Liczba wyświetleń: 1108
I znowu nie wiedziałem co o tym myśleć? Masakryczna ilość szmiry, kombinacji, popeliny, strojów z elementami zakupionymi w marketach budowlanych.
To co usłyszałem, nie zaskoczyło mnie: jakość brzmienia poniżej midi z Tesco, oryginalność poniżej polskiego kanału Polo-TV. Nieudany plagiat ze względu na: rozpoznawalną kopię już opatentowanej kompozycji, zrzynkę (nie podróbę, tylko prymitywną zrzynkę) czyjegoś stylu, infantylną aranżację, i ponownie; nieudolną próbę naśladowania brzmienia instrumentów… Skąd się to bierze? Zastanawiałem się jak co roku od 1984 roku. Jaki to ma cel?
Postanowiłem nie myśleć nad tym dłużej i nie czekać kolejnego roku. Zadzwoniłem do producenta muzycznego (Jazz, Pop, Folk, Klasyka):
– Cześć. Oglądasz Eurowizję?
– Nie, ja już od paru lat tego nie oglądam, bo to z roku na rok coraz gorsze jest. A co ty oglądasz?
– Tak.
– I jak poziom?
– Gorzej niż w tamtym roku.
– No widzisz.
– Obejrzyj, chociaż końcówkę to wtedy pogadamy.
– No zobaczę, czy będę miał czas?
Zadzwoniłem do drugiego producenta (muzyka el., house).
– Wcale tego nie oglądam. Nie rozumiem tego.
– Ogląda to setki milionów ludzi. Na całym świecie.
– Ci, którzy to przygotowują, nie mają smaku.
– Nadawcy publiczni nie mają smaku?
– No, to jest dziwne, bo BBC robi świetne programy muzyczne. Dziwne, bo to wygląda tak, jakby jakiś oligarcha w Moskwie przygotował festiwal muzyczny. Ktoś miał kasę, ale nie miał smaku.
Dzwonię do tego pierwszego:
– I co, widziałeś?
– To jakieś polityczne było. Niby taka martyrologia Ukrainy, a zrobiona w stylu szkoły wielkoradzieckiej. Żałosne to było. Jakby Pugaczowa wróciła. Ręce wysoko wzniesione, potem przykłada rękę do ucha, potem do czoła. Żeby było wiadomo o czym śpiewa. […]
Z jednym i z drugim zastanawialiśmy się dlaczego ogląda to 600 mln ludzi? Masowość nie była usprawiedliwieniem. Stacje radiowe o największej słuchalności nie wciągają na playlistę piosenek z konkursu Eurowizji (udergroundowe zresztą też). Zastanawiające było to, że pół miliarda ludzi; oglądało międzynarodowy konkurs piosenki, której nie chcą słuchać. Która nie potrafi stać się przebojem. Nie rozwiązaliśmy tej zagadki. Nie wiemy dlaczego; największy festiwal muzyczny, o formule konkursowej, na świecie jest oderwany od rzeczywistości muzycznej? Dlaczego nie pasuje do komercji? Dlaczego nie pasuje do masowości?
Jedynym tropem pozostaje polityka. Równie zagadkowa.
Autorstwo: Maciej Lercher
Źródło: Lercher.jg24.pl
2 może 3 razy to oglądałem. W latach 90 po sukcesie Górniak. Szybko mi to zbrzydło. Sztuczność, nadęcie i usilna promocja w telewizji. Krótko mówiąc szmira. To wszystko polane ciężkostrawnym sosem politycznym.
Ogłupiają ludzi na każdym kroku, a potem stwierdzą, że ludzie niedojrzeli do demokracji.
Prawie wszystkie kawałki na jedno kopyto. Brak melodyjnych kompozycji. W ogóle się dzisiaj nie komponuje w muzyce rozrywkowej. Za czasów ABBY utwory były KOMPOZYCJAMI muzycznymi, posiadały linię melodyczną, dynamikę itd, 8 na 10 mogłoby być hitami! A dzisiaj? Amatorszczyzna gorszego sortu. Przeładowanie „wsiową” scenografią komputerową i jej nadmiar. Realizacja telewizyjna skandaliczna! Od oglądania oczy bolą. Realizatorzy powinni iść do jakiejś szkoły i się uczyć!
Piosenka – beznadziejna, wykonawczyni – beznadziejna, oprawa wizualna – beznadziejna.
Oglądnąłem występ reprezentanta Rosji. Kapitalny w każdym calu. Piosenka wpada też w ucho, rytmiczna, przebojowa.
Od paru lat, niestety, Eurowizja jest wyrazicielem sympatii i antypatii politycznym. Tym razem, nijakim występem Tatarko-Ukrainki, przywalono Rosji za siłowe odebranie Krymu, który kiedyś podarował Ukrainie, w przypływie dobroci, albo głupoty, Nikita Chruszczow.
Ukraina nigdy nie miała swojego państwa. To taka dzicz, albo, jak kto woli, „sicz” zaporoska. Miałka, zakopleksiona, z wielkimi aspiracjami, a przy tym gigantycznie skorumpowana. Przez wieki nie potrafiła wyzwolić się spod jarzma polskiego, a potem rosyjskiego. Kiedy to wreszcie osiągnęła mieszkańcy pokazali, jak potrafią być bestialscy i głupi. „Rezali” jak leci… I jeszcze będą nie raz „rezać”. To mają we krwi…
Tylko ta głupia Europa o tym zapomniała albo nie chce pamiętać.
Poczytajcie też:
http://wolnemedia.net/wcielenie-bukowiny-do-rumunii-to-tylko-kwestia-czasu/