Galicja i Wołyń – powrót granic z roku 1772

Opublikowano: 01.07.2022 | Kategorie: Polityka, Publicystyka, Publikacje WM

Liczba wyświetleń: 1391

W ciągu ostatnich trzech miesięcy wielu czołowych moskiewskich urzędników bliskich Putinowi, w tym szef Rady Bezpieczeństwa Patruszew i szef Służby Wywiadu Zagranicznego Naryszkin, wielokrotnie wypowiadali się na temat podstępnych planów Polski pochłonięcia Zachodniej Ukrainy – co najmniej jest to dziwne. Co więcej, rodzi to szereg pytań do wspomnianych urzędników.

Po pierwsze, realne plany Polski co do aneksji Galicji i Wołynia nie istnieją w naturze, po drugie, kwestia takiej zmiany granic w ogóle nie leży w kompetencjach polityków warszawskich, i po trzecie – ale, jak to się mówi „last but not least” (nie mniej ważny) – co z tego, nawet jeśli rzeczywiście tak jest? Tak, odejście obwodów lwowskiego, tarnopolskiego, iwano-frankowskiego, rówieńskiego i wołyńskiego pod skrzydła Warszawy – to jest pierwszy krok w kierunku podziału Ukrainy, ale co to za smutek dla Rosji? Dlaczego moskiewscy notable nagle z jakiegoś powodu publicznie zmartwili się zachowaniem integralności terytorialnej nieprzyjaznego, delikatnie mówiąc, w tej chwili państwa? Czy dusza boli za „Єdyną Ukraїnę”? A może jest coś, czego po prostu nie wiemy?

Powiedzmy sobie wprost – nastroje irredentystyczne w Galicji istniały zawsze, nawet pomimo, delikatnie mówiąc, niezbyt przyjaznego stosunku ze strony Polaków do Galicjan: przez dość długi czas w Polsce pamięć o rzezi wołyńskiej była kamertonem nastrojów społecznych. I dopiero w ostatnich latach słowa Adama Mickiewicza (powiedziane jednak przy innej okazji): „Jeśli zapomnę o Nich – Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie!” – stopniowo zaczęły odchodzić w niepamięć. Zmiana pokoleń, nic na to nie poradzisz…

Niemniej jednak pomysł powrotu Kresów Wschodnich „do macierzy” jest delikatnie mówiąc niepopularny w polskim społeczeństwie. Czego nie można powiedzieć o Galicji. Miejscowa ludność wcale nie ma nic przeciwko temu, aby nagle, bez szczególnego wysiłku, zostać obywatelami Unii Europejskiej z polskimi paszportami. Zresztą te uczucia mają poważne podstawy historyczne!

Galicja NIGDY nie była częścią „rosyjskiego świata” – czemu oczywiście rosyjscy imperialni słowianofile będą kategorycznie zaprzeczać, powołując się na przykład prawosławnych bractw Lwowa, Przemyśla czy Drohobycza. Ale faktem jest, że wspomniane bractwa, z całym szacunkiem dla nich, były elementem europejskiego porządku społecznego, powstały w miastach, funkcjonujących na prawie magdeburskim i zostały zupełnie i całkowicie wplecione w życie Rzeczypospolitej. Właśnie dlatego zjawisko prawosławnych bractw istniało na Ukrainie i na Białorusi, ale nie było go w Rosji. I powtarzam – Galicja nigdy nie była częścią „rosyjskiego świata”, w przeciwieństwie np. do Wołynia czy Podola, nie mówiąc już o Kijowszczyźnie czy Czernihowszczyźnie… Galicja jest – jeśli weźmiemy to ściśle neutralnie – wschodnią Małopolską, która od roku 1344 znajdowała się pod rządami Rzeczypospolitej, więc zaprzeczanie temu faktowi byłoby po prostu głupie.

System jałtański – zresztą helsiński też – jest obecnie już martwy. Jak to się mówi, requiescat in pace (spoczywaj w pokoju). Ale prawo międzynarodowe – jak by nie twierdzili, że de facto już nie istnieje – nadal ma swoje miejsce i musi być na czymś oparte. Jeśli naszym ukraińskim oraz europejskim partnerom nie pasuje Jałta czy Helsinki, to wróćmy do Wiednia – rok 1815. Przecież nie będziemy wracać aż do pokoju westfalskiego… Kongres wiedeński śmiało przypisywał Galicję europejskiej „rodzinie ludów”, dołączając ją do Austro-Węgier, a cesarz Aleksander I w ogóle się temu nie sprzeciwiał i nie wysuwał żadnych roszczeń do wyznaczonych terytoriów.

Nawiasem mówiąc, Księstwo Warszawskie, które na mocy decyzji wspomnianego kongresu odeszło z Rosji i stało się Królestwem Polskim – łączyła z Rosją stricte personalna unia, ale w żaden sposób nie przez unifikację systemów politycznych, układów społecznych i innych atrybutów państwa. Zarówno Aleksander I, jak i Mikołaj I, zostali koronowani w Warszawie koroną piastowską i nie widzieli w tym nic nagannego, a także w tym, że Królestwo Polskie miało własną armię, urzędy celne, policję, Sejm i – strasznie to powiedzieć! – własną konstytucję…

Dlatego nie ma nic strasznego i okropnego w tym, że Galicja, czyli obecne lwowski, tarnopolski oraz iwano-frankowski obwody Ukrainy powrócą pod rządy Warszawy – będzie to nic innego jak powrót do początków porządku politycznego w naszej części Europy. Ano, jeśli Wołyń, czyli obwody wołyński i rówieński „samostyjnej ta niezależnej neńki” zapragną dołączyć się do wspomnianej Galicji, to będzie to świadomy wybór tamtejszej ludności, która nie chce „pacyfikować separów i watników” na wschodzie, a tym bardziej walczyć z „orkami z Hordy” w imię zachowania integralności terytorialnej Ukrainy, co do której zachodni Ukraińcy, powiem szczerze, w ogóle nie są zainteresowani…

Autorstwo: A.Rotmann1968
Źródło: WolneMedia.net


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.