Liczba wyświetleń: 852
Rodzina Misiaszków ze Skrzynki koło Szczucina uratowała przed śmiercią chorego ptaka. Zamiast nagrody za dobry uczynek usłyszeli najpierw zarzuty, a potem sądowy wyrok – informuje serwis nasze miasto.pl.
We wrześniu tego roku Stanisław Misiaszek wraz z synem znaleźli rannego ptaka. Postanowili się nim zaopiekować. Pan Stanisław próbował skontaktować się z leśniczym, by zweryfikować jaki to gatunek ptaka. Jednak pech chciał, że wcześniej posesję odwiedzili policjanci, którzy szukali w okolicy skradzionych uli.
Jeden z funkcjonariuszy dostrzegł ptaka w klatce i orzekł iż jest to jastrząb, który znajduje się pod ścisłą ochroną. Zgodnie z Ustawą o Ochronie Przyrody z 2004 roku zabrania się posiadania i przetrzymywania gatunków chronionych. Według artykułu 127 tejże ustawy, kto umyślnie narusza ten zakaz podlega karze grzywny lub aresztu.
W związku z tym syn Pana Stanisława, Bogdan Misiaszek został skazany na karę grzywny za przetrzymywanie zwierzęcia objętego ochroną. Mimo iż sąd wcześniej nawet nie sprawdził, czy ptak rzeczywiście jest podlegającym prawnej ochronie jastrzębiem.
Misiaszkowie zapowiadają odwołanie od zaocznie wydanego wyroku. A póki co – jak podaje serwis mojemiasto.pl – dalej opiekują się jastrzębiem.
Na podstawie: mojemiasto.pl
Źródło: Ekologia.pl
Temida jest ślepa i głupia jak but z lewej nogi.
Widzę, że polski wymiar sprawiedliwości wciąż oczekuje na dostawę Wyobraźni. Pech chciał, że zamówili w Chinach i towar płynie statkiem…
To nie Temida tylko niezlustrowana hołota bolszewicka.
Ma Temida opaskę na oczach? Ma,więc wszystko jasne(w tym wypadku”widzę ciemność”)
Karać,karać i jeszcze raz karać.Rodziców co dali szczylowi po dupie,ludzi co uratowali ptaka-panowie ustawodawcy zamknijcie wszystkich.Ja nie dam się zamknąć,będę ostatnim wolnym człowiekiem,mam dużą piwnicę z której nie wychodzę.