Liczba wyświetleń: 739
Przed gmachem Ministerstwa Edukacji Narodowej przeciwko dyskryminacji dzieci z autyzmem w szkołach protestowali ich rodzice i opiekunowie. Zaapelowali do szefowej resortu o szkolenia nauczycieli na temat autyzmu.
Jak informuje Polska Agencja Prasowa, celem akcji jest zwrócenie uwagi na problem dyskryminacji dzieci z autyzmem w szkołach i zachęcenie do podpisania petycji w tej sprawie, skierowanej do minister edukacji Krystyny Szumilas. Autorzy petycji apelują do minister edukacji o stworzenie systemu szkoleń dla nauczycieli poświęconych pracy z dziećmi z autyzmem. Pismo można znaleźć na stronie autyzmstop.org.
W petycji czytamy, że wielu nauczycieli w przedszkolach i szkołach, zarówno masowych, jak i integracyjnych, a nawet specjalnych, nie jest przygotowanych do pracy z dziećmi z autyzmem. Nauczyciele – zgodnie z autorami listu – nie wiedzą, jakie metody terapeutyczne zastosować, jak dzieciom z autyzmem stworzyć odpowiednie warunki do pracy i jak integrować je z rówieśnikami. „W najlepszym wypadku nasze dzieci pozostawione są same sobie i izolowane w klasie, czy grupie. Najczęściej jednak – pod różnymi pretekstami – są wypychane ze szkoły. Kieruje się je też na nauczanie indywidualne, które jeszcze bardziej izoluje je od innych dzieci” – podkreślono w petycji.
Rzecznik Fundacji Jaś i Małgosia, Szymon Nowak, zwrócił uwagę, że autyzm jest często postrzegany przez nauczycieli jako niegrzeczne zachowanie dzieci. W opinii Nowaka, takie traktowanie nie wynika najczęściej ze złej woli pedagoga, ale z niewiedzy. Twierdzi, że obecnie szkolenia z zakresu wiedzy o autyzmie prowadzą wyłącznie organizacje pozarządowe.
Źródło: Nowy Obywatel
Jak tak dalej pójdzie to przydadzą się osobne szkoły dla dzieci autystycznych 😛 Pierwszą proponuje nazwać imienia ofiar przymusowego programu szczepień 🙂
Problem,polega na tym,że w Polsce nauczyciele uczą wszystkie dzieci od najmłodszych lat.I to jest błąd,bo nauczyciel powinien uczyć zawodu.Do nauki dzieci najmłodszych,powinni być skierowani przedszkolanki.Do nauki w szkole,już do początku powinni uczyć PEDAGODZY,którzy powinni wiedzieć jak wychowywać nie tylko dzieci zdrowe.Tego wszak się uczą.
Słyszałem,że niektórzy tak zwani nauczyciele zaczynają strajkować,bo? bo są przemęczeni.Ich, zbyt ciasne głowy nie nadążają za programem, tudzież za wiedzą niezbędną do ich pracy.
Praca z dzieckiem autystycznym w szkole ogólnodostępnej to nieporozumienie. Od tego są szkoły specjalne, nauczanie indywidualne, domowe. Praca z takim dzieckiem pochłania uwagę nauczyciela w znacznym stopniu kosztem innych dzieci, które także wymagają indywidualizacji nauczania (zresztą z roku na rok coraz większej).
Nauczyciel to nie terapeuta. Nie ma takich kwalifikacji. A jeżeli są tacy, którzy je mają, to kto im za to zapłaci? Gdyby nauczyciela wspierał w czasie lekcji terapeuta, to takie zajęcia miałyby sens. Tego powinni domagać się rodzice tych dzieci, a nie próbować obarczyć dodatkowymi obowiązkami nauczycieli. W obecnych warunkach nie ma mowy o pracy z dziećmi z autyzmem. Szkoły nie są do tego przystosowane. Szkoła to nie szpital lub ośrodek terapeutyczny.
Poza tym, jaki wpływ ma nauczyciel na uczniów i ich rodziców, którzy dyskryminują takie dzieci? Ilu procentom tychże wyjaśnienia nauczycieli trafia do świadomości?
@jasmin Wytykając komuś zbyt ciasny umysł, lepiej zwróć uwagę na swój otwarty rozum, zwłaszcza w dziedzinie gramatyki i ortografii, i po prostu przeczytaj to, co i jak napisałeś. Potem oceń. To, że masz komputer z dostępem do Internetu nie oznacza, że masz coś mądrego do powiedzenia.
@papamobile to żeś pojechał ostro z tymi szkołami specjalnymi – ile takich jest? Jedna na województwo? A może potrzeba więcej takich autystycznych dzieci by opłacało się otwierać takie szkoły… Na całe szczęście dla tego pomysłu rząd już zadbał o zwiększenie ilości dzieci z zaburzeniami neurologicznymi (główne to ADHD i autyzm). Tak się składa że nauczyciel jest też wykształconym pedagogiem i choćby dlatego program kształcenia nauczycieli powinen umieć postępować ze wszystkimi dziećmi.
No dobra – mamy już te szkoły specjalne, to co taki młody człowiek po takiej szkole specjalnej ma robić? Pracować w zakładach specjalnych?
Jako „praktyk” wiem o czym mówię. W szkole powszechnej dzieci z upośledzeniem w stopniu lekkim, z autyzmem nie są na ogół akceptowane przez rówieśników oraz ich rodziców i bardzo cierpią z tego powodu. Liczba godzin poszczególnych przedmiotów często nie wystarcza na dobre opanowanie materiału „zdrowym dzieciom”, a co tu mówić o tych „innych”. Znacząco poprawia się ich funkcjonowanie, stan wiedzy i umiejętności, gdy uczęszczają do szkół specjalnych, mają zajęcia indywidualne lub nauczanie domowe. Ważne jest także zaangażowanie rodziców w terapię dziecka. Ci jednak w wielkiej liczbie chcą to zrzucić na dyżurnych chłopców do bicia – nauczycieli. Niedługo okaże się, że szkoła ma nie tylko nauczyć i wychować dziecko, ale ubrać, wyżywić, a najlepiej jeszcze przenocować, zaprowadzić do lekarza, kupić podręczniki itd. To od czego są rodzice? Od narzekania?
Faktem jest, że istnieją po stronie rządowej pokusy, aby szkoły specjalne zlikwidować i wrzucić wszystkich do jednego worka. Jeżeli jednak mamy kierować się jedynie względami ekonomicznymi w oświacie, to musimy zdawać sobie sprawę, że prędzej czy później doprowadzi to do katastrofy.
Polityka państwa nie wspiera rodziców takich dzieci. Nasze państwo w ogóle wycofuje się ze wszystkich sfer usłużnych obywatelom. A tym dzieciom potrzebni są fachowcy, terapeuci, porady, wsparcie ekonomiczne (leki). W normalnej szkole, mimo starań nauczycieli będą one skazane na wegetację w najlepszym razie.
W myśl nowej reformy w szkołach organizuje się tzw. pomoc psychologiczno – pedagogiczną i to jest jakaś szansa dla tych dzieci. Jednak przewiduje ona w razie potrzeb (a w przypadku dzieci z autyzmem taka potrzeba istnieje) zatrudnienie fachowców z zewnątrz, którym trzeba osobno zapłacić. A co na to samorządy? Mam odpowiedzieć?
„nauczyciel jest też wykształconym pedagogiem i choćby dlatego program kształcenia nauczycieli powinen umieć postępować ze wszystkimi dziećmi.” A czy dałbyś się pokroić lekarzowi neurologowi lub ortopedzie, bo masz wyrostek? A z anginą pójdziesz do ginekologa? Przecież oni wszyscy są lekarzami? A wiesz w ogóle jaki jest program kształcenia nauczycieli?
papamobile 100% racji
Podstawowym problemem na bolaczki obecnej oswiaty to chroniczny brak srodkow, dochody nauczycieli sa pokrywane z kasy lokalnej spolecznosci (budzetow miast) ktorych w coraz mniejszym stopniu stac na taka inwestycje wiec likwiduje sie szkoly, tworzy fuzje w stylu 3 placowki w jednym bydynku szkolnym, trudno tutaj mowic o normalnym funkcjonowaniu systemu, w slad za tym winny tez byc przygotowane odpowiedznie warunki w tym rowniez dla dzieci autystycznych w efekcie stykamy sie z sytuacja kolejnej dobrze zaplanowanej fikcji.
Moim zdaniem to co proponują rodzice dzieci autystycznych jest niedorzeczne. Wymagają fachowości od zwyczajnych nauczycieli ale sami na problem patrzą w sposób delikatnie mówiąc zawężony.
Tak się składa, że mam dziecko i poszło do szkoły rok temu. Po kilku incydentach jestem w stanie stwierdzić bez najmniejszych wątpliwości, że cała kadra w tej szkole to ludzie ciężko ograniczeni. Oni te dzieci niszczą a nie edukują. Ich wiedza na temat życia, pedagogiki i obecnego świata jest na poziomie programów w TVN.
Zdrowe dziecko w tej szkole ma problemy z przeżyciem i byciem normlanym więc o czym my tu mówimy? Naprawdę ci ludzie chcą posłać do takiej szkoły swoje dzieci ze znacznie bardziej wrażliwe i podatne na skrzywdzenie przez nieświadomych ludzi wokół ?
Pewnie, że najlepiej by było jak by wszystkie dzieci uczyły się razem. Również jestem za tymi co więcej jest to możliwe. Jednak by tak było musiało by się zmienić mentalnie całe społeczeństwo. To czego rodzice wymagają w chwili obecnej jest poza zasięgiem zarówno technicznym jak i samej woli władz i nauczycieli. Jak to mówią, z gówna bata nie ukręcisz. Trzeba by wymienić dosłownie całą kadrę od ministra poczynając a na sprzątaczce kończąc.
Pamiętajcie, że w tych czasach nie wystarczy mieć wielkie serce by opiekować się dzieckiem. Właśnie tak jest teraz wszystko zaprojektowane, że ludzie z dużym sercem robią największą krzywdę dzieciom nie pokazując im gdzie są pułapki tego świata. Bo jak mają to zrobić skoro sami tego nie wiedzą. Rozmawiałem z tymi nauczycielami i ich wiedza na temat otaczającego ich świata jest zerowa.
Jeszcze mały istotna dodatek do mojej poprzedniej wypowiedzi.
Rodzice dzieci w szkole wiele nie odstają od nauczycieli. To wyjątki jak któryś ma choć blade pojęcie o tym co mówi. Przykładem może być nie tylko chęć ale wręcz nacisk na religię w szkole. Każdy normalny człowiek szybko by się zorientował, że coś jest nie tak z katechetą, ale matki się cieszą, że ich dzieci są „żołnierzami Jezusa”.
Jak to fajnie skomentował ktoś na necie. „stopa życiowa w Polsce rośnie, tylko ręce opadają.” 🙂