Ksenofobom wstęp wzbroniony!

Opublikowano: 12.06.2013 | Kategorie: Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 665

Na bestialskie morderstwo w Londynie polska społeczność mieszkająca w Wielkiej Brytanii zareagowała znacznie bardziej emocjonalnie i agresywnie niż rodowici Brytyjczycy. Polacy za źródło problemu uznali polityczną poprawność, multikulturalizm i islam. Skąd w nas bierze się wrogość do muzułmanów i łatwość w stosowaniu odpowiedzialności zbiorowej?

Po chwilowej dezorientacji i naturalnej w takich okolicznościach chaotycznej reakcji polityków życie w Wielkiej Brytanii szybko wróciło do normy. Barbarzyński atak na brytyjskiego żołnierza przebywający we Francji premier David Cameron nazwał aktem terrorystycznym i w trybie pilnym zarządził nadzwyczajne posiedzenie sztabu antykryzysowego Cobra, które zazwyczaj zwoływane jest tylko w sprawach mogących mieć znaczenie dla bezpieczeństwa państwa.

Gdy informacyjny chaos ustąpił miejsca faktom, politycy i media zmienili narrację, starając się tonować buzujące emocje. Akt terrorystyczny zamienił się w barbarzyńskie morderstwo, a premier przekonywał, że atak był „zdradą islamu i muzułmańskich społeczności, których wkład w brytyjskie życie społeczne jest bardzo wysoki” oraz że „społeczna solidarność zwycięży przemoc”.

W podobnym tonie wypowiadał się burmistrz Londynu Boris Johnson, który oświadczył, że zabójstwa żołnierza nie należy łączyć ani z islamem, ani z brytyjską polityką zagraniczną, a „mieszkańcy Londynu mogą powrócić do swych codziennych zajęć”, gdyż wszystko wskazuje na to, że był to jednorazowy akt przemocy.

Na okładkach gazet zdjęcia zakrwawionych rąk morderców szybko ustąpiły miejsca zdjęciom ofiary, a polityczne przesłanie napastników rozpłynęło się w historii Ingrid Loyau-Kennett, która widząc zajście, wysiadła z autobusu, aby udzielić pierwszej pomocy poszkodowanemu, a potem przystąpiła do negocjacji z napastnikami. Jej cichy, inspirujący heroizm miał wyraz symboliczny. Znacznie bardziej znaczący niż wypowiadane przez polityków słowa. Podobnie jak zachowanie dwóch kobiet, które nie zwracając uwagi na przemowę jednego z napastników do amatorskiej kamery, szły sobie spokojnie, pchając wózek z zakupami. Na swój sposób była to surrealistyczna scena, jak ze skeczu Monty Pythona „Nudne życie maklera giełdowego”, w którym bohater nie zwraca uwagi na Frankensteina zabijającego ludzi na przystanku, toczącą się na ulicach wojnę czy masakrę w biurze. Ale z drugiej strony była to także kwintesencja „brytyjskości” w uwspółcześnionej formie – Loyau-Kennett mówiła z francuskim akcentem, a dwie kobiety mijające mordercę były czarne – zawartej w haśle „Keep calm and carry on”.

POLSKA ŚWIĘTA WOJNA Z ISLAMEM

Wyniki sondażu przeprowadzonego przez YouGov zaraz po wydarzeniach w Woolwich pokazują, że mieszkańcy Wysp odporni są na medialne emocje i nie stosują odpowiedzialności zbiorowej. Prawie dwie trzecie Brytyjczyków uważa, że większość muzułmanów to dobrzy brytyjscy obywatele. 33 proc. sądzi, że muzułmanie „mogą żyć zgodnie z brytyjskim stylem życia”, a 75 proc., że wszyscy, bez względu na różnice kulturowe, etniczne i religijne, „mogą żyć ze sobą w zgodzie”.

– W porównaniu z ubiegłym rokiem, gdy przeprowadzaliśmy takie samo badanie, ludzie są bardziej skłonni do poparcia wielu pozytywnych tez. Chociażby takich, że muzułmanie są dobrymi obywatelami, wspierają i dzielą się naszą kulturą.

I chociaż prawicowe grupy przekonują o zagrożeniu, jakim dla Brytyjczyków są mieszkający tu muzułmanie, to jednak odsetek ludzi wierzących, że są oni kompatybilni, wzrósł o 10 punktów – stwierdził dr Matthew Goodwin z Uniwersytetu w Nottingham, komentując wyniki badań.

Dla Polaków, zarówno mieszkających w UK, jak i tych przebywających w kraju, takie podejście jest nie do pomyślenia. Polskie fora, blogi, wpisy na Facebooku, artykuły na portalach i w gazetach zapełniły się agresywną, konfrontacyjną, stygmatyzującą i deprecjonującą narracją. Wnioski były oczywiste. Przemoc w Londynie to „efekt politycznej poprawności”, „głupiej polityki multikulti” oraz „postępującej islamizacji Europy”, czyli stały i tradycyjny zestaw tłumaczeń pojawiających się za każdym razem, gdy muzułmanie stają się medialnymi bohaterami dnia.

Napędzane stereotypami polskie postawy są niezmienne od lat. W 2001 r. OBOP przeprowadził sondaż „Z czym kojarzy się Polakom słowo “islam”?”. Wyniki badania nie były zaskoczeniem. Dla 18 proc. Polaków islam tożsamy był z terroryzmem, a dla 11 proc. z wojną. W wydanej pod koniec lat 80. książce „Swoi i obcy” prof. Ewa Nowicka i Jan Nawrocki z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego stwierdzają, że w stosunku do muzułmanów polscy „respondenci używają przede wszystkim określeń o zabarwieniu pejoratywnym (…) opisują Arabów jako leniwych i brudnych, agresywnych i pozbawionych szacunku dla kobiet. Przypisuje się im również takie negatywne cechy, jak: brak umiejętności współżycia z innymi, złe wychowanie, kłótliwość, brutalność i okrucieństwo oraz fałszywość, nieszlachetność i interesowność, a także fanatyzm religijny (…) Arab jest postrzegany przez Polaków jako obcy, zły i niebezpieczny”. Na przestrzeni lat stosunek Polaków do muzułmanów nie uległ zmianie. Można wręcz odnieść wrażenie, że stał się jeszcze bardziej negatywny. Zupełnie odmienna reakcja Polaków i Brytyjczyków na mord w Londynie implikuje pytanie: czym tą uderzającą kontrastowość postaw wytłumaczyć?

NIE WIEM, ALE SIĘ WYPOWIEM

To, że odbiegamy od Europy społecznie i kulturowo, można było stwierdzić intuicyjnie już dawno. Badania przeprowadzone przez hiszpańską fundację BBVA, która solidnie zbadała przekonania i postawy Europejczyków w dziesięciu krajach Unii, tę naszą odmienność potwierdziły naukowo. Hiszpanie, szeregując postawy Europejczyków w tabele, dla nas musieli tworzyć specjalne kategorie. Najbardziej uderzającym, ale i symptomatycznym zjawiskiem jest nasza bierność. Nie tylko w kwestii przynależności do organizacji, działalności społecznej, udziału w strajkach i podpisywania petycji, ale przede wszystkim bierność intelektualna. O świecie mamy mgliste lub żadne pojęcie – z tego prostego powodu, że w odróżnieniu od większości Europejczyków nie śledzimy wydarzeń, a zwłaszcza nie wysilamy się, żeby je zrozumieć. Prasę czytamy ponad trzy razy rzadziej niż przeciętny mieszkaniec Unii, o książkach nawet nie wspominając. Europa i świat nas nie interesują. Ta kompletna ignorancja i brak wiedzy wpływają zaś na nasze opinie oraz poglądy. I tak winimy polityczną poprawność, nie pojmując, że to po prostu językowa grzeczność w przestrzeni publicznej.

Oskarżamy politykę multikulti, nie wiedząc, że chodzi w niej tylko o to, żeby państwa demokratyczne uwzględniały faktyczne różnice wynikające z rozkładu przywilejów w społeczeństwach. Nie wiemy, że multikulturalizm nie ma nic wspólnego z państwową polityką. Tworzy się sam. Rządy nie mogą przecież samodzielnie kreować kultury, a co dopiero wielokulturowości. Kultury są dynamiczne i wyrastają z różnych społeczności. Nie są statyczne ani nie istnieją w izolacji, a różnorodność kulturowa nie jest społeczną anomalią, lecz normą. Co więcej, ta wielokulturowość ma również niewiele wspólnego z rasą, religią czy emigracją. Bretończycy we Francji, Baskowie w Hiszpanii, Bawarczycy w Niemczech, a we Włoszech Sycylijczycy to tylko kilka przykładów na kulturową odrębność, która rozkwita niezależnie od polityki narodowej danego państwa. Wielokulturowość więc to po prostu prawo do domagania się autonomii i różnic kulturowych poparte zrozumieniem, że tożsamość narodowa jest tylko jedną z wielu tożsamości i nie może być odgórnie narzucona.

Nasza niechęć do nauki implikuje też nasze infantylne rozumienie demokracji (większość ma rację, mniejszość ma się dostosować albo wygrać wybory), która tak naprawdę jest systemem stale ucierających się kompromisów między różnymi grupami społecznymi dążącymi do konsensu. W demokracji bowiem szuka się rozwiązań, żeby zminimalizować społeczne antagonizmy i dyskryminację, tak aby wszystkim aktorom życia zbiorowego żyło się równie dobrze. Nasz opór przed wiedzą implikuje w końcu naszą islamofobię. Nie wiemy – bo skąd – że chociaż islam jest jeden, to jednak wśród muzułmanów istnieje wiele różnych szkół myślenia i postępowania. Nie zastanawiamy się, że – jak słusznie przekonuje Mohsin Hamid, autor książki „The Reluctant Fundamentalist” – „Na świecie żyje ponad miliard muzułmanów, każdy ze swoim własnym, indywidualnym spojrzeniem na życie, religię i kulturę, bo przecież islam, choć często tak postrzegany, nie jest monolitem”.

Nie wiemy w końcu, że islamscy fundamentaliści stanowią zaledwie 5 proc. wszystkich muzułmanów, zaś liczba terrorystów waha się od 0,15 do 0,8 proc. populacji. Nie wiemy prawie nic, ale wypowiadamy się z pewnością ekspertów. Nasza ignorancja daje nam pewność. Nasza niewiedza generuje fobie i uprzedzenia. Nasz brak zainteresowania procesami społecznymi i politycznymi zachodzącymi na świecie zawęża nasze horyzonty myślowe. Nie jesteśmy ksenofobiczni z natury, ale z wyboru.

Autor: Radosław Zapałowski
Źródło: eLondyn


TAGI: , , , , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

9 komentarzy

  1. egzopolityka 12.06.2013 09:15

    To prowokacyjne “roboty wewnętrzne” skończą się tak jak w przepowiedniach biblijnych, że kraje wschodu powstaną przeciw USA (miasto na wzgórzu).

  2. jakiskretyn 12.06.2013 09:23

    Chromolenie w bambus. Polityczna poprawność to absurd, nie mniejszy niż zarzucanie naszym rodakom bierności intelektualnej. To że autor podąża za zachodnimi trendami z klapkami na oczach świadczy o jego bierności intelektualnej, a nie reszty Polaków. Szczerze mówiąc mam głęboko, co się dzieje w świecie, jeśli mnie to nie dotyczy pośrednio czy bezpośrednio. To się nazywa pragmatyzm. Zastanowię się, czy w Londynie to była szyta grubymi nićmi mistyfikacja czy rzeczywiście zamach, ale to tyle – nie spędzę następnego tygodnia na badaniu tego tematu – są ważniejsze sprawy, choćby szykowanie zapasów na wojnę. I nie z Muzułmanami, bo jakoś odkąd rekrutowaliśmy Tatarów do armii (a chwilę to trwało) problemów z nimi nie ma, a byli na naszych ziemiach obecni dawno przed tym jak Zachód uznał ich za brudnych, niewiernych barbarzyńców których trzeba zgładzić. “Ksenofobia” (celowo w cudzysłowie) to naturalna reakcja obronna społeczeństwa nie składającego się z egoistycznych hien. Ubolewam, że zachodnie kraje takiej reakcji nie mają.

  3. Herstoryk 12.06.2013 12:59

    Bardzo dobry artykuł, trafnie diagnozujący polską zaściankowość. Polacy są niestety jednym z najbardziej bezpodstawnie islamofobicznych nacji Europy. Do tego gardzą jeszcze: ruskimi, żółtkami, żydami i szuwaksami.

  4. Aida 12.06.2013 13:13

    Zgadzam się z autorem artykułu w pełni, jesteśmy rasistami, islamofobami. To, że ktoś nie mieszka już w Polsce nie oznacza, ze staje się bardziej otwarty na innych ludzi, z jednej strony żyje w centrum multikulturowym, ale nie jest pełnym uczestnikiem, wyszydza za plecami, jest przekonany o wyjątkowości swoich rodaków i ich wyższości nad innymi. Wyzywa od bru#dasów, wyśmiewa inność.

  5. Krzysztof 12.06.2013 15:14

    może i islamskich fundamentalistów jest 5 % ale dla mnie to i tak za dużo. Widząc to, co robią islamiści w Europie, to jak wpraszają się do cudzego państwa i żądają, bo nie można tego nazwać prośbą, tego, co mają u siebie to wcale się nie dziwię, że Polacy są tacy jacy są. Ja jestem przeciwny napływowi kultury islamskiej do Polski, bo nie wyobrażam sobie sytuacji jaka miała miejsce w WB, jakoś ostatnio chyba, a mianowicie oblanie kwasem kobiety, która sprzedawała bieliznę. Żądanie wprowadzenia szariatu w nie swoim kraju, protesty przeciwko policji, bo aresztowali żonę faceta, który chciał przeprowadzić atak terrorystyczny w Szwecji chyba (żona mieszkała w WB i chcieli pewnie się dowiedzieć czegoś o nim, nie wiem). Jeżeli Islamista przyjeżdża do kraju takiego jak WB to ma tam żyć według standardów i praw obowiązujących w takim kraju, a nie wprowadzać swoje. Bronić swojego kraju trzeba, my powinniśmy bronić swojego kraju, bo nie chcę, żeby działo się u nas tak, jak w WB. Nie mam zamiaru idąc któregoś razu ulicą z dziewczyną zostać zaatakowany przez fanatyków, bo dziewczyna będzie ubrana w sukienkę a ja na to pozwalam. Tolerancja? Tylko wtedy, jak ja i moje tradycje, moje prawo i mój kraj będzie tolerowany. W innym przypadku tolerancji nie ma.

  6. Rozbi 12.06.2013 16:00

    Hmm – fundamentaliści to 5 % populacji. a terroryści to (przyjmijmy optymistyczną wersję w przyjętych widełkach) 0,2 %

    wg ONZ przyjęty “dopuszczalny” współczynnik morderstw w społeczeństwie to 5 na 100 tys mieszkańców – czyli 0,005 %.
    Załóżmy (hipotetycznie) że w Warszawie mamy 10 000 muzułmanów
    a w Paryżu mamy 1 000 000 muzułmanów

    W pierwszym wypadku wg statystyki mamy w Warszawie 500 fundamentalistów i 20 terrorystów.

    W drugim wypadku w Paryżu znajduje się 50 000 fundamentalistów i 2 000 terrorystów .

    Pomijając absurd tej statystyki to proszę wskazać mi inną grupę etniczną / religijną która obecnie (w 2013 roku) wyznaje prawo wg którego:
    karze się śmiercią za apostazje.
    Obcina się ręce złodziejom
    Oblewa twarz kobiet kwasem za zdradę (lub kamieniowanie)
    I wiele innych ciekawych rzeczy

    Dodam tylko że te 5% (czyli fundamentaliści) chce wprowadzenia tego prawa w zamian za prawo świeckie.

    Dlatego wole mieć w mieście 500 fundamentalistów niż 50 000 tysięcy ludzi którzy uważają że ich religia pozwala na zabijanie apostatów i innowierców.

    Jest to gigantyczna różnica kulturowa – która nie będzie miała pokojowego rozwiązania.

  7. kudlaty72 12.06.2013 18:23

    “Nie wiemy, że multikulturalizm nie ma nic wspólnego z państwową polityką. Tworzy się sam. Rządy nie mogą przecież samodzielnie kreować kultury, a co dopiero wielokulturowości.” co za bzdury,aż szkoda tracić czas na komentarz.

    ps: dla większości Polaków jak i dla mnie i mojego środowiska synonimem słowa “tolerancja” jest słowo “wypier….ć”! Nasza zaściankowość jest naszym atutem w nadchodzących czasach.Czasach,w których bitwę o wolną Europę stoczą muzułmanie z pedałami jak tak dalej pójdzie.

  8. kudlaty72 12.06.2013 22:41

    Oto co powiedział Benjamin Franklin o żydach:
    ” Istnieje poważne zagrożenie dla USA. Tym zagrożeniem jest Żyd, gdyż w każdym kraju, gdzie Żydzi się osiedlili, doprowadzili do obniżenia poziomu moralności i handlowej uczciwości. Trzymają się na uboczu, nieprzystosowani. Próbują zniszczyć inne narody od strony finansowej. Są wampirami, żyją z innych wampirów. Nie potrafią sami siebie utrzymać: muszą żyć z chrześcijan lub z innych ludzi, którzy nie przynależą do ich rasy.
    Jeżeli nie zostaną wyrzuceni ze Stanów Zjednoczonych na mocy konstytucji na okres co najmniej stu lat, to jeszcze napłyną do naszego kraju w takiej liczbie, że zaczną tu rządzić i zniszczą nas przez zmianę formy naszego rządu za którą my Amerykanie przelewaliśmy krew i poświęcaliśmy nasze życie, dobytek i wolność osobistą. […]
    Jeżeli Żydzi nie zostaną wykluczeni z USA, to w ciągu dwustu lat nasze dzieci będą pracować w polu, aby ich wyżywić, podczas gdy oni będą z zadowoleniem zacierać ręce w swoich bankach.
    Ostrzegam was ponowię, jeśli nie wykluczycie stąd Żydów na zawsze, wasze dzieci i dzieci waszych dzieci będą was przeklinać w swoich pacierzach.
    Ideały Żydów nie są ideałami Amerykanów, i chociaż żyją oni wśród nas od pokoleń, ten lampart nie jest w stanie zmienić swojej skóry. Oni zagrażają naszym instytucjom, zatem powinni zostać wykluczeni stąd przez konstytucję

  9. jozek 13.06.2013 11:35

    Nie mieszkam w Polsce juz od dawna – i mimo, ze faktycznie wielu naszych rodakow czesto bardzo pochopnie ta sytuacje ocenia, Ja dopatruje sie innej przyczyny. W Polsce zawsze w kazdej rodzinie goscinnosc byla bardzo wazna – to jedna z najlepszych polskich cech – zawsze kiedy wracam do kraju jest to najmilsze doswiadczenie.
    Spolecznosci ktore sie izoluja a wrecz narzucaja swoje pustynne prawo i system wierzen prosto ze sredniowiecza, swoja prymitywna kulture uznaja za najwyzsze osiagniecie czlowieka a zabobon stawiaja wyzej nauki – obrazaja gospodaza – za nic maja narod udzielajacy im gosciny — Mysle, ze to bardzo godzi w nasze zasady dotyczace goscinnosci Polay i generalnie Slowianie wlasnie dla tego tak bardzo zrazeni sa do takich kultur i slusznie. Niestety czesto zdarza sie generalizowanie -np. ze wzgledu na kolor skory itd. Mam wielu przyjaciol z Indii – ciezko pracujacy, niesamowicie wyksztalceni ludzie – Ich kultura jest jedna z najstarszych, bardzo tolerancyjna – ale tez twierdza ze z islamem sie nie dyskutuje.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.