Najlepsze, bo polskie

Opublikowano: 17.08.2018 | Kategorie: Gospodarka, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 1018

„Dobre bo polskie” – mawiają zwolennicy kupowania wyłącznie krajowych produktów. Ale zaraz, zaraz… czy na pewno polskie? A jeśli w skład rady nadzorczej wchodzi Niemiec? Od teraz jesteśmy w stanie to sprawdzić! Konsumenccy nacjonaliści zacierają ręce.

Klub Jagielloński, znany z prawicowych i konserwatywnych poglądów, dwa lata temu stworzył aplikację „Pola. Zabierz ją na zakupy”. Od tego czasu pobrano ją 420 tys. razy. Jej działanie polegało na tym, że po zeskanowaniu kodu kreskowego z opakowania danego produktu, dostawaliśmy od Poli pakiet informacji dotyczących producenta. Chodziło o to, by wspierać rodzimy budżet i ludzi, którzy produkując towary, płacą tu podatki. Świetnie. Na tym etapie pomysł był jak najbardziej słuszny.

Pomijając już nawet fakt, że nie zawsze to, co wyprodukowane w naszym kraju automatycznie jest lepszej jakości — to godna pochwały jest postawa wspierające przede wszystkim to, co lokalne. Ale jak to zwykle bywa, kiedy do całej sprawy wkrada się zbyt dużo ideologii, to dobry pomysł szybko zamienia się w swoją własną karykaturę.

Po pierwsze, wprowadzono punktację (od 1 do 100), w ramach której analizowane są takie szczegóły jak to, czy firma powstała na bazie polskiego kapitału, kto wchodzi w skład zarządu, czy jest to marka należąca do większego zagranicznego koncernu — wreszcie — to, kto sprzedał, a kto kupił w ostatnim czasie udziały w przedsiębiorstwie.

Jak twierdzi Mateusz Perowicz z Klubu Jagiellońskiego, wielu konsumentów nie ma pojęcia o tym, jakie zmiany właścicielskie zachodziły w firmie. I w ten sposób, nie wiedząc o tym, wspierają Niemców, Francuzów, a nawet Rosjan!

“Wspierają w ten sposób nie polskie firmy, lecz zagraniczne przedsiębiorstwa. Trzeba jednak zauważyć i to, że ze względu na bardzo szybki rozwój dużych sieci handlowych, polscy mali i średni przedsiębiorcy zaczęli mieć problemy z przebiciem się do świadomości konsumentów ze swoimi produktami oraz lokalnymi markami. Chęć przeciwdziałania takim praktykom była jednym z powodów powstania aplikacji “Pola. Zabierz ją na zakupy”, z której skorzystało już niemal pół miliona Polaków. Nasza aplikacja zwraca uwagę na rzecz niezbędną do świadomego wyboru produktów spożywczych, jaką jest struktura kapitałowa przedsiębiorstw” — mówi współtwórca aplikacji.

Wprowadzono jeszcze jedną zmianę. Te firmy, którym Pola przyznała dumne 100 punktów (sto procent polskości w Polsce) będą mogły przykleić sobie znak „Pola” na swoich opakowaniach.

“Nasz znak towarowy będzie prosty, intuicyjny i co najważniejsze otrzymać go mogą tylko te podmioty, które produkują w Polsce, są zarejestrowane w naszym kraju, prowadzą tu prace badawczo-rozwojowe i — co najistotniejsze — nie są częścią zagranicznego koncernu” — mówi Perowicz w rozmowie z portalem DlaHandlu.pl.

Już dwie stuprocentowo polskie firmy zdecydowały się znaczek na swoich produktach umieścić. To Radziemska — producent chemii gospodarczej oraz Woda Staropolska — producent wody mineralnej pochodzący z Iłży.

Pół miliona ludzi żyje w przekonaniu, że grzebień, płatki śniadaniowe czy woda są bardziej warte kupienia, bo przez ostatnie pół roku żaden cudzoziemiec nie zasiadał w fotelu prezesa. To już swoisty fetysz. Czy naprawdę nie wystarczy, że jakaś firma płaci tu podatki, zatrudnia Polaków, płaci im na czas i godnie? Nie przesadzajmy, drodzy rodacy. Majonez Kielecki jest tak samo smaczny, jak był przez lata. Nawet jeżeli Winiary zostały kupione przez Nestle.

Autorstwo: Antonina Świst
Źródło: pl.SputnikNews.com


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. emigrant001 17.08.2018 12:12

    Nową przypowieść Polak sobie kupi,
    Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.
    JK

  2. Gandzimen 17.08.2018 13:25

    Majonez Kielecki to nie Winiary!!

  3. polach 17.08.2018 19:42

    “Pytanie, czy jabłka są polskim produktem, jeśli:”

    – rolnik jeździ niemieckim samochodem dostawczym
    tak nadal są polskie- co za różnica czym jeździ?
    – rolnik przy produkcji używa holenderskich maszyn rolniczych
    tak nadal są polskie-co za różnica czym jeździ?
    – rolnik do produkcji stosuje opryski, gdzie chemia produkowana jest w USA
    nadal są polskie a rolnika ogłupili że stosuje chemie która szkodzi nie tylko jemu.
    – rolnik przyjmuje od UE dopłaty
    dają to bierze i nadal są polskie..
    – rolnik przechowuje jabłka w chłodni, której elementy są w Czechach wyprodukowane
    …. to już absurdy wymyślasz…
    – rolnik jabłka sprzedaje na targowisku, którym zarządza firma z Ukrainy

    nadal są polskie kiedy zostały wytworzone w Polsce przez Polaków którzy tym zarządzają oraz urosły na ziemi, gdzie rosły nawet hiszpańskie odmiany jabłek…Gdy myśl Polaka produkuje to jest to Polski produkt- co w tym trudnego do zrozumienia?

  4. Cosmo 18.08.2018 11:15

    Otóż uważam, że jeśli majonez kielecki został kupionych przez Nestlé czy inny zagraniczny koncern to tylko po to, żeby zarabiać na sprawdzonej marce. Skoro już jest się właścicielem tej marki, to dlaczego nie zarobić podwójnie i nie używać tańszych zamienników wśród składników majonezu i zwolnić nieco załogi w ramach oszczędności? Obstawiam, że autor tekstu to KODomita pierwszej klasy a w każdym razie wzorowy materiał na takowego. Pomysł na aplikację bardzo dobry, tylko ilość osób która zwraca uwagę na takie składowe produktu o jakich pisze się w artykule to promil społeczeństwa. Tu jeszcze długie lata wyznacznikiem popularności produktu będzie jego cena wszak o to chodzi w skokonizowanym kraju żeby go wydrenowac i zarobić jak najmniejszym kosztem nie dbając o niewolnika za nadto.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.