Czy społeczeństwo mogłoby nie płacić podatku dochodowego?

Opublikowano: 10.02.2025 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka, Publikacje WM

Liczba wyświetleń: 1139

Rozszerzając tytułowe pytanie, czy przynajmniej zdecydowana większość polskiego aktywnie zawodowo społeczeństwa (95%) mogłaby nie płacić podatku dochodowego? Uważam, że absolutnie tak i posłużę się rządowymi danymi na potwierdzenie tej tezy w przystępny (jak mam nadzieję) sposób dla czytelnika wszelkiej maści.

Czemu miałoby to służyć? Za główny cel widziałbym finansowe ulżenie tym, którzy faktycznie tego potrzebują. Ponoć państwo służy obywatelom, a nie na odwrót. Ale również jako pobudzenie gospodarki, wzrostu produktywności i PKB kraju, a więc i tzw. ogólnego dobrobytu. W typowej nauce ekonomicznej do osiągnięcia tych celów służą narzędzia fiskalne w dwóch formach.

1. Wzmożone wydatki państwa — ulubione narzędzie przez tych, co sterują tym organizmem.

2. Redukowanie podatków — niechętnie i zazwyczaj dość niemrawie stosowane.

Radykalne zniesienie podatków dochodowych dla grupy wchodzącej w skład I progu podatkowego (95%) doprowadziłoby do znacznej poprawy sytuacji gospodarczej i wydatnego wsparcia większości gospodarstw domowych. Przekładając to na łatwo wizualizowane liczby, to tak jakby (niemal) każdy czynny zawodowo otrzymał 13 pensję. Pieniądze, które wyda, w najbardziej efektywny dla niego i bliskich sposób. Siłą rzeczy pobudzi to znacząco gospodarkę, a więc skorzystamy wszyscy.

Popatrzmy na liczby z zeszłego roku. Całość dochodów budżetu państwa to 682 mld zł. Podatek dochodowy pobierany od ludzi (PIT) wynosi 102 mld zł, z czego szacunkowy dochód PIT od I. progu podatkowego (95%) społeczeństwa wynosi około circa 23 mld zł, a szacunkowy dochód PIT od II progu podatkowego (5%) społeczeństwa około circa 79 mld zł. 23 mld zł (z 682 mld) daje 3,3% całego budżetu Polski opłacane przez 95% produkcyjnego, pracowniczego społeczeństwa. Żaden przedstawiciel tej grupy nie zarabia więcej niż 10 tys. miesięcznie (brutto).

Należy wziąć pod uwagę, że ten szacunek (23 mld) jest mocno zawyżony choćby poprzez fakt nieuwzględnienia ulg i odliczeń (rząd nie czuje się w obowiązku udostępniać tych danych publicznie).

Widać wyraźnie, że podatek od dochodów Polaków (tych nie najbogatszych) stanowi zaledwie mały ułamek całości dochodów państwa. I gdyby się chciało, z łatwością można by ścieśnić rozdmuchany budżet, aby ułatwić życie niezamożnym ludziom. Same wydatki na pomoc Ukrainie w każdym z ostatnich 3 lat wynosiły średnio 19 mld zł. NBP w latach 2020-2021 wydrukował z powietrza 144 mld na poczet zakupu obligacji rządowych, aby wesprzeć budżet państwa (przy okazjonalnym zarobku banków komercyjnych, a jakże!).

Tutaj dłuższa dygresja. Taki dodruk oczywiście wygenerował dość mocno zauważalną inflację — ale jak profesor Glapiński z wielkim znawstwem ekonomicznym stwierdził, inflacja była winą Putina… Oczywiście profesor zdaje sobie sprawę, jak się rzeczy mają, nie bądźmy naiwni. Pytanie dlaczego tak mówił i kto mu to kazał. Ale to już inna 'bajka’.

W budżecie na rok 2025 cały szacowany dochód z PIT wynosi również 102 mld zł. Gdzie całość deficytu jest rekordowa dla postkomunistycznej Polski zarówno strukturalnie (brak niemal 1/3 środków budżetowych) jak i nominalnie, gdyż równa się 289 mld zł. Za ten niezrównoważony budżet ktoś zapłaci, a tym „ktosiem” będą Polacy. Albo w formie inflacji, czyli tzw. ukrytego podatku, wiążącego się z rozmyciem wartości posiadanych środków pieniężnych — wskutek ich nadmiaru/nadpodaży na rynku. Albo poprzez nadmierną ilość kredytów, od których odsetki będą wykańczać przyszłe państwowe budżety. Czyli przerzucanie problemu na przyszłość przy jednoczesnym jego nawarstwianiu.

Ciekawe ile z tego deficytu sfinansuje NBP poprzez ponowny dodruk pustego pieniądza. A że gros z tego będzie finansowane przez emisję Obligacji Skarbowych, jest niemal pewnikiem, że bank centralny będzie je odkupywał na rynku wtórnym. Nie chcę krakać, ale być może prawdziwa inflacja (wyższa niż ta obecnie) dopiero przed nami i będziemy za nią mogli podziękować dzisiejszemu rządowi.

Wracając do tematu, idąc dalej w poszukiwaniu dochodów zamiennych, to wraz z duchem czasów można by pokusić się o użycie ceł na wybrane produkty. Minimalne i nieznacznie odczuwalne dla przemysłu 1% cła na polski import (1440 mld) dałyby około 15 mld zł dla budżetu.

Można? Jak się chce to oczywiście, że tak. Ale po co. Jak to mawiał u Sowy imć Morawiecki, Polacy mają harować za miskę ryżu i jeszcze dziękować za to. Nie było tak? Dlaczego polski rząd w pierwszym rzędzie nie myśli o swoich obywatelach, którym ponoć służy. Ciężko to zrozumieć nie uciekając się do różnych teorii popularnie zwanych spiskowymi.

Zastanawiające jak to w takim razie jest, że to niby wszystko takie oczywiste, więc gdzie tkwi haczyk. Wszyscy są zaślepieni? Politycy wraz z wiodącymi ekonomistami? Patrząc, jak to się działo za czasów pandemicznych, to już mnie nie dziwią mechanizmy kształtowania się konsensusu w danych dziedzinach ludzkiej aktywności.

Wielu ekonomistów odrzuca z marszu taki pogląd drastycznej redukcji podatków, powołując się na mityczne tzw. „negatywne bodźce do pracy”, które by powstały w wyniku eliminacji podatków. Większość ekonomistów, o ile nie należy do liberałów spod sztandaru Miltona Friedmana, to zazwyczaj zadowala się tym na poły religijnym dogmatem. Nie próbując nawet zastanowić się nad jego sensownością pod różnymi kątami.

Gdyż negatywne bodźce mogą mieć rację bytu i powinny być rozpatrywane wyłącznie w kontekście zniesienia wszystkich, wszelakich podatków. Czyli coś, co jest skrajnie mało wykonalne w dzisiejszej rzeczywistości. Stąd uważam, że powoływanie się na te ustalenia jest formą manipulacji. I to, że jest ona tak skuteczna w swej propagandzie, wystawia dość kiepską ocenę mainstreamowym ekonomistom. Zarówno pod względem merytorycznym jak i moralnym — zależnie po której stronie wiedzy stoją.

Obecna partia rządząca kanclerza Tuska proponowała coś częściowo podobnego, zanim została wybrana do reprezentowania narodu polskiego (tzw. Obietnica wyborcza) w formie zwanej rozszerzoną kwotą wolną od podatku. Zarabiasz do 60 tysięcy rocznie = nie płacisz. To było ponad rok temu, na jesieni 2023.

W kwietniu 2024 premier pokazowo zobowiązał swojego ministra do zaczęcia prac nad tym projektem. W październiku stwierdzono, że chyba nie da rady tego przeprowadzić, gdyż koszty wyniosą 40 mld, choć ekonomiści dowodzili, że spokojnie można zejść do 31 mld (cytując ich za Money.pl). W lutym, na dzień dzisiejszy, rząd skapitulował, nie da rady spełnić tej obietnicy, koszty określił na 56 mld (pewnie uwzględnił w tym wzroście drastyczną inflację, którą, jak wspomniałem, zapewne rozpęta), a ponieważ mamy wydatki na wojnę (autentyczne słowa!), to trzeba z niej zrezygnować.

A jednak znowu wina Putina. Tym razem odpowiada on za niespełnienie kiełbasianych obietnic Tuskogangu.

Sądzę, że będzie dość wymowne, gdy sparafrazuje pewnego kołchozowego dygnitarza objeżdżającego swego czasu powodziowe tereny: „Nie ja wam wybierałem premiera”.

Autorstwo: grohmanon
Źródło: WolneMedia.net

image_pdfimage_print

TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

13 komentarzy

  1. Grohmanon 10.02.2025 14:06

    Jako uzupełnienie, oto główne założenia „negatywnych bodźców”, wynikających ze zniesienia podatków, jak to jest przynajmniej powielane w głównym nurcie nauk ekonomicznych. Znalezione w sieci:

    „Niektórzy ekonomiści uważają, że zniesienie podatków mogłoby prowadzić do negatywnych bodźców do pracy. Główny argument opiera się na kilku kluczowych założeniach:

    1. **Brak finansowania usług publicznych** – Podatki finansują infrastrukturę, edukację, opiekę zdrowotną i system prawny. Bez nich państwo musiałoby znaleźć alternatywne źródła finansowania lub ograniczyć te usługi, co mogłoby obniżyć jakość życia i stabilność gospodarczą.

    2. **Ryzyko pogłębienia nierówności** – W gospodarce rynkowej podatki (zwłaszcza progresywne) pełnią funkcję redystrybucyjną. Ich brak oznaczałby, że bogatsi akumulowaliby coraz większe majątki, podczas gdy biedniejsza część społeczeństwa miałaby ograniczony dostęp do zasobów i usług.

    3. **Zmniejszenie motywacji do pracy wśród klasy średniej i niższej** – Jeśli podatki finansują np. ubezpieczenia społeczne czy edukację, ich brak mógłby oznaczać wyższe koszty życia. W konsekwencji ludzie mogliby być mniej skłonni do podejmowania pracy legalnej lub bardziej skłonni do pracy w szarej strefie.

    4. **Problemy z finansowaniem instytucji wspierających gospodarkę** – Państwo inwestuje w badania, rozwój, ochronę rynku i stabilność finansową. Brak tych działań mógłby prowadzić do mniejszej innowacyjności i wzrostu gospodarczego.

    5. **Paradoks motywacji do pracy** – Niektórzy ekonomiści argumentują, że brak podatków mógłby prowadzić do sytuacji, w której osoby zamożne, które osiągnęły już wysoki poziom życia, miałyby mniejszą motywację do dalszej pracy, skoro nie musiałyby obawiać się opodatkowania dochodów czy majątku.

    Oczywiście istnieją także argumenty przeciwne – niektórzy twierdzą, że niższe podatki mogłyby zwiększyć aktywność gospodarczą. Jednak większość współczesnych gospodarek opiera się na modelach, w których podatki pełnią istotną rolę w stabilizacji rynku pracy i zapewnianiu bodźców do jego funkcjonowania.”

    Teraz proszę to porównać do propozycji zniesienia podatków dla niezamożnych (jakoś tak to się dziwnie złożyło, że to 95% aktywnych zawodowo Polaków) i powiedzieć mi, że to nie jest manipulacja powoływać się na te 'bodźce’ w kontekście argumentów z powyższego artykułu.

  2. Doctor Who 10.02.2025 17:36

    @Grohmanon

    Ad. 1
    Podatki aktualnie ograniczają ludzką samodzielność i są marnotrawione.

    Ad. 2
    Im bardziej zasobny podatnik, tym mniejsze płaci podatki.

    Ad. 3
    Ubezpieczenia społeczne i edukacja państwowa są zadłużone i miernej jakości.

    Ad. 4
    W Chinach, USA, itp tak, nie w Polsce. Artykuł jest o Polsce.

    Ad. 5
    Obawiamy się podatków marnotrawionych i niekorzystnych dla nas.
    Nie obawiamy się podatków korzystnych dla nas.
    Niestety mamy strukturę podatkową o jakiej w tym punkcie napisałeś.

    Powyżej napisałem z uzasadnieniem, że nie jest manipulacją powoływanie się na negatywne bodźce w kontekście artykułu (szczególnie w kontekście i sytuacji Polski).
    Co prawda uzasadnienie jest skrótowe, kapka pomyślunku pozwoli załapać trend i dopisać je w formie bardziej rozbudowanej.

    Wystarczy włączyć myślenie.
    Tym razem przed lekturą Twojego komentarza prewencyjnie zjadłem kolację. Zatem byłem w stanie nadal funkcjonować poprawnie.

  3. pikpok 10.02.2025 19:26

    Taka ciekawostka, najpierw oddali nasze złoża miedzi i gazu, a teraz obniżają im podatek.
    By szybciej i skuteczniej nas okradano?
    Taki POPiS
    https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9736074,zmiany-w-podatku-miedziowym-domanski-chcemy-aby-obowiazywaly-dluzej.html

  4. Grohmanon 11.02.2025 00:11

    Jeszcze raz, tytułem do-objaśnienia, gdyż może to wydawać się niejasne.
    Tzw. „negatywne bodźce” (zacytowane w 1 komentarzu) są argumentem przedstawianym w kręgu ekonomistów jako riposta na propozycje zniesienia podatków lub ich znacznej redukcji.

    Jednak rzadko kiedy, a w Polsce jak do tej pory NIGDY nie rozpatrywano tej propozycji w kategoriach częściowego zdjęcia ciężaru podatkowego z obywateli, a nie całościowego. W tym wypadku tę część stanowi 95% populacji pracowniczej, której podatki zgodnie z wyliczeniami wynoszą ca’ 3% budżetu.

    I zgodnie z tezami artykułu po zniesieniu tych podatków, przedstawiono alternatywne wizje ich pokrycia (cła, cofnięcie pomocy zagranicznej [vide Polish USAID…], obligacje NBP czy zwykłe zmniejszenie rozdmuchanego budżetu).

    Tak więc przy większości wypadków zniesienie podatków dla wymienionej grupy społecznej NIE spowoduje albo w ogóle zmniejszenia dochodów albo jeżeli tak, to będzie to skromna redukcja, rozłożona proporcjonalnie na wszelakie resorty, więc mało odczuwalna. W przeciwieństwie do mocno odczuwalnej wolności podatkowej większości pracujących obywateli.
    Czym jest 20 mld w obliczu ponad 900 mld wydatków? Gdzie idą te wszystkie pieniądze, tak naprawdę? To dlatego nie dawno napisałem, że chętnie widziałbym, tu Elonową brygadę odchudzającą.

    Tak więc skoro wpływy zostaną załóżmy utrzymane, NIE będą miały miejsca z pkt. 1 i 4 mówiące o jakiś problemach finansowych czy ogólnie braku finansowania usług publicznych.

    Punkty 3 i 5 mówiące o braku motywacji do pracy są kuriozum, gdyż wzrost dochodów i świadomość, że państwo nie będzie ci więcej zabierać raczej spowoduje większą motywację (chęć) do wykonywanej pracy.
    Owszem spadnie motywacja do szukania kolejnych prac, pośród tych którzy nie mogli wyżyć z jednego etatu. Ale to chyba dobrze, czy nie?

    Jedyny istotny brak motywacji może wystąpić wśród 5% najbogatszych pracowników w Polsce. To można by rozwiązać poprzez rozciągnięcie progresywnego (stopniowo zwiększanego w ich progu) podatku. Ale niezależnie od tego rozwinięcia postulowanego w artykule pomysłu, podejrzewam, że jakby nie było ci najbogatsi raczej nie porzucą swoich lukratywnych stanowisk, nie ma o co się tu bać.

    A co do pktu 2, mówiącego o pogłębieniu nierówności i o tym, że bogatsi będą bogatsi – to chyba samo przez się rozumie się, jaki to ABSURDALNY argument w kontekście zniesienia podatków dla osób niezamożnych!
    Będzie dokładnie odwrotnie. Bogatsi i tak będą się bogacić, bo kapitał w rynkowej gospodarce NIEspołecznej zawsze daje ogromną przewagę. Ale Ubożsi przynajmniej nie będą bezlitośnie skalpowani z tego co ledwo udaje im się zebrać.

    Podsumowując, powtarzając za sobą, powoływanie się przez ekonomistów na „negatywne bodźce” w kontekście zniesienia częściowych podatków jest ABSOLUTNĄ manipulacją, choć słowo = oszustwo jest tu być może nawet bardziej na miejscu.

    Ale co tu się dziwić, z przykrego doświadczenia wiem, że w Polsce kształcenie ekonomistów jest na dramatycznym poziomie, a ich wiedza jest równie odpowiednia. Nawet podstawy, typu zrozumienie czym jest inflacja i jak ona działa jest często poza zakresem pojmowania większości szeregowych, wytresowanych ekonomistów.
    Oczywiście elyta pokroju Balcerowiczów czy Glapińskich doskonale rozumie meandry funkcjonowania tego opresyjnego systemu i dlatego robi co może, aby jak najmniej ludzi podzielało tę wiedzę.

  5. Doctor Who 11.02.2025 00:21

    Zmniejszenie podatków = spadek dochodów państwa skorelowany ze spadkiem obciążeń podatnika.
    Nazwa obciążeń jest nieistotna. Nazwa to podatki, cła, przesunięcie obciążenia finansowego w przyszłość ( obligacje, kredyty), opłaty. itp. Samo zmniejszenie podatków i wyrównanie zmniejszenia wpływów np. cłami, tylko przesunie koszty z jednej grupy podatników na inną.

  6. Grohmanon 11.02.2025 00:41

    Doctorku, niemal wystarczyłoby na ten przykład obciąć Ukrainie dotację niemal 20mld rocznie, aby Polskie społeczeństwo w swej zdecydowanej masie mogło zostać uwolnione od ciężarów podatkowych skalpujących dochód.

    Jak rozumiem jesteś z tych, którzy wolą wspierać inne narody kosztem naszego, a także wspierać politykę ucisku obecnych władz w stosunku do społeczeństwa. W porządku, szanuję za szczerość swoich poglądów i nie krycia się ze wspieraniem oprawców.

    A swoją drogą, nawiązując do Twoich komentarzy, jakbyś czasem zamiast uderzać łyżką w zupę, aby tylko siać ferment, postarał się coś z pozycji konstruktywnej napisać, to talerz ze stołu ci nie spadnie.
    Zapewniam.

  7. Doctor Who 11.02.2025 05:55

    Uroczy Grohmanonku, toż pisałem o zaprzestaniu marnotrawienia wpływów budżetowych.

    Obejmuje to także obcięcie dotacji na nierentowne inwestycje, np. w postaci dotacji ukraińskich.
    Trudno to nawet nazwać inwestycją, jest to raczej darowizna. Przeciwskuteczna.

    Nie, nie jestem z tych.

    Ad. 3 Wystarczy czytać ze zrozumieniem.
    Zapewniam.

    Co więcej organ zarządzający wysokością podatków, obciążeń wydaje się pomijać wnioski z krzywej Laffera (poza Optymalizacja z punktu widzenia aparatu urzędniczego). Możliwe zatem, że decyzje o wysokości podatków są uzasadniane innymi celami niż wpływy budżetowe.

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Krzywa_Laffera
    Interesujące jest od : Krzywa Laffera w praktyce i dalej.

  8. pikpok 11.02.2025 07:36

    Norwegowie żyją na bardzo wysokim poziomie mając wysokie podatki i własne zasoby. Nasze zasoby sprzedajne świnie oddają innym i obniżają im dodatkowo podatki. Skończymy tak jak tu ? https://wolnemedia.net/zabojcze-zloto-boliwii/
    Globalne pasożytdy niszczyły całe kraje by dobrać się do złóż i nadal to robią, a nasze sprzedajne świnie oddają im bez naszej wiedzy, nie konsultując się z nami – traktują nas jak tresowane małpy. Widać ludziom wydaje się, że będziemy żyć na kredyt tak jak teraz. A dług wciąż rośnie, ciekawe jak długo.

  9. emigrant001 11.02.2025 12:31

    @Grohmanon
    uprościł bym twój wywód do spalenia urzędu skarbowego:) każdego, pzdr.

  10. pikpok 11.02.2025 12:39

    @emigrant001 tak z ciekawości, do jakiego kraju wyemigrowałeś, jakie są tam podatki i socjal ?
    W Polsce jest wciąż wielu takich co pracuje na zachodzie czy w Skandynawii, a tu żyją z tego wraz z rodziną – sporo pieniędzy tu zostawiają.

  11. emigrant001 11.02.2025 13:31

    Do Irlandii 21 lat temu. Smutno mi patrzeć jak ten kraj od około pięciu lat stacza się na dno ludzkiego rozumu. Mimo, że kwota wolna od podatku to 20 000€ ale od zarobków powyżej 40 000 € płacisz 40%. Minimalna to 13.5€, czyli coś około 2376€ miesięcznie, podatek coś około 5-7% od tej kwoty. Jak nie masz „swojego” mieszkania w kredycie to żyjesz za taki cash bardzo biednie, ale jak musisz to odkładasz:) Socjal to nie wiem, ale po tych co z niego żyją jest bajeczny:) Ukr do września zeszłego roku dostawał z moich podatków zasiłek 234€ tygodniowo + 800€ miesięcznie dopłaty do mieszkania:) Razem około 1829€ miesięcznie za to, że jest:) Też bym tak chciał ale nie jestem ukr:) a ukrów w Irlandii jest ponad 100 000. W Irlandii payslip jest tygodniowy ale przeliczyłem ci na miesięczny, żeby było po polsku:) pzdr.

  12. emigrant001 11.02.2025 18:25

    @Grohmanon
    Czy jesteś już dorosły?

  13. Grohmanon 12.02.2025 21:28

    Nie posiadam tutaj odpowiednich kompetencji, aby egzekwować od innych przestrzeganie regulaminu, czyli pisanie komentarzy NA TEMAT związany z artykułem. Inni za to odpowiadają.

    Lecz, jako autor czuję się w obowiązku uprzejmie PROSIĆ, aby co poniektóre osobistości nie zamieniały możliwości niemoderowanej wolności wypowiedzi w towarzyską tablicę ogłoszeń, na której szukają kolegów do zabawy w piaskownicy.
    Dziękuję za uwagę.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.