Liczba wyświetleń: 1188
Czterdzieści lat temu – 24 października 1975 roku, kobiety w Islandii postanowiły na jeden dzień przerwać pracę. Nie chodziło jedynie o te pracujące zawodowo, gospodynie domowe zarzuciły swoje obowiązki – pranie, sprzątanie, gotowanie i opiekę nad dziećmi.
Pomimo tego, że akcja zorganizowana przez organizację feministyczną Czerwone Pończochy trwała tylko jeden dzień, to jej efekt był piorunujący.
Decyzja o podjęciu tego nietypowego protestu, zapadła gdy ONZ ogłosiło, że 1975 jest Rokiem Kobiet. Organizacje kobiece i feministyczne w Islandii postanowiły to uczcić organizując ogólnokrajowy strajk, którego przekaz miał brzmieć: „mężczyźni – nauczcie się doceniać pracę kobiet”. Po naradzie ustalono jednak, że zamiast strajku wszystkie kobiety wezmą sobie dzień wolny. Pomimo lekceważącego podejścia mężczyzn pomysł okazał się trafiony i zapoczątkował lawinę zmian.
Gdy 24 października kobiety zamiast iść do pracy czy zajmować się domem siedziały w kawiarniach, zbierały się na placach i dyskutowały o nierównościach, mężczyźni wpadli w popłoch. Stanęły niektóre fabryki, sklepy i część szkół, bo nie miał kto w nich pracować. Natomiast w biurach chaos powodowały dzieci, które panowie postanowili zabrać ze sobą do pracy.
Dzień ten przeszedł do historii pod nazwą „Długi Piątek” i już pięć lat później w 1980 roku, na fali etosu i czując wzajemne wsparcie, w wyborach na prezydenta kraju wystartowała kobieta – Vigdís Finnbogadóttir. Pokonując trzech rywali została pierwszą kobietą sprawującą tę funkcję nie tylko w Islandii, ale i na świecie.
Dzisiaj Islandia postrzegana jest w w świecie jako kraj najbardziej przyjazny kobietom. Zatrudnienie ich wynosi 76 procent, a luka płacowa praktycznie nie istnieje.
Państwo zapewnia 9 miesięcy urlopu macierzyńskiego, którym rodzice muszą się podzielić, a czterdzieści procent członków zarządów większych firm stanowią panie.
W Polsce niestety wciąż powszechnie dominuje przekonanie, że kobieta która zajmuje się domem „nie pracuje” i „nic nie robi”. Być może i u nas panie powinny się skrzyknąć i na jeden dzień pozostawić mężczyzn z całym domowym obrządkiem. Ciekawe jaki byłby tego efekt?
Autorstwo: PJ
Źródło: Strajk.eu
Wiktor
Prawdę piszesz, wiele kobiet marzy żeby być w domu i móc zająć się dziećmi i ogniskiem domowym, ale prawie żadna Ci się do tego nie przyzna, bo wmówiono im (nam), że musimy robić karierę, zarabiać, żebyśmy mogły potwierdzić swoją wartość.
Feministki zrobiły wiele złego, z najgorsze co zrobiły, to wprowadziły antagonizmy między płciami, napuściły jednych na drugich. Świetnie im się to udało, co widać po Twoim komentarzu.
a ja też kobieta i zawsze chciałam się zajmować TYLKO domem. Uwielbiam sprzątać, gotować, podawać do stołu, prać, dbać o czystość pościeli, zasłon, obrusów; mam bzika na punkcie uprawiania ziół i innych roślinek oraz robienia przetworów; jestem szczupłą kurą domową, bo kocham jazdę na rowerze, narty, jazdę konno i spacery po lesie w poszukiwaniu grzybów na przetwory, owoców aronii, dzikiej róży. Ufff…no to się przyznałam.
Witaj w klubie 🙂
@ jeszcze
– jest nas więcej -)
@taka tam
Z tym że ja sprzątania, prania i prasowania nie kocham i raczej nie grozi mi, że pokocham 🙂
No i kiedyś marzyłam o robieniu „kariery”, a dziś się z tego śmieje. Bo panie z korporacji nie mają na nic czasu, a ja między ogrodem, kuchnią, dziećmi i firmą mam czas i przestrzeń na rozwój. Za to nie muszę nosić obcasów, malować oczu, stać w korkach, wypełniać poleceń, patrzeć na smutnych ludzi w tramwaju i nigdzie mi się nie spieszy.
@ jeszcze
100 racji z tą karierą, obcasami i malowaniem, tak, jakbym siebie słyszała.
Sprzątanie i pranie jest zajęciem, które uwielbiam, z prasowaniem gorzej.
pozdrawiam,