Liczba wyświetleń: 1354
Stowarzyszenie „Obywatel” zebrało środki na wydanie książki „Dekada ajentów” Joanny Jurkiewicz, która – zgodnie z zapowiedziami autorki – opowiada o wyjątkowo trudnej sytuacji ajentów i pracowników sieci Żabka. Teraz jednak organizacja może wycofać się z przedsięwzięcia – nie ma środków na walkę prawną z potężną spółką.
„Niskie koszty wejścia do systemu agencyjnego okazują się pułapką, w przyszłości ajenci poniosą nieproporcjonalnie wysokie koszty działania sklepu. Jednakże […] wydają się nieświadomi działania takiego mechanizmu. Przeciwnie – w swoim przekonaniu omijają trudności, z jakimi borykają się osoby zakładające własne niezależne firmy. Rygor współpracy poznają dopiero po pewnym czasie, kiedy już narażeni są na poważne koszty i muszą podporządkować się trudnym do spełnienia warunkom współpracy” – pisze Jurkiewicz w opublikowanym przedpremierowo fragmencie „Dekady ajentów”. W książce tej szczegółowo wyjaśnia, jakie są zasady ajencji i w jakiej sytuacji znajdują się osoby, które się na nią decydują. Pisze także, jakie warunki zatrudnienia proponują „swoim” pracownikom. Autorka przeprowadziła rozmowy z kilkudziesięcioma ajentami i przeanalizowała dziesiątki dokumentów. Środki na wydanie pozycji zebrano przez tzw. crowdfunding – zrzuciły się na nią osoby zainteresowane kupnem książki. W krótkim czasie udało się zebrać 241 proc. wymaganej sumy, czyli ponad 16 tys. zł.
Pojawienie się „Dekady ajentów” na rynku stanęło jednak pod znakiem zapytania. Jak podaje „Obywatel” już w czasie akcji zbierania środków prawnicy właściciela sieci kontaktowali się ze stowarzyszeniem, wywierając naciski na wycofanie się z idei wydania książki Jurkiewicz. W tej chwili „Obywatel” – małe i niezbyt zamożne stowarzyszenie – poinformował, że czeka na ekspertyzę prawną, która pozwoli oszacować możliwe koszty, jakie przyniósł walka prawna z właścicielem „Żabki”. Jeśli te okażą się zbyt wysokie, książka się nie ukaże.
Autorstwo: JS
Źródło: Strajk.eu
Standard.
Tym sposobem zastrasza się większość niezależnych dziennikarzy i autorów.
Nie chodzi o wygranie sprawy przez opisywany podmiot, tylko o jak największe koszty procesów sądowych oraz długotrwałe straszenie ewentualnymi karami.
W kraju gdzie na książce autor zarobi kilkadziesiąt tys zł kara w wysokości kilkuset tysięcy jest wystarczającym straszakiem.
Podpowiadam proste rozwiązanie…. Zmienic nazwisko autora na np białoruskie, i wydrukowac w białorusi, albo rosji. lub wystawic jako książke elektroniczna… Niech żabka wojuje z białorusia, albo rosja… Ciekawe czy wtedy im starczy sił i srodków, a zablkowanie takiej strony to nie poziom naszych sądów….
No właśnie. Skoro dopięli publikację – puścić to (najlepiej lekko zmienione) pod pseudonimem jako „open-source” 😉 albo, co jest modne w Holiłódach itp. – zrobić „wyciek” książki (i najlepiej oskarżyć o tą niecną robotę ten koncernik od zielonego płaza ;))
Żabka to masakra, znam 2 przypadki gdzie ludzie rezygnowali,jeden po roku, kolejny po 2 latach, temu pierwszemu udało sie wycofac z niewielkim długiem, ten drugi ma do oddania ponad 50 tys. pln do centrali i pewnie bedzie miał komornika. utrzymanie sie z Zabki graniczy z cudem, harówka 6-23 świątki piątki i niedziele za grosze, unikać jak ognia!
żabka jest droga i przyciąga żuli
Tak jak zrobił Sumliński – wydać książkę w Czechach.