Jak dużo witaminy C to już za dużo?

Opublikowano: 04.03.2017 | Kategorie: Publicystyka, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 774

Powszechnie uważa się, że zdrowa dawka witaminy C może zapobiec przeziębieniom, lecz ile stanowi bezpieczną dawkę?

Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, że człowiek jest jednym z niewielu ssaków, które nie wytwarzają same witaminy C, znanej również jako kwas askorbinowy. Naukowcy ustalili już, ile tej witaminy wytwarzają różne zwierzęta, takie jak koty, psy czy kozy. Im cięższe zwierzę, tym więcej jej wytwarza.

DROGI MOCZ

Aby dotrzymać kroku innym zwierzętom, człowiek o wadze 72 kilogramów powinien wytwarzać dziennie od 1,75 do 3,5 grama witaminy C.

Cały szereg specjalistów uważa, że przyjmowanie jej w ilości większej niż 140 miligramów dziennie jest marnotrawstwem, ponieważ u wielu ludzi zwiększenie tej dawki powoduje wykrywanie tej witaminy w moczu, co określa się mianem „drogiego moczu”.

Testy wykazały, że w 20–25 procentach przypadków dawka wynosząca 1 gram dziennie powoduje wystąpienie witaminy C w moczu już po sześciu godzinach. Przy przyjmowaniu większych dawek ilość przypadków wykrycia tej witaminy w moczu po kilku godzinach wzrasta do 62 procent.

Ogólnie biorąc, wysokość zalecanych dziennych dawek tej witaminy bazuje na ilości koniecznej do zapobieżenia szkorbutowi u młodych, zdrowych mężczyzn. Należy jednak pamiętać, że młodzi, zdrowi mężczyźni stanowią zaledwie niewielką część całej populacji.

O ile mi wiadomo, nikt nie określił, jaka ilość każdej z witamin jest konieczna dla niezdrowego mężczyzny lub kobiety.

Linus Pauling w swojej książce “How To Live Longer And Feel Better” (“Jak żyć dłużej i czuć się lepiej”) zamieścił wyniki testów przeprowadzonych na 88 pacjentach, z których połowa to schizofrenicy.

Każdemu z pacjentów podano doustnie 1,75 grama witaminy C i po około 6 godzinach zebrano mocz w celu określenia zawartości w nim witaminy C.

Ilość wydalonej witaminy wahała się od 2 do 40 procent ilości, jaką im podano. Pacjenci z chorobą umysłową wydalili jej przeciętnie o około 60 procent mniej od pozostałych.

Dowodzi to, że zapotrzebowanie na witaminę C jest różne. Podobnie jak jeden rozmiar butów nie pasuje do wszystkich nóg, tak zalecane dzienne dawki nie pokrywają się z potrzebami wszystkich ludzi.

Co więcej, wydalonej witaminy C nie można traktować jako czegoś zmarnowanego. Jak utrzymuje dr Pauling, chroni ona układ moczowy przed infekcjami. Poza tym duże jej dawki mogą wpływać rozluźniająco na układ wydalniczy i efekt ten jest silniejszy, kiedy ta witamina jest przyjmowana na czczo.

Dr Pauling zaleca stosowanie tej metody jako środka zapobiegającego rakowi okrężnicy. Poza tym witamina C zdaje się być bardzo efektywna w zwalczaniu choroby w dawkach zbliżonych do tych, które są jeszcze tolerowane przez żołądek.

NATURALNY ŚRODEK ANTYWIRUSOWY

Witamina C jest jednym z niewielu naturalnie występujących środków antywirusowych, tym niemniej istnieją kontrowersyjne poglądy co do jej użyteczności w leczeniu przeziębień i grypy.

Warto tu podkreślić, że zainteresowanie dr Paulinga witaminą C zainicjowało spostrzeżenie, że zarówno u niego, jak i u jego żony, wystąpił znaczny spadek liczby i ostrości przeziębień po tym, gdy zaczęli przyjmować tę witaminę w dużych ilościach. Ja również zaobserwowałem u siebie takie same korzyści.

Efekt działania tej witaminy zależy od wysokości dawki. We wczesnym okresie kontrowersji na jej temat przeprowadzono przy zastosowaniu niskich dawek wiele testów z bardzo mizernym efektem – dało się jedynie zauważyć skrócenie okresu objawów chorobowych. Jednak lekarze eksperymentujący z tą terapią przy zastosowaniu maksymalnych tolerowanych przez organizm dawek twierdzą, że w przypadku zdrowych ludzi należy podawać od 4 do 15 gramów dziennie.

Dr Irwin Stone, pionier stosowania witaminy C, zalecał jej doustne stosowanie już przy pierwszych objawach przeziębienia w ilości od 1,5 do 2 gramów i powtarzanie tej dawki w 20-30 minutowych interwałach aż do momentu ustąpienia symptomów. Twierdzi, że następuje to zazwyczaj po przyjęciu trzeciej dawki.

Kolagen jest substancją, która utrzymuje w zwartości nasz organizm. Witamina C ulega zniszczeniu w procesie wytwarzania kolagenu. Jeśli skóra ulega rozcięciu, zostaje wyprodukowany kolagen, aby wytworzyć tkankę zabliźniającą ranę.

Wydaje się oczywiste, że im uraz jest silniejszy, tym więcej potrzeba witaminy C do jego naprawy.

W literaturze naukowej znajdujemy wiele danych potwierdzających efektywność witaminy C w leczeniu ran.

Kiedy wystąpiła u mnie konieczność operacji przepukliny, poddałem tę teorię testowi. Zwiększyłem przyjmowanie witaminy C przed operacją do 52 gramów w ciągu 24 godzin i do 2 gramów na godzinę po operacji.

Nie miałem żadnych kłopotów z żołądkiem, rana pooperacyjna goiła się doskonale i nie wystąpiła potrzeba przyjmowania żadnych leków antybólowych, które mi przepisano.

W czasie kolejnych trzech dni bardzo ostrożnie zmniejszałem te uderzeniowe dawki, aby uniknąć efektu zwrotnego. Jeśli ktoś przyjmuje dużo witaminy C i w sposób nagły zaprzestanie tego procederu, wątroba będzie wybierać ją z naszego układu immunologicznego, sprawiając, że nasz organizm stanie się podatny na infekcje.

Warto również przypomnieć, że nasze kości składają się z wielu warstw kolagenu i związków wapnia, które tworzą razem matrycę półprzewodników. W związku z tym uzasadnione jest przypuszczenie, że witamina C jest również czynnikiem utrzymującym integralność naszego kośćca.

CZYŻBY TRUJĄCA?

Są i tacy, którzy twierdzą, że duże dawki witaminy C są trujące.

Dr Pauling twierdził, że dziennie przyjmował jej 18 gramów i, jak wiemy, dożył ponad 90 lat. Jest oczywiste, że nasz organizm oprócz witaminy C potrzebuje jeszcze innych związków, aby pozostawać w stanie pełnego zdrowia.

Dr Joel Wallach stwierdził, że nasz organizm potrzebuje około 60 soli mineralnych, 16 witamin, 12 podstawowych aminokwasów i 3 podstawowych kwasów tłuszczowych, aby móc zapobiegać chorobom wynikającym z ewentualnego niedożywienia.

Grunty w Stanach Zjednoczonych (oraz w Australii) od lat cierpią na niedobór soli mineralnych, tak więc nie ma co liczyć, że to wszystko uzyskamy z pożywienia.

Dr Wallach oświadczył w roku 1994, że okres życia przeciętnego Amerykanina wynosi 75,5 lat, lecz przeciętny okres życia lekarza wynosi zaledwie 58 lat.

Uzyskanie bardziej aktualnych danych dotyczących okresu życia lekarzy okazało się niemożliwe, ponieważ przedstawiciele Amerykańskiego Towarzystwa Medycznego (American Medical Association) stwierdzili, że już nie odnotowuje się danych pozwalających na wykonywanie tego rodzaju obliczeń statystycznych.

Jest całkiem możliwe, że lekarze zalecający swoim pacjentom unikanie stanu tak zwanego „drogiego moczu”, stosowali to zalecenie również w stosunku do siebie samych – no i umierali wcześniej z powodu „taniego moczu”.

Autorstwo: Jack Phillips
Zdjęcie: Tomasz_Mikolajczyk (CC0)
Źródło oryginalne: American Free Press
Źródło polskie: “Nexus” nr 1 (27) 2003


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

17 komentarzy

  1. agama 04.03.2017 12:38

    mój rekord to 70 g, a na codzień 20-30

  2. Wędrowny 04.03.2017 13:12

    Podobno za pomocą ogromnych dawek witaminy C podawanej dożylnie (ale nie w postaci kwasu askorbinowego, co byłoby zabójcze!) można ratować ludzi chorych na złośliwe nowotwory, którzy są w stanie terminalnym i wobec których wykorzystano już wszelkie “klasyczne” metody.
    Zdaje się jednak, że to temat tabu i ratujące życie i lecznicze działanie witaminy C jest usuwane w cień przez koncerny farmaceutyczne, dla których chemioterapia jest głównym źródłem gigantycznych dochodów.

  3. Jurasaik 04.03.2017 22:40

    Temat witaminy C opisywał Jerzy Zięba w książce “Ukryte terapie”. Mnie najbardziej dziwi to jak różnego rodzaju firmy i firemki produkujące suplementy diety potrafiły “z dnia na dzień” prowadzić do sprzedaży na naszym rynku witaminę C-Lewoskrętną czyli tą naturalną, najlepiej przyswajalną przez człowieka dosyć sporych dawkach (1000 mg w jednej tabletce).

  4. Stasiu26 05.03.2017 10:26

    Oczywiście, że znajdziemy ją w moczu. Tylko w jakiej postaci ? Witamina C ma działanie antyoksydacyjne i chelatujące. Jak spełni swoją rolę to ucieka. Z moczem. Oczywiście nie wszystko jest wykorzystane. Niewiele substancji jest wykorzystanych w 100%, organizm, zwłaszcza chory, nie jest aż tak wydajny.

    Czy to znaczy, że jak wykryją w kale niestrawione resztki, np. sałaty, to powiedzą, że człowiek nie potrzebuje sałaty? Albo błonnika? Co to za logika?

  5. sync 05.03.2017 23:18

    Heh niesamowite jest zdjęcie “cytryn w syropie..” Błagam chociaż tutaj pokazujcie jabłko lub kiwi przy temacie witaminy C.

    @pudson
    Witamina C to nie jest antybiotyk lub inny farmaceutyk, który bierze się 2 lub 3 tygodnie.
    Problem z z kiepskimi rezultatami nie leży w wielkości dawek, lecz braku wyobraźni.
    Sztuczną witaminę C należy zawsze “popychać” naturalną witaminą C, np. owocem. Po pierwsze pozwala to lepiej przyswoić np. kwas askorbinowy. Po drugie w owocach znajduje się całe spektrum witaminy C, a nie jak w przypadku suplementów, syntetyczny mono produkt. Zauważcie, że gdy odkryto Witaminę B, przez długie lata myślano, że B to po prostu B. Wiele lat zajęło wyodrębnienie pośród B, B1, B2 itd. Po dłuższej chwili odkryto B17 czyli amigdalinę. Uważam, że to jeszcze nie koniec. W przypadku C jest tak samo. Nie doceniamy sił natury. Próbujemy ją jedynie nieudolnie naśladować.

  6. brzeszczot 05.03.2017 23:26

    Faktem jest,że leczenie witaminą C(wstrzykiwanie w chore miejsce)leczy nowotwory ale ze względu na zbyt małe koszta leczenia(tysiąc razy taniej niż obecnie) jest to nieopłacalne dla ,,Big Pharmy.”

  7. brzeszczot 05.03.2017 23:26

    Faktem jest,że leczenie witaminą C(wstrzykiwanie w chore miejsce)leczy nowotwory ale ze względu na zbyt małe koszty leczenia(tysiąc razy taniej niż obecnie) jest to nieopłacalne dla ,,Big Pharmy.”

  8. skyhigh 05.03.2017 23:48

    A moze jakies ofcjalne badania ktos przytoczy? Moze jakies zrodlo ale nie typu Zieba czy inni filozofowie? Moze jakies prawdziwe sytuacje z zycia, ze kogos uleczono wit. C???

  9. MasaKalambura 06.03.2017 00:44

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Szkorbut

    Wszyscy oni mogą zostać uleczeni, jak zaczną jeść owoce.

    Rakowcy muszą się wysilić. Bo to problem szerszy.
    Samowyleczenia nagłe sugerują wpływ woli oraz niedoskonałość diagnoz.
    Rak to często problem braku tlenu. Obecności substancji lub innych czynników drażniących. Czasem nawet pasożytów nieleczonych. Może to być rodzaj grzyba, beztlenowca.

    Opóźnia się decyzja o GMO i uwolnionej rotacji genotypów – siłą wymuszanej Ewolucji. O którym, co jest pewne, też można mówić – rakopędne (szczury nie umieją kłamać)

    Czy witamina pomaga? Wystarczy, że nie szkodzi zwykle (są takie szkodzące w nadmiarze, ale nie C), jej nadmiar bez problemu jest usuwany, a Vit C może usunąć co najmniej kilka przyczyn rakowego jazgotu i z pewnością wspomóc wolę – dając nadzieję dzięki poprawie stanu energetycznego wiązań kowalencyjnych tkanki łącznej – spoiwa ciała.

    Dotlenianie ciała też jest dobre dla naszego zdrowia i też może wspomagać usuwanie raka, którego jeszcze nie zlokalizowaliśmy. Nie zaszkodzi się ruszać i nie wdychać trucizn.

    Usunięcie wszelakich robaków z ciała wszystkich w populacji też winno być pilnowane przez lekarzy regulujących czynnie stan zdrowia obywateli. To przyczyna często pomijana.

    Wielkim katalizatorem wszelakich zrakowień jest brak życia w miłości. Ponoć ta wibracja występuje w częstotliwościach drgań poniżej elektronowych aż do powierzchni Newtonowskich i fal powyżej kwantowych. Miłość to rodzaj harmonii pomiędzy nimi wszystkimi (w całym spektrum wszystkich rodzajów fal) odgrywająca pewną pieśń. Jeśli ta pieśń staje się fałszywa, rakowi łatwiej się zagnieździć i rozwijać. Poznanie pieśni czystej i prawdziwej i we właściwym stroju, może być lekarstwem.

    A to tylko kilka z wielu możliwych przyczyn.

    Swoją drogą od kiedy medycyna zacznie zauważać, że Big Pharma to przeciwnik biznesowy medycyny przyczynowej i przyjaciel objawowej. Raka lepiej leczyć zanim niż po. Nie tylko raka zresztą. Oraz, że natura (w tym ziołolecznictwo) to dział przed oraz po. Powinien być biegle znany i stosowany przez adeptów medycyny ogólnej i interny.

  10. Cami 06.03.2017 00:57

    jest jeszcze liposomalna vit. c – czyli taka ktora ma otoczke z liposomow i nie rozpuszcza sie w zoladku podrazniajac go tylko dopiero poza trafiajac do krwiobiegu, a wysycenie organizmu ta wit. sprawdza sie na zasadzie zwiekszania dawek az do momentu pojawienia sie rozwolnienia – wtedy wiemy jaka jest max dawka dla nas – oczywiscie ona sie zmienia w zaleznosci od stanu chorobowego, czyi im bardziej chory tym organizm wiecej jej potrzebuje i jest w stanie przyswoic, jesli sa potrzebne mega dawki to pozostaje opcja dozylna , ktrej juz samemu sie nie zrobi 🙁

  11. Szaman2 06.03.2017 09:04

    Jeśli chodzi o raka – a szczególnie sposób na niego … to przydatne mogą się okazać artykuły :

    http://www.bochenia.pl/nasze-zdrowie/2012/kwiecien/leczenie-raka-czyli-nowotwor-to-grzyb-uleczalny.-ukrywane-fakty-na-temat-zdrowia.html

    lub poniżej odmienny pogląd:

    http://www.osrodekczasharmonii.pl/moje-artykuly/#trzeci

    Co do “teorii” faworyzującej witaminę C – to moim skromnym zdaniem może to nie wystarczyć…

  12. foxtrote92 06.03.2017 09:52

    Błagam tylko nie podawać za przykład takiego szamana jak Zięba. Facet to biznesmen, który sprzedaje uzdatniacze do wody. Gość nie ma żądnego dyplomu, który uprawniałby go do wypowiadania się na tematy molekularno-biologicznej natury wody, a tworzy teorie, których nijak nie da się wytłumaczyć naukowo. Zwykły szarlatan, który zarabia na ludzkiej naiwności. W przeciwieństwie do teorii Zięby dobroczynne działanie witaminy C da się tłumaczyć i to zarówno biochemicznie jak i biorąc pod uwagę aspekt bardzo silnego placebo. A wiadomo to nie od dziś, że umysł ludzki dużo potrafi, a nie jest poznany nawet w niewielkim stopniu.

  13. cacor 06.03.2017 10:39

    @Foxtrote
    Jeżeli dla Ciebie p. Zięba jest szamanem bez dyplomu, to jak nazwać lekarzy po studiach, którzy po studiach, z “dyplomami”, na byle kichnięcie przepisują antybiotyki, a nasze dzieci faszerują szczepionkami w pierwszej dobie po urodzeniu?
    Szamani z dyplomami?

  14. brzeszczot 06.03.2017 13:58

    Akademiccy lekarze mają związane ręce oni muszą przestrzegać zaleceń korporacji,przez które są sponsorowani.Rola Big Pharmy w truciu ludzi to nie teoria spiskowa:zauważcie,że praktycznie każda reklama w Tel-awizji dotyczy jakiegoś suplementu apapu srapu itp.reklamują same ,,leki”,mało tego medycyna leczy ale nie WYLECZY bo pacjent wyleczony to klient stracony.Lepiej wzmacniać organizm,hartować się,zdrowo odżywiać i najważniejsze(90% chorób)nie stresować się.Ludzie łykający tabletki garściami są niewolnikami korporacji,które wiedzą o wiele więcej niż publikują w swoich gazetkach(95% prasy medycznej i zdrowotnej jest w rękach wielkich farmacji-można sprawdzić oni nawet tego nie ukrywają,bezczelni).

  15. ponczekus 06.03.2017 18:36

    Kwas l-askorbinowy to nie to samo co lewoskrętna witamina C. Kwas l-askorbinowy jest jednym z czterech izomerów kwasu askorbinowego i tylko kwas l-askorbinowy jest witamoiną C. W produktach spożywczych oznaczany jest jako E300. W sprzedaży sam kwas l-akorbinowy ma numer CAS 50-81-7 i takiej substancji należy szukać.
    Od 2 lat zażywam (co prawda nieregularnie ale często, jak mi sie przypomni czyli co najmniej 2 razy w tygodniu) w dawkach 3-5gram na czczo z wodą. Od 2 lat nie złapałem nawet przeziębienia. Kiedy tylko coś mnie zaczyna gryżć w gardle od razu “strzelam szota” z witaminy C i przechodzi w ciągu kilku minut. Wcześniej takie gryzienie oznaczało, ze w ciągu kilku dni będę miał co najmniej lejący się z nosa katar.
    No ale zawsze można to zwalić na placebo.

  16. ponczekus 06.03.2017 18:55

    Co do Pana Zięby uważam, ze zrobił kawał dobrej roboty szerząc wiedzę, która “Big Pharma” stara się ukryć ale też mam co do tego Pana wiele zastrzeżeń. No ale nikt nie jest idealny. W pewnym sensie Pan Zięba stał sie osobą publiczną i teraz bardzo musi uważać, zeby cos nie palnąć w słowach. A to wierzcie mi nie jest proste. Ostatnio np. powiedział, ze da 100 trys. zł dla kogoś kto metodą naukową udowodni, że aluminium nie jest szkodliwy w szczepionkach. Jest to o tyle dziwne, że wcześniej opowiadał jak to jeszacze 3 lata temu był bezrobotny a teraz ma stała ale niskopłatną pracę a jeszcze innym razem powiedział, że ze swojego sklepiku nie ma nawet złotówki zysku a jeszcze innym razem, żer na swojej książce “Ukryte terapie” nic nie zarabia. Albo kłamie, albo jest kretynem. Jaki jest wstyd zarobić na książce którą sie wydało i która ludzie kupują. No nie rozumiem.
    Jedno jest pewne. Na pewno dzieki Panu Ziębie cos drgnęło. Pamiętam jak byłem pod wrażeniem informacji, ze potrzebna jest wiatmina K-2 do tego żeby witamina D-3 kierwała wapń do kosci i zębów a nie do tkanek miękkich. To było 2 lata temu i właśnie o tym trabił Pan Zięba. Na jesieni 2016r. musiałem wejść do apteki i ze zdumieniem na półce za farmaceutą widzę rząd opakowań z wypisanymi wielkimi literami napisami K-2. Ale to nic. Byłem na gwiazdce u rodziców a w tv wciąż reklamy witaminy k-2 (w domu nie mam telewizora).
    Zapytałem retorycznie: Co jest?

  17. arthur 10.03.2017 22:15

    A co ma być? Ludzie zaczęli się pytać, czyli pojawił się klient. A że towar większego zamieszania w biznesie chorobowym nie poczyni, można go spokojnie oferować.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.