Liczba wyświetleń: 1230
Komisarze UE zachęcają do sprzedawania produktów rolnych w tzw. krótkich łańcuchach dostaw, czyli w lokalnym obiegu.
Unijni komisarze przekonują, iż sprzedawanie produktów rolnych w lokalnym obiegu oznacza w praktyce zdrową żywność i korzyści gospodarcze oraz wsparcie dziedzictwa kulturowego – informuje PAP. Dlatego w ramach reformy Wspólnej Polityki Rolnej zgłoszono propozycje dotyczące tzw. krótkich łańcuchów dostaw. Komisarz ds. rolnictwa, Dacian Ciolos, podkreślił, że wymagają one jeszcze rozwiązania pewnych problemów np. tego, jak zapewnić nienaganną higienę i bezpieczeństwo żywności, nie zniechęcając jednocześnie (zbyt wysokim rygorami) do tworzenia małych zakładów produkcyjnych. – „Staramy się dostosowywać rozporządzenia UE i wyjść naprzeciw potrzebom drobnych rolników. Z drugiej strony, ciąży na nas odpowiedzialność wobec obywateli, by dbać o bezpieczeństwo żywności” – dodał komisarz ds. ochrony konsumentów i zdrowia John Dalli.
Jak wynika z badań opinii publicznej w UE, połowa konsumentów ubolewa, iż produkty lokalne są trudne do znalezienia i odróżnienia od pozostałych. Jednocześnie żywność taka cieszy się popularnością, np. ponad połowa Włochów w 2008 r. korzystała z krótkich łańcuchów dostaw. Ten rodzaj dystrybucji jest bardzo rozpowszechniony również na Słowacji, w Rumunii i Grecji. W tej ostatniej problemy gospodarcze spowodowały nawet powstanie kanałów sprzedaży bezpośredniej ziemniaków, po cenach aż o 60% niższych niż w zwykłych kanałach sprzedaży.
Reinhold Messner – były himalaista i poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia Zielonych, a dziś rolnik i hodowca – zwrócił uwagę, że dla producentów lokalnej żywności często utrudnienie stanowią reguły narzucane przez instytucje krajowe i unijne. Apelował o to, by małe gospodarstwa, działające „na peryferiach rynków”, mogły uwolnić się od tych reguł, gdy prowadzą produkcję samowystarczalną, czyli na potrzeby własne i dla turystów czy sąsiadów. Ostrzegał też, że nie wspierając lokalnego rolnictwa, Europa straci swoje dziedzictwo kulturowe.
Źródło: Nowy Obywatel
W ramach krótszego systemu dostaw Urząd Skarbowy i Straż Miejska dostały nakaz ścigania każdego kto coś sprzedaje poza targowiskiem ,łańcuch się skrócił więc zalecenia są wykonywane .Nie radzę też próbować nikomu otwierania jednodniowych jadłodajni przy ulicy gdyż może po zsumowaniu przewinień dostać conajmniej 10 lat odsiadki i grzywnę ,chcesz otworzyć ,musisz przekroczyć granicę .
Ile zgarnęli kasy unijni eksperci za dojśćie to tej oczywistej oczywistości?
@xxx31.Bardzo dyplomatycznie ująłeś nazwę naszego systemu ,nazwijmy go normalnie .Reżim europejski na podbudowie faszyzmu i stalinizmu.
to odwróciło im się w tym marksistowskim kołchozie o 180 stopni. Zawsze twierdziłem że zaopatrzenie miast w żywność powinno być z okolicznych wsi no chyba że czegoś nie da się uprawiać w danym regionie a nadwyżki na eksport i z wszystkim tak powinno być co można produkować na miejscu nie powinno być sprowadzane za dochody z tego co wyeksportowane kupuje sie to czego brak to jest zdrowa polityka gospodarcza miasta województwa i Państwa a jewro kapitaliści dopiero odkrywają oczywiste fakty
toz kazden jeden wie ze co lokalne to dobre! kto bedzie oszukiwal sasiada i zdzieral z niego skore…jakos trzeba uczciwie sobie radzic zyjac obok siebie 🙂
@ Stanley -pewnie dostali ze 200mld eurosów na zakrojony na wielką skalę projekt badawczy i napisali o tym z 500dokotoratatów i hababilitacji.
Kiedy już eurosocjaliści rozpieprzyli lokalne rynki – nagle wpadają zaczynają nawoływać do „lokalnych działań”?
Widomo od dawien dawna że lokalne znaczy:
– tańsze (o koszty transportu)
– zdrowsze (krótkie terminy przydatności do spożycia to mniej konserującej rzywność chemii)
– lepsze (podtrzymuje się lokalny biznes zapobiegając bezrobociu a przez to i wszelkim związanym z nim patologiom)