Liczba wyświetleń: 1064
Reklama i agresywny marketing docierają już nawet do szkół i przedszkoli. Dyrektorzy wpuszczają firmy, bo dzięki temu placówki dostają dodatkowe fundusze, a rodzice są bezradni wobec takich praktyk.
W kwietniu w Zespole Szkół Sportowych nr 70 w Warszawie zorganizowano prezentację nowych butów firmy Adidas – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”. „Odbyła się w trakcie zajęć lekcyjnych. Każdy uczeń mógł je przymierzyć i w nich zagrać” – relacjonuje ojciec dziecka uczącego się w tej placówce. Dyrektor placówki, Barbara Mierzwa, twierdzi, że nic nie wie o takiej prezentacji. „Zgodziłam się jedynie na zamieszczenie logo firmy na schodach” – mówi. W zamian za reklamę otrzymała trzy repliki piłki na Euro 2012 o wartości 100 zł każda. Stołeczny ratusz zapowiada kontrolę w tej sprawie. „Prowadzenie prezentacji obuwia sportowego w czasie zajęć to już przesada” – komentuje Beata Murawska, zastępca dyrektora biura edukacji Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy.
Kuratoria twierdzą, że stosowanie tego typu chwytów reklamowych wobec dzieci w szkołach jest coraz powszechniejsze. „W jednym z gimnazjów w ubiegłym roku firma rozprowadzała środki do higieny intymnej dla dziewcząt i namawiała do zakupu. Zaleciliśmy dyrektorowi, aby nie dopuszczał do takich praktyk” – mówi Wincenty Janowiak z Kuratorium Oświaty w Krakowie. W Katowicach z kolei dyrektor przedszkola zaprosił na pogadankę dla dzieci przedstawiciela fundacji związanej z koncernem McDonald’s.
„Ustawa o systemie oświaty wyraźnie określa, że szkoła prowadzi działalność dydaktyczną, wychowawczą i opiekuńczą. Stąd akcje reklamowe organizowane przez szkołę czy na jej terenie budzą zastrzeżenie” – przyznaje Marek Michalak, rzecznik praw dziecka. – „Firmy reklamujące produkty w szkołach i odwołujące się w nich do łatwowierności dzieci dopuszczają się nieuczciwej konkurencji” – dodaje Joanna Dutkiewicz, rzecznik Ministerstwa Edukacji Narodowej. Jej zdaniem takie zachowania są naganne i powinny być zwalczane.
Rodzice, którzy sprzeciwiają się takim praktykom, są jednak bezradni. Kuratoria interweniują tylko przy oficjalnych skargach. Co więcej, w placówkach publicznych nie ma zakazu zamieszczania reklam. „Walczymy z tym procederem. Sekretariat skutecznie odrzuca wszystkie propozycje” – mówi Kazimierz Stankiewicz, wiceprezes zarządu spółki Szkoły Marzeń w Piasecznie oraz jej dyrektor zarządzający. Przyznaje jednak, że przedstawiciele handlowi są bardzo nachalni i próbują różnymi sposobami wywrzeć presję bezpośrednio na dyrektorach.
Źródło: Nowy Obywatel
Takie praktyki to skandal !!! Przez to dzieci z ubogich rodzin bede czuly sie gorzej kiedy bogatsi rowiesnicy pojawwia sie na kolejnych zajeciach w obuwiu reklamowanym w szkole , a ich rodzice nie beda mogli sbie na to pozwolic ! Szkola nie jest miejscem na reklamy !
Dosyć niedawno był przypadek z polskiego przedszkola, do którego przyszedł klaun Ronald McDonald. Bawił się z dziećmi i rozdawał czerwone balony z logo McDonald’s. Dzieci po jego wizycie prosiły rodziców o wizytę w McDonaldsie, bo jest tam ten sam klaun. Pani dyrektor również nie widziała problemu.
Tylko czekać, aż korporacje będą kupować szkoły w całości, jak ma to miejsce w USA. Wjeżdżając do uczelni mija się obelisk z logo przykładowo Adidasa, który zaprasza gości. Wewnątrz wszystko ometkowane, na czele ze szkolną drużyną sportową.
Najgorzej jest, gdy szkołę kupi korporacja fastfoodowa. Są przypadki szkół ometkowanych przez Subway. W środku zamiast typowej stołówki mamy restaurację Subway serwującą ciepłe kanapki z Colą. Kuriozum.
Wszystkie korporacje uderzają w dzieci, żeby napierały na swoich rodziców. Najlepszy przykład tej polityki to właśnie McDonald’s: żywe kolory, klaun, zestaw happy meal z zabawkami, organizowanie urodzin dla dzieci, place zabaw przed restauracjami itp.
to jest powazny problem nie da sie ukryc! pamietam jak moje dziecko bylo na diecie po pobycie w szpitalu i miernikiem tego czy jest zdrowe bylo dla niego pojscie do mc donalds bo wszystkie dzieci, chodza a ono nie! byl to okres przejsciowy i zdrowe dziecko zdrowych rodzicow z tego wyrasta ale nawyki szybko wchodza w krew i jak nie ma przykladu z domu czy najblizszego srodowiska rowiesniczego to klapa!nie ma wyjscia trzeba zaczynac od oporu na wlasnym podworku,organizowac sie i juz tu chodzi o przyszlosc!