Liczba wyświetleń: 931
Edukacja szkolna na całym świecie przeżywa kryzys – wynika z „Raport o światowym rozwoju 2018” Banku Światowego.
Autorzy raportu wyjaśnili, że średni czas kształcenia uczniów od 1950 do 2010 wydłużył się z 2 do 7 lat. Jednocześnie – według Banku Światowego – jakość edukacji pogorszyła się: nawet po kilku latach kształcenia miliony dzieci nie zdobędzie podstawowych umiejętności czytania i liczenia. Z powodu niewystarczającego przygotowania w szkole podstawowej i średniej studenci mogą w przyszłości nie wykorzystywać możliwości, które stoją przed nimi i w wyniku końcowym otrzymywać niższe wynagrodzenie.
Choć nie wszystkie kraje rozwijające się mają problemy z poziomem edukacji szkolnej, wiele z nich nadal odbiega od tych wskaźników, do których dąży. Ponadto – zdaniem analityków – przeciętny student w krajach o niskich dochodach pracuje gorzej, niż 95% studentów w państwach o wysokich dochodach. Kryzysy jedynie pogłębiają te różnice, bo młodzież z biednych krajów nie otrzymuje właściwego wykształcenia i jest pozbawiana motywacji do dalszego uczenia się. W wyniku mamy do czynienia z niewykwalifikowaną siłą roboczą.
Aby wyjść z kryzysu, Bank Światowy proponuje kilka rozwiązań, w szczególności rozwijanie międzynarodowego systemu ocen oraz zapewnienie takich samych warunków uczącym się. Ponadto analitycy proponują zaangażować w reformę edukacji wszystkie zainteresowane strony, w tym kręgi biznesowe.
— Kraje rozwijające się są dalekie od osiągnięcia właściwych wskaźników jakości edukacji. Ale nie chodzi tylko o pieniądze, bo kraje muszą inwestować środki w budowanie potencjału ludzi i instytucji, które mają za zadanie edukować nasze dzieci – powiedział dyrektor Banku Światowego ds. edukacji Jaime Saavedra. Jego zdaniem, reforma edukacji wymaga udziału rodziców i uczniów oraz zaangażowania władz, mediów i biznesu.
Zdjęcie: giovannacco (CC0)
Źródło: pl.SputnikNews.com
Problem leży w tym ,że w przeszłości uczeń musiał dojść do pewnego poziomu.Gdy sobie nie radził , nikogo to nie obchodziło.
Teraz , poziom obniża się do widzimisię uczniów .
Nauczyciele zostali okradzeni z szacunku, autorytetu, stając się dostarczycielami usługi co powoduje przeświadczenie, że można im rozkazywać i obarczać winą za rozpuszczenie własnych dzieci.
Problemem jest system obecnej edukacji zorganizowanej na bazie tzw. pruskiego modelu.
Wszyscy muszą umieć tyle samo, pracować na lekcji tak samo – wszystko na jedno kopyto.
Taki model jest, i owszem, dość tani w utrzymaniu i łatwy do kontrolowania ale zmienia dzieci w mało kreatywne zombie, w których zabija się indywidualność, nie uczy współdziałania ani radzenia sobie z problemami.