Liczba wyświetleń: 777
„Musimy sprawić, aby nie trzeba było wyrzucać telefonu, w którym zniszczona jest tylko bateria. Musimy upewnić się, że konsumenci wiedzą, jak długo urządzenia będą działać i jak można je naprawić” – powiedział w Parlamencie Europejskim europoseł Zielonych Pascal Duran. PE przyjął rezolucję i zaapelował do koncernów, aby części zamienne były tańsze, a produkty psuły się rzadziej.
77 proc. konsumentów w UE wolałoby naprawić zepsute urządzenie zamiast kupować nowy sprzęt. W związku z tym Parlament Europejski przegłosował wczoraj rezolucję, która ma spowodować, by do sprzedaży trafiały produkty, które są bardziej trwałe, a gdy się popsują, to nie trzeba będzie ich wyrzucać. Pracę dzięki temu znajdą tysiące ludzi, bo dzięki obniżeniu cen części zamiennych pojawi się wiele punktów, w których będzie się opłacało sprzęt naprawić.
Europosłowie wyszli z założenia, że koncerny sztucznie skracają żywotność produktów, żeby tuż po zakończeniu terminu gwarancji trzeba je było wymieniać na nowe. W związku z tym proponują wprowadzenie „kryteriów minimalnej odporności” i jeżeli naprawa produktu trwa dłużej niż miesiąc, gwarancja musi zostać przedłużona o okres odpowiadający czasowi naprawy.
Rezolucja stanowi, że państwa Unii powinny wprowadzić przepisy zmuszające „do produkowania rzeczy trwałych i nadających się do naprawy, wspierać naprawy oraz sprzedaż produktów z drugiej ręki”. Spowoduje to tworzenie nowych miejsc pracy i redukcję odpadów.
Zaapelowano też, by wprowadzić przepisy powodujące, by elementy takie jak baterie lub żarówki LED, nie były wmontowywane na stałe, ale w sposób, dzięki któremu każdy będzie je mógł sobie sam wymienić. Europosłowie żądają też, by części zamienne były dostępne „w cenach współmiernych do rodzaju i cyklu życia produktu”.
Parlament zaproponował też stworzenie obowiązującej w UE definicji „sztucznego skracania cyklu życia produktów” oraz sposobu wykrywania takich przypadków i systemu kar mających uniemożliwić producentom takie praktyki.
Europarlamentarzyści wezwali również Komisję Europejską do stworzenia „europejskiego znaku jakości”, który ma określać trwałość produktu, możliwość jego modernizacji oraz łatwość naprawy.
Autorstwo: TJ
Źródło: Strajk.eu
Nareszcie jakiś realny głos w sprawie ochrony środowiska a nie pitolenie o CO2. Powtarzam :
– recykling
– dosyć jednorazówek. Mercedes W123 spokojnie robił 1 000 000 kilometrów, rok temu w Tczewie jechałem taxówką – W123 który miał zrobione 2 800 000 – Te czasy nie wrócą, ale 200 000 dla VW to już drobna przesada…
– dość śmierdziuchów diesli. Może czas popularyzować auta na metan – gaz wielokrotnie bardziej cieplarniany niż CO2 – teraz metan w większości przypadków jest odpadem i trafia do atmosfeery.
– więcej drzew! Dlaczego w Izraelu na parkingach sadzą drzewka a u nas nie można? Sankcje dla firm mających cokolwiek wspólnego z wycinką dżungli amazońskiej.
Wreszcie coś sensownego! Jeśli jeszcze PE przegłosuje, że PE, KE i inne instytucje (za przeproszeniem) publiczne mają tworzyć prawo trwałe, odporne na lobbing i na idiobiurwokrację, to Europa będzie krainą mlekiem i miodem płynącą.
Ale się obudzili. Wow!
Po kilkunastu latach!
A nie trzeba być żadnym omnibusem aby o tym wiedzieć.
Prawdziwa dbałość o ekologię to dbałość o trwałość produktów.
Im produkt bardziej niezawodny i naprawialny tym mniejsze zanieczyszczenia.
Mniejsze będą również zyski wielkich korporacji, które z niskiej ceny produktu uczyniły niemal religię.
To jest prawdziwy powód zanieczyszczeń na Ziemi – chciwość.