Liczba wyświetleń: 1670
Powinienem zacząć ostro, objechać polskie kluby i ich zarządy, wypunktować złe strony ich działalności, lekceważące podejście do klienta, wygórowane ceny i często chamską ochronę. Nie zrobię tego, bo sami wiecie jak jest w klubach.
DJ puszcza kawałki, alkohol leje się strumieniami, ktoś wciąga w ubikacji. Taki obraz klubu znam, taki wizerunek klubów zapadł w mojej pamięci. Po latach nie bywania w takich lokalach rozrywkowych, poszedłem z czystej ciekawości i, spodziewając się tego, doznałem szoku. Na wstępnie, musiałem zapłacić 15 zł za wstęp. Żadnej pieczątki, umożliwiającej swobodne opuszczanie i powracanie do lokalu. Szatnia płatna od sztuki odzienia, nie od wieszaka no i pustka w lokalu. Parę osób siedzących popijając drinki czy piwo. Bieżącej wody brak. Atmosfera jak na zjeździe emerytów i rencistów.
Niezadowolony, po niespełna 3 minutach pobytu w lokalu udaję się do kasy. Tam, miły młody człowiek uśmiecha się do mnie tym profesjonalnym uśmiechem. Pochylam się do okienka i zaczynam swój krotki wykład.
„Wszedłem do klubu niecałe cztery minuty temu, nie podoba mi się atmosfera, nie jestem zadowolony z wystroju, nie zamierzam się tu bawić. Czy otrzymam zwrot pieniędzy za bilet wstępu?”
Kasjer przecząco pokręcił głową, a mnie krew zalała. Jak to nie otrzymam pieniędzy? Przecież nawet nie zdążyłem wejść na parkiet, zapoznać się z menu, że o dobrej zabawie nie wspomnę. Jako klient i konsument mam chyba prawo do zwrotu chociaż części pieniędzy za bilet? Podszedłem do baru i poprosiłem managera. Powtórzyłem mu słowo w słowo to, co powiedziałem kasjerowi na końcu zadając pytanie. „Czy otrzymam zwrot pieniędzy za bilet, skoro jestem niezadowolony z waszych usług?” Manager rozwiał moje nadzieje mówiąc, że klub nie zwraca pieniędzy. Chwila, pomyślałem.
Przecież sprzedajecie usługi. Waszym towarem jest dobra zabawa, alkohol i zabawa do rana. To jest towar jaki sprzedajecie, to jest towar jaki powinienem móc zareklamować, Dlaczego nie mogę otrzymać zwrotu pieniędzy, skoro nie skorzystałem z waszych usług? Przecież kupując produkt, można go zareklamować i odzyskać pieniądze, bądź nabyte dobro wymienić na inne. Kogoś się tu robi w balona i tym kimś jest każdy bywalec klubów.
Z klubu ulotniłem się po ośmiu minutach, nie odzyskawszy pieniędzy, wkurzony udałem się do domu.
Resztę, zostawiam waszej wyobraźni.
Autor: Mirosław Kulasiński
Nadesłano do „Wolnych Mediów”
Należało zażądać rachunku na piśmie (najlepiej faktury) i iść do lokalnego Rzecznika Praw Konsumenta ze skargą. Taki rzecznik urzęduje się w każdym mieście.
Hmm… w zasadzie, pamiętając jeszcze z własnego doświadczenia polskie kluby, to poziom lokalu był naprawdę na poziomie, w innym na podobne uwagi ochrona mogła by zainterweniować – „bo klient się awanturuje 😉 ”
Choć od strony prawnej klub nie gwarantuje tego co opisałeś jako: „dobra zabawa, alkohol i zabawa do rana”, lecz jedynie wstęp do lokalu. Przychodzący ludzie tworzą resztę. Chyba że na wejściu wisi regulamin, informujący że każdy wchodzący ma zagwarantowaną: – dobrą zabawę, alkohol itd. Wówczas można się odwołać, przywołując swoje prawa z regulaminu lokalu.
To co się dzieje w klubach jest teraz żałosne, nie rozumiem czemu tylu młodych ludzi tam chodzi i wydaje grubą kasę?? Najbardziej mnie wkurza restrykcyjne podejście ochrony. Kupuję sobie bilet za 10 zł, ochrona kieruje mnie do szatni, gdzie zostawiam sobie kurtkę (za 2 zł). Wchodzę na parkiet, po jakiś 15 minutach podchodzi do mnie dwóch ochroniarzy i mówi, że mam oddać swoją bluzę do szatni, ponieważ nie wolno nosić bluz wyposażonych w kaptur (WTF??). Odpowiadam, że nie, ponieważ w bluzie jest mi dobrze. Ci na to, że jeśli się nie podporządkuję to zostanę siłą wyprowadzony z kluby. No to idę do szatni i proszę, aby mi ją dowiesili do kurtki. Ci sie nie zgadzają i karzą dokupić kolejne miejsce za kolejne 2 zł… Totalnie tego nie rozumiem. Do tego jeszcze trzeba dodać fakt, że prawie nigdzie nie dają żadnych znaczków identyfikacyjnych, żeby można było sobie wyjść i wejść na zewnątrz (pewnie, żeby ludzie do monopolowych nie biegali), a ceny drinków to jakiś absurd. W sumie to tylko okazjonalnie pojawiam się a takich lokalach, można się bawić w ciekawszych miejscach.
Niestety większość klubów to dno, jeśli chodzi o obsługę ochroniarską. Ci pseudo-ochroniarze zachowują się raczej jak nadpobudliwe, duże małpy, które z buszu trafiły prosto na dyskotekę. Niestety stosunek ochroniarzy do klientów dyskoteki wciąż pozostawia wiele do życzenia. Trochę to może dziwić. Szczególnie właścicielom lokali powinno zależeć, aby konsument czuł się jak najlepiej. Tak się zdobywa stałych klientów.
To w ramach wdzięczności za dobre traktowanie po prostu niech autor poda nazwę klubu na forach i portalach imprezowych. Myślę że klub szybko zmieni podejście. Chyba że brak klientów nie jest jego problemem bo jest zwykłą pranią kasy właściciela umoczonego w kilka miejskich biznesów.
Zresztą Polacy to postkomunistyczne małpy łaknące tandetnej rozrywki z której na zachodzie dawno już zrezygnowano. Korzystają z tego właściciele dyskotek serwując nam radiowe hity, kiboli na bramce i absurdalnie drogie oszukane drinki. Jedzie na tym też telewizja dając programy na starych licencjach z zachodu które tam już nie śmieszą nikogo.
A ja gdzieś widziałem, że ponoć takie dzieci jak ty to już nie wiedzą co to komuna. Więc skąd to oskarżenie o to, że dzieciaki to postkomunistyczne małpy? W MTV było?