Marsze i podchody

Opublikowano: 19.11.2022 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 866

Tegorocznym obchodom święta odzyskania niepodległości towarzyszyło tyle uroczystości, że starczyłoby ich na dwie takie rocznice. Ale – jak zauważyłem – im mniej niepodległości, tym więcej uroczystości, więc równowaga została zachowana.

Na plan pierwszy wysunęły się oczywiście Marsze Niepodległości, których urządzono co najmniej trzy; jeden w Warszawie, jeden w Krakowie i jeden – we Wrocławiu. Ku rozczarowaniu postępactwa, które warszawski marsz zamierzało zablokować, nic z tego nie wyszło z dwóch powodów; zbyt małej liczby blokujących i zdecydowanej postawy policji. Za to pojawiły się inne rozdźwięki. Oto posłowie Ruchu Narodowego, który szli w Marszu, ale jakby osobno, dali do zrozumienia panu Robertowi Bąkiewiczowi, że to już ostatni raz ten Marsz prowadzi. Panu Bąkiewiczowi, chyba nie bez podstaw, zarzucają, że bierze od rządu pieniądze i w rezultacie nie szczędzi gorzkich słów Konfederacji, a zwłaszcza posłowi Braunowi i posłowi Mikke, którzy „szkodzą” polskiej polityce. Co rząd z tego ma – na razie trudno zgadnąć – ale chyba chodzi mu o wyhodowanie „własnych” narodowców, którzy odciągnęliby innych od Konfederacji. Czy to się uda, to całkiem inna sprawa, ale pieniądze podobno są jak najbardziej prawdziwe.

Marsz w Krakowie został zdominowany przez „Kamratów” i z tego powodu bacznie obserwowany, gdzie trzeba – również w Nowym Jorku. Zdaje się, że to stamtąd pochodziła informacja, jakoby na tym Marszu pojawiło się wezwanie, by „palić Żydów”, albo „palić Żydami” – bo to nie jest do końca jasne. Wprawdzie w momencie kryzysu, oczywiście chwilowego, na odcinku węglowym, takie hasła mogą wywoływać pewien rezonans, ale żeby w Krakowie, gdzie złowrogi smog codziennie atakuje niewinnych mieszkańców? Mam wrażenie, jakby nowojorski obserwator krakowskiego Marszu na własną rękę “dodał dramatyzmu”, bo – jak to w swoim czasie objaśniał nam pan Tomasz Jastrun – prawda jest „nudna”, a jak się „doda dramatyzmu”, to zaraz biznes sze kręczy. Chodzi tylko o to, by dramatyzm był nasz, a nie jakiś taki nie nasz, bo wtedy wynikają z tego same zgryzoty.

Wreszcie Marsz we Wrocławiu zasłynął na całą Polskę z powodu zatrzymania przez policję i zakucia w kajdany pana Jacka Międlara, tylko za to, że chciał on wziąć w tym Marszu udział. Zdaniem policji zachodziło domniemanie, że pan Międlar stworzy zagrożenie, a może nawet doprowadzi do pojawienia się niebezpieczeństwa powszechnego, więc na wszelki wypadek i oczywiście dla jego dobra, lepiej na ten czas potrzymać go pod kluczem. Okazuje się, że pogłoski o pojawieniu się w Polsce faszyzmu nie są takie całkiem bezpodstawne. Faszyzm, jak wiadomo, to przekonanie, że państwu wszystko wolno. Skoro takie zasady obowiązywały w III Rzeszy, to trudno, żeby nie obowiązywały w IV, do której Polska została przyłączona 1 maja 2004 roku, staraniem zarówno obozu zdrady i zaprzaństwa, jak i płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm.

Wszystko zatem – jak powiadają gitowcy – „gra i koliduje” – oczywiście z wyjątkiem kasy z Krajowego Funduszu Odbudowy, której Polska nie może się doprosić. Brukselscy biurokraci podtrzymują bowiem szantaż finansowy wobec Polski pod pretekstem niedostatków praworządności. Mam jednak wrażenie, że gdyby tak rząd się ugiął i wywiesił białą flagę, to nic by to nie pomogło, bo w kolejce czeka już następny pretekst w postaci Karty Praw Podstawowych, a konkretnie – zarzut niedostatecznej dbałości Polski o dobrostan sodomczyków. A gdyby nawet rząd dogodził – nawet nie śmiem się domyślać, w jaki sposób – sodomczykom, to z pewnością pojawiłby się pretekst następny – i tak dalej.

Wspominam o tym, bo na tym tle dochodzi do coraz większych rozdźwięków w obozie „dobrej zmiany”. Jak wiadomo, po wymiksowaniu pobożnego posła Gowina, trwa tam bezpardonowa walka o sukcesję po Naczelniku Państwa między panem ministrem Błaszczakiem, panem premierem Morawieckim i panem ministrem Ziobrą. Pan Błaszczak, który kupuje wszędzie i wszystko, jak leci i podobno wcale się nie targuje, jest oczywiście nie do ruszenia, ale pan premier Morawiecki nie rezygnuje i próbuje go przelicytować. W Zakładach Lotniczych w Bydgoszczy zapowiedział, że od przyszłego roku Polska będzie wydawała na naszą niezwyciężoną armię nawet 4 procent PKB, czyli co najmniej 100 mld złotych, chociaż pan premier mówił nawet o 140 miliardach. Nie wiem, ile do tej pory wydał na zakupy pan minister Błaszczak i skąd wziął szmalec, ale widać, że i panu premierowi ambicji nie brakuje.

Trochę gorzej z forsą, bo Unia nie chce wypuścić węża z kieszeni, w związku z czym rozpoczęła się kampania młotowania pana ministra Ziobry, żeby „wykazał elastyczność”, to znaczy – ogłosił bezwarunkową kapitulację. Tymczasem pan minister Ziobro nadal się usztywnia i to co najmniej z trzech powodów. Po pierwsze – „nie będzie Niemiec pluł nam w twarz” – czyli w ramach naszego pryncypialnego programu minimum w stosunku do Niemców. Po drugie, że Solidarna Polska ma w Sejmie 20 posłów, bez których rząd „dobrej zmiany” z panem premierem Morawieckim na czele, utraciłby większość parlamentarną. Po trzecie wreszcie – finansowy szantaż ze strony Unii Europejskiej uderza przede wszystkim w premiera, którego nie bardzo już stać na kontynuowanie programów rozrzutności. To pana ministra Ziobry wcale nie musi przecież specjalnie martwić, więc na razie trwa na nieubłaganym gruncie nieustępliwości.

W sukurs panu premierowi Morawieckiemu próbuje przyjść Wielce Czcigodny poseł Pupka z Wielce Czcigodnym posłem Gawkowskim, którzy właśnie zgłosili wniosek o odwołanie pana ministra Ziobry. Czy pani kierowniczka Sejmu podda go w ogóle pod głosowanie – tajemnica to wielka tym bardziej, że pojawiły się też fałszywe pogłoski, jakoby „Polska” wyrzekła się nawet wspominania o ofiarach rzezi wołyńskiej.

Mam nadzieję, że w tej sprawie zostanie zgłoszona interpelacja tym bardziej, że krąg osób, które takie oświadczenie „w imieniu Polski” mogłyby złożyć, nie jest duży. Konkretnie chodzi o pana prezydenta i pana premiera, więc sprawdzenie tych fałszywych pogłosek nie przekraczałoby możliwości umysłu ludzkiego. Wprawdzie rewelacje te pochodzą od strony ukraińskiej, więc może składają się z samego „dramatyzmu”, podobnie jak wiele innych tamtejszych rewelacji, ale tym bardziej – co to komu szkodzi sprawdzić, czy to prawda?

Tymczasem przed dwoma dniami w Ankarze rozpoczęły się tajne rozmowy amerykańsko-rosyjskie, o których na razie wiemy na pewno tylko jedno – że mianowicie absolutnie nie dotyczą one Ukrainy, tylko całkiem innych spraw. Ponieważ jednak niezależne media głównego nurtu w naszym bantustanie, nie zająknęły się na ten temat dotychczas ani słowem, to może jednak Amerykanie Rosjanami rozmawiają o Ukrainie, a nie, dajmy na to – o pogodzie?

Autorstwo: Stanisław Michalkiewicz
Źródło: Goniec.net


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.