Liczba wyświetleń: 1010
Prawie 41 proc. Polaków pracowało w ostatnim roku w całości lub częściowo w szarej strefie. Taka forma zatrudnienia powodowana była zazwyczaj koniecznością, nie zaś wyborem.
Jak pisze „Rzeczpospolita”, najczęściej „oferta” pracy na czarno wynika z inicjatywy pracodawcy. Pracownicy godzą się na nią pod przymusem – ponad trzy czwarte osób, które otrzymały propozycję pracy bez umowy twierdzi, że nie miały wyboru, a brak zgody i naleganie na legalną formę zatrudnienia spowodowałyby utratę oferty.
Niektórzy z godzących się na nielegalną pracę wybrali taki model ze względu na obawę przed utratą statusu osoby bezrobotnej, a więc i możliwości bezpłatnej opieki zdrowotnej. Wykorzystywane często przez nieuczciwych pracodawców umowy o dzieło, stosowane nawet tam, gdzie zachodzi stosunek pracy (jest ona bowiem świadczona w określonych godzinach i miejscu) nie gwarantują pracownikowi ani składek emerytalnych, ani ubezpieczenia NFZ. W przypadku choroby osoba zatrudniona na niektóre formy umów cywilnoprawnych musi więc płacić za lekarza z własnej kieszeni, co znów sprawia, że woli zachować status bezrobotnego.
Często stosowane są też „rozwiązania połowiczne”, czyli część wynagrodzenia wypłacana jest legalnie, a część „pod stołem”. Taka sytuacja ma również sporo złych stron – składka emerytalna, świadczenie zdrowotne i zasiłek dla bezrobotnych naliczane są tylko od kwoty legalnego wynagrodzenia. Osoba, która legalnie przepracowała mniej, niż 12 miesięcy za przynajmniej minimalną pensję, nie ma możliwości uzyskania zasiłku, nawet jeśli faktycznie pracowała na etat lub więcej, ale po części jej wynagrodzenia i pełnym wymiarze etatu nie ma śladu w papierach.
Choć 28 proc. badanych określa się jako zwolennicy pracy na czarno, to i oni twierdzą, że akceptują ją tylko wtedy, gdy warunki są trudne, a szans na legalną pracę brak. Nieco większy (prawie 30 proc.) jest odsetek tych, którzy są zdecydowanymi przeciwnikami zatrudnienia w szarej strefie. Najczęściej Polacy zarabiający na czarno pracują w usługach – przede wszystkim budowlanych i remontowych, transportowych, w handlu i ogrodnictwie.
Źródło: NowyObywatel.pl
Niewielu przejmuje się emeryturą, bo to odległa przyszłość, ale warto znać kilka faktów.
Minimalna emerytura (ok. 800zł) przysługuje po 27 latach opłacania składek. Jeśli płaciłeś 25 lat nie dostaniesz emerytury i nie dostaniesz zwrotu tych wpłaconych, bo są publiczno-prawne. (nie Twoje) Za 25 lat ZUS nie zbankrutuje (bo jest publiczno-prawny) i będzie wypłacał niewielkie emerytury, niewielu uprawnionym. Gdzie wtedy będziesz TY?
W najlepszych latach w USA do emerytury dożywały trzy osoby na pięć.
W Polsce nie ma żadnych danych ile?
ZUS i podatek to praktycznie 45% wypracowanego wynagrodzenia.
Ilu ludzi i jak długo będzie korzystać z tego świadczenia?
Wszelkie odwoływanie się do emerytury to naciąganie ludzi na haracz, który nie ma nic wspólnego z ubezpieczeniem.
Z tych pieniędzy od biednych, bogaci dostają dotacje i subwencje w różnych postaciach.
Dlatego trzeba pracować oficjalnie z ZUS-em.
Nie widzę w tym nic złego, że pracownik zarabia minimalną krajową na rękę (2100 koszty pracodawcy z czego 1200 netto dostaje pracownik), a pod stołem dostaje nadwyżkę do średniej krajowej (koszty pracodawcy ponad 4500).
Układ jest czysty. Pracodawca płaci za pracownika państwu nieco ponad 800zł (gdy pracownik legalnie dostaje nieco ponad 1200). A pod stołem pozostałe 2400. Gdyby pracował legalnie na średnią krajową dostałby z tych 4500 tysiąca nie 3600 a 2700.
Nasuwa się pytanie, czy odprowadzać składkę emerytalną jeśli pokolenie obecnych 40 latków i tak nie dostanie emerytury? Czy lepiej poskąpić na składkach i w razie chorobowego ciągnąć na oszczędnościach? Czy może lepiej oddawać co miesiąc o 900zł więcej bo zakłada się że przez co najmniej 3 miesiące w roku ZUS będzie wypłacał nasze chorobowe (czyli 120 dni w domu rocznie aby wyjść na +).
Mi to się nie dodaje. Zabezpieczenie w postaci składek odprowadzanych do budżetu państwa – tak ale minimalne. Pensja pod stołem.
@emigrant001
Środki odprowadzone na emerytury są środkami do których masz szczątkowe prawa. Możesz chociażby zdecydować że środki te zostaną przelane do innego zakładu ubezpieczeń społecznych w Unii Europejskiej, tak aby ten inny zakład wypłacał Tobie emeryturę, o ile podjąłeś tam pracę. Tak więc z tymi 25 latami to nie jest do końca tak.