Czytelnictwo książek dawniej i dziś

Opublikowano: 12.05.2024 | Kategorie: Historia, Kultura i sport, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 722

Wprawdzie nowa lokalizacja dla sokołowskiej Biblioteki Miejskiej w budynku po byłym dworcu PKP, tak daleko od centrum nie jest najlepsza i jak dowodzą badania, ograniczy czasowo dostęp czytelników do miejskiej książnicy. Jednak architektura budynku, wyposażenie i wystrój wnętrz oraz usprawniona organizacja pracy wynikająca z komfortowych warunków lokalowych niewątpliwie po pewnym czasie zachęci i starych i nowych czytelników do korzystania z bogatych zbiorów bibliotecznych.

Zgodnie z nowym duchem czasów Biblioteka oferuje także dostęp do mediów elektronicznych, to jest komputerów, Internetu, drukarek, kserografów, słowem tych wszystkich wspaniałych urządzeń umożliwiających znalezienie potrzebnych informacji i wydrukowanie ich na użytek własny. Ale nie tylko to cieszy. Żeby świadomie i z pożytkiem korzystać z tych wspaniałych urządzeń, dyrekcja biblioteki zorganizowała bezpłatne kursy z technik informatycznych, czyli nauki podstawowych umiejętności korzystania z komputerów osobistych. To bardzo cenna inicjatywa adresowana zwłaszcza do ludzi starszych, którym komputer jawi się jak coś niepojętego, a praca z nim wydaje się trudna.

Otóż: tylko wydaje się. Bo kiedy ja sam „zaliczyłem” trzy pierwsze lekcje prowadzone przez mgr inż. Darka Tarkowskiego zrozumiałem, że ten diabelski wynalazek nie taki straszny i da się go okiełznać. Wymaga to odwagi i determinacji, ale wszyscy w naszej grupie ją mają. Moja sąsiadka z jednej ławki, przepraszam, poprawnie powinno się napisać „z sąsiedniego stanowiska nr 8”, pani Jadwiga Wyczółkowska ma silną motywację do zgłębienia tajników pracy z komputerem. Wszystko skrzętnie notuje i zaraz po lekcji idzie do domu ćwiczyć by nie zapomnieć i utrwalić sobie zdobyte tajemnice. Kiedy zdobyłem się na uwagę, że mąż pani Wyczółkowskiej może okazać niezadowolenie, kiedy z tego powodu nie dostanie kolacji, nie zauważyłem zmiany w jej zaangażowaniu w naukę. Pomyślałem sobie; jak to dobrze, że moja Tereska już umie korzystać z komputera. Kolację będę miał.

Ciekawy również byłem, co skłoniło uczestników kolejnego już kursu do podjęcia trudu nauki obsługi komputera, co nie jest rzeczą łatwą dla pań i panów w wieku średnim i powyżej. Oto kilka zwierzeń: Krzysztof Woźniak pragnie nauczyć się korzystania z programu umożliwiającego redagowanie i wysyłanie artykułów do gazet. Dużo podróżuje po Mołdawii i ma ciekawe wspomnienia z pobytów na Huculszczyźnie, którymi chciałby zainteresować naszych rodaków. Z Warszawy do Kołomyi uruchomiono nawet linię autobusową, by ułatwić Polakom zwiedzanie tego pięknego, niegdyś związanego z Polską regionu gdzie „szum Prutu i Czeremoszu Hucułom przygrywa”. Dla pana Zdzisława Bartosiaka z kolei, do nauki zmusiła konieczność śledzenia w Internecie ofert przetargowych na usługi transportowe, które świadczy jego firma. A większość pań z naszego kursu przede wszystkim chce mieć kontakt ze swoimi dziećmi, chce także znaleźć w Internecie ciekawe przepisy kulinarne, porady dotyczące zdrowia, a także pograć w pasjansa czy poczytać w Wikipedii ciekawe artykuły historyczne, żeby być na bieżąco z wiedzą dzieci i wnuków. Jeśli do tego dołączymy jeszcze możliwość darmowych rozmów telefonicznych w kraju i za zagranicą przy pomocy Skype’a, to stanie się zupełnie zrozumiałe, że dla pań jest bardzo ważne umieć się tym wszystkim posługiwać. Dlatego nie ma problemów z naborem uczestników na kolejne zajęcia. 15 stanowisk komputerowych jest zawsze w pełni obsadzonych. Co więcej, dyrektor sokołowskiej Biblioteki Miejskiej pani Hanna Lecyk zapewniał, że jak zajdzie potrzeba to Biblioteka zorganizuje kolejny kurs po zakończeniu obecnie trwającego.

W latach osiemdziesiątych zwiedzałem biblioteki w Danii, Francji i Republice Federalnej Niemiec. Mogłem wtedy jedynie pomarzyć, że jeszcze u nas takich placówek nie ma i opisać wszystko to w sprawozdaniach dla Ministra Kultury, pokazując dystans, jaki nas od nich dzielił. Jednak dziś, po zwiedzeniu naszej sokołowskiej biblioteki mogę z całą odpowiedzialnością dziś napisać, że biblioteka w Odense (Dania) w mieście narodzin znanego bajkopisarza – Andersena, jeśli się nie zmieniła przez te parę lat, to przy naszej wygląda tak, jak nasze biblioteki przy niemieckich i francuskich w latach osiemdziesiątych. Kto nie wierzy, niech zobaczy wirtualnie lub w realu. Mamy się z czego cieszyć. Naprawdę.

Martwi mnie tylko obecnie słabe zainteresowanie czytelnictwem książek i nie umiem znaleźć przyczyn tego niepokojącego zjawiska. Pamiętam za to czasy, kiedy pan Józef Brochocki prowadzący tzw. punkt biblioteczny w Gródku nad Bugiem brał worek książek i wciskał po drodze każdemu mieszkańcowi wsi kolejny tom z poleceniem przeczytania i opowiedzenia treści, przy wymianie na nowy. Jego autorytet i bezinteresowność nie pozwalała zamykać drzwi przed takim bibliotekarzem, który nie tylko przyniósł książkę, ale i jeszcze zachęcił do jej przeczytania. Nic dziwnego, że pan Józef bił rekordy czytelnictwa nawet wśród etatowych bibliotek gminnych.

Pamiętam również czasy, kiedy z piwnicy w mieszkaniu pana Kojro na ulicy Długiej można było zdobyć do przeczytania sponiewieraną, ale jakże upragnioną książkę Karola Maya o dzielnych Apaczach. Niezły zbiorek takich książek miał także nasz starszy kolega z ul. Siedleckiej Andrzej Karakula, który jak jego kuzyn, burmistrz Sokołowa, ma swój znaczny udział w rozwoju czytelnictwa w naszym mieście.

Z Danii z kolei przywiozłem podpatrzony tam pomysł ruchomej biblioteki „na kółkach” i z powodzeniem zrealizowałem go w Sokołowie na bazie autobusu marki „Robur”. Niebawem artykuły o tej naszej „bibliotece na kółkach” zamieszczały regionalne i krajowe gazety.

Pani Wielogórska (kierowniczka) i pan Jan Gęsina (kierowca) zostali sfilmowani nawet przez Polską Kronikę Filmową w czasie jednego z takich „rajdów” po wsiach powiatu sokołowskiego. Pierwszy w kraju Bibliobus docierał o stałych dniach i godzinach nawet do najodleglejszych wsi nadbużańskich, dostarczając ich mieszkańcom tak upragnione książki. W teczce z archiwalnymi dokumentami z pracy Bibliobusu są ciekawe zdjęcia i wycinki prasowe na temat potrzeb czytelniczych mieszkańców wsi. Są tam także dane o czytelnikach i ilościach wypożyczeń, a nawet próba bilansu kosztów działalności ruchomej biblioteki w porównaniu do standardowej etatowej biblioteki, jakie wówczas działały w niemal każdej większej wsi. Może teraz warto skorzystać z tamtych doświadczeń?

Autorstwo tekstu i zdjęcia: Wacław Kruszewski
Źródło: Trybuna.info


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. chaldejczyk 12.05.2024 20:33

    Pan chyba udaje, że nie rozumie spadku czytelnictwa, zważywszy na rozwój technologii i źródeł informacji.

    Cyt: “brał worek książek i wciskał po drodze każdemu”
    WCISKAŁ.

    Czasy wciskania i klasycznego programowania już mijają.
    Ale System robi swoje innymi metodami (mind control, chemia i GMO w jedzeniu, napromieniowanie falami, programowanie podklatkowe w filmach …)

  2. Foxi 12.05.2024 21:44

    Teraz to jak już ktoś wpadł pod Rolki to wystarczy. Ready to NWO. Ludzie uzależniają się od byle czego bo są słabi. Dlatego Rolki sterują ich mózgiem. Są wyrolowani.

  3. kufel10 13.05.2024 03:26

    Z tym czytaniem to też taka trochę pokrętna logika i manipulacja. Otóż “od małego” czytywałem bardzo dużo, ponadprzeciętnie, później miałem sporo lat przerwy na studia i imprezy, znów do tego wróciłem, dzis głównie słucham ebooków (szeroko pojęta nauka) w trakcie wykonywania pewnych zajęć aktywujących głównie mięśnie gdzie mózg może przyswoić sporo materiału. Czy to faktycznie rozwija wyobraźnię, nie do końca, wiedzę można przyswajać z innych źródeł niż stricte książki. Do tego dochodzą jakieś bzdurne teorie o niewłaściwej pozycji ciała/głowy podczas korzystania ze smartfonów (głowa pochylona), kiedy podczas czytania książek pozycja jest praktycznie taka sama! Zatem, świat się zmienił, ludzie nei mają czasu na wertowanie papieru, który zwykle niewiele wnosi do ich życia, to była też forma rozrywki. Ktoś tu pamięta treść ogniem i mieczem, anny karaniny? To poniekąd strata czasu, lepiej przerobić wojnę o pieniądz.

  4. Admin WM 13.05.2024 10:24

    Nie wiem, w jakiej pozycji czytasz książki, ale u mnie pozycja podczas ich czytania jest leżąca, a podczas sprawdzania komórki lub komputera siedząca lub stojąca. Jakoś lepiej mi się czyta książki w poziomie, gdy mogę się obrócić na bok, jak podpowiada organizm, zamiast w sztywnej pozycji w pionie. Oczywiście, są tacy, co komórkę lub tablet czytają na leżąco, ale wątpię, by dało się tak z laptopem lub komputerem stacjonarnym.

  5. kufel10 13.05.2024 20:23

    Standardowo w szkole czytaliśmy na siedząco z głową pochyloną, a nie na leżąco. Natomiast to jest “małe miki” bo o coś zgoła innego tutaj chodzi.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.