Dark Lady rises

Opublikowano: 13.08.2016 | Kategorie: Historia, Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1057

Po latach medialnego ostracyzmu, powszechnej krytyki i społecznej niechęci Żelazna Dama wraca na piedestał. Polityczny duch thatcheryzmu znów unosi się nad Wielką Brytanią. W nowej, lepszej i bardziej ludzkiej wersji. Jak na mit przystało.

Po 28 miesiącach rządów Davida Camerona zarówno torysi, jak i brytyjskie społeczeństwo są zmęczeni, rozgoryczeni i zniecierpliwieni. Torysi polityczną niemocą Downig Street 10. Brytyjczycy niekończącym się kryzysem i stale pogarszającą się sytuacją ekonomiczną. Społeczeństwo swoją narastającą frustrację może jedynie wyartykułować poprzez sondaże, manifestacje i przysłowiowe narzekanie w autobusie w drodze do pracy.

Pod warunkiem że tę pracę jeszcze ma. Torysi zaś, i to nie tylko tzw. backbenchers – posłowie z dalszych szeregów, politycznie marginalizowani – mają znacznie większą siłę i możliwości politycznego nacisku. Ich receptą na indolencję gabinetu Camerona jest powrót do konserwatywnych korzeni. Margaret Thatcher, w ostatnim dwudziestoleciu zapomniana i zdyskredytowana, ma być ideologiczną viagrą dla słabnącej politycznej potencji rządu. I wiele wskazuje, że tak właśnie będzie. W kąt bowiem zamieciono „centrowość” Camerona.

Hasła o przytulaniu chuliganów („hug a hoodie”), o najbardziej zielonym rządzie w historii, wzmacnianiu władz lokalnych, wspieraniu publicznej służby zdrowia, tak mocno akcentowane na początku kadencji, niemal zupełnie znikły z rządowej agendy i zostały zastąpione twardym, konserwatywnym rdzeniem. Żelazną, prawicową regułą. Neoliberalnymi dogmatami. A w tę narrację idealnie wpisuje się Margaret Thatcher. Zwłaszcza że obraz jej rządów nieco się zatarł w zbiorowej pamięci, a do tego jeszcze przez jej politycznych wnuków został mocno polukrowany. Żelazna Dama po wizerunkowym botoksie, politycznej odnowie, marketingowej korekcie ma być odpowiedzią na ekonomiczne bolączki roku 2012. Konserwatyści zapominają jednak, że kryzys ostatnich czterech lat to w głównej mierze efekt jej rządów.

GDY NAD IMPERIUM ZGASŁO ŚWIATŁO

Kiedy w 1979 r. Margaret Thatcher objęła władzę, Wielka Brytania pogrążona była w ciemnościach. Dosłownie. Imperium, nad którym nigdy nie zachodziło słońce, nie mogło sobie poradzić z mrokami w macierzy. Prawdziwą plagą na Wyspach w latach 70. były przerwy w dostawie energii elektrycznej i cieplnej. Wynikało to, przynajmniej po części, z potęgi i siły górniczych związków zawodowych, które – świadome tego, że mogą w każdej chwili zgasić światło w całym kraju – korzystały z tej broni chętnie, przy okazji zrażając do siebie społeczeństwo. Gdy w 1990 r. Thatcher odchodziła z Downing Street, Wielka Brytania wyglądała zupełnie inaczej. Świateł już nie wyłączano, związki zostały rozbite, ich siła osłabła, a giełda, współczesne opium dla ludu, biła rekordy.

Ludziom żyło się lepiej, ale uwolniony z państwowych więzów rynek systematycznie kręcił dla nich wisielczą pętlę, która ostatecznie zdusiła brytyjskie szyje trzydzieści lat później. Już w 1981 r. Żelazna Dama zdecydowała się na deregulację rynku finansowego. Zaraz na początku kadencji zniesiono chociażby system rezerw obowiązkowych, czyli mechanizm, który obowiązuje w niemal wszystkich cywilizowanych krajach. Towarzysząca temu liberalizacja rynku i zasad zdolności kredytowej umożliwiły bankom, aby uwolnione w ten sposób środki ulokowały możliwie jak najatrakcyjniej. Nastał boom kredytów konsumpcyjnych i hipotecznych.

Jak zauważył w swojej książce „The State We’re In” ekonomiczny publicysta Will Hutton, z dnia na dzień Wielka Brytania przekształciła się z „narodu ciułaczy w naród utracjuszy”. W 1980 r. przeciętne gospodarstwo domowe brało 57 funtów kredytu na 100 funtów dochodu. W 1990 było to już 117 funtów na 100. To Żelazna Dama wprawiła w ruch spiralę stałego zadłużania się społeczeństwa, które uwierzyło, że posiadanie na własność domu, którego za rządów Thatcher wartość statystycznie się podwoiła, zapewni poczucie finansowego bezpieczeństwa.

Fałszywość tego założenia została dramatycznie zweryfikowana w roku 2008. Boom mieszkaniowy i masowość kredytów hipotetycznych doprowadziły do pierwszego tąpnięcia światowej gospodarki. Dzisiaj statystyczny Brytyjczyk ma 23 tys. funtów długu, którego nie może spłacić, bo albo właśnie stracił pracę, albo drastycznie obniżono mu i tak niską już pensję. Na 25 mln gospodarstw domowych w Wielkiej Brytanii ponad 2 mln ma stale problemy ze spłatą kredytów mieszkaniowych, a kolejne 2 mln wydaje na ratę więcej niż połowę swoich dochodów. Już w 1995 r. Hutton przewidywał, że Wyspy czeka kryzys oraz fala bankowych upadków, bo społeczeństwo zadłużyło się ponad swoje możliwości, a nadzór bankowy i agencji ratingowych są fikcją. Pomylił się o 13 lat…

CITY ZAMIAST FABRYKI

Rządy Margaret Thatcher to także okres upadku przemysłu. Fabryki, jako relikt epoki industrialnej, uznane zostały za źródło gospodarczych nieszczęść i gniazdo związkowych żmij. W 1983 r., po raz pierwszy od początku XIX wieku, Wielka Brytania importowała więcej, niż wytwarzała. W 1990 r. była jedynym krajem Europejskiej Wspólnoty z ujemnym bilansem handlowym. Konserwatyści zaczęli wówczas propagować hasło o „społeczeństwie postindustrialnym”, które zamiast męczyć się fizycznie w dymiących fabrykach, pracuje w klimatyzowanych biurach i dobrobyt wypracowuje pracą umysłową. To usługi, a nie produkcja, miały być motorem napędowym gospodarki.

Takie podejście również miało katastrofalne skutki. W 1983 r. liczba bezrobotnych przekroczyła 3,6 mln, pozostawiając całą masę ludzi poza nawiasem społeczeństwa dobrobytu. Zamykane fabryki, restrukturyzowane zakłady, masowe zwolnienia, brak osłon socjalnych i niskie zasiłki doprowadziły do powstania pokolenia przegranych. Zwłaszcza na północy Anglii i w Szkocji. Pojawiło się wówczas słynne pokolenie Trainspotting.

Setki tysięcy młodych ludzi zostawiono swojemu własnemu losowi. Bez edukacji, bez pracy, bez jakiegokolwiek zajęcia, bez żadnych perspektyw. Młodzi pogrążyli się w alkoholizmie, beznadziei i narkotykach. Ucierpieli jednak także ci, którzy pracy nie stracili. Elastyczne formy zatrudnienia, wydłużony czas pracy, zwiększenie odległości od miejsca pracy i miejsca zamieszkania odbiły się na tzw. kapitale społecznym. Na początku lat 70. przeciętny rodzic poświęcał dzieciom 30 godzin tygodniowo, na początku lat 90. już tylko 15. Ciężaru wychowawczego nie potrafili udźwignąć nauczyciele.

Zwłaszcza że ich zarobki relatywnie spadły. Ze 137 proc. średniej płacy w 1974 r. do 99 proc. w 1992, co skutkowało negatywną selekcją w zawodzie i przyczyniło się do kolejnego wielkiego społecznego problemu, czyli postępującej nierówności społecznej i wykwitu problemów wychowawczych. Od ciąż nastolatek, poprzez pijaństwo, na słabych wynikach w nauce kończąc. Dziś, kiedy Cameron walczy z „gnuśną młodzieżą”, tak naprawdę boryka się z problemem wytworzonym przez Żelazną Damę. Błąd Thatcher w odejściu od „prawdziwej gospodarki” i oparciu się na „matrixowej ekonomii” zauważono jednak dopiero w ostatnich latach.

Niemcy oraz kraje skandynawskie, w których wciąż istnieje prawdziwa produkcja, a gospodarka oparta jest w dużej części na przemyśle, znacznie lepiej radzą sobie z kryzysem niż Wielka Brytania, uzależniona od magicznych operacji finansistów z City. Okazuje się, że mimo iż praca w klimatyzowanym biurze i przenoszenie spinaczy z jednej części biurka na drugą lepiej wygląda w CV, to jednak jej prawdziwa wartość jest znacznie mniejsza od samego produkowania tychże spinaczy. Podobnie jest z kwestią „walki z biurokracją”. Leniwy, bezproduktywny urzędnik na początku lat 80. stał się wrogiem publicznym numer jeden. I został nim do dziś.

Przypisywanie jakichś zasług Margaret Thatcher w walce z biurokratycznym smokiem to, jak przystało na bajkę o smoku, kolejny mit. Udało jej się nie tyle ją ograniczyć, co sprywatyzować. Wcześniejsze zadania urzędów zajmujących się oświatą, służbą zdrowia czy infrastrukturą przekazano w ręce quasi-autonomicznych organizacji pozarządowych, tzw. quangos. Na początku lat 90. było ich około 8 tys. Działających niegospodarnie i poza wszelką demokratyczną kontrolą. Marnotrawiących ok. 54 mld publicznych pieniędzy rocznie. I w przeciwieństwie do urzędów publicznych pobierających dodatkowe opłaty.

BOGACTWO DLA BOGATYCH

Na rządach Thatcher tak naprawdę zyskali jedynie bogaci. Przed rokiem 1979 podatek dla najlepiej zarabiających wynosił 83 proc., a w niektórych przypadkach nawet 98 proc.! Żelazna Dama ramię w ramię z Ronaldem Reaganem wprowadziła trend stopniowego obniżania podatków osobom najlepiej zarabiającym i rozpowszechniła mit, obowiązujący do dziś, jakoby obniżka podatków ludziom przedsiębiorczym skutkowała polepszaniem bytu osobom mniej zamożnym i dobrze działała na gospodarkę. Ostatnie 30 lat zupełnie przeczy temu dogmatowi. Historycy ekonomii nazywają lata 1945-1975 „złotą erą kapitalizmu”.

Kraje kapitalistyczne mimo wysokich podatków notowały wtedy średnio 3-proc. wzrost rocznie, podczas gdy przez ostatnie trzy dekady średni wzrost był o połowę niższy. Przeciwnicy progresji podatkowej twierdzą, że wysokie podatki dla bogatych zniechęcają do inwestycji, innowacji i zatrudniania nowych pracowników. W praktyce jednak progresja podatkowa nie zniechęcała legendarnych przywódców biznesu z lat 50. i 60. nie tylko do zatrudniania, ale także do podnoszenia wynagrodzenia robotnikom. Sam Henry Ford w 1914 r. zszokował Amerykę, dobrowolnie przyznając robotnikom w swoim nowym zakładzie blisko 100-proc. podwyżkę.

„Wierzę w biznes polegający na prosperity 20 tys. zadowolonych robotników, a nie w poganianie niewolników” – powtarzał wtedy. Ford wierzył, że produkcja samochodów będzie mieć sens tylko wtedy, gdy przeciętny robotnik będzie mógł sobie pozwolić na nowe auto. Największe sukcesy kapitalizmu zbudowano na zasadzie dobierania cen i płac tak, żeby przeciętny człowiek mógł sobie kupić dom, samochód i telewizor. Stać się ważnym kółkiem w mechanizmie kapitalizmu. Napędzającym, zwłaszcza przez konsumpcję, machinę dobrobytu.

Dziś w Wielkiej Brytanii rozwarstwienie społeczne jest największe w historii. Dochody najwięcej zarabiających zwiększyły się o 10 proc., natomiast zarobki najmniej zarabiających skurczyły się o 10 proc. W UK żyje dziś ponad 10 mln osób, których zarobki nie przekraczają 15 tys. funtów rocznie, a zaledwie 25 proc. społeczeństwa osiąga dochód przekraczający 30 tys. Jednocześnie zarobki najbogatszych rosną w zatrważającym tempie.

Bossowie największych korporacji (np. British Gas, Barclays, Xstrata) zarabiają 1000 razy więcej, niż wynosi mediana dochodów na Wyspach. Zwolennicy neoliberalizmu krzykną, że to dlatego, iż ludzie ci są niezastąpieni, wybitnie utalentowani i pracowici. To jednak kolejny mit. Badania psychologa i noblisty Daniela Kahnemana pokazują, że wydajność i efektywność najlepiej zarabiających finansistów wynoszą zero.

„Podczas podejmowania strategicznych decyzji równie dobrze mogliby rzucać monetą” – mówił zaraz po ogłoszeniu swoich ośmioletnich badań. W kasynowym kapitalizmie, jak w grze przy automacie w Vegas, czynnikiem decydującym o wygranej nie jest analiza, wykształcenie i skomplikowane modele matematyczne, ale zwykły łut szczęścia. Powszechne obecnie przekonanie, że zdolni, utalentowani, wykształceni i pracowici są zamożni, a głupi i leniwi klepią biedę z własnej winy, to kolejny mit rozpropagowany w ostatnim trzydziestoleciu, który obciąża konto Żelaznej Damy. Warto o tym pamiętać, gdy jej duch powraca. I znów straszy thatcherowską rewolucją w wersji 2.0.

Autor: Radosław Zapałowski
Źródło: eLondyn


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

21 komentarzy

  1. hrtx 09.11.2012 00:14

    Thatcher odpowiedzialna za likwidację fabryk? Czy propaganda? A może ludzie wybrali? Co pan proponuje – rządowy przymus pracy w fabrykach?

    Boom na rynku nieruchomości związany był wprost z zadłużeniem publicznym (rządu) – które przełożyło się na tanie kredyty. Efekt odejścia od polityki Thatcherowej.

    Przywoływanie Henryka Forda to jak przywoływanie Zuckerberga. Albo twórcę PayPala.

    Proszę mi powiedzieć kto w kapitalizmie ustala ceny i płace. Kapitalizm to nie jest forma komunizmu proszę pana.

    Rozwarstwienie zarobkowe powiększa się wszędzie (i w EU i w USA) i jest to zasługa biurokratyzacji/interwencjonizmu – znów odejścia od polityki Thatcherowej. Ci co są na rynku (firmy, korporacje) na najwyższych pozycjach zyskują, traci cała reszta. Wygrywają dzięki pozycji i wielkości, faktycznie, a nie dzięki pracowitości. Swoją drogą Wymienia pan korporacje międzynarodowe (dwie przemysłowe), które poradzą sobie i bez UK (Xstrata już nie istnieje jako taka). Taki internet (czy ogólnie sieci telekomunikacyjne) wciąż mają ogromny potencjał – i każdy może próbować swoich sił.
    Rynek finansowy/bankowość inwestycyjna – kapitalizm polega na tym, że bankrut bankrutuje i odpada, a nie dostaje pakiet stymulacyjny (lecz pan pijaka wódką). Jest to najbardziej ryzykowny rynek, więc zarobki (zakładając sukces) nie powinny dziwić. Inside trading to ułamek rynku – insiderem można być może kilka razy w życiu firmy na dobrą sprawę. Cała reszta spekuły to już albo hazard albo twarda wiedza, doświadczenie i umiejętności. Oczywiście nie wszystko jest jak powinno – ale znowu przyczyną jest zawsze odejście od zasad kapitalizmu – rządy zapożyczają się na potęgę, banki im ulegają (nie wnikając już dlaczego), rynek trafia szlak.

    Art pod zamówienie dla młodych pelikanów. Od starszego pelikana.

  2. hrtx 09.11.2012 00:55

    Ja bym powiedział, że w Singapurze, albo Hong-Kongu.

    Wracając jeszcze do beznadziei i Trainspottingu: gdzie była większa beznadzieja i brak perspektyw: W UK, ZSRR, PRL, czy USA?

    Europa Zachodnia to trup, pod każdym względem. USA już w zasadzie też, chyba że cud się stanie.

  3. pedzio_kamilek 09.11.2012 11:37

    Ha ha ha autor tego artkułu to typowy czerwony oszołom. Co za stek bzdur. Szkoda nawet “to” komentować, bo się człowiek jeszcze tym gó…wnem sam wyświni.

  4. hrtx 09.11.2012 21:05

    To dlatego teraz (a obecnie jest znacznie gorzej na wyspach niż było, za to znacznie lepiej w PL niż w PRL) wszyscy walą głównie na wyspy. Nie rozumiem co pan tu jeszcze robi, granice są otwarte, Kuba czeka, czy inna Wenezuela. Narkomanii nie było – to tak jak samobójstw w ZSRR nie było. Tak samo jak w Korei Płn każdy chodzi uśmiechnięty. Proszę mi zdefiniować pojęcie alkoholizmu.

    Nic nie wposminałem o obecnym kryzysie, proszę odnosić się do tekstu i moich argumentów. W Skandynawii zdaje się były zwyczajne plajty, a nie stymulusy, Norwegia ma ropę więc trochę inna bajka. Czy pan wie czym się kończy zadłużanie? Europa nawet 2 wojny światowe przeżyła, wie pan…

  5. saal 09.11.2012 21:21

    Łukasz, w PRL również była cenzura, prężnie działała SB, na każdym kroku mogłeś spotkać kapusia. Mimo, że praca była to jaki poziom życia mieliśmy w porównaniu do ówczesnej Europy Zachodniej? Co z tego, że narkomanii nie było skoro dalej to nie jest powszechny problem społeczny? Jaki procent społeczeństwa kończy na odwyku lub umiera z przedawkowania? Lepiej spójrz na alkoholizm. Gospodarka ledwo dyszała, podobnie do dziś. Powiedz mi bo bardzo interesuje mnie jakie perspektywy ludzie mieli w PRL, bo nie do końca łapię.
    Państwa skandynawskie charakteryzuje inne podejście do polityki. Tu się kradło, tam stawiało na rozwój. Niestety również w kryzysie wypadają one po prostu przeciętnie, nie przekraczając 4% wzrostu gospodarczego.

    My natomiast, najwięcej kapitalizmu paradoksalnie mieliśmy za PRL – ustawa M. Wilczka.

  6. hrtx 09.11.2012 21:57

    Ropa w Norwegii to ponad 50% budżetu zdaje się (http://pl.wikipedia.org/wiki/Norwegia), ma pan marne pojęcie o czymkolwiek nie rozróżniając własności prywatnej i niczyjej. Do UK masowo emigrują hiszpanie obecnie, o tym, że w UK jest gorzej przecież napisałem.

    Napisałem o samobójstwach w ZSRR (co to za argument, że są wszędzie!) bo nie było żadnych statystyk – problem więc nie istniał, tak samo jak nie ma statystyk odnośnie narkomanii w PRL, tudzież poziomu alkoholizmu – każdy pił.

    Kryzys nie zaczął się na wall street tylko w fedzie i waszyngtonie.
    (Kapitalizm nie istnieje bez bankructw).

    Niech pan powie jaki socjal w Polsce pan proponuje oraz jakie podatki przewiduje na jego utrzymanie? Szczytem Pana marzeń jest państwowa posadka na etacie i emerytura? To są te perspektywy? A może rynta?

  7. saal 09.11.2012 23:06

    Moim zdaniem jakikolwiek liberalizm gospodarczy wyklucza się z socjalizmem. Nie mów tylko, że Portugalia i Grecja miały liberalne gospodarki (nie wiem jak Irlandia). Panowała tam ogromna biurokracja, za wszystko mogłeś dostać bonusy do pensji (wystarczyło np. w Grecji przyjść na czas do pracy). Rozbudowany aparat państwowy i najróżniejsze ograniczenia wraz z zaciąganiem kredytów zjadły te kraje, nie posiadanie liberalnych przepisów gospodarczych.
    Przecież masz roboty publiczne, dużo ich jest 🙂 Mimo to bezrobocie jest duże, a co będzie jak skończą się pieniążki na te budowy?
    Wiesz, że staże są płacone w części z naszego budżetu, a w części z unijnego? Czyli pośrednio to my płacimy za te staże.
    Jeśli bogaci będą mieli płacić wysokie podatki, to będą je płacić ale tam gdzie są niższe, to chyba oczywiste 🙂
    Wprowadzenie podatku od transakcji finansowych? Nie żartuj, przecież to kolejny podatek który będziesz płacił Ty! Banki nie pozwolą sobie na straty czy nawet mniejsze zyski, koszty przerzucone zostaną na klientów.

  8. hrtx 09.11.2012 23:09

    Patologia.

  9. hrtx 09.11.2012 23:13

    Ten facet nienawidzi kazdego kto ma szybszy samochod i nie traktuje pracy jako kary. Europa to dobre miejsce do umierania…

    Ewentualnie pracownik korporacji ubezpieczeniowej.

  10. hrtx 10.11.2012 13:53

    Żeby pan si odniosl do polowy moich argumentow to by byla rozmowa na jakims poziomie.

    Co mam niby napisac o skandynawii – dobre panstwo to takie, w ktorym nikt nie chce wychowywac dzieci, tak?

    Co jest zrodlem dobrobytu – socjalizm wg pana. Gratuluje.

    Pracowac za pieniadze innych, tych ktorym sie chce – i opodatkowac ich do oporu (“jest tyle sposobow”). Gdzie pana godnosc by samemy sie utrzymac, na wolnym rynku, w pracy ktora faktycznie jest potrzebna, za ktora inni nie przymuszenie sa gotow zaplacic – to jest wlasnie beznadzieja i brak perspektyw – pan uwaza, ze jest az tak trudno, ze przeszedl pan na strone socjalistow, pasozytow. I wmawia sobie socjalistyczny mit o godnosci plac by poczuc sie lepiej. W USA zmiana pracy i przekwalifikowanie to norma, kazdy ma ten sam dylemat i te same problemy, rozumie pan? Oczywiscie rozlam wsrod bogatych i biednych idzie tam teraz w parze z rozrostem biurokracji (pzepisow i pasozytow).

    Zwiazek miedzy wypadkami, a szybka jazda – na autostradzie 10 pasmowej wprowadz pan ograniczenie do 40 – bedzie tysiac razy wiecej wypadkow niz na tej samej autostradzie bez zadnewgo limitu predkosci. Dlaczego – z powodu poddenerwowania uczestnikow ruchu. Ma pan samochod? Tak samo w UK zaczeto likwidowac fotoradary – by zmniejszyc liczbe wypadkow.

    Nie ma pan najmniejszego pojecia o czymkoliwke. Szczyt poziomu zycia kraje zachodniej europy osiagnely w latach 50-60ych. USA w latach 70ych. Pozniej bylo juz tylko z gorki, z powodu wprowadzania socjalistycznych bredni. Nie mowie tu o wzroscie gospodarczym, a o poziomie zycia standardowej rodziny (zdolnosc do kupienia chaty np.).

  11. goldencja 10.11.2012 14:29

    @hrtx cieszę się, że są jeszcze ludzie normalnie myślący. Pozdrawiam.

  12. hrtx 10.11.2012 16:49

    Pasozyt nie wytwarza zadnego dobra, to chyba jest jasne? Wszedzie wygrywa socjalizm, glownie za sprawa propagandy i edukacji zdominowanej przez socjalistow albo gorzej. Rowniez za sprawa pogarszajacych sie warunkow i coraz wiekszego ucisku podatkowego – czego pan jest przykladem.

    Hiszpania czy inna grecja padaj z powodu wprowadzenia euro i wspolnej polityki monetarnej. 80% przepisow w stanach EU to dyrektywy unijne.

    Ewolucja wladzy to kolejny mit komunistow. Jesli pan wierzy w ewolucje czlowieka, to powinien pan wiedziec, ze im dalej tym prawa ustanowionego powinno byc mniej, a nie wiecej. Jezeli czlowiek sie degeneruje wtedy prawa trzeba wiecej, zeby sie czlowiekiem zaopiekowac, bo przeciez on sam nie wie co robi. Demokracje juz byly. Zawsze tak samo sie konczyly.

  13. hrtx 10.11.2012 16:55

    Wszedzie na zachodzie (lykaja marxa). Przyszlosc to daleki wschod chiny, tajlandia, wietnam, korea (nawet polnocna bo tam juz moze byc tylko lepiej), birma, prawdopodobnie indonezja… Wylaczajac japonie, i poki co zbiurokratyzowane do granic indie…

  14. Yogipower 10.11.2012 17:17

    Ja bym się wstydził podpisać pod takim tekstem imieniem i nazwiskiem.
    hrtx nie próbuj tłumaczyć czegokolwiek Mastalerkowi, wielu już próbowało… on rzadko kiedy odpowiada na czyjeś argumenty.

  15. hrtx 11.11.2012 13:30

    Debet niespotykany w skali historii, smierc demograficzna to brak problemow? Tych panstw nie bedzie za 50 lat w najlepszym razie. W Chinach obecnie srednie zarobki sa juz wyzsze niz w polsce, przez 15 lat zdazyli zbudowac prawdopodobnie najlepsza siec autostrad na swiecie, a startowali znacznie nizej od polski; nie maja debetu za to ogromne nadwyzki. Birma oficjalnie skonczyla z dyktatura i wszystko wskazuje na to ze wezmie przyklad z sasiadow, podobnie z korea pln – stary kim umarl, a mlody studiowal w szwajcarii, wie jakie sa efekty wolnego rynku (ostro regulowanego, ale wciaz), wie jak jest u sasiadow. Masa ludzi wyjechala i z Europy i z USA. Na zawsze. Dyktatury to mozna sie w Europie spodziewac nie dlugo.

    Emigracja chinczykow to jest w tej chwili inny problem – 70% mezczyzn w spoleczenstwie oraz polityki 1 dziecka.

    Panstwo nie ma zadnego obowiazku pomagac komukolwiek, nigdy nie mialo. Sztuczne miejsca pracy to zwykle pasozytnictwo. Kapitalizm zapewnia prace, bo tej jest zawsze nieskonczona ilosc (natomiast socjalizm hamuje i najmowanie i postep technologiczny i powstawanie nowych miejsc pracy). Wynalazek komputera automatyzujacego przeciez prace otworzyl pewnie jeszcze wiecej miejsc pracy niz zamknal przez swoja automatyzacje, pozniej doszedl jeszce internet.

    Kapitalizm pozwala kazdemu sie wybic, nie kazdemu sie uda, ale kazdy ma szanse. Temu co zalezy nie bedzie zle. Pan chce rownej biedy dla wszystkich, bo nie widzi pan perspektyw (w Chinach widzi pan tylko prace w fabryce dla siebie). Kto pierwszy jezdzil samochodami na swiecie, jak nie amerykanscy robotnicy?

    Poki co to ja wspominam o Azji – ma pan jakies glosy w glowie? Jest kilka panstewek w Afryce, ze 2-3 w Am. Pld ktore rowniez maja szanse.

    Nie podaje pan zadnych faktow, albo wyssane z palca (“klamiecie”, brak narkomani w prl, brak prolemow, prlowskie perspektywy, litosci)…

  16. hrtx 11.11.2012 18:03

    Proszę pana, ile kosztuja obecnie prywatne studia? Przy tak potwornym obecnie ucisku podatkowym, ustalonym programie nauczania przez men studia prywatne rozpoczynaja sie od 200-300 zl miesiecznie. Jak wyliczyl Puls Biznesu osoba zarabiajaca 3500zl (srednia krajowa, brutto) wydaje w podatkach na szkolnictwo 700zl rocznie przez 40 lat pracy. Wezmie pan z laski swojej kalkulator i policzy. I niech pan nawet nie wspomina o naszej sluzbie zdrowia… (i jeszcze cos o zusie: http://www.youtube.com/watch?v=qynj64_AHIY)

    Oczywiscie ze wybral bym Chiny, Dania to jeden z najbardziej patologicznych stanow UE. Bez porownania do np. Pekinu, nie wspominajac o HongKongu, Szanghaju.

    W Chinach nikt nie ma pracy z urzedu. Firmy panstwowe – pewnie te budowlane co u nas drogi budowaly co? Owszem energetyka i kilka innych sektorow jest przesiaknieta partyjniactwem (przemysl ciezki), podobnie jak u nas. Podobnie z cencura (sprawa antykomora, aresztowanie davida duke’a w niemczech, na zachodzie ludzie siedza za poglady, w chinach niezaleznie od tego co twierdzi propaganda mozna calkiem sporo mowic). Chinole uciekali z Chin dawno temu… Mam panu nazwiska podawac emigrantow z europy do chin tajlandi wietnamu singapuru? Wielki kapital owszem kontroluje rynek – ale jest zmienny, kazdy moze byc zuckergergiem, natomiast partyjniakiem w socjalistycznej partii pracy pasozytow juz nie. Pozatym nie lubi pan jednej firmy to kupuje w drugiej, albo zaklada swoja. Albo nie otwiera bo regulacje i podatki pana zjadaja z miejsca.

    Firmy to glownie uslugi, male i srednie – to buduje PKB. To wszystko jest prywatne w chinach, bez regulacji. Produkcja w calosci prywatna rowniez. To sa podstawy prosze pana.

    Kryzys narazie jest tylko w strefie euro, rownie dobrze moze pan powiedziec o naszej zielonej wyspie – zaden argument. Natomiast dlaczego recesje uwaza pan za stan normalny?

    Kto stanal na ksiezycu? I niech pan porowna zycie w zsrr do ameryki w tamtych latach. Rosyja poswiecia wszystko w wyscigu z usa…

    http://www.geekweek.pl/chiny-chca-sciagnac-asteroide-na-orbite-okoloziemska/337133/

    Prosze mi wymienic chociaz jedna zdobycz cywilizacyjna siouxow.

  17. hrtx 11.11.2012 20:23

    Karajac wiezieniem kazdego kto sie sprzeciwi. Niech pan sobie zrobi lepiej zolte papiery, albo wyjedzie do norwegii i zabije 200 osob i bedzie pan zyl tak jak pan chce…

  18. hrtx 11.11.2012 22:20

    Za nieplacenie podatkow kara sie wiezieniem prosze pana. Kto zaplaci za pana socjal, jak pan mysli? I dlaczego? Panstwo, tak? Dlaczego ktokolwiek ma na pana pracowac? Poza tym sam pan powiedzial, ze kredyt moze przerodzic sie w bankructwo.

    Panu nie zalezy na prawdzie, tylko wlasnych wyimaginowanych roszczeniach od swiata, zycia, innych, Boga?

    Za komuny to byly korporacje – po jednej na galaz gospodarki… Pomysl pan troche… Pozniej nawet probowano tworzyc socjalizm z “ludzka twarza”…

  19. hrtx 12.11.2012 18:07

    No dobrze, ale po co by pan chciał wyjechać na ten zgniły zachód? To ze polska byla prywatyzowana poprzez niejawne przetargi za grosze to prosze miec pretensje do mentora socjalizmu p. Sorosa. Zadnego zwiazku z kapitalizmem. Kapitalizm to nie jest brak prawa karnego.

    Godne zycie to nie zabranie o zapomoge prosze pana.

    Kiedy i gdzie w przeszlosci zaufano kapitalistom i skonczylo sie to bieda? Konkrety prosze. Moze w USA ktore wyroslo na supermocartsow swiatowe, a moze w UK ktore przed II wojna swiatowa bylo tymze supermocarstwem, a moze wreszcie w chinach ktore niedlugo przejmie paleczke po USA pograzajacych sie w socjalu?

    W Niemczech jest znacznie mniejszy ucisk podatkowy/przepisowy niz w PL.

    Do Chin wyjade, spokojna glowa. Panu natomiast zycze glebokiego PRLu do konca zycia. Żadnej szkoly pan jeszcze nie skonczyl, a juz mysli o emeryturze – godny zparawde cel zycia. Zjesc cos za darmo, pierdnac i umrzyc – motto zyciowe post-sowieckiego bekarta postprlu. Homo Sovietus – Brezniew bylby z pana dumny (udalo sie ukrecic kark polaczkom, troche po fakcie, ale zawsze). Pozdro panie pelikanie…

    Dopoki Pan mi nie powie skad bierze sie dobrobyt dopoty zegnam Pana. Tylko niech pan nie pyta taty, ani pani uczycielki.

  20. hrtx 12.11.2012 18:10

    *Godne życie to żebractwo, ma pan jak zwykle absolutną rację.

  21. Aida 13.08.2016 23:50

    Neoliberalny terror? Piękne zestawienie, co proponujesz w zamian? Socjalizm, komunizm? Człowieku z nie wypranym mózgiem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.