Krótkie nogi cenzury

Opublikowano: 17.11.2020 | Kategorie: Media, Prawo, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 2493

Wyrokiem sądu dziennikarka, którą zwolniono dyscyplinarnie po tym, jak dopuściła na antenie Polskiego Radia głos krytyczny wobec prezydenta, wróci na antenę.

To sprawa sprzed dwóch lat i nie z Warszawy. Rozegrała się w Rzeszowie, gdzie w 2018 roku doświadczonej, bo z 16-letnim stażem, dziennikarce Grażynie Bochenek przyszło do głowy, aby wyemitować na antenie dwa głosy słuchaczy na temat urzędowania prezydenta Dudy: jeden pochlebny, drugi nazywający Dudę „figurantem”. Wzburzeniu nie było końca. Okazuje się, że dziennikarz w mediach publicznych ma stać na straży tego, by nie przebił się żaden głos przeciwny aktualnie rządzącym i najwyraźniej ma to domyślnie dopisane do swoich etatowych obowiązków.

Na Grażynę Bochenek nasłano prokuraturę (ta ostatecznie odmówiła wszczęcia śledztwa), zaczęto również niszczyć jej życie zawodowe: odsunięto ją od prowadzenia większości dotychczasowych audycji, ograniczono dyżury, odmówiono wyjazdu na konferencję – słowem, zadbano, by dopuszczenie krytyki władzy uderzyło ją po kieszeni. Kiedy złożyła do sądu pozew o mobbing, Przemysław Tejkowski, szef Polskiego Radia, postanowił zwolnić ją dyscyplinarnie, ponieważ miała „ciężko naruszyć obowiązki pracownicze”, pojawiwszy się w pracy podczas zwolnienia.

List w obronie dziennikarki podpisało prawie 2 tysiące osób, w tym wielu mieszkańców Rzeszowa. Helsińska Fundacja Praw Człowieka zapewniła jej opiekę prawną. 12 listopada dziennikarka wygrała przed sądem pracy – ma wrócić na antenę. Zdecydowano również o cofnięciu wydanej wobec niej nagany. Proces o mobbing nadal jest w toku.

Ta kuriozalna sprawa rozegrała się w 2018 roku, czyli jeszcze za poprzedniej kadencji parlamentu. Jeszcze przed „dwoma miliardami”, przed fakiem posłanki Lichockiej, przed wybuchem epidemii koronawirusa, przed wyrokiem TK, przed nominacją Przemysława Czarnka, przed niedoszłymi kopertowymi wyborami (w zasadzie to patrząc wstecz, możemy te czasy wspominać z niejakim rozrzewnieniem). Strach więc pomyśleć, co TERAZ dzieje się w mediach publicznych. Dość znamienne są też pytania komentujących w internecie, kiedy konsekwencje swojego orzeczenia poniesie sędzia Jolanta Olszowy-Rozmus.

To jasne, że redakcje mają swoje linie. To jasne, że reklama kotleta schabowego w piśmie dla wegetarian czy pochwała nacjonalizmu w liberalnym piśmie to rodzaj wolty, która jest sygnałem, że dany dziennikarz powinien po prostu zmienić medium. Nie da się jednak udawać, że nie istnieją głosy krytyczne wobec rządzących w audycji, której istotę stanowią właśnie opinie słuchaczy. Nie da się wreszcie ukryć, że decyzje obecnej władzy budzą opór. Rzetelne media mierzą się z faktami, zamiast wycinać z wielotysięcznej manifestacji kadr, gdzie widać dwadzieścia osób.

Autorstwo: Lena Kotowicz
Źródło: Strajk.eu


TAGI: , , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. Radek 18.11.2020 03:20

    W końcu w jakimś sensie zrozumiałe jest w obecnym systemie, że się służy temu kto płaci. Gorsze są sytuacje gdy jakiegoś wykładowcę zwalniają bo pozwolił sobie na krytykę marszu, albo za niewłaściwe, niezgodne z “zaleceniami partii”, nieprzychylne zdanie o propagandzie LGBT. Za taką dziennikarką ujmują się tysiące ludzi,a za zwolnionymi za krytykę LGBT nikt, mimo że to przecież też wolność słowa.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.