Liczba wyświetleń: 831
27 lipca 2016 roku prezydent Indonezji Jokowi Widodo dokonując zmian ministerialnych w swoim gabinecie powołał na stanowisko ministra koordynacji politycznej, prawnej i spraw bezpieczeństwa generała Wiranto. Rzecznik prezydencki poszukując zrozumienia dla tej nominacji oświadczył na łamach „Jakarta Post”, że nowy minister jest „dobrze przetestowany i zdobył doświadczenie w rozwiązywaniu różnych zadań, zwłaszcza w okresie przejściowym od Nowego Porządku generała Suharto do ery reform pod koniec lat 1990”. Zmiany gabinetowe na poziomie ministerialnym w krajach Azji Południowo-Wschodniej nie budzą na ogół dużej uwagi opinii publicznej po drugiej stronie kuli ziemskiej, lecz przypadek generała Wiranto w szczególności nie może przejść niezauważony.
Podobnie jak wielu urzędników wysokiego stopnia pod administracją obecnego prezydenta Widodo, tak i Wiranto posiada głębokie więzi z porządkiem politycznym jaki panował w Indonezji za czasów reżimu generała Suharto; Wiranto rozpoczął swoją karierę pod koniec lat 1980. W lutym 1998 roku podczas gdy Indonezja znalazła się w ferworze kryzysu finansowego i politycznego Suharto mianował Wiranto dowódcą Sił Zbrojnych Indonezji (ABRI), a miesiąc później wręczył mu tekę Ministra Obrony i Bezpieczeństwa. Chociaż Wiranto dorobił się wówczas opinii reformatora, popierając hasła zmniejszenia roli wojska w indonezyjskiej polityce, to jednocześnie ponosi odpowiedzialność jako dowódca za śmierć protestujących na ulicach Dżakarty podczas majowych poruszeń politycznych w 1998 roku. Raport Krajowej Komisji Praw Człowieka (Komnas HAM) stawia mu również zarzuty łamania praw człowieka w kontekście zamieszek antychińskich jakie wybuchły w tym samym roku.[1]
Nicholas Koumjian, naczelny prokurator ds. Poważnych Zbrodni w Timorze Wschodnim w latach 2003-2005 przypomina, że Wiranto został oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione w Timorze Wschodnim w 1999 roku. Zdaniem Koumijana dowody wskazują na wyraźną odpowiedzialność karną Wiranto za konkretne przestępstwa lub zaniechanie w zapobieganiu tym przestępstwom. Zgodnie z umową między Indonezją a ONZ w czasie referendum niepodległościowego w Timorze Wschodnim, indonezyjskie wojsko (ABRI, dziś TNI) było odpowiedzialne za zapewnienie bezpieczeństwa podczas procesu referendalnego – prawie 18 tysięcy indonezyjskich żołnierzy stacjonowało w granicach tego terytorium. Mimo tych zobowiązań i posiadania środków umożliwiających zapewnienie bezpieczeństwa, w okresie około- i poreferendalnym w Timorze Wschodnim zginęło 1400 osób, zniszczono 70 procent budynków, a setki tysięcy osób zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów.
Sędzia na Specjalnych Panelach w sprawie Poważnych Zbrodni w Timorze Wschodnim, instytucji stworzonej i obsadzonej personalnie przez ONZ, wydał w 2004 roku nakaz aresztowania Wiranto, oskarżając go o zbrodnie przeciwko ludzkości, morderstwa, przymusowe przesiedlenia i prześladowania (w tym nielegalne aresztowania, napady i podpalenia). W akcie oskarżenia i nakazie aresztowania stwierdzono, że zbrodnie te były popełniane przez siły znajdujące się pod kontrolą Wiranto – przez proindonezyjskie milicje uzbrojone i zorganizowane przez indonezyjskie siły zbrojne lub przez samych indonezyjskich żołnierzy. Wiranto ponosi odpowiedzialność karną ponieważ był świadomy tych zbrodni, nie podejmując kroków zapobiegających rzeziom lub zmierzających do ścigania i karania ich sprawców.
Do zbieżnych wniosków doszła Krajowa Komisja Praw Człowieka w Indonezji (Komnas HAM), która na podstawie badań stwierdziła, że Wiranto był świadomy powszechnej i zorganizowanej przestępczości w czasie referendum niepodległościowego, ale nie wypełnił obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa.
W grudniu 2013 roku Wiranto powiedział w wywiadzie dla stacji Al Jazeera, że w sprawie Timoru Wschodniego szedł po prostu za polityką państwa, odpowiedzialność natomiast spoczywa na prezydencie Jusufie Habibiem. Transfer odpowiedzialności na siebie za „brednie” uważał z kolei sam Habibie – jego zdaniem nie ma żadnych faktów, które pozwalałyby twierdzić, że sugerował lub instruował Wiranto i jego żołnierzy w sprawie aranżacji zabójstw. Wiranto bronił się również w inny mało elegancki sposób twierdząc, że takie wypadki po prostu zdarzają się w toku działań zbrojnych, powołując się przy tym na masakrę My Lai jakiej dopuścili się amerykańscy żołnierze na wietnamskich cywilach w 1971 roku – później zupełnie rozgrzeszeni przez wymiar sprawiedliwości USA i prezydenta Richarda Nixona.
Aprobata dla skrajnej przemocy realizowanej w ramach odpowiedzialności zbiorowej nie jest w życiorysie Wiranto odosobnionym przypadkiem. Znaną pozostaje również jego entuzjastyczna reakcja na tzw. Masakrę na Wyspie Biak w 1998 roku. Kiedy setki Zachodnich Papuasów zebrało się pod wieżą ciśnień w lipcu tamtego roku, domagając się niepodległości dla Papui Zachodniej po trzech dekadach indonezyjskiej okupacji, spotkali się z niewspółmierną reakcją indonezyjskich sił bezpieczeństwa. Żołnierze spadli na obóz demonstrantów o świcie. Rozpoczęła się brutalna pacyfikacja: oddano liczne strzały przy wykorzystaniu ostrej amunicji, bito, krępowano i torturowano uczestników zgromadzenia i okolicznych mieszkańców. Na lądzie zginęło przynajmniej kilkanaście osób, lecz najkrwawsza faza operacji rozpoczęła się w porcie gdzie stłoczono i torturowano setki osób. Nawet ponad setkę spośród nich załadowano następnie na indonezyjskie okręty wojenne i zamordowano na otwartym morzu ciała wrzucając do wody. Przed śmiercią kobiety były gwałcone na pokładach statków, ofiarom amputowano kończyny i inne części ciała, niektórych związanych wrzucano do wody.
Indonezyjskie wojsko i rządowe źródła informacyjne zaprzeczały, że masakra w istocie miała miejsce. Mówiono o śmierci kilku osób – takie też wiadomości początkowo powielała zagraniczna prasa. Ciała ofiar wyrzucane na brzeg w kolejnych tygodniach w oficjalnych komunikatach łączono z ofiarami tsunami które wystąpiło w Papui Nowej Gwinei, setki mil na wschód od tragicznego miejsca wydarzeń. Wiranto, który w tamtym czasie zajmował stanowisko dowódcy sił zbrojnych i ministra obrony zapytany 7 lipca o masakrę odpowiedział: „Jeśli znajduje się siła, która podnosi flagę i nie jest to flaga czerwono-biała (flaga Indonezji), to jest to zdrada wojska i całego narodu. Stanowi to zdradę i jest to tym, co musimy przerwać”. Gdyby udało się w przyszłości wszcząć śledztwo i postawić akt oskarżenia w sprawie Masakry na Wyspie Biak, Wiranto niewątpliwie byłby jedną z osób, którym prokuratura postawiłaby zarzut sprawstwa lub odpowiedzialności.
Jak podkreśla Nicholas Koumjian wybór Wiranto na konstytucyjnego ministra jest sygnałem świadczącym o tym, że w Indonezji siły zbrojne znajdują się ponad prawem i nie będą pociągane do odpowiedzialności za zbrodnie z przeszłości lub przyszłości. To budzi wątpliwości co do szczerości zaangażowania obecnego rządu w Dżakarcie w kwestie sprawiedliwości i praw człowieka.
Autorstwo: Damian Żuchowski
Źródło: WolneMedia.net
PRZYPIS
[1] Niektóre analizy wydarzeń na ulicach Dżakarty w 1998 roku przypisują Wiranto znaczny umiar w działaniu i stosowaniu przemocy, co przyczynić miało się do potencjalnego zmniejszenia liczby ofiar w czasie kiedy niektórzy generałowie byli gotowi na powtórzenie scenariusza z placu Tiananmen. Według tej wersji główna odpowiedzialność dowódcza i inspiracja w sprawie pogromów antychińskich miała wypływać z otoczenia innego aktywnego prominenta indonezyjskiego życia publicznego Prabowo Surbianto, głównego rywala Jokowi Widodo w ostatnich wyborach prezydenckich.BIBLIOGRAFIA
1. http://www.thejakartapost.com/academia/2016/08/05/why-wirantos-appointment-as-minister-is-controversial.html
2. http://www.thejakartapost.com/academia/2016/08/03/dont-worry-about-wiranto.html
3. http://www.etan.org/news/2016/08wiranto_biak.htm
4. http://etan.org/news/2016/07anti.htm
5. https://www.change.org/p/joko-widodo-wiranto-is-not-fit-to-be-indonesia-coordinating-minister
6. http://wolnemedia.net/biak-1998-przemilczana-masakra/
Masakra, gdyby to za pozwoleniem jakiegoś ministra zabito i zgwałcono mi kogoś z rodziny to przysięgam na swój honor, że ta osoba nie chodziła by już po tym świecie. Dziwie się ludziom, że dalej nie rozumieją, że sprawiedliwości nie było, nie ma i nie będzie i trzeba ja wymierzać samemu.