Liczba wyświetleń: 1646
Władze prowincji Ontairo w Kanadzie rozpoczynają testowanie bezwarunkowego dochodu podstawowego, polegającego na wypłacaniu ludziom przez państwo określonej kwoty pieniędzy bez żadnych warunków wstępnych. Eksperyment ma potrwać przez trzy lata, a objęte zostaną nim cztery tysiące gospodarstw domowych w trzech kanadyjskich miastach.
Już rok temu wprowadzenie pilotażowego programu bezwarunkowego dochodu podstawowego zapowiedziała kanadyjska prowincja Ontairo, która wyznaczyła termin jego rozpoczęcia na obecny rok. Wczoraj szefowa regionalnego rządu Kathleen Wynne zaprezentowała szczegółowy plan eksperymentu, mającego potrwać przez najbliższe trzy lata w trzech miastach i dotyczącego ok. 4 tys. gospodarstw domowych. Ostatecznie do badania skuteczności bezwarunkowego dochodu podstawowego wytypowano trzy kanadyjskie miasta i ich okolice, a więc Hamilton, Lindsay i Thunder Bay.
Do programu zakwalifikowano przede wszystkim osoby nieposiadające pracy oraz zatrudnione na niskopłatnych stanowiskach, a także zarówno osoby samotne, jak i te posiadające rodziny. Osoba samotna będzie otrzymywała do 17 tys. dolarów kanadyjskich rocznie minus połowa dochodu jeśli takowy posiada, natomiast para dorosłych ludzi otrzyma do 24 tys. dolarów rocznie. Dodatkowo niepełnosprawni Kanadyjczycy będą uzyskiwali o 6 tys. dolarów więcej od pozostałych osób uczestniczących w programie.
Ubiegłoroczny budżet prowincji Ontairo zagwarantował środki na ten cel, natomiast zasadność przetestowania bezwarunkowego dochodu podstawowego poparli zarówno rządzący regionem politycy Liberalnej Partii Kanady, jak i opozycyjnej Konserwatywnej Partii Kanady. Powodem była chęć sprawdzenia, czy eksperyment przyczyni się do zmniejszenia oraz zrozumienia biedy w regionie.
Konserwatywny senator Hugh Segal zaznaczył, iż Kanada nie powinna kopiować pilotażowych programów wdrażanych przez Finlandię i Holandię, ale tworzyć swoje własne rozwiązania. Eksperyment ma przy tym odpowiedzieć na pytanie, czy bezpośredni uczestnicy programu i ich dzieci z powodu gwarantowanego dochodu nie wpływa na mniejszą skłonność do szukania przez nich pracy oraz ewentualnego przechodzenia do szarej strefy.
Na podstawie: Forsal.pl
Źródło: Autonom.pl
„Osoba samotna będzie otrzymywała do 17 tys. dolarów kanadyjskich rocznie minus połowa dochodu jeśli takowy posiada”
Oto jak mozna przez prosty 'drobiazg’ pogrzebac sedno calej sprawy. A sednem jest to, ze dochod ma byc BEZWARUNKOWY. Ze nie wspomne o drugim drobiazgu, czyli kwalifikowaniu do projektu. To nie jest zadne rzetelne testowanie.
No, ale chyba lepszy taki krok niz zaden. Nie da moze odpowiedzi na podstawowe pytania (a takim jest np. dokonywanie indywidualnych wyborow w przypadku braku podstawowego strachu przed brakiem elementarnych srodkow do zycia), ale z pewnoscia pare spraw sie wyjasni. Co sprawi- mam nadzieje- upadek, badz zachwianie podstawowych stereotypow. Brawo Kanada, za rozpoczecie poszukiwan w tym kierunku!
Właściwie się zgadzam, że ten kanadyjski eksperyment nie powinien się posługiwać terminem „bezwarunkowy dochód podstawowy” (Basic Income -BI) bo nim nie jest, zresztą sami projektodawcy piszą, że ma zastąpić różne formy pomocy socjalnej, stąd pewnie te zróżnicowania i ścisła selekcja osób wyznaczonych do „eksperymentu”. Również uważam, że takie „eksperymenty” (i nadużywanie dość jasnej i ścisłej nazwy i idei), być może, mają na celu zdyskredytowanie idei i są „planowane” i realizowane przez przeciwników (nie jawnych) dla udowodnienia tezy: „no sami widzicie, nic to nie daje a kasa jest przepijana przez meneli”.
Dlatego już jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że nazwa i idea „bezwarunkowego dochodu podstawowego” powinna być zamieniona na „udział obywatela w dochodach skarbu państwa” (dochód obywatelski) i gwarantowana najlepiej przez konstytucję. Wtedy nie będzie można nic „maklaczyć” i wypaczać. Bo państwo jako dobro wspólne obywateli też ma dochód i po odjęciu kosztów powinno podzielić się nim z obywatelami tak jak każde przedsięwzięcie typu spółka dzieli dochody pomiędzy udziałowców. Prosto i jasno.
„„udział obywatela w dochodach skarbu państwa” (dochód obywatelski)”
„podzielić się nim z obywatelami tak jak każde przedsięwzięcie typu
spółka dzieli dochody pomiędzy udziałowców.”.
Precyzyjnie to ujales i jakby gornolotnie o ojczyznie nie pisac,
to takie podejscie ukroci machloje urzedasow; oczywiscie pod warunkiem,
ze wladza i kontrola powroci do Suwerena.
Suwerenie przed wyborami pomyśl: Czy lekarstwa na depresję zagwarantują Tobie prawo do życia?
Należy się jak psu zupa i psu buda… poza tym nie ma w tym nic odkrywczego, gdyby tylko Polacy wiedzieli jak żyją inni ludzie w innych, rzeczywiście cywilizowanych krajach.
„Eksperyment ma przy tym odpowiedzieć na pytanie, czy bezpośredni uczestnicy programu i ich dzieci z powodu gwarantowanego dochodu nie wpływa na mniejszą skłonność do szukania przez nich pracy oraz ewentualnego przechodzenia do szarej strefy.” – pisało w art.
Jeżeli ten dochód gwarantowany będzie zbyt wysoki, to będzie to miało wpływ na demoralizację, lenistwo, narkomanię i pijaństwo: to oczywiste. A cała „filozofia” jego powodzenia, polega na odpowiednim jego, niskim poziomie dochodu: niższym od gwarantowanej minimalnej płacy: którą PiS, twierdzi że chce wprowadzić.
Nie każdy potrafił by — chciał by żyć za zbyt niską stawkę
Zadaniem – uczciwego – dochodu gwarantowanego, tzn nie dla wszystkich również i dla dobrze zarabiających, jest walka z ubóstwem, śmiercią przez zamarznięcie, z braku własnego dachu nad głową i głodem – koniecznością poszukiwania jedzenia na śmietniku, uniknięciem ścigania przez firmy windykacyjne za niepłacenie rachunków – co wszystko to ma miejsce — jest faktem — w tej naszej podobno cywilizowanej „prze szczęśliwej” Polsce, a czego partia prywaciarzy – Kukiz 15 i ten jej poseł z haftowaną złotem chustką owiniętą w oku szyi zamiast krawatu, nie raczy zauważyć, i jak stary doświadczony prywaciarz, milczy w tej sprawie.
Pogłębiająca się nierówność społeczna
Ale przede wszystkim, walka z depresją, która w Polsce jest chorobą społeczną, wywołaną najczęściej presją środowiska – szykanami współpracowników (tzw wyścig szczurów) i presją samych pracodawców, którzy traktują pracowników jak „swoich ludzi” — semantyka obiegowa prywaciarzy związana z pojęciami: swoje psy, swoje konie, swoje woły robocze… i wywierając na nich presję polegającą na prostym i zarazem prymitywnym szantażu: – Jak nie będziesz jadł mi z ręki, to nie zapłacisz rachunków; jak nie zapłacisz rachunków, przyjedzie do Ciebie firma windykacyjna i zabierze tobie co masz.. – a Ty osobo ludzka (prawo do życia w zrobotyzowanej cywilizacji o. Dyrektorze), zostaniesz bez prądu, bez opału, bez jedzenia i umrzesz. A ksiądz nie udzieli twojemu ciału nawet godnego pochówku, bo wbrew woli Boga, podobnie jak pracodawca, uważa że nawet za to trzeba płacić.
Też tak chcę…
Wychodzi na to że realna wypłata za pracę dla osób w tym programie będzie 2 razy niższa. Oczywistą konsekwencją jest że może to deinspirować do pracy albo przeciągnąć ludzi do pracy na czarno. Albo ktoś oczekuje takiego rezultatu, albo sprawdza czy pomimo tego że tak program jest zaprojektowany to jednak ludzie będą dalej chcieli uczestniczyć w normalnym rynku pracy. Jeśli nawet tak źle skonstruowany program by działał to byłby dowód że w społeczeństwie kanadyjskim idea dochodu bezwarunkowego mogłaby działać dobrze.
Aj ci źli kapitalisci. Wszystkich miłośników socjalizmu zapraszamy do Wenezueli.