Liczba wyświetleń: 909
Prokurator – pogromca morderców Olewnika bohaterem został pod kołdrą.
Na trupie Krzysztofa Olewnika wyrósł bohater. To prokurator Piotr Jasiński z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, któremu przypisuje się rozwikłanie afery. Jeśli śledztwo toczyło się skandalicznie, to wyłącznie dlatego, że zwierzchnicy, najwyraźniej będący w zmowie z mafią, odsuwali biedaka od sprawy i rzucali mu kamienie pod nogi. Tak donoszą media i politycy.
Ze źródeł zbliżonych do doradcy ministra Ćwiąkalskiego Zbigniewa Niezgody, uchodzącego za kadrowca resortu sprawiedliwości, wiemy, że oprócz ogólnopolskiej sławy dzielny prokurator ma dostać też nagrodę rzeczową – fotel prokuratora okręgowego w Olsztynie. Przyjrzeliśmy się więc faktom.
MOŻE PRAWDA
Prokurator Jasiński dostał sprawę Olewnika, bo takie było życzenie głowy rodu Olewników.
– Tylko jego darzymy zaufaniem, bo ma na koncie skazania w sprawach o porwania. Wiem to od Jana, biznesmena z Olsztyna, któremu też porwano syna – oświadczył stary Olewnik Januszowi Kaczmarkowi. Była późna wiosna 2006 r., Kaczmarek siedział w fotelu prokuratora krajowego.
Po wyjściu gościa Kaczmarek przywołał do pionu ówczesnego prokuratora apelacyjnego w Białymstoku Sławomira Luksa.
– Olewnikami ma się zająć Jasiński – zarządził.
Luks wolał, żeby taką gratkę skonsumowali jego ludzie w Białymstoku.
– Zrobią lepiej – przekonywał.
– Nie – zdecydował Kaczmarek. – Olewnikowie upierają się, więc wykonajmy gest.
Sprawa trafiła do Jasińskiego z Olsztyna. Nadzór sprawowała Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku.
W tamtym czasie biznesmen Jan, ten sam, który opowiedział staremu Olewnikowi o zaletach prokuratora Jasińskiego, „pozostawał w zainteresowaniu” olsztyńskiego CBŚ.
– Jasiński natychmiast po otrzymaniu nowego zadania zatelefonował do Jana. No to mamy tę sprawę – oświadczył zadowolony. Biznesmen od razu odgadł, o którą chodzi, i też był rad – opowiadają policjanci.
W ich ocenie pan Jan nie jest osobą, z którą powinien przyjaźnić się prokurator prokuratury okręgowej, bo wchodzi w niejasne interesy i bywa przedmiotem zawodowego zainteresowania policji.
Po kilku miesiącach czytania akt Jasiński położył się do szpitala. Z papierzyskami walczyła funkcjonariuszka CBŚ mająca renomę Sherlocka Holmesa w spódnicy. Babiszon coś sobie umyślił, a potem rozkuł, jak mówią w policyjno-prokuratorskim żargonie, Sławomira Kościuka trzymanego w areszcie i podejrzewanego o udział w porwaniu. „Rozkuć” to skłonić do mówienia. Kościuk śpiewał jak trzylatek, kto, co, jak, gdzie, za ile. Zobowiązał się wskazać, gdzie schowano trupa.
Zadowolona baba poleciała do szpitala i opowiedziała prokuratorowi, co zaszło. Ten natychmiast wyzdrowiał. Poprosił o płaszcz i ze szpitalnego łóżka powędrował za prokuratorskie biurko. Przesłuchał Kościuka i zaczął pisać akt oskarżenia. Za bohaterstwo i przenikliwość minister sprawiedliwości Ziobro dał mu 10 tysiaków nagrody.
– Idealnie – pomyślał Luks. – Ale co z przewałami popełnianymi przez organy ścigania przez 5 lat, zanim sprawą zajął się Jasiński?! – kombinował. Jako stary cynik wietrzył, że mleczko się rozleje, trzeba więc zawczasu ochronić dupę własną i podwładnych.
Nakazał zebrać całe gówno do kupy i zatytułować „notatka analityczna”. Tak powstał liczący kilkanaście stron dokument, znany dziś w całej Polsce jako „biała księga o stu kilkudziesięciu stronach”, osobiste dzieło miłującego prawdę prokuratora Jasińskiego, za sporządzenie którego spotkały go szykany.
W lecie 2007 r. Luks podjął jeszcze jedną decyzję. Natychmiast dynknął do Cezarego Kamińskiego, szefa olsztyńskiej prokuratury okręgowej, więc i chlebodawcy Jasińskiego.
– Poproś do siebie Olewnika i przyjmij od niego zawiadomienie o przestępstwach i zaniechaniach, których dopuściły się w śledztwie organy ścigania – poprosił. – Wytłumacz, żeby nie latał z tym po mediach. I niech to śledztwo prowadzi Jasiński, przecież mają do niego zaufanie.
Moje wiewióry twierdzą, że Jasiński brzydził się zbieraniem haków na kolegów. W połowie lipca 2007 r. poprosił o wyłączenie ze sprawy. Prokurator okręgowy odmówił.
– W tej sytuacji prokurator Jasiński przesłuchał trzech świadków i w październiku 2007 r. znów się rozchorował – relacjonują policjanci. – Wyzdrowiał równie nagle. Wyszedł ze szpitala w kwietniu 2008 r., tego samego dnia, którego znaleziono martwego Kościuka.
Jak wiadomo, 4 kwietnia 2008 r. Sławomir Kościuk powiesił się na prześcieradle w areszcie w Płocku.
JEDNAK PRAWDA
Zapytałam o to, jak było, prokuratora okręgowego w Olsztynie Cezarego Kamińskiego. Odpowiedział na piśmie (IA 060/23/08). Wynika z niego, że moi rozmówcy wiernie odtworzyli przebieg podstawowych zdarzeń, choć nie zawsze pamiętali, kiedy do nich doszło. Oto suchy kalendarz:
– 13 czerwca 2006 r. – śledztwo w sprawie Olewników trafia do Olsztyna i zostaje przekazane prokuratorowi Jasińskiemu.
– 20 października 2006 r. – prokurator Jasiński idzie na zwolnienie lekarskie.
– 27 października – Sławomir Kościuk opowiada funkcjonariuszce CBŚ o szczegółach porwania i zabijania Olewnika oraz o tym, gdzie jest trup. Zobowiązuje się powtórzyć to prokuratorowi. Prokurator Jasiński przesłuchuje Kościuka, choć jest chory. Przestępca dotrzymuje obietnicy. Jasiński zdrowieje i pisze akt oskarżenia.
– W grudniu 2006 r. prokurator Kamiński „w porozumieniu z prokuratorem Luksem” każe Jasińskiemu zebrać do kupy nieprawidłowości w „notatkę służbową”.
– Od 22 października 2007 r. do 4 kwietnia 2008 r. prokurator Jasiński przebywa na zwolnieniu lekarskim, a ciężar śledztwa spoczywa na prokuratorze Pawle Zmitrowiczu.
– 4 kwietnia 2008 r. wiesza się Kościuk. Cała sprawa staje się ogólnopolską aferą pierwszej rangi, a prokurator Jasiński bohaterem.
Prokurator Kamiński nie odpowiedział na jedno moje pytanie. Dociekałam mianowicie, jak to było, kiedy prokurator Jasiński próbował wyłączyć się z prowadzenia śledztwa dotyczącego kantów i zaniechań popełnianych przez organy ścigania w latach 2001–2006. Tego, od którego rzekomo go z wielkim wysiłkiem odsuwano.
GÓWNO PRAWDA
Wypowiedzi z ostatnich dni:
TVN: Sprawę prowadziło kolejno kilku prokuratorów – bez sukcesów. W 2006 r. (…) na prośbę rodziny sprawa została przeniesiona do Olsztyna. Tamtejszy prokurator Piotr Jasiński potrzebował zaledwie 5 miesięcy, aby ustalić sprawców tej zbrodni i odnaleźć ciało Krzysztofa Olewnika.
Blog znanego reżysera dokumentalisty Sylwestra Latkowskiego: Prokurator Piotr Jasiński z Olsztyna, który w kilka tygodni od przekazania mu sprawy porwania Krzysztofa Olewnika wyłapał zabójców i odnalazł zwłoki, a następnie stworzył białą księgę organów ścigania w tej sprawie, został odsunięty od śledztwa i grozi mu zwolnienie z pracy.
Grzegorz Schetyna, wicepremier i minister spraw wewnętrznych i administracji: Uważam, że kluczem jest, że w te sprawy zaangażuje się prokurator Piotr Jasiński z Olsztyna, którego praca jednak doprowadziła, obok pracy policjantów, do późnego, ale jednak wyjaśnienia tej kwestii.
Marek Staszak, prokurator krajowy: Stworzono w tej chwili warunki, aby ta sprawa toczyła się gładko. Te warunki to powiększenie grona śledczych, a zwłaszcza powrót do śledztwa Piotra Jasińskiego.
Autor: Bożena Dunat
Źródło: Tygodnik „NIE” nr 18/2008