Liczba wyświetleń: 564
Krzysztof Rybak pracował w Elektrowni Bełchatów przez prawie 30 lat. Był znany z tego, że jest rzetelnym fachowcem i sumiennym pracownikiem, który nigdy nie spóźnił się do pracy. Problemy się zaczęły, gdy działający w związkach Rybak postanowił zainteresować najwyższe władze w Polsce nieprawidłowościami w państwowej spółce. Po liście do premiera Donalda Tuska, w którym opisał swoje podejrzenia, został wyrzucony z pracy – pisze „Gazeta Polska Codziennie”.
PGE Elektrownia Bełchatów, w której pracował Rybak, zinterpretowała list do premiera, w którym opisał nieprawidłowości w państwowej spółce, jako „ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych”. Na nic się zdały doświadczenie, ukończone trzy kierunki studiów, wzorowa opinia i działalność w związkach zawodowych – Krzysztof Rybak musiał odejść z pracy, co odbiło się na sytuacji materialnej jego rodziny. Wyrzucony pracownik z wilczym biletem oddał sprawę do sądu pracy, który w pierwszej instancji nakazał pracodawcy przywrócenie go na zajmowane dotąd stanowisko. Obie strony odwołały się od wyroku do drugiej instancji. W tle całej sprawy są pieniądze. Miliardy złotych, które poza kontrolą są obecnie inwestowane w modernizację Elektrowni Bełchatów.
Autor: Jacek Liziniewicz
Na podstawie: Gazeta Polska Codziennie
Źródło: Niezależna.pl
Jakim cudem elektrownia poznała treść listu?
Żadnym cudem, przecież to jest państwo mafijne, kancelaria premiera podesłała na pewno kopię listu jakiemuś PO-wskiemu kolesiowi Tuska z zarządu elektrowni i efekt był natychmiastowy. Facet wybrał najgorszy adres z możliwych.
Zadziałało 11 przykazanie – nie wychylaj się. Kurcze jakie to proste – najlepiej być cichym, albo nieuczciwym gnomem i wtedy cię docenią, a jak nie chcesz tak to wypi…dziękujemy.