Liczba wyświetleń: 3018
Do tragicznego zdarzenia doszło na pokładzie samolotu lecącego z Florydy do Chile, gdzie w trakcie lotu zmarł pilot. Boeingiem 787-9 Dreamliner podróżowało 271 osób.
Z informacji przekazanych do mediów wynika, że 56-letni kapitan Ivan Andaur źle się poczuł trzy godziny po starcie z lotniska w Miami i że stracił przytomność po wejściu do toalety.
Zaraz po stwierdzeniu, że stało się coś złego, załoga udzieliła pilotowi pomocy medycznej, ale nie udało jej się przywrócić mu funkcji życiowych.
Życie Andaura starały się jeszcze uratować służby ratownicze na lotnisku Tocumen International Airport w Panamie (stolicy Panamy), gdzie samolot Boeing 787-9 Dreamliner awaryjnie lądował, ale i to się nie powiodło.
„Grupa LATAM Airlines informuje, że wczorajszy lot LA505, który odbywał się na trasie Miami-Santiago, musiał zakończyć się na międzynarodowym lotnisku Tocumen w Panamie z powodu nagłej potrzeby medycznej jednego z trzech członków dowodzącej załogi. Kiedy samolot wylądował, służby ratownicze udzieliły pomocy ratującej życie, ale pilot niestety zmarł – czytamy w komunikacie linii lotniczej. I dalej także: „Jesteśmy głęboko poruszeni tym, co się stało, a rodzinie naszego pracownika składamy szczere kondolencje. Jesteśmy głęboko wdzięczni za jego 25-letnią pracę i jego cenny wkład, charakteryzujący się poświęceniem i profesjonalizmem. Podczas lotu przeprowadzono wszystkie niezbędne protokoły bezpieczeństwa, aby uratować życie poszkodowanego pilota”.
Incydenty związane z nagłym zachorowaniem lub nawet śmiercią pilotów na pokładzie należą do rzadkości, choć oczywiście nie można ich w pełni wykluczyć (od 2021 roku nagłe zgony pilotów przestały być rzadkością, a na dodatek reanimacja zawodzi – patrz TUTAJ i TUTAJ — przypis WM). Piloci w amerykańskich liniach lotniczych są na przykład zobowiązani przechodzić badania lekarskie co roku, jeśli mają poniżej 40. roku życia i co sześć miesięcy, jeśli są starsi.
Źródło: PolishExpress.co.uk