Liczba wyświetleń: 1403
To, co dzieje się dookoła nas, zmusi nas do całkowitego przewartościowania pojęcia globalnej wojny, która kojarzy nam się ze śmiercią, przemarszami wojsk, brakiem prądu i artykułów pierwszej potrzeby. Nowoczesne wojny będą się odbywać w sferze wyobraźni, będą potrzebować prądu, śmierć będzie fizycznie obecna w Internecie i na ekranach telewizorów, ale ich skutki będą o wiele bardziej dalekosiężne, niż sowiecka ofensywa pod Kurskiem. Co więcej, w chwili obecnej bardzo trudno je przewidzieć, bo będą to następstwa wielopłaszczyznowe: ekonomiczne, polityczne, geopolityczne, kulturowo i cywilizacyjne.
Czas pandemii, eksperymentu czy czas wojny?
Gdyby dzisiaj takie pytanie postawić ludziom inteligentnym, nie waham się stwierdzić, że większość byłaby skłonna uznać, że żyjemy w czasach pandemii. Przyjrzyjmy się zatem kilku pandemiom: w 1918-1919 (gdy ludzie byli wycieńczeni wojną) zmarło 50 mln osób, grypa azjatycka (1957) zabrała 1 mln, grypa z Hong Kongu (1968) 1 mln, ale już A/H1N1 maksymalnie 180 tys. Strach przed tą ostatnią był jednak ogromy. Dlaczego? Bo za sprawą mediów został z płaszczyzny realnej przeniesiony na płaszczyznę wyobrażeniową. W przypadku współczesnej „pandemii” mamy do czynienia z niemalże całkowitym zerwanie korelacji „przedmiot” – „wyobrażenie o nim”. Co więcej: wyobrażenie o przedmiocie zdominowało i niemalże całkowicie przysłoniło przedmiot. Do tego dochodzi jeszcze umiejętne zarządzanie strachem skonstruowanym wokół hierarchii potrzeb Abrahama Maslowa, znajomości psychologii tłumu, co powoduje, że nawet zdrowo myślący człowiek zaczyna postrzegać rzeczy innymi, niż są one w rzeczywistości. Przecież, to nasza wyobraźnia, a nie realne zagrożenie, wynikające z obserwacji zjawisk dookoła nas kazało nam pozamykać fabryki, uziemić samoloty, zamykać granice, i wreszcie…, z własnej i nieprzymuszonej woli – pozamykać się w domach. Nie ma na tym świecie armii, która byłaby – ot tak – w stanie unieruchomić Unię Europejską!
Dlatego istnieje wiele przesłanek do stwierdzenia, że nie jest to pandemia, tylko nowoczesny rodzaj globalnej wojny, połączony z eksperymentem z pogranicza psychologii i socjologii, który ma na celu dalszą zmianę funkcjonowania tzw. globalnego społeczeństwa. To znaczy dominacji tego, co wyobrażone, nad tym, co realne, i wzmocnienie narzędzi do kontroli i eksploatacji społeczeństwa. A to przecież są cele wojny. Narzędziami wojny są strach przed śmiercią i niepewność. Ponieważ wojny mają trzy fazy: przygotowania, gorącego konfliktu i wygaszania konfliktu, w ostatnich latach (czyli w fazie przygotowania) byliśmy starannie „wychowywani do strachu”. Kolejne zagrożenia, które okazywały się „burzą w szklance wody”, nieistniejące choroby i nieistniejące lekarstwa na nie (większa część rynku reklam to syntetyczna chemia), edukacja dla bezpieczeństwa w szkołach, jako forpoczta współczesnej religii “kultu bezpieczeństwa”, moim zdaniem, miały nas przygotować do tego, co właśnie przeżywamy.
A co przeżywamy? Psychotyczne samozniszczenie. W chwili, kiedy piszę te słowa, jest 246 przypadków choroby (w kraju, który liczy 35 mln mieszkańców). Zmarło 5 osób, z czego wszyscy na tzw. „choroby współistniejące”.
Jeżeli wierzyć mediom, medycy i służby mundurowe pracują na granicy wycieńczenia. Ale ich przecież nie wycieńcza realny problem, tylko wyobraźnia tego, co może być!
Ostry konflikt
W chwili obecnej znajdujemy się w fazie ostrego konfliktu. Siedząc w domach, „marząc o końcu tego koszmaru”, kiedy możni tego świata przygotowują się do trzeciej fazy wojny, my swoją aktywność przenosimy „do sfery wyobraźni”. Jedzenie mamy zamawiać przez telefon i za jego pośrednictwem kontaktować się ze światem, transakcje prowadzić w Internecie, przez Internet się leczyć, zarabiać, pracować i czerpać rozrywkę. Wreszcie – płacić za usługi. Pomagać służbom w zwalczaniu pandemii, tylko broń Boże nie zapytać, kto jest właścicielem Internetu. A jak nas uczy doświadczenie, wszystko na tym świecie ma swojego właściciela. Przebywając „w sferze wyobraźni” – w milczeniu przyglądamy się jak bankrutują linie lotnicze, stają zakłady pracy, nie pracują nasze ulubione bary i miejsca, gdzie chcieliśmy przebywać z przyjaciółmi, a wszystko to dzieje się z naszą aprobatą, chociaż widzimy, że żadnego naszego sąsiada nie wyniesiono w plastikowym worku. Czekamy na sygnały od władzy, orędzia naszych przywódców, pomocy w trudnych chwilach. I dostajemy je. Na każdej szerokości geograficznej takie same.
Skutki czyli Big Data
Wreszcie pora przejść do najtrudniejszej części niniejszego opracowania i zapytać o skutki tzw. „globalnej pandemii”. We wszystkich przeanalizowanych przeze mnie wystąpieniach szefów rządów dominuje przekonanie o sprawczej roli państwa i organów oficjalnych w zwalczaniu kryzysu. Zagrożonym branżom zostaną udzielone kredyty, ulgi oraz inne rozwiązania systemowe. Nikt nie stawia pytania, skąd się wezmą kredyty i jakimi warunkami będą obwarowane. Twierdzę z przekonaniem, graniczącym z pewnością, że warunkiem otrzymania kredytu, będzie poddanie się restrykcyjnym reżimom – pierwszym z nich będzie zapisanie się do sieci. Na marginesie: dlaczego koronawirus atakuje we Włoszech? Po pierwsze – ze względu na historię, bo zaraza jest częścią tej kultury, po drugie – podstawą gospodarki włoskiej jest turystyka, która – jako jedna z niewielu branż – nie była wpisana do sieci. W tej rozgrywce chodzi o wpisanie ?do sfery wyobraźni? możliwie najwięcej branż i sfer ludzkiej aktywności, tak, żeby poza tą sferą, ludzka działalność wydawała się bezsensowną.
Są analitycy polityczni, którzy przewidują, że ten kryzys stanie się końcem Unii Europejskiej i procesu globalizacji. Nastąpi powrót do wartości narodowych… Nie sadzę. Ten proces wzmocni poparcie tzw. społeczeństwa światowego dla globalizacji i utoruje jej drogę do wpisania wszelkiej aktywności ludzkiej w jeden ogólnoludzki system. Niebawem każda nasza aktywność ludzka będzie wpisana w światowy system bezpieczeństwa. Fakt mycia rąk w galerii handlowej będziemy zmuszeni potwierdzić sczytaniem własnej komórki, pod karą zablokowania systemu płatności. Nie wierzycie…? A siedzicie w domach, gdy kwitnie wiosna?
Autorstwo: dr Michał Siudak
Źródło: Geopolityka.net
Osobom porównującym obecny czas do wojny radziłbym jednak wrócić do książek o prawdziwej wojnie, do relacji ludzi, którzy przeżyli prawdziwą wojnę. Może tutaj równiez działać efekt zapominania tego co się przeczytało, już pomijam ludzi, którzy w ogóle nie przeczytali książki w życiu.
Przychylam się wniosków autora, wiele wskazuje na to, że ta „epidemia” jest jednym z elementów wojny. Każdego ta choroba dotnie i nie ma przed nią ucieczki ale zamykanie miejsc pracy będzie gwozdziem do trumny naszego społeczeństwa.
Muszą podnieść się bunty bowiem nam nikt nie przyniesi kasy w zębach za przymusowe siedzenie w domach jak Niemcom. Ludzie nie będą mieli za co żyć.
Chazarzy już to przewidzieli, jak podaje Jack Caleib wojsko już dostało rozkaz od nadwornego błazna Błaszczaka do wyjścia na ulicę.
Szwęda, skoro czytałeś to powinieneś wiedzieć, że każdy jeden dzień szwabskiej okupacji kosztował życie ponad tysiąc etnicznych Polaków (średnia).
Jeszcze na koniec dodam, że powtarza się czas przedwojenny, kiedy „rządzący” siedzieli już na walizach i szykowali się do wiania na Zaleszczyki a społeczeństwo namawiali do wyrzeczeń i zbierania datków na obronę kraju.
Teraz może „panowie szlachta” zamiast F-35 zakupicie maseczki i respiratory?. (pytanie oczywiście retoryczne).
odpowiedź jest poniżej
https://www.youtube.com/watch?v=UttGLMn0Jfg&feature=youtu.be&fbclid=IwAR0WIFfuQfv4xPr7RP3pV6hBN34BuxhNl3nnKkp2KTPnhpZ5iDY74Co76vQ
robi1906
https://wolnemedia.net/brak-papieru-toaletowego-dodrukujmy-pieniadze/
https://www.youtube.com/watch?v=bkEI-kXRPWw
https://wolnemedia.net/wykorzystaja-chorobe-do-eliminacji-gotowki/ ?
Wreszcie ktoś zauważył, że „król jest nagi”!
Cały ten koronawirus, to globalna ściema NWO.
Na grypę zachorowuje, podejrzewam, prawie każdy raz w roku. Nawet jak będzie połowa, to są to miliardy ludzi.
Z tych miliardów część, to osoby z innymi schorzeniami dla których taka grypa to gwóźdź do trumny. Niech umrze tylko jeden na tysiąc z tych chorujących a uzbiera się miliony zgonów. Do tej pory nie nagłaśniano tych statystyk. Teraz wyciągają je jak królika z cylindra.
Rzekoma wysoka śmiertelność bierze się stąd, że nie znamy liczby wszystkich zarażonych. Poznanie prawdziwej liczby jest niemożliwe bo większość przeziębionych to lekko przechodzi, nie idzie do lekarza i nie jest badana.
Zmarłych łatwiej policzyć.
Będzie jeszcze gorzej bo ludzie bojąc się stygmatyzowania i izolacji nie będą się leczyć więc o większości chorych się nie dowiemy i statystyka już całkiem będzie od czapy.
Z resztą statystyka jest jak kobieta na plaży – pokazuje wszystko, tylko nie to, co najważniejsze.
A te trupy we Włoszech? Skoro zabroniono chowania zmarłych, to można ich nazbierać a potem pokazywać te stosy trumien niby ofiar koronusa.
Zresztą słyszeliście pewnie o tych atakach chemicznych w Syrii, że według lekarzy ofiary pokazane na filmach to aktorzy nie mający żadnych oznak otrucia chemicznego.
Nie wierzcie własnym oczom!
Jak mnie nie wykończą po tym wpisie, to napiszę artykuł, po co ta cała akcja.
Gdybym nie zdążył weźcie pod uwagę trzy proroctwa:
– wszystkie państwa mają oddać władzę ONZ-owi (Apokalipsa 17:12,13)
– mają ogłosić „Pokój i Bezpieczeństwo” (1 Tesaloniczan 5:3)
– mają zniszczyć religie (Apokalipsa 17:16)
Nawet jak teraz potraktujecie to jako religijne brednie, to zapamiętajcie te 3 rzeczy, żeby przypomnieć je sobie w czasie gdy będą się spełniać i podejść do nich już z innym nastawieniem.
Trzymajcie się!
Gwoli wyjaśnienia, nie twierdzę że choroby nie ma, choroba musi być, bo na czymś realnym „ten strach” trzeba oprzeć.
Teraz moje opinia.
W Chinach chorobę jako tako dało się opanować, bo nie ma tam za wielu agentów Lichwy, i nie mają tam zdradzieckich idiotów wybieranych w „demokratycznych” wyborach,
za to we Włoszech (i ogólnie w Europie) będzie można cały czas ten strach podtrzymywać.
Choroba również nie może być za śmiertelna, bo jacyś niewolnicy są potrzebni,
być może Chińczycy znalezli zabezpieczenie „backdoorowe” (które musi być, by nie zaraził się przypadkowo „szczyt piramidy”), jeśli to oczywiście prawda z tym, że nie ma tam nowych zachorowań.
Pikpok,
widać ekonomika NWO jest tak samo postawiona na głowie jak i ekonomia Stalina.
Wszyscy wiemy, że dolar jest fałszywie zawyżony pod kosmos, teraz chcą go dodrukować a i tak drożeje (przynajmniej do dzisiaj).
Żyjemy w tak fałszywym świecie, że „ekspert” z GPW twierdzi że dodrukowanie biliona albo dwóch, nie powoduje w obecnych czasach inflacji.
Nobel z ekonomii dla kolejnego żyda zapewniony.