wieprzowych. Na rynek trafia również „lewa” dziczyzna – od 2014 to 100 tys. dzików, które odstrzelono.
Przepisy w tym pomagają: mięso z tzw. uboju gospodarczego nie trafia do sprzedaży, a na talerz gospodarza – rolnika. Najwyższa Izba Kontroli wykryła prawie 500 przypadków prowadzenia takiego uboju. W 12 przypadkach nie tylko nielegalnie zabijano, ale usiłowano też wprowadzić takie mięso do obrotu handlowego.
NIK jest zdania, że również uboje gospodarcze powinny odbywać się w rzeźniach, by nie powstawało pole do nadużyć. Ponadto Izba wywodzi, że konieczna jest przebudowa struktury kontrolnej, ponieważ ani minister środowiska ani Główny Inspektorat Weterynarii nie są w stanie należycie zbadać, ile nielegalnego mięsa trafia na rynek. Wielokrotnie występują też spory o to, które służby mają do tego właściwe kompetencje. Pod tym względem wciąż jesteśmy w tyle za innymi krajami Unii, które uregulowały kwestię kontroli mięsa.
NIK tydzień temu zajął się również kontrolą działania ustawy o zwierzętach doświadczalnych i laboratoryjnych. Jej wyniki mają zostać przedstawione na początku 2017 roku.
Autorstwo: WK
Źródło: Strajk.eu
Bieda w kraju to ludzie kombinują jak więcej zarobić i taniej kupić, a to że może się to odbić ich zdrowiem jest warte ryzyka. Mogą wprowadzać coraz to więcej zakazów, a i tak nic nie zmienią, zamkną drzwi to wejdą oknem. Rozwiązanie leży gdzie indziej.
Nie ma tu żadnej kontroli niczego a zwłaszcza jedzenia.
Może rząd powinien wprowadzić koncesję na ubój świń, kursy, pozwolenia, itp.
I jeszcze jakąś izbę zawodową – mam nawet propozycję nazwy:
„Cech Hodowców, Ubojników, Jedzących Wieprzowinę – A Mięso W Dużej, Uznanej Proporcji Ekologiczne”, w skrócie:… Nie, nie podam, bo mnie Józefina zablokuje.
Guru, a nawet „Góru” polskiej gospodarki wolnorynkowej (tzn. autor spowolnienia polskiej gospodarki po przyspieszającej ją ustawie Wilczka), prof. Balcerowicz byłby dumny z kolejnej regulacji.
Biorę wędliny od znajomego rolnika – są nieprzebadane, nierzadko pokryte rakotwórczymi benzo-a-pirenami (z wędzenia), ale nigdy nikt się nie zatruł i nie mają glutenu, celulozy. Na 1 kg szynki zużywa ok. 2kg mięsa, a nie na odwrót. Tak jedli moi przodkowie i żyli.
Mam gdzieś certyfikowane wędliny z wypełniaczami, ostrzykiwane azotynami i innymi E-cośtam, które robią się oślizłe po 2-3 dniach przechowywania w lodówce.