Liczba wyświetleń: 1020
W kilku polskich miastach odbyły się protesty przeciwko zaproponowanej przez prezydenta Bronisława Komorowskiego ustawie o zgromadzeniach publicznych.
Jak informuje „Nasz Dziennik”, protestowano w Krakowie, Szczecinie, Poznaniu, Rzeszowie, Białymstoku i Warszawie. Organizatorzy podkreślali, że demonstracje mają na celu wskazanie społeczeństwu zagrożeń wynikających z prezydenckiej ustawy. Piotr Słomski z Prawicy Rzeczpospolitej Zachodniopomorskie zwraca uwagę, iż duże obciążenia finansowe nakładane planowanymi przepisami na organizatorów zgromadzeń stłumią wszelkie próby publicznej manifestacji poglądów, a tym samym ograniczą demokrację. Niepokój budzi również ograniczanie pluralizmu politycznego, do czego prowadzić będzie uniemożliwienie prezentacji w tym samym miejscu i czasie przeciwnych poglądów przez różne grupy, jeśli będzie to grozić „naruszeniem porządku publicznego”.
Proponowana przez prezydenta ustawa wprowadza ponadto wymóg zgłoszenia planowanej manifestacji odpowiednim organom władz samorządowych z siedmiodniowym wyprzedzeniem (obecnie: trzy dni). „Zmiana całkowicie eliminuje jakąkolwiek spontaniczność akcji. Wiemy, że często trzeba błyskawicznie reagować protestem na dane zjawiska zarówno w polityce, jak również na problemy społeczne” – zauważył Słomski.
Jak relacjonuje „Gazeta Wyborcza”, w Krakowie pod Urzędem Wojewódzkim pojawiło się ok. 15 osób, wśród nich dwóch mężczyzn przebranych w tradycyjne krakowskie stroje i śpiewających regionalne piosenki ludowe. – „Chcemy udowodnić, że zgromadzenia publiczne to nie tylko latające w powietrzu kamienie i bójki, ale również manifestowanie w przyjazny sposób” – wyjaśnił Gniewomir Rokosz Kuczyński. W Poznaniu z kolei protestowało ok. 50 osób. – „To ustawa kagańcowa” – argumentował Przemysław Alexandrowicz z PiS. Demonstranci odśpiewali „Mury” Jacka Kaczmarskiego i „Rotę”.
Źródło: Nowy Obywatel
Rozwiązanie znamy z technik stosowanych np przez Gandiego. Kiedy ludzie wyłączą telewizory i zrozumieją, że Banki, Korporacje, Rządy są w 100% zależni od ludzi, ten cały cyrk się skończy.
Jeśli byłoby to mądrze zarządzane to „ograniczanie pluralizmu politycznego, do czego prowadzić będzie uniemożliwienie prezentacji w tym samym miejscu i czasie przeciwnych poglądów przez różne grupy, jeśli będzie to grozić „naruszeniem porządku publicznego” wydaje mi się dobre
przynajmniej puki co. Co prawda jest to nie zgodne z konstutycją gwarantującą wolność słowa i poglądów.
Obecnie panuje pseudodemokracja tłumiąca wolność słowa, poglądów, a niebawem zrzeszania się. Ostatni taki wybieg zafundowano Narodowi Polskiemu w czasie stanu wojennego. Widać, że partacze u żłobów (czytaj: politycy) co raz bardziej obawiają się uzewnętrzniania przez obywateli ich niezadowolenia z nieudolnego zarządzania państwem, co mogłoby doprowadzić do siłowego obalenia rządu przez zniesmaczonych Polaków. Mass Media serwują Nam klasycznie wiadomości o wszystkim i jednocześnie o niczym, przetykając je rozdmuchanymi do granic wytrzymałości „aferami”, ażeby właśnie nowelizacje takich ustaw, jak ta o zgromadzeniach publicznych przeszły bez echa i weszły w życie bez zbędnych sensacji.
Narodzie obudź się z marazmu!