Liczba wyświetleń: 708
Jak podaje “Dziennik Gazeta Prawna”, w największych miastach Polski każda podwyżka opłat za przejazd łączy się ze zmniejszeniem liczby pasażerów. W Katowicach sprzedano aż o 3,5 mln biletów jednorazowych mniej niż rok wcześniej i o 3,7 mln mniej okresowych. W Białymstoku sprzedaż biletów spadła o 2,8 mln sztuk. W Warszawie w 2012 r. sprzedano o 10 mln mniej biletów niż w 2011.
W Katowicach rok temu ceny biletów poszły w górę o 7 proc. Efekt – w 2012 r. w mieście sprzedano aż o 3,5 mln biletów jednorazowych mniej niż rok wcześniej i o 3,7 mln mniej okresowych. Z kolei gdy w Białymstoku opłaty za bilety jednorazowe wzrosły o 16 proc., to przez rok ich sprzedaż spadła o 2,8 mln sztuk. W efekcie przychody tamtejszej komunikacji miejskiej zwiększyły się o zaledwie 1 proc. w porównaniu z 2011 r.
Opracowanie: Akai47
Źródło: CIA
TAGI: Ceny, komunikacja miejska, Podwyżki cen
Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU
Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!
Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.
Jeszcze trochę i pobankrutują, bo nie będzie kogo wozić.
Właśnie o to im chodzi, to samo z kolejami. Jedna wielka akcja zbiorowa niszczenia wszystkiego, co jeszcze zostało.
w rzeszowie po ostatniej podwyżce cen biletów jednorazowych z 2,40 do 2,80 nie wsiadłem do autobusu ani razu, a przed podwyżką jeździłem raz w tygodniu. Wcześniej uważałem że 2,40 za oszczędność 20 minut czasu to dużo ale znośnie, teraz uznaję że jeśli wtedy było dużo to teraz już jest za dużo i przez to nie jeżdżę.
trzeba jeszcze wziąć pod uwagę że im wyższe cent tym bardziej się “opłaca” jeździć na gapę i stąd też może spadek sprzedaży biletów, trzeba by liczyć ilość pasażerów w autobusach;
na cenę biletów ma wpływ wzrost cen paliwa i inflacja ogółem, trudno się dziwić samym podwyżkom, ale kluczowe pytanie na ile powinny być wysokie?
W czym szum?
Zyski i tak wzrosną, a siedzienia będą się przynajmniej mniej zużywały. Nie wspominając, że społeczeństwo zdrowsze od spacerów i rowerów.
Dokładnie, ja chodzę 3-4 razy w tygodniu około godzinę w sumie w jedną i drugą stronę na uczelnię i żyję. Chociaż jestem zdrowszy, bo najlepiej to się zdrowo przejść!
Najgorzej, że managery komunikacji publicznej nie muszą się liczyć z takimi detalami jak rachunek ekonomiczny, czy zadowolenie pasażera. Samorządy maja ustawowy obowiązek zabezpieczenia komunikacji publicznej na swoim terenie i czy chcą czy nie muszą dotować przewoźników. A im mniej ludzi korzysta z komunikacji publicznej tym managery mają mniej pracy a pensje i tak dostaną.
A co do podwyżek cen. Ceny biletów można windować do momentu kiedy koszty przejazdu samochodem nie okażą się niższe niż koszty przejazdu autobusem. A w przypadku kiedy pasażerów jest dwóch lub więcej albo zachodzi konieczność skorzystania z usług dwóch przewoźników podczas jednej podróży to koszty takie stają się porównywalne.
W Warszawie coraz więcej osób przesiada się na rowery – jeśli stnie się to powszechne, wprowadzą jakiś rodzaj opłaty dla cyklistów
w 2016 i przed ma przyjechać wielu “turystów” z zachodniej jeuropy i innych miejsc nadzianych finansowo. Ich będzie stać na bilety w poszukiwaniu obszarów do kolonizacji.
Nie wiem z czego tu się cieszycie twierdząc, że lepiej jest chodzić i jeździć rowerem, bo zdrowiej. Nie rozumiecie, że po raz kolejny odbierane Wam są przywileje (stopniowo, najpierw najbiedniejszym)? Jak pozabierają Wam domy, to będziecie się cieszyć, że w namiocie fajniej, bo bliżej natury?
No nadchodzi czas na bramki na chodnikach .
A i oczywiście przy każdej bramce monitoring .
Tak czy inaczej kasiorka zostanie wydana. Jak nie na bilety to na paliwo +płatne parkingi, +mandaty za cokolwiek co się może się zdarzyć, +może w łapę, +ochrona za ochronę dla aktywu parkinkowego, +myjnia, +blokada na koło, plus dużo plusów, sam nie wiem co gorsze/lepsze..
A co do bramek na chodnikach. Fajnie z tego żartować, ale w co się przesiądziemy, kiedy już nie będzie nas stać na spacerek? Koło obłędu się zamyka.