Liczba wyświetleń: 983
Włoski badacz, Giuseppe Maria Catalano, twierdzi, iż odkrył kolejny zaskakujący fakt dotyczący jednego z najbardziej tajemniczych chrześcijańskich artefaktów. Mowa tu oczywiście o całunie turyńskim. Niezwykłym obrazie wypalonym w płótnie, który zdaniem wielu osób przedstawia sylwetkę Jezusa Chrystusa.
Tak zwany Całun Turyński, jest płótnem o długości 437 cm i szerokość 111 cm. Od jakiegoś czasu jest on przechowywany Turynie, w katedrze św. Jana Chrzciciela. Na płótnie znajdują się dwa negatywy okaleczonego ludzkiego ciała odciśniętego od przodu i od tyłu. Niektórzy uważają, że wizerunek zawinięty w płótno to Nowo Testamentalny Jezus, który jakimś sposobem nadrukował się na tkanine. Tymczasem sceptycy podejrzewają, że Całun jest bardzo dobrym średniowiecznym fałszerstwem stworzonym w celach zarobkowych. A znajdujący się na nim wizerunek uzyskano sztucznie, poprzez morderstwo.
Na przestrzeni lat, poszczególne ekipy badawcze przedstawiały dowody na poparcie swojego zdania. Często wykluczające się wzajemnie, co ostatecznie doprowadzało do utrzymania się aury tajemniczości tego reliktu. Tymczasem, ponowna publikacja wyników badania tego płótna przeprowadzonego jeszcze w 2008 roku przez International Institute for Advanced Studies of Space Representation Sciences w Palermo zyskała ostatnio wiele zainteresowania. Zdaniem badaczy z tej instytucji, Całun, zawiera ślady ruchu zmarłego w nim człowieka. Co może sugerować iż opowieści o zmartwychwstaniu i biblijnym pochodzeniu relikwii zyskują właśnie istotny argument.
Catalano twierdzi, że obydwie dłonie oraz jedna ze stóp Jezusa lub w każdym razie postaci z Całunu, poruszały się podczas nanoszenia obrazu na płótno. Pojawia sie jednak pytanie! Czy był to ruch powracającego do życia Jezusa, czy też odruch bezwarunkowy zmarłego niedawno sobowtóra? Ruch zarejestrowany przez całun zdaje się na tyle subtelny, że trudno byłoby stwierdzić jaka może być prawda.
Niektórzy sugerują, że ustawienie dłoni dostrzeżone przez Giuseppe Catalano przypomina gest błogosławieństwa znany między innymi ze starożytnych ikon, między innymi tej znanej jako Chrystus Pantokrator. Takie ułożenie dłoni może jednak świadczyć zarówno o autentyczności Całunu jako obiektu pochodzącego od biblijnego zbawcy jak i o skrupulatności z jaką pracowali potencjalni fabrykatorzy relikwii.
Niestety ale pomimo tylu lat eksperymentów i tylu specjalistów zajmujących się badaniem tego płótna orzeczenie czegokolwiek w kwestii autentyczności całunu turyńskiego nadal budzi kontrowersje. Nauka w dalszym ciągu nie potrafi wyjaśnić pochodzenia wizerunku na całunie, więc chyba lepiej dla niektórych, aby zdyskredytować ten artefakt, jako fałszerstwo, ponieważ przyjęcie innych rozwiązań albo mocno podbuduje podstawy wiary Chrześcijan lub wręcz przeciwnie nada bardziej techniczny wymiar procesom opisywanym, jako boskie, magiczne, niewyjaśnione. Szczególnie jeśli mamy doczynienia z czymś tak trudnym do wyjaśnienia dla naukowców jak zmartwychwstanie.
Autorstwo: M@tis
Źródło: InneMedium.pl
Z czanelingów Laury Knight-Jadczyk wynikają ciekawe rzeczy, po prostu nadzwyczajne rzeczy się dzieją i nic o tym nie wiemy. Jak już wcześniej wspomniałem, cywilizacja pozaziemska, nazwijmy ją „X”, która kontroluje ludzkość od tysięcy lat, ma pewne ograniczenia ingerencji, nie wolno im robić z nami wszystkiego, bo wtedy to się obróci przeciw nim. Niestety nie wytłumaczono dokładnie mechanizmu tego działania, kto kontroluje, w jaki sposób. Podano tylko że to by było zbyt trudne dla nas do zrozumienia w tej chwili. W związku z tym, X wykorzystuje inne środki działania takie jak dezinformacja. Cała historia z ukrzyżowaniem Jezusa została zmyślona dla zasiania terroru i szerzenia posłuchu dla X, której przedstawiciele zostali ukazani w Starym Testamencie. Dalej, to X spreparowali Całun Turyński, zostawiając na nim ślady, żeby historia zabicia Jezusa wydawała się bardziej prawdopodobna. Jak wspomniałem wcześniej, prawdopodobnie X przejęła władzę we wszystkich krajach i kontrolują przywódców żeby oni wydawali decyzje niekorzystne dla społeczeństwa. Myślę że to jest ciekawa sprawa i warto się nad nią zastanowić.
@mariusz
Ty tak na serio, czy zwyczajnie trollujesz sobie dla zabicia czasu w wakacje?
Jacek Sawaszkiewicz „Sukcesorzy”.
takie bajki pisano już kilkadziesiąt lat temu, mariuszu… .. .
Mariusz- przesadzasz z tą Jadczyk, poszukaj o niej info bo tobą jej „przekaz” manipuluje mieszając prawdę z fikcją umiejętnie, prawdopodobnie ktoś ja przekonał aby głosiła takie przesłanie albo opłacił.
za 1000 lat też jeszcze będą odkrywać. Śmiesznie. Cały czas wstrząsające nowiny!
Ja tylko przekazuję to co przeczytałem w publikacjach Laury Knight-Jadczyk, czyli robię tak samo jak Jerzy Zięba. Sami się zastanówcie nad tymi informacjami, szukajcie różnych źródeł, żeby własne wnioski wyciągnąć. Nie wszystko to co ona przekazuje jest prawdziwe ale może być nawet 70% prawdziwe.
@mariusz
Jeśli nie wszystko to co ona przekazuje jest prawdziwe, to skąd wiesz że 70% jest prawdziwe, a nie 50% albo 0,00000000000000000000000000000000000000000000000000000001%?
Akurat jestem po lekturze starego i nowego testamentu i prawdę mówiąc ten całun turyński to dla mnie coś delikatnie mówiąc zabawnego. Dlaczego? Po pierwsze wszystkie sprawozdania opowiadają o tym że jezus ukazywał się uczniom kilka razy na żywo. Po drugie kiedy kobiety odkryły że Pana nie ma w grobie poinformowały o tym innych uczniów, ale i tu nie ma mowy o tym że znalazły płótno z wizerunkiem nauczyciela, co jak pokazuje współczesny fanatyzm na jego punkcie , totalnie wylkucza się logicznie, gdyż właśnie pierwsi naśladowcy Jezusa wykazywali fanatyczną wiarę skłonną pophąć ich do bezwarunkowaego oddania życia za wiarę. A po trzecie w żadnych z listów apostolskich nie ma mowy o żadnym płótnie, a spisywane one były w okresie blisko 50 lat. Apostoł Paweł natomiast przestrzega swoich współczesnych bracie przed bałwochwalstwem, co w moim mniemaniu oznacza że żadnym przedmiotom nie należy oddawać zbożnej czci i szacunku bo to tylko przedmiot.
Słusznie wnioskujesz.
Niestety rad Pawła nie posłuchano z premedytacją, i 10 Przykazań zredukowano do 9-ciu. Rozbijając na dwa ostatnie, dziesiąte, coby liczba 10 się bilansowała.
@KOKON288 Ja też czytałem pismo i wiele książek na temat religii bliskiego wschodu. Po tej lekturze moje zdanie brzmi-wszystkie one są fałszywe a jedna ewoluowała z drugiej. Po krótce, tyle na temat.
W słowie Galilejczyk rozpoznajemy od razu dwa osobne człony. Pierwszy pochodzi od łacińskiego określenia koguta „Gallus” a drugi, „Lejczyk”, to najwyraźniej zdrobniała forma imienia „Lele”.
Tak więc Galilejczyk oznaczało nic innego jak „Kogut Lela”.
Chrześcijaństwo tym rożni się od dawnego kultu Lele, że odrzuciło powtarzalność aktu zejścia Boga na ziemię i jego samo ofiary w celu zbawienia jej mieszkańców, a przyjęło, że jedyną prawdziwą i ostateczną ofiarą było ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa (Czystego Dębu)
Określenie Jezus lub Isa byłoby więc imieniem oznaczającym po słowiańsku „czystego” „niepokalanego”.
Dla Słowian Jezus był więc niczym innym jak uosobieniem ich legend związanych z kultem Lele i Polele, a przydomek Chrystus w sposób jednoznaczny nawiązuje do południowosłowiańskiej nazwy dębu – „hrast” „hrastov”. Dąb był w religii słowiańskiej jednoznacznie związany z Bogiem oraz stanowił symbol słowiańskiego herosa Polele, zwanego wśród Polaków pod imieniem Wyrwidąb, stąd nadali mu imię „Czysty Dąb” jako potomkowie Polele
więcej na ten temat na blogu:
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.com/
Tego rodzaju dywagacje lingwistyczne mają dla mnie większa wartość, a Bóg nie potrzebuje dowodu istnienia w postaci kawałka płótna.