Liczba wyświetleń: 735
W średniowieczu za to zostaliby spaleni na stosie, a alchemicy uważaliby ich za geniuszy. Amerykański startup Ava Winery ogłosił pomyślne zakończenie eksperymentu przemiany wody w wino. Okazuje się, że łącząc w pewnych proporcjach oraz warunkach etanol, wodę i węglowodory aromatyczne, szlachetny napój może być uzyskane w ciągu 15 minut.
Twórcy projektu Mardon Chua i Lee Alec wpadli na pomysł dzięki butelce z Chateau Montelena – słynnego wina z Kalifornii, które wzbudziło furorę podczas degustacji w Paryżu w 1976 roku.
„Moje oczy były przyklejone do wizerunku butelki na ścianie. Nie mogłem sobie pozwolić na zakup takiego drogiego wina, nie mogłem nacieszyć się nim, a to zmusiło mnie do myślenia” – powiedział Chua.
W rezultacie Chua rozpoczął eksperymenty z aromatami owocowymi oraz dodatkami smakowo-zapachowymi (na przykład wykorzystując etyloheksanian, który ma zapach ananasa) i próbował odtworzyć aromatyczny profil drogiego wina.
Jednocześnie twórców startupu, który narodził się z tego pomysłu, wcale nie obchodzi fakt, że zapach i smak wina są określane wyłącznie przez odmiany winogron, a także jednej lub innej techniki winiarzy.
Wśród instrumentów naukowych, które są stosowane w Ava Winery, znalazła się chromatografia gazowa (metoda oddzielania lotnych składników) i spektrometria – niezbędna przy identyfikacji związków aromatycznych. Sztucznie otrzymane mieszanki łączy się z etanolem w celu otrzymania pożądanego poziomu alkoholu.
Winiarze – naukowcy nie ukrywają faktu, że wynik pierwszej próby był „potwornym badziewiem”. Musiało minąć sześć miesięcy, aby uzyskać pierwsze porządne wino i ostatecznie wyprodukować eksperymentalny napój syntetyczny, który przypomina smakiem włoskie białe musujące Moscato d’Asti.
Teraz Chua i Lee planują wziąć się za szampana i już pracują nad winem, które promuje Dom Perignon. Zostanie ono zaprezentowana pod koniec 2016 roku.
Należy zauważyć, że na etykietach butelek z syntetycznym napojem raczej nie pojawi się słowo „wino”. Istnieją ścisłe zasady regulujące użycie tego terminu. Na przykład, w krajach UE „winem” można nazywać wyłącznie napój ze sfermentowanego soku z winogron, a w Stanach Zjednoczonych „wino” może być owocowe.
Dodajmy, że nie jest to pierwszy eksperyment naukowców z winem. Na początku 2014 roku głośno było o pewnym projekcie, kiedy to w trzy dni stworzono szlachetny napój z wody, koncentratu winogronowego, drożdży oraz składników, które nadają „wiekowy” smak. Kilka dni temu firma Kuvee opracowała gadżet, który zachowuje smak i aromat wina przez miesiąc po rozszczelnieniu butelki, chroniący drogocenną ciecz przed szkodliwym wpływem powietrza i światła słonecznego.
Autorstwo: tallinn
Na podstawie: Vesti.ru
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
Starożytne i średniowieczne wino bardziej przypominało współczesne octy pitne (np. kombuche) niz współczesne wino. Wynika to z faktu, że w owych czasach nie było technologii hermetycznych naczyń, nie można więc było przeprowadzić fementacji w warunkach beztlenowych. Zamiasy tego przeprowadzano fermenctację w warunkach ograniczonej dostępności tlenu co daje zupełnie inny napój. Napój o niewielkiej zwartości alkoholu za to sporej ilości różnych kwasów organicznych.
Statożytne wino miało właściwości napoju zdrowotnego – stosowane je na dolegliwości (przede wszystkim zaburzenia ukladu pokarmowego) na które współcześnie najlepiej pomagają właśnie pitne octy. Napój ten ułatwiał detoksykację dlatego ważne osobistości piły je by udaremnić ewentualne zatrucie. Współczesne alkohole w tym wino – odwrotnie – utrudniają detoksykację przez co nie można ich pić podczas przyjmowania leków. Starożytnym winem też można było się upić ale dość kwaśny smak raczej zniechęcał do wypijania dużych ilości – to nie była współczesna używka. W średniowieczu pito „wino” częściej od jakiegokolwiek innego napoju w tym wody, bo było stabilne mikrobiologicznie (i to bez konserwantów, które trzeba dodawać do wspołczesnego wina). Ciekawe, że dzisiejszych historyków nie zaintryguje jak to wszyscy wtedy chodzili „nawaleni” łącznie z kobietami w ciąży.