Liczba wyświetleń: 684
Manifestanci zaatakowali konwój, którym poruszała się po przybyciu do Aleksandrii, na północy Egiptu, sekretarz stanu USA Hillary Clinton.
Uczestnicy manifestacji skandowali „Monica, Monica!”, odnosząc się do skandalu obyczajowego z lat 1990. z udziałem jej męża Billa Clintona, który wówczas zajmował urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, i Moniki Lewinsky – stażystki w Białym Domu. Do Hillary Clinton krzyczeli „precz!”.
W kierunku limuzyn, które pod eskortą egipskiej policji zajechały pod konsulat USA w Aleksandrii, poleciały pomidory, buty i butelki po wodzie. Clinton odwiedziła miasto z powodu ponownego otwarcia w nim amerykańskiej placówki dyplomatycznej.
Manifestacja zdaniem AFP miała związek z powszechnymi w Egipcie domniemaniami, według których po upadku rządów Hosniego Mubaraka w 2011 roku USA wsparły zwycięstwo wyborcze Bractwa Muzułmańskiego.
W niedzielę Hillary Clinton spotkała się w Kairze z przewodniczącym Najwyższej Rady Wojskowej Egiptu, marszałkiem Mohammedem Husseinem Tantawim. Dzień wcześniej rozmawiała z nowo wybranym egipskim prezydentem Mohammedem Mursim. Tematem obu spotkań był burzliwy proces demokratycznej transformacji w Egipcie, charakteryzujący się walką o wpływy między wojskiem a nowo wybranym szefem państwa.
– Chcę jasno powiedzieć, że Stany Zjednoczone nie są zamieszane w wydarzenia w Egipcie, w wybór zwycięzców czy przegranych, nawet jeśli byśmy mogli, ale oczywiście nie możemy – oświadczyła w konsulacie pani Clinton.
Opracowanie: Marek Nowicki
Na podstawie: PAP
Źródło: Niezależna.pl
dopóki Egipt nie zburzy muru ze swej strony Strefy Gazy jest jasne ,że rządzą tam marionetki amerykańskie bez względu na to jak się nazywają i co głoszą
Zawsze powtarzam że najlepszy jest lakier ftalowy lub podkład ,limuzyny musiałyby mieć radar aby trafić do wyznaczonego punktu.
„nie możemy”… a to dobre.