Homeschooling

Opublikowano: 13.08.2016 | Kategorie: Edukacja, Publicystyka, Publikacje WM

Liczba wyświetleń: 1550

Dziecko powinno wszystkiego nauczyć się w domu – jeśli rodzice są biedni, głupi, albo ich nie ma, to lepiej by dziecko uczyło się samo – na ulicy, czy w lesie! Ministerstwo jest w tych sprawach nie tylko całkowicie zbędne, ale wręcz szkodliwe!

Ostatnio coraz bardziej popularny staje się “homeschooling”, czyli nauczanie w domu – nauka poza szkołą publiczną. W Niemczech to nie jest akceptowalne, co oczywiste, bo to państwo wywodzi się z totalitarnych tradycji Prus, czyli z cywilizacji bizantyjskiej. W USA czy w Polsce ta forma nauki jest tolerowana póki jest marginalna – gdy się to zacznie rozwijać i rozrastać, to zostanie zakazane, albo tak uregulowane, że przestanie mieć sens – bo bizantynizm powoli zaczyna dominować nad cywilizacją łacińską, bo wolność, którą niesie za sobą “homeschooling” jest zagrożeniem dla powszechnej państwowej indoktrynacji zwanej “obowiązkiem szkolnym”, czy “publiczną edukacją”.

Ja nie jestem przeciwko edukacji, nauce, kształceniu się, poznawaniu świata i ludzi, odkrywaniu praw przyrody i poznawaniu tego, co odkryli nasi przodkowie. Wszelkie zarzuty jakie mam w stosunku do publicznej szkoły, państwowemu obowiązkowi szkolnemu czy powszechnej edukacji polegają na tym, że uważam, że to wszystko szkodzi nauce i poznaniu, szkodzi edukacji, a nie jej służy czy pomaga.

Ludzie w socjalistycznym państwie, takim jak obecna Polska, albo inne kraje europejskie, w których jest obowiązek szkolny, są głupsi, mniej umieją niż by to było w państwie wolnym, w którym można by stosować tysiąc razy więcej technik i sposobów edukacji, w którym każdy mógłby stworzyć szkołę, w którym szkoły by konkurowały ze sobą, w którym edukacja nie byłaby centralnie sterowana, w którym nie byłaby zależna od polityki, od władzy, od biurokracji państwowej, w którym każdy nowy pomysł pedagogiczny mógłby być od razu sprawdzany w praktyce bez konieczności przekonywania tysiąca urzędników – od razu byłby weryfikowany w szkole, za zgodą konkretnych ludzi, konkretnych rodziców, a nie musiał czekać na zgodę jakichś idiotów z kuratorium, którzy żyją w świecie biurokratycznej, socjalistycznej utopi, którzy żyją w nierealnym świecie pieczątek i odgórnych wytycznych.

Współczesna dominująca w praktyce pedagogika jest skostniała tak, jak dawna astronomia, której paradygmatem było to, że planety krążą po orbitach kołowych. Dzisiejsza wiara w to, że obowiązek szkolny jest niezbędny w edukacji, to jest taki sam prymitywizm i głupota, jak wiara w to, że Ziemia jest płaska. Ta prymitywna wiara pedagogiczna ma uwarunkowania polityczne – to polityczny serwilizm i oportunizm pedagogów na państwowej posadzie nie pozwala im dostrzec miliona sposobów uczenia, które są już znane, opisane, odkryte, ale nie są stosowane dlatego, że edukacja jest całkowicie podporządkowana politykom i urzędnikom.

Nauczyciel dzisiaj jest urzędnikiem państwowym, jest biurokratą, jest niewolnikiem wykonującym rozkazy płynące z ministerstwa i kuratoriów, a nie pedagogiem, który powinien być raczej artystą albo filozofem, czy też rzemieślnikiem lub naukowcem.

Socjalizm, komunizm, obowiązek szkolny, powszechne szkolnictwo, centralizm edukacyjny, państwowa edukacja – wszystko to z najbardziej szlachetnego zawodu jakim był kiedyś nauczyciel uczyniło urzędnika, agenta władzy, oficera prowadzącego indoktrynację – szkodnika, który osłabia edukacyjną siłę narodu, który ogłupia, oducza i zniewala.

Dziecko powinno wszystkiego nauczyć się w domu, dziecko powinno być wychowywane i uczone przez rodziców, albo przez wynajętych nauczycieli czy wychowawców, których rodzice znają i do których mają zaufanie. A jeśli rodzice są biedni, głupi, albo ich nie ma, to lepiej by dziecko uczyło się samo – na ulicy, czy w lesie! Ministerstwo jest w tych sprawach nie tylko całkowicie zbędne, ale wręcz szkodliwe!

Autor: prof. GPS.1965 (Grzegorz P. Świderski)
Źródło: WolneMedia.net


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

29 komentarzy

  1. memento 28.03.2012 11:04

    Bardzo wnikliwy artykuł artykuł Profesorze Świderski. 😀

  2. Pires 28.03.2012 11:56

    Swięta prawda. Dziecko w domu nauczy się więcej, chętniej i łatwiej rozwinie jakiś talent o ile nie jest trzymane na smyczy i ma kontakt z rówieśnikami np na podwórku podczas zabawy czy spacerów. W szkole uczą mysleć tylko lewą półkulą mózgu. Dziecko uczy się gotowych rozwiązań i nie jest uczone kreatywnego myślenia, własnego poszukiwania rozwiązań gdy pojawia się problem. Tylko regułki, daty itd, same gotowce. W dodatku w szkołach dzieci zaczynają się porównywać z innymi dziećmi. Dzielą się na lepszych i gorszych ze względu na naukę i oceny oraz na sytuację materialną. Pojawia się strach, który hamuje rozwój. Jeśli tylko macie taką możliwość i macie malutkie dzieci jeszcze nie zniszczone systemem to zastanówcie się nad tym.

  3. aneett1 28.03.2012 13:10

    Zgadzam się z autorem i Pires.
    Odkąd moje dzieci poszły do szkoły widzę, ze jest to sztuczne kreowanie osobowości człowieka, jakieś nieporozumienie.To rodzice i najbliższa rodzina powinna mieć jedyna i ostateczną możliwość pomocy w rozwoju swojego dziecka.
    A tak wszyscy mają być tacy sami i wtedy uważa się, że,, wyszli na ludzi’’ bzdura, oszustwo. Ludzie sami potrafią znaleźć właściwy sposób wzajemnych relacji. Kiedyś takiego tworu jak obowiązek szklony nie było i wszyscy umieli odnaleźć swoje miejsce w społeczeństwie.
    Co do moich dzieciaków-Najpierw szkoła prywatna katolicka, –w której nie tolerowało się np. dzieci z dysleksją (zaniżają poziom szkoły). Przerost ambicji dyrekcji (dziecko to robot do nauki, sztywne ramy programowe) System oceniania –to wyrok skazujący. I to wszystko w imię statystyki.
    Następnie szkoła publiczna –masakra.,, Róbta, co Chceta’’ masówka, aby tylko (odwalić) program, żadnej kreatywności kadry brak indywidualnego zaangażowania w ucznia. Uczeń traktowany przedmiotowo. Program –aby zająć te 6 lat itd.
    Dziecko gdyby było uczone w domu według tego programu, szkołę podstawowa mogłoby skończyć w 3 lata max gdyby zaczęło np. w wieku 10 lat i to bez strasznego tępa pracy.
    Sama pamiętam z własnej autopsji ze lata szkoły to największy koszmar dziecka i nastolatki. Ciągły stres, człowiek sam nie wie, kim naprawdę jest, bo ciągle się go ocenia, przyrównuje do niby wzorców,. Nie chcę przez to powiedzieć, ze byłam jakaś niereformowalna, ale chyba zbyt wrażliwą na taki mechanizm i to mnie dobijało.
    Wobec powyższego i aktualnej sytuacji związanej z pseudo reformą oświaty najlepiej by było dla wszystkich, aby w ogóle znieść obowiązek szkolny a edukacja swoich dzieci niech zajmą się rodzice i rodzina a nie grupa zmanipulowanych urzędników wypaczonych przez udziwniony system niby oświaty.

  4. Yogipower 28.03.2012 13:32

    @aneett1 Nie martw się ,nie długo upadnie socjalizm i wróci normalność.

  5. Pires 28.03.2012 13:53

    Jak jej dzieci będą miały wnuki?
    @aneett1 Czy znieść całkiem to nie wiem. Myślę, że nie każdy rodzic potrafiłby samodzielnie nauczyć dziecka podstaw. Jakieś tam szkoły powinny zostać, ale z normalnymi nauczycielami i nie w tym systemie. Edukujmy swoje dzieci podczas zabaw, one to lubią i nie uczmy ich tylko tego co “powinny” umieć własnymi sposobami bo to nic nie zmieni. Tak samo nie można dziecka we wszystkim wyręczać. Robienie kanapek do szkoły licealistom czy prowadzenie za rękę go szkoły gimnazjalistów to upośledzenie dziecka na całe życie, a znam takie przypadki. Człowiek później dorasta i nie jest w stanie się odnaleźć w świecie. Nie radzi sobie z najprostszymi zadaniami. Jak maluch w wieku 2-6 lat nauczy się samodzielności i poszukiwania rozwiązań to już zawsze będzie sobie radził w życiu codziennym. Warto czytać w jaki sposób zachęcać dzieci do nauki i jak je uczyć. Wielu rodziców nie jest w stanie zapanować nad niesfornymi dzieciakami, a co dopiero łudzić się, że będą w stanie nauczyć ich życia. To nie jest sztuka dla każdego.

  6. Pires 28.03.2012 14:00

    Zapomniałem dodać, że warto, a nawet trzeba edukować dzieci o tym co się dzieje na świecie. Serwować im czystą prawdę i nie wybierać TV jako zajęcie dla dziecka gdy rodzice są zabiegani. Niech dziecko od najmłodszych lat wie na czym stoi i niech wie kim są illuminaci, masoni, syjoniści i wszelkie zło tego świato to może za 2 pokolenia coś się zmieni. Idąc na łatwiznę dziecko wpada w tą pułapkę a potem albo się obudzi albo nie.

  7. aneett1 28.03.2012 14:32

    @ Yogipower , z całą sympatią –
    Wszystko ma dwie strony medalu, system równych szans też. Wszystko może ulec wypaczeniom.
    A co to jest normalność – prawo buszu? W dzisiejszym społeczeństwie człowiek jest traktowany przedmiotowo –ma tylko przyczyniać się do wzrostu PKB a jeśli nie to jest odpadem. I to chyba jest współczesne wydanie prawa buszu.
    Co do mechanizmu oświaty –wiadomo, że jest to fabryka wyrobników umysłowych lub fizycznych mających być na usługach kapitalistycznego lub socjalistycznego systemu. Wobec takich faktów wolę, aby przygotowaniem do tej roli zajęli się rodzice niż bezduszny system.

  8. Chicken 28.03.2012 14:57

    Edukacja publiczna nie tyle co stanęła w miejscu co nawet zaczęła się cofać. Program został już obcięty do granic możliwości i w kółko wałkuje się te same rzeczy, zamiast ruszyć z czymś nowym. Nie wspominając o tym, że duża część wiedzy programowej większości uczniów po prostu się w życiu nie przyda.

    Najgorsze jest właśnie to uczenie wg schematu i dopasowywanie się do klucza odpowiedzi. Jakakolwiek kreatywność jest do razu “zabijana” poprzez “to nie miało być tak zrobione” albo najlepsze “nie wymądrzaj się”. W dodatku uczniowie boją się dopytywać (bo zostaną wyśmiani przez klasę, albo dostaną “minusa”) jeśli czegoś nie zrozumieli i koło się zamyka.

    I jeszcze to uczenie się “na pamięć”, zamiast “na zrozumienie” przez co masa uczniów doskonale recytuje regułki, ale nie ma pojęcia co one dokładnie oznaczają i nie potrafi ich zastosować w rzeczywistych sytuacjach.

    Obecny system edukacji jest przestarzały, w ogóle nie bierze się pod uwagę najnowszych badań czy trendów jak np. grywalizacji aby zachęcić uczniów do nauki, czy wykorzystywania obu półkul mózgowych aby zmaksymalizować zapamiętywanie i zrozumienie.

    Pominę już kwestię kupowania drogich podręczników co rok…

  9. Pires 28.03.2012 15:12

    Weźmy jeszcze pod uwagę zatajanie badań i wyników eksperymentów dla podtrzymania systemu. Dzieci uczą się nieprawdy. Nawet my jako dorośli ludzie czesto odkrywamy coś nowego co jest dla nas zaskoczeniem. Mając mozliwośc kształcenia dziecka w domu możemy przekazać im swoją wiedzę nie wprowadzając w ich umysłach dezorientacji bo przecież pani w szkole mówi inaczej i to pani w szkole wystawia ocenę. Obecnie jest tak, że dziecko napierw ma zamydlone oczy a później trzeba to odkręcic co jest dosyć trudne.

  10. sunner 28.03.2012 15:15

    Nie czytałem tego artykułu, rzuciłem tylko tu i ówdzie okiem, nie wiem więc czy jest on pisany na serio, czy ironicznie (na co wskazywać jakby mogą pewne miejsca), ale w samej idei homeschoolingu nie ma nic złego. Od dawna jestem jej gorącym zwolennikiem, choć obawiam się, że w systemowo antyegalitarnej Polsce (gdyby w ogóle kiedykolwiek doszło do jego szerszej popularyzacji, co moim zdaniem wątpliwe) nauczanie domowe mogłoby stać się kolejnym sposobem na rozwarstwianie społeczeństwa.

  11. devilan1410 28.03.2012 16:06

    Czemu rozwarstwienie jest złe ? Powoduje postęp.

  12. norbo 28.03.2012 16:24

    Ludzie w socjalistycznym państwie, takim jak obecna Polska, albo inne kraje europejskie, w których jest obowiązek szkolny, są głupsi, mniej
    umieją (…)

    tyle w temacie… :-\

  13. norbo 28.03.2012 16:27

    Rozpoczynanie dyskusji od stwierdzenia, że przeciwnicy są “głupi” jest dość prymitywnym ruchem…

  14. sunner 28.03.2012 17:32

    devilan1410:
    “Czemu rozwarstwienie jest złe ? Powoduje postęp”

    Na jakiej podstawie kolego sądzisz, że rozwarstwienie społeczne przyczynia się do postępu? Tylko bez neoliberalnych mądrości, zaklęć, życzeń. Czy społeczeństwa bardziej rozwarstwione są z automatu lepiej rozwinięte? Czy dla przykładu rozwarstwione i skrajnie niesprawiedliwe społecznie kraje Ameryki Łacińskiej są w jakikolwiek sposób bardziej postępowe niż np. Skandynawia. Kolejna a może podstawowa sprawa: o jaki postęp ci chodzi? Bo podejrzewam, że masz na myśli rozwój nowych technik, technologii itp. Czy choćby w tych dziedzinach (innych, znacznie ważniejszych nie ruszając) Ameryka Łacińska bierze górę nad Szwecją?

    Zresztą pal licho, niech tam ci będzie. W takim razie pytanie: co warty jest postęp okupiony niesprawiedliwością społeczną*, ludzką krzywdą? (choć dla niektórych pewnie dopiero wtedy ma on wartość, nie chodzi mi jednak o punkt widzenia neoliberalnych degeneratów). I dalej, jeśli postęp wiąże się z niesprawiedliwością, z krzywdą choćby jednego człowieka, to czy nie jest on moralnie podejrzany? Komu ma taki postęp służyć?

    *Prosiłbym w razie czego nie definiować sprawiedliwości społecznej na wzór korwinków, ta ich sztandarowa opowiastka o krześle i krześle elektrycznych dobra jest dla gimnazjalistów (choć też pewnie nie wszystkich).

  15. rebelia 28.03.2012 18:01

    “Czemu rozwarstwienie jest złe ? Powoduje postęp.” Czy wszędzie? W Rosji mamy przebogatych oligarchów połączonych układzikami z rządem i raczej dalekich od uczciwej pracy oraz biedaków, przy których nasza bieda bywa do pozazdroszczenia.
    Ale do tematu: pamiętam z podstawówki (rok 1997) jak jedna z pierwszych klas (nie moja na szczęście) na lekcji rysowała obrazki dotyczące pobytu w McDonalds…Przy czymś takim aż trudno się nie zgodzić, że szkoła ogłupia i jest narzędziem systemu. Oczywiście są wyjątki, trafiali mi się nauczyciele “z powołania”, ale jest źle i będzie gorzej. Bo często chodzi tylko o to, aby dzieciom nakłaść do łba, że mają wykuć kilka wzorów (a nie zrozumieć),trafić w klucz odpowiedzi, ładnie wyglądać (“bo obdartusa i brzyduli nikt do dobrej pracy nie przyjmie”) i generalnie być zmanieryzowanym, sformatowanym. Bułka przez bibułkę, modny makijaż, okrągłe frazesy, a w głowie pusto…takimi łatwiej rządzić. Oczywiście silne, niezależne jednostki i tak się nie dadzą, ale pomyślmy, ilu oryginalnych, może utalentowanych ludzi uległo społeczeństwu systemowemu już w okresie szkolnym- bali się wyróżniać, aby koledzy ich nie wyśmiali, żeby pani nie krzyczała itd. Gdy byłam młodsza czytałam opowiastkę (nie pamiętam już tytułu) napisaną przez jedenastoletniego brytyjskiego ucznia, który niedługo potem popełnił samobójstwo: to było o chłopcu, który na lekcji plastyki narysował coś, co bardzo mu się podobało. Ale koledzy go wyśmiali, a pani wstawiła dwóję. Bohater zaczął się podporządkowywać normom, mimo że ich nie pojmował, w końcu stał się klonem swych kolegów…Badziewie systemowe, a nie szkoła…

  16. sunner 28.03.2012 18:15

    “nikt do dobrej pracy nie przyjmie”

    Czyli kształcenie postaw de facto niewolniczych (co w tym systemie wcale nie dziwi, a raczej stanowi jego podstawę).

  17. INVESTOR 28.03.2012 21:24

    Szkoła demoralizuje w szczególności gimnazja.Oceny szkolne wypaczają system edukacji, tak samo jak zasada iż nauczyciel prowadzi lekcje.Większość faktów historycznych to albo półprawda albo wersja oficjalna.Przymus siedzenia w ławkach pozbawia dzieci naturalnego mechanizmu zapamiętywania(kotwiczenie ruchowe).Naukę powinni prowadzic nauczyciele w domu. Można też w grupach po 3-4 osoby.To jest oszczędność bo nie trzeba uczyć czytania w gimnazjum.Obecnie szkoły szpikujemy kamerami video.Z opowieści kuzyna wychodzi,że jego gimnazjum to front wojenny, gdzie nawet 14 latki robią co tydzień pojedynki. Jeżeli prześledzimy biografie osób sukcesu w USA to każda z nich uczyła się prywatnie lub ich szkoła akurat realizowała program autorski nauczania. Np.: Bill Gates miał rozszeżoną informatykę. Choć po jego działaniach widać,że przydałaby mu się lekcje etyki. Genialne projekty nie mogą wyjść poza pilotarz jak np.: matematyka wedyjska czy lekje etyki,gotowania.

  18. devilan1410 29.03.2012 00:21

    Rozwarstwienie popędza ludzi do pracy, bo jak można być piekielnie bogatym, to czemu nie próbować. Jak każdy ma ustawowo w socjalu pewien poziom chociaż jest degeneratem… socjalistycznym, to jest żmiją i spowalnia postęp poprzez to, że nań zapieprzają osoby, którym coś wyszło w życiu.

    Oczywiście… nie mówię o rozwarstwieniu krajów które dzisiaj istnieją, bo każdy z tych krajów nie opiera się na równości tylko na finansowych układach i układzikach, gdzie mały zawsze będzie mały a duży z dnia na dzień większy.

    Chodzi mi o kraj wolności gospodarczej którym niegdyś były Stany, gdzie z pucybuta można było stać się milionerem, jeśli tylko miało się pomysł i zapał do pracy.

  19. vannamond 29.03.2012 03:41

    Szkola jest zlem. Jest narzedziem systemu a jej modus operandi ma tyle wspolnego z przekazywaniem wiedzy co policji z zapewnianiem bezpieczenstwa zwyklym obywatelom. Nauka dzieci w domu jest jedyna rozsadna forma podstawowej edukacji. Wiecej, uwazam ze niejeden rodzic moglby posunac sie dalej i zapewnic edukacje na dawnym poziomie maturalnym. Szczegolnie w dobie internetu. Ale nauka w domu jest antysytemowa i system znajdzie metode zeby jej predzej czy pozniej zakazac. Zycze powodzenia wszystkim rodzicom ktorzy podejma walke o nauke dzieci. Mnie to czeka wkrotce i jestem pelen obaw, ale dobrej mysli:-)

  20. J-23 29.03.2012 08:49

    Każda przesada jest zła. Odpowiednia sytuacja wymaga odpowiedniego podejścia. Powinniśmy pamiętać o socjalizacyjnych walorach edukacji szkolnej, bo osoby w grupach uczą się jak układać relacje z poszczególnymi osobami z tej grupy jak i z grupą jako całością, jest to nauka bycia w społeczeństwie w miniskali. Pamiętajmy też że dzieci często z powodu alergii lub chorób nie mogą chodzić do szkoły gdyż muszą przebywać w domu lub wyjechać daleko od domu, dobrze gdyby w takiej sytuacji mogły na bieżąco uczestniczyć w lekcjach i uzupełniać materiał podczas swojej nieobecności. Jaki problem aby na lekcji kamera nagrywała lekcje i zachowywała to na serwerze lub też przesyłała online do ucznia? Można równie dobrze stworzyć jeden zestaw ogólnopolski dla nieobecnych w szkole uczniów, który uczniowie po powrocie do szkoły mogliby zaliczyć u nauczycieli? Szkoła internetowa na pewno w 100% nie zastąpi normalnej, ale w dużym stopniu może ją zastępować i uzupełniać.Szczególnie polecana to forma dla alergików którzy w porze pylenia-najczęściej w maju- mogliby wyjechać nad morze lub w góry i stamtąd łączyć się ze szkołą.

  21. vannamond 29.03.2012 10:33

    J-23, co do tych relacji miedzyludzkich i roli szkoly w ich deweloperce – mysle, ze niekoniecznie. W przodujacych krajach azjatyckich obowiazek szkolny obejmuje dzieci przez okolo dziesiec lat, srednio 10 godzin dziennie (nie liczac zajec pozalekcyjnych i zadan domowych), czesto z sobotami. To niepomiernie wiecej niz w Europie czy USA. Jednoczesnie w tych krajach ‘social skills’ mierzone testami psychometrycznymi u dzieci i mlodziezy systematycznie sie pogarszaja. Zreszta nie trzeba testow – wystarczy poobserwowac lokalna mlodziez w metrze w Tokio, Seulu czy Szanghaju. To sa smutne, samotne jednostki nie potrafiace nawiazac kontaktu, przyklejone do ksiazek i swoich elektronicznych zabawek. A nastepnie porownac je z dziecmi expatow chodzacych do prywatnych szkol, gdzie zajec jest o polowe mniej. Nie jestem w stanie wyciagnac jednoznacznych wnioskow, ale obserwacja sklania do negatywnej refleksji.

  22. sunner 29.03.2012 11:01

    “Rozwarstwienie POPĘDZA ludzi do pracy” (devilan1410)

    Chybaś trafił kolego w samo sedno sprawy – ekonom też popędzał ludzi do pracy (i kapo w KL Auschwitz również).

  23. Yogipower 29.03.2012 11:04

    @sunner Ale w Auschwitz to było niewolnictwo.

  24. sunner 29.03.2012 12:00

    Dziwne. Teraz jest wolność i to nie byle jaka, lecz odzyskana, wywalczona itp. itd. a popędzanie podobne.

  25. SkyWei 29.03.2012 16:16

    Jakie to wzruszające, kiedy wszyscy są tacy zgodni. No, dobra jeden J-23 wyłamał się ze schematu. Ale najpierw miejmy z głowy dwa podtematy:

    Egalitaryzm = socjalizm. W rozwarstwieniu społecznym nie ma absolutnie nic złego. Jedyne czego trzeba się wystrzegać to tworzenie warstwy biednej. Jeśli każdy będzie miał godziwy byt to co jest złego w tym, ze niektórzy będą żyć po za stan? Nic. A “wyrównywanie szans” zawsze sprowadza się do hamowania jednostek wybitnych. A okres największego postępu zawsze był w dobie elitaryzmu.

    @vannamond A ja wiem skąd taki stan rzeczy. Otóż z Japończyków i innych Azjatów próbuje się zrobić pracoholików. Oni nie mają czasu na życie towarzyskie. Lekcje są tam prowadzone w trybie turbo, o wiele dłużej, a ogrom pracy domowej jest przytłaczający. Bycie tam dobrym uczniem (jest na to kładziony ogromny nacisk społeczny) oznacza bycie no-life’em. Nie ma to więc wiele wspólnego z tym o czym mówił J-23 i z czym absolutnie się zgadzam.

    Co się tyczy samego artykułu, to zdanie najlepiej je oddaje: “A jeśli rodzice są biedni, głupi, albo ich nie ma, to lepiej by dziecko uczyło się samo – na ulicy, czy w lesie!” Ach już widzę te stada leśników z patologicznych rodzin 🙂 Zero konkretów, jedynie mocno subiektywne zdanie nie poparte w zasadzie niczym.

    A wszyscy piszący komentarze zapominają o paru wadach. Otóż u nas działa coś takiego jak nauczanie indywidualne. Które w rezultacie bardzo często tworzy kaleki społeczne. Kiedyś nie było obowiązku szkolnego. Ale tak samo kiedyś dziesiątki procent społeczeństwa było niepiśmienna. Idźmy dalej. Naprawdę uważacie, że w dzisiejszym świecie zapracowanych, nieodpowiedzialnych i odrelacjonowanych rodziców da się wymagać by zadbali o edukacje swoich dzieci? Naprawdę sądzicie, że każdy rodzic zadba o ich nauczanie lub wynajmie nauczyciela, którego cena może być spora? Że nie wspomnę jakie to da pole do popisu fanatycznym rodzicom i sektą 🙂 Nie jestem przeciwnikiem homestudingu, ani zwolennikiem oświaty. Wiem jednak, że szkoła, przynajmniej podstawówka pełni ważną rolę w integrowaniu ze społecznością. Na tym etapie powinno się wysyłać dzieci do szkoły by nabrały samodzielności i zasmakowały trochę życia większego niż lokalne (rodzina + paru znajomych z podwórka), a potem stawiałbym na wolność edukacji. Prz czym nadal byłbym za uczęszczaniem do szkół. No nauczanie w plenerze też jest fajne, ale chodzi ogólnie o obcowanie w szerszym środowisku.

  26. mostro 29.03.2012 20:48

    To teraz Świderski został profesorem?
    Tytuł otrzymał chyba od swojego starego w procesie homeschoolingu, bo na pewno nie od żadnej “systemowej” instytucji.

  27. vannamond 30.03.2012 03:03

    Hej SkyWei, to prawda. Ale czy nie masz wrazenia, ze ten system jest powoli popularyzowany poza Azja?

  28. devilan1410 30.03.2012 07:02

    Edukacja sama w sobie zła nie jest, ale to, że jest zamknięta na jeden jedyny punkt widzenia, hamuje ją a wręcz doprowadza do patologii umysłowej przyszłych absolwentów.

    Co do wcześniejszego KL Auschwitz i popędzania do pracy – ja jestem zwolennikiem teorii, iż wszystko co jest nam podstawowo potrzebne jest możliwe do wyprodukowania bez wykorzystywania nawet 10% siły roboczej. Tym samym nie musielibyśmy pracować nawet 2h dziennie żeby mieć wszystko co nam potrzebne, tylko kwestia tego, kto prowadzi do pogłębiania się dzisiejszej, strasznej sytuacji mimo rozwoju technologicznego.

    W państwie prawa, równych możliwości każdy może być na samej górze, jeśli tylko się stara i to jego priorytet. Powtarzam, nie jestem wcale za pogłębianiem się biedy, bo zróżnicowanie możliwości finansowych w społeczeństwie to co innego.
    Nie można wyrównywać poziomów ludzi, bo zawsze ktoś jest poszkodowany, jest to bezprawne i równoznaczne ze złodziejstwem.

  29. devilan1410 30.03.2012 07:04

    Zresztą, co tu dużo gadać, cały socjalistyczny kolos oparty jest na złodziejstwie, bo im więcej pieniędzy w puli, tym trudniej zrozumieć wszystko i znaleźć miejsce, gdzie dochód z pracy obywateli przepadł.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.