Liczba wyświetleń: 1885
„Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy” – pod taką nazwą Konfederacja Wolność i Niepodległość zarejestrowała swój komitet w wyborach samorządowych. Sprzeciw w tej kwestii wyrażają jednak liderzy ruchu Bezpartyjni Samorządowcy i chcą iść do sądu.
Jak donosi „Interia”, Bezpartyjni Samorządowcy będą domagali się, by do czasu rozstrzygnięcia sporu Konfederacja nie mogła korzystać z ich nazwy. Partia bowiem zapowiedziała, że do wyborów samorządowych ruszy pod nazwą Komitet Wyborczy Wyborców Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy – w skrócie KW Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy.
Od kilku tygodni politycy Konfederacji nieoficjalnie wspominali też o trwających rozmowach z samorządowcami. Jednak liderzy Bezpartyjnych Samorządowców utrzymują, że żadnego sojuszu wyborczego nie ma. Mimo że nazwa komitetu brzmi jakby takie porozumienie istniało.
„To zwykłe złodziejstwo. Konfederacja wie, że ma małe szanse w wyborach do sejmików, wie, że tonie, więc chwyta się brzytwy, kradnąc naszą nazwę komitetu i licząc, że nasi sympatycy się nie zorientują” – skwitował Bohdan Stawiski z Bezpartyjnych Samorządowców. „Na poziomie ogólnokrajowym nie było żadnego porozumienia dotyczącego wspólnego startu. Ani zarząd partii, ani zarząd stowarzyszenia, ani zarząd federacji nie podpisał żadnej umowy koalicyjnej z Konfederacją. Nie mają więc żadnego prawa do używania naszej nazwy” – dodał.
Bezpartyjni Samorządowcy podjęli już kroki prawne. 13 lutego skierowali do Konfederacji „wezwanie do natychmiastowego zaprzestania naruszania prawa”. Zarzucają partii Mentzena i Bosaka podszywanie się pod swój komitet. Żądają też zmiany nazwy – na taką, która nie zawiera słów „bezpartyjni samorządowcy”. Jeśli Konfederacja tego nie zrobi, wówczas pójdą do sądu.
Jak wyjaśniał Stawiski, pozew miałby dotyczyć ochrony dóbr osobistych wraz z zabezpieczeniem roszczenia. „Chcemy, by do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd w ramach zabezpieczenia Konfederacja nie mogła używać naszej nazwy” – dodał.
Narodowe skrzydło Konfederacji zarejestrowało także drugi komitet – pod nazwą Konfederacja Propolska. Gdyby więc sąd przychylił się do wniosku Bezpartyjnych, Konfederacja mogłaby wystartować w wyborach pod taką nazwą. Termin zgłaszania do PKW list kandydatów w wyborach mija 4 marca.
Konfederacja utrzymuje natomiast, że wysuwane przez Bezpartyjnych Samorządowców zarzuty są bezzasadne. „Mamy na listach bezpartyjnych samorządowców, zarówno tych, którzy kandydowali w wyborach do Sejmu z listy Bezpartyjni Samorządowcy, jak i takich, którzy działają w samorządzie i nie przynależą do partii. Nasza nazwa odpowiada rzeczywistości” – twierdził Witold Tumanowicz, który tym razem jest pełnomocnikiem Komitetu Wyborczego Wyborców „Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy”.
Poseł Konfederacji zaznaczył też, że jego formacja „prowadziła rozmowy prawie we wszystkich województwach, gdzie działają Bezpartyjni Samorządowcy i z wieloma z nich porozumieliśmy się, choćby na Mazowszu czy w Świętokrzyskiem”. Jak twierdził, zatem „jak najbardziej można mówić o wspólnym starcie”.
Tumanowicz zwrócił też uwagę, że do dziś zarejestrowanych zostało w sumie sześć ogólnopolskich komitetów, które w nazwie mają sformułowanie „bezpartyjni samorządowcy” – a będzie jeszcze więcej, bo mogą dojść także komitety rejestrowane w regionach. – Ich wszystkich też więc trzeba oskarżyć o kradzież nazwy. To absurd – grzmiał.
Zdaniem Konfederacji, skoro PKW zarejestrowała komitet o takiej nazwie, to pod względem prawnym nie ma żadnych niejasności. Bezpartyjni Samorządowcy natomiast kwitują to stwierdzeniem, że od lat zwracają uwagę na niespójne przepisy.
„Jak tylko dowiedzieliśmy się o próbie rejestracji komitetu Konfederacji z naszą nazwą, słaliśmy do PKW skargi w tej sprawie. Przepisy są przestarzałe, a PKW się nie popisała. Wychodzi na to, że każdy może sobie zarejestrować komitet z dowolną nazwą partii, wystarczy, że spełni wymagania formalne, nazwa nie ma dla PKW znaczenia” – podkreślał Krzysztof Maj z BS.
Działacze Bezpartyjnych Samorządowców w rozmowie z „Interią” nie zaprzeczali, jakoby toczyły się rozmowy z Konfederacją. Jednak ostatecznie nic z nich nie wyszło, a liderzy BS pozostawili swobodę samorządowcom w regionach. „Czyli gdyby Konfederacja miała na listach jednego czy dwóch polityków Platformy Obywatelskiej albo PiS, to też mogłaby sobie dopisać ich nazwy do nazwy swojego komitetu” – zauważył Bohdan Stawiski. Natomiast według naszych nieoficjalnych informacji Bezpartyjni Samorządowcy do wyborów mogą ruszyć w jednym szeregu z nowym tworem politycznym Janusza Korwin-Mikkego – partią KORWiN.
Autorstwo: MM
Na podstawie: Interia.pl
Źródło: NCzas.info
bezpartyjni mieli na listach ludzi dukaczewskiego, wspolnikow biznesowych jego rodziny itp. – co widac w rejestrze jak na dloni.
Bezprartyjni wystartowali w wyborach tylko dlatego, ze ktos z poteznymi strukturami zaoferowal im pomoc w zebraniu podpisow i poszlaki wskazuja na ludzi z WSI.
dobry pomysl ze strony konfy. wyborcy kolejny raz zobaczą, ze system z nimi walczy, co zawsze daje do myslenia
Tak właśnie chciałem napisać, bezpartyjni (bezpartyjni to partia) krzyczą, że oni to nie konfederacja. Wyborcy konfederacji przekonani, że ich pupile to coś innego, i zabawa dalej trwa.
@adik15 ciekawe info
Prawdziwa wojna klonów.. trzeba zapas popcornu zrobić.
Adik15, tak z nimi walczy że aż wicemarszałka mają. Śmiechu warte.
Haha, dobre z tym popcornem
Nic sie nie zmienilo leper tez mial wice marszalka czas leci a w polsce ci sami zdrajcy u koryta i zabezpieczaja scene polityczna dopuszczajac nowe partie tylko takie ktore kontroluja , pozniej nie ma znaczenia na kogo zaglosujesz bo graja do jednej bramki.
Tak, Lepper nie był obsmarowywany czymś czego nie robił afera gruntowa i gwałt „na kimś” mentzen mi się wyświetla oraz inni aktorzy na YouTubie pod wartościowymi filmami. Puszczam dzieciom smerfy a zaraz mentzen i słyszę ” znowu ten…”