Liczba wyświetleń: 1000
Gdybym wierzyła w Boga, uznałabym, że natchnął marszałka Kuchcińskiego. Trudno sobie wyobrazić korzystniejszy dla PiS przebieg zdarzeń, niż kolosalna awantura o sejmowych dziennikarzy, która totalnie przykryła debatę nad budżetem.
I nie miejcie złudzeń: mimo wycofania zarządzenia Kuchcińskiego, PiS nadal na nim wygrywa. Awantura o dziennikarzy wywołała wystąpienie Szczerby, wystąpienie Szczerby spowodowało wywalenie go z obrad, wywalenie go z obrad sprowokowało okupację mównicy, okupacja mównicy doprowadziła do przeniesienia obrad do sali kolumnowej – w wyniku czego, zamiast dyskusji nad budżetem, rozpoczęła się dyskusja nad tym, czy głosowanie budżetu było legalne, a ulicę Wiejską zajęli demonstranci domagający się wolności słowa. Budżet jako taki nie obchodził kota z kulawa nogą.
Nie podejrzewam, iżby marszałek Kuchciński był na tyle przebiegły, żeby przewidzieć cały ten ciąg zdarzeń, czy choćby to, iż w ramach strajku po ogłoszeniu przez niego „zmian w organizacji pracy dziennikarzy sejmowych”, redakcje zdecydują o niepokazywaniu w piątek polityków – a więc także niepokazywaniu debaty budżetowej. Myślę, że „Dzień bez polityków” to był raczej niespodziewany dar od losu (to, że „strajk” się załamał w wyniku bezprecedensowego wydarzenia, jakim było objawienie prezesa przy sejmowych stoliku prasowym, nie miało dla sprawy znaczenia – do budżetu już nikt nie miał głowy). Choć z drugiej strony, zważywszy, że pod protestem 28 naczelnych podpisali się także reprezentanci mediów obozu władzy, np.„Do Rzeczy” czy „Gazety Polskiej Codziennie” – warto może się dowiedzieć, kto wpadł na genialny pomysł „Dnia bez polityków” i podsunął go innym.
Przechodząc jednak do porządku nad co bardziej spiskowymi teoriami – nie sposób nie zauważyć, że zastosowana przez PiS metoda odwrócenia uwagi była wręcz klasyczna. Od dziesiątek lat politycy – celują w tym amerykańscy prezydenci – wywołują wojny, żeby odwrócić uwagę opinii publicznej od kwestii dla siebie niewygodnych. Wywołanie politycznej wojny z mediami okazało się równie skuteczne jak wysłanie oddziałów zbrojnych – z którego zresztą władza też tak do końca nie zrezygnowała. Wyniesienie protestujących sprzed Sejmu, otoczenie parlamentu przez policję, apel min. Błaszczaka o Żandarmerię Wojskową na ulicach – w związku jakoby z ciężarówką, która wjechała w tłum w Berlinie – znakomicie skoncentrowały uwagę mediów i opozycji na kwestii doprawdy błahej. Koksowniki, gaszone przez państwową Straż Pożarną, gorąca herbata z kuchni polowej i bigos, donoszony zmarzniętym demonstrantom przez wdzięczny lud stolicy, hymn odśpiewany nieomal w całości przez protestujących, wznoszących w górę rozcapierzone w znaku „Victorii” palce – toć to nieomal stan wojenny. Media, wpuszczone z powrotem do budynku parlamentu, ekscytowały się zamkniętymi drzwiami na galerię, z której można by strzelić fotkę posłom opozycji, okupującym trybunę. Nikt, ale to nikt, nie postawił pytania o kształt budżetu państwa na rok 2017.
Wicepremier Morawiecki zaplanował w tym budżecie najwyższy w historii III RP deficyt, wynoszący prawie 60 miliardów złotych. Zaplanował także wzrost na poziomie 3,6 proc, rocznie, choć OECD przewiduje, że będzie to tylko 3,2 proc. Życzliwy rządowi prof. Witold Modzelewski podaje w wątpliwość także zaplanowany przez Morawieckiego wzrost dochodów podatkowych o 26 miliardów – podkreślając, że rząd nie robi nic na rzecz polikwidowania dziesiątków przywilejów podatkowych, wylobbowanych u PO przez rozmaite grupy, zwłaszcza duże podmioty z kapitałem zagranicznym, ze szczególnym uwzględnieniem banków czy innych „instytucji finansowych”. Większość analityków przewiduje ratunek dla budżetu w zysku NBP, który może wynieść nawet 10 miliardów, choć w budżecie mowa o zaledwie 627 milionach – ale to z kolei wiąże się z osłabieniem złotówki, które odbija się nie tylko na poziomie życia najuboższych, ale także na koszcie kredytów. I tak dalej. Wątpliwości jest znacznie więcej, ale żeby do nich dotrzeć, trzeba z najwyższą uwagą przeglądać serwisy ekonomiczne, bo na szeroko pojętych pierwszych stronach i w telewizyjnych newsach królują wyrzuceni z Sejmu dziennikarze i zalane pianą koksowniki.
Strajkujący przeciw swojej sejmowej banicji żurnaliści – zwłaszcza telewizyjni – jak zdrowaśki powtarzali, że PiS chce „uniemożliwić im zadawanie trudnych pytań”. Trudne pytanie warte zadania brzmi na przykład: „Jaki będzie deficyt budżetowy w 2017 roku, jeśli wzrost wyniesie 3,2, a nie 3,6 punktów procentowych?”. Trudne pytania, jakie dziennikarze zadają przedstawicielom obozu władzy brzmią, na przykład, „Czy przeprosi pan Polaków”.
„Niech pan będzie poważny” – odpowiedział na to Jarosław Kaczyński. Jak rzadko zgadzam się z prezesem.
Autorstwo: Agnieszka Wołk-Łaniewska
Źródło: Strajk.eu
O ile pamiętam, Gierek zadłużył PRL w sumie na 30 miliardów dolarów.
Pięknie. Wspaniała polityka.
Z ważnych pytań które powinniśmy zadać:
Ile wyniosą same roczne odsetki od zadłużenia RP przy uwzględnieniu kolejnych 60 mld (w wersji mało optymistycznej 80mld)?
Chyba ktoś z redakcji WM powinien już zwolnić biednych posłów okupujących z adresem WolneMedia mównicę sejmu. Jeszcze ktoś pomyśli, że są tam w naszym imieniu.
Wolne media, to media nieuwikłane.
@MasaKalambura
Poczekaj jak ty to liczysz? Do miliardów gierka chcesz doliczyć nowy dług i w ten sposób sprawdzić jakie będą odsetki?
Widać rodzice napchali Ci do głowy siana i nie za dużo wiesz o życiu więc dla informacji:
– dług gierka został spacony w latach 90.
– aktualny dług publiczny wynosi 996 miliardów i możemy podziękować za to wszystkim partiom rządzącym w III RP
Licz więc odsetki z 996 + 60 = 1,056 miliarda PLN 😀
Tylko odsetki to 45mld zł. Dług 1 bln z czego połowa do dług zagraniczny w € i $. Na koniec roku przeliczany jest po aktualnym kursie pln. 1 stycznia się dowiesz, że wg najnowszych kalkulacji dług wynosi 1bln 100mld ponieważ USD dziś to 4,22 a rok temu był 3,60. Gierek za 25mld zbudował mieszkania dla 12mln ludzi, mieszkających do dziś w betonowych blokach i zbudował przemysł, który wasi wybrańcy sprzedawali przez 25lat, aż wszystko sprzedali za ok 10mld zł rocznie (dochody z prywatyzacji). Zostali im emeryci (nie można sprzedać) i obowiązek wypłacania im emerytur. Problem, że majątek który wypracowali i który mógł zapewnić środki przejęły za bezcen zagraniczne firmy i za kilka lat nie będzie już ani środków z OFE ani z rezerwy demograficznej ani z prywatyzacji (nic już nie zostało). Największy powojenny wyż demograficzny przechodzi właśnie na emerytury i nie ma takiej niegodziwości jakiej dopuści się POPIS aby problem zamieść pod dywan.
Nie będzie jednolitego podatku, nie będzie kwoty wolnej, nie będzie śmieciówek. Będą emigranci. Nie ważne jakie superplany ma Morawiecki, bo już na wszystko jest za późno.
Brev, nie nie chcę tego co piszesz.
Od moich rodziców się odczep.
W latach 90 zaczynałem pracę, więc możliwe, że do tej spłaty coś od siebie dorzuciłem.
1,056 tryliona PLN, jeżeli już.
Emigrant, zatem zapożyczyliśmy się na 4% w skali roku, to wcale nie tak dużo.
Czy zadłużenie o którym piszesz zawiera w sobie zadłużenie poszczególnych powiatów i miast – słowem samorządów?
@MasaKalambura Dług publiczny jest długiem administracji publicznej (krajowej) nie samorządowej więc nie. Niektórzy twierdzą że całkowity wynosi już 3bln ale zawiera też zobowiązania przyszłe wobec emerytów a one nie są wymagalne dziś. Samorządów nie obowiązują limity konstytucyjne 60% ale niepisaną zasadą jest nieprzekraczanie tej granicy z tym, że są przypadki z długiem powyżej 100%. Arcymag Rothfeld wykluczył nawet Fundusz drogowy z długu publicznego mimo że zobowiązania pokrywa państwo. Na papierze wszystko wygląda dobrze, tak jak wyglądało świetnie w Grecji.
4% dotyczy obligacji dwuletnich i to jest wskaźnik wróżenia, 10 letnie są już droższe i trudniej je zamienić na gotówkę. Problem pojawia się gdy rosną stopy % na świecie, wówczas obligacje również. Inną sprawą są rating agencji, które również maja wpływ na % obligacji. Przez najbliższe dwa lata tragedii nie będzie ale w między czasie wystarczy jedno poważne tąpniecie i domek z kart może runąć, bo polska gospodarka opiera się na kapitale zagranicznym (60%) i gdy ten zacznie odpływać pozostanie tylko dług i emeryci.
http://www.dlugpubliczny.org.pl/
3,2bln / 38,5 mln = 83 000 zł
Kto jest na tyle zadłużony?
Pan, Pani, wszyscy obywatele, niemowlaki, dzieci, dorośli, starcy, zdrowi i chorzy, mężczyźni i kobiety . Plus jeszcze to, co sami pożyczyli.
Lichwa nas zżera.
A dług to niewola.
Niewola realna.
Gdyby chcieć spłacić to szybko, powiedzmy 1000 zł miesięcznie – 7 lat
Gdyby chcieli spłacać tylko pracujący tzn 17 milionów ludzi, dług na łebka wychodzi 188 000 zł – 1000 zł miesięcznie – 16 lat. – plus odsetki.
Pięknie
„To ujarzmienie życia gospodarczego przybiera najgorszą postać tych ludzi, którzy jako Stróże i kierownicy kapitału finansowego władają kredytem i rozdzielają go według swojej woli. W ten sposób regulują oni niejako obieg krwi w organizmie gospodarczym i sam żywioł gospodarczego życia do tego stopnia trzymają w swych rękach, że nikt nie może wbrew ich woli oddychać!”
Pius XI w encyklice Quadragesimo anno.
I tak bez radykalnej zmiany systemu finansowego totalitarna władza należy i należeć będzie do banksterów i ich sługusów typu Petru czy Kaczyński(nie łudźmy się to indywidua tak mniej więcej ważne jak kelnerzy od Sowy)
http://szczesnygorski.pl/ekonomicznepanstwo-opiekuncze/kim-opiekuje-sie-panstwo-opiekuncze/
,,Skoro Naród utraci kontrolę nad swym pieniądzem i
kredytem, to przestaje być ważne kto dlań ustanawia
prawa.
Lichwa, gdy raz dostanie się do władzy, każdy Naród
zrujnuje i doprowadzi do upadku. Nie warto mówić o
suwerenności Parlamentu i demokracji dopóki rzad
nie odzyska władzy emisji pieniądza i kredytu, i
dopóki nie uzna się, ze jest to jego podstawowa i
nienaruszalna powinność.
William Lyon Mackenzie King* (1935). Ten człowiek był liberalnym premierem Kanady ale to, że był liberałem oznaczało, że pragnął wolności dla zwyczajnych obywateli a nie dla lichwiarzy.Pamiętajcie o tym zawsze, że 90% waszych podatkóœ idzie prosto do bankstera. Pani Agnieszka słusznie docenia geniusz manewru odwracającego uwagę od zawartości budżetu i wysokości proponowanego deficytu.Wygląda na to, że PiS robi to samo co PO-zadłuża Polskę. Bez Omówione przeze mnie zmiany(wygląda też na to, że bez banksterów za kratami a może nawet jakiej wojny albo wieloletnich zamieszek i szantażu jak w Grecji taki prosty scenariusz nie ma prawa się udać.Udał się na Islandii leżącej na uboczu i to tylko dlatego, że ze względu na strategiczne położenie Putin sypnął im 8mld euro gdy mieli najgorszy moment kryzysu.Kryzysu, o którym zresztą zapomnieli już.
(Komentarz usunięty – publikowanie tego samego komentarza w różnych miejscach portalu. Admin)