Liczba wyświetleń: 858
Z fragmentu programu BBC Newsnight z 2007 roku, który można zobaczyć TUTAJ, dowiadujemy się de facto, że ta cała “wojna z terroryzmem” jest kompletną lipą i rozmyślną destabilizacją Bliskiego Wschodu. W marcu 2003 roku Stany Zjednoczone rozpoczęły operację Iracka wolność.
Kiedy Bush podrygiwał na lotniskowcu USS Lincoln w kombinezonie z mieszkiem, deklarując “wypełniona misję” w Iraku, w tle działo się coś bardzo interesującego. Rząd Iranu, zdając sobie sprawę, że w jego interesie leży przerwanie rozpętanej na całego wojny domowej w Iraku, wspomaganej amerykańską okupacją i szwadronami śmierci, wysłał do Białego Domu list z następującą ofertą:
– Iran wykorzysta swoje wpływy w celu wsparcia stabilizacji w Iraku.
– Iran udostępni swój program nuklearny międzynarodowym inspekcjom.
– Co najważniejsze, Iran wycofa swoje wsparcie dla Hamasu i Hezbollahu.
W zamian Iran wnosił o:
– Zaprzestanie wrogich zachowań USA.
– Odwołanie wszystkich sankcji ekonomicznych.
– Ściganie przywództwa MEK (irańskiej grupy terrorystycznej w Iraku) i powrót do kraju członków ugrupowania.
Wiceprezydent USA Dick Cheney odrzucił tę ofertę i nawet zbeształ Szwajcarów za pośrednictwo w jej przekazaniu.
Było wszystko, co potrzebne. Iran był gotów współpracować z USA w Iraku, współpracować z Izraelem i USA w Palestynie, Syrii i Libanie, oraz zgodzić się na pełną jawność swojego programu nuklearnego… jeśli tylko USA pomogą mu zdemontować MEK. Departament Stanu USA chciał ich ścigać, ale neokoni storpedowali ten pomysł.
Pomyślcie tylko o implikacjach amerykańskiej odmowy przyjęcia tej nadzwyczajnej gałązki oliwnej, bo tym faktycznie była irańska oferta. Morderczy atak USA na Irak przyniósł ponad 1,5 miliona ofiar śmiertelnych. Z irańską pomocą w spacyfikowaniu irackiej ludności szyickiej to pokłosie byłoby przynajmniej znacznie zredukowane. Izraelska inwazja na Liban w 2006 roku nigdy by się nie odbyła, ponieważ Hezbollah byłby skończony jako siła zbrojna. Operacja Cast Lead nigdy nie zostałaby przeprowadzona, ponieważ Hamas nie doszedłby do władzy w Gazie. Syria przestałaby być państwem dyskryminowanym za swoje wsparcie dla Hezbollahu.
Ale co jest tutaj naprawdę postawione na głowie, to fakt, że te trzy propozycje złożone przez Iran w 2003 roku stały się później dokładnie tymi warunkami, jakie USA postawiły Iranowi, jeśli ten chciałby uniknąć zwiększenia sankcji i zagrożenia nalotami na swoje instalacje nuklearne, przeprowadzanymi przez USA i ich sprzymierzeńców, i w konsekwencji wojny na pełną skalę.
Dlaczego zatem Irańczycy i Amerykanie nie odgrzebią wcześniejszej oferty i nie podadzą sobie ręki?
Ano dlatego, że Izrael i USA nie chcą, żeby Hamas i Hezbollah przestały istnieć. Izrael i USA nie chcą, żeby irański rząd wspierał USA w Iraku. Izrael i USA nie chcą, żeby świat zobaczył, że Iran nie ma żadnego programu nuklearnego. Izrael i USA potrzebują – rozpaczliwie – żeby inne kraje miały „broń chemiczną”. Izrael i USA muszą na siłę stworzyć pozorny kryzys z Iranem, żeby sprowokować wojnę z tym krajem. Potrzebują istnienia Hamasu i Hezbollahu, żeby mogli użyć ich jako wiarygodne zagrożenie swoich ekonomicznych i geopolitycznych interesów w tym regionie. Potrzebują tych wrogów, żeby usprawiedliwić swoje ohydne podżeganie do wojny. Potrzebują tych wrogów do usprawiedliwienia „wojny z terroryzmem” i zlikwidowania swobód obywatelskich w kraju.
Zimne, twarde fakty są takie, że amerykańska elita nie chce pokoju i rzadko – o ile kiedykolwiek – go chciała. To, czego chcą, to “pax Americana”, czyli pokój w stylu amerykańskim, gdzie inne kraje siedzą cicho i udostępniają swoje społeczeństwo i zasoby naturalne dla interesów amerykańskich korporacji i banków, żeby te mogły do woli plądrować i grabić. Każdy kraj, który się przeciwstawia, jest oskarżany o bycie „państwem terrorystycznym” i jest bombardowany, dopóki się nie podporządkuje. Każdy, kto nie widzi tej oczywistej prawdy, jest z własnej woli ślepcem albo po prostu ignorantem.
Absolutnie oburzającą arogancję przewodniczącego amerykańskiej senackiej komicji ds. stosunków międzynarodowych, który nazywa USA „niezastąpionym krajem” w swoim końcowym komentarzu podczas „debaty”, która 4 września, zakończyła się głosowaniem jego senatorskich partnerów w zbrodni za zniszczeniem Syrii można zobaczyć TUTAJ.
Wiecie, Grecy nazywali to hubris, pychą, i powiedzieli, że ta zawsze kończy się interwencją Nemezis – bogini oburzenia złymi czynami i niezasłużonym powodzeniem oraz odwetu za nie.
Autor: Niall Bradley
Tłumaczenie: QFG
Źródło oryginalne: Sott.net
Źródło polskie: PRACowniA
Hamas i Hezbollah są tym dla międzynarodowego żydostwa co nożownicy z Krakowa dla naszego zażydziałego rządu.Jak uzasadnić przed wyborcami utrzymywanie 120 tysięcznej armii policjantów?