Liczba wyświetleń: 733
W obliczu rosnącej presji, by ograniczyć stosowanie chemicznych środków ochrony roślin — zwłaszcza toksycznych herbicydów, takich jak Roundup — naukowcy przyglądają się alternatywnym metodom ochrony upraw. Jak podaje PAP, według najnowszych badań opublikowanych w piśmie „Agriculture Ecosystems & Environment”, pasy kwiatowe wysiewane wzdłuż pól mogą zwiększyć obecność naturalnych wrogów szkodników aż o 70%.
Metaanaliza 24 badań przeprowadzona przez naukowców z Uniwersytetu Kopenhaskiego pokazuje, że różnorodne pasy kwiatowe — zwłaszcza te zawierające co najmniej dwa gatunki roślin — skutecznie przyciągają drapieżne owady, takie jak biedronki, bzygi czy złotooki. „Nasze badanie potwierdza, że różnorodność się opłaca. Im więcej gatunków w pasie kwiatowym, tym więcej naturalnych wrogów na polu” — powiedziała PAP adiunkt Lene Sigsgaard.
Co więcej, jak zauważa główna autorka badania Nika Jachowicz, z każdym dodatkowym gatunkiem liczba naturalnych wrogów wzrasta średnio o 4,1%. Kwiaty, takie jak krwawnik, stokrotka czy margerytka, nie tylko przyciągają owady, ale też zapewniają im pokarm w postaci pyłku i nektaru, umożliwiając przetrwanie w trudniejszych warunkach.
W kontekście ekologii i ochrony zapylaczy pojawia się pytanie: czy kwiatowe pasy to nie tylko skuteczniejsza, ale i bezpieczniejsza alternatywa dla chemicznych pestycydów? Nie tylko ograniczają toksyczne substancje w środowisku, ale też wspierają populacje pszczół i innych zapylaczy. A więcej pszczół to więcej miodu — to korzyść nie tylko dla przyrody, ale i dla pszczelarzy oraz całego łańcucha żywnościowego.
Co ciekawe, niektóre gatunki wysiewane w pasach kwiatowych (np. margerytki, krwawniki) mają również wartość rynkową w branży kwiaciarskiej. Oznacza to, że rolnicy mogliby nie tylko chronić swoje uprawy w sposób ekologiczny, ale też sprzedawać kwiaty jako surowiec dla florystów i przemysłu ozdobnego. To pomysł na „upieczenie wielu pieczeni na jednym ogniu” — pasy kwiatowe stają się więc nie tylko rozwiązaniem dla ochrony środowiska, ale też dodatkowym źródłem przychodu.
Nie można jednak zapominać, że każde rozwiązanie ekologiczne, które zmniejsza użycie chemicznych środków ochrony roślin, może być postrzegane jako zagrożenie przez wielkie międzynarodowe koncerny agrochemiczne. Firmy sprzedające pestycydy zarabiają miliardy dolarów rocznie — i mają za sobą silne lobby, które może próbować torpedować rozwój alternatywnych metod, takich jak pasy kwiatowe, by chronić swoje interesy.
Choć Unia Europejska chce zmniejszyć stosowanie pestycydów o 50% do 2030 roku, według badaczy pasy kwiatowe mogłyby być szerzej stosowane, gdyby rolnicy mieli łatwiejszy dostęp do dotacji. „Słyszymy od rolników, że trudno uzyskać dotacje na pasy kwiatowe, częściowo dlatego, że przepisy są skomplikowane” — zauważa Jachowicz w rozmowie z PAP.
Czy to początek końca dla Roundupu i innych chemikaliów? Czy kwiaty okażą się nowym, naturalnym sprzymierzeńcem rolników w walce ze szkodnikami? A może presja wielkich korporacji zatrzyma tę zieloną rewolucję, zanim się na dobre rozpocznie?
Autorstwo: Aurelia
Ilustracja: WolneMedia.net (CC0)
Na podstawie: PAP
Źródło: WolneMedia.net
Kiedyś rolnicy sadzili pomiędzy polami pasy miedzy z roślinami, które szkodnikom bardziej smakowały od zbóż. Podobny pomysł, ale innowacją jest, że kwiaty mają przyciągać smakoszy szkodników, a nie kierować szkodniki do innej „stołówki”.
Ale co ma wspólnego ze sobą stosowanie herbicydu w walce ze szkodnikami?
Kwiaty wabią naturalnych wrogów szkodników, które je zjadają. Przecież o tym napisano.
No dobrze, ale Roundup nie jest pestycydem tylko herbicydem. A tu chodzi o plan zmniejszenia używania pestycydów. Z Roundupem, czytaj glifosatem – bo to on jest substancją czynną w Roundupie jest inny problem. Glifosat jest składnikiem tzw. desykantow, czyli środków chemicznych używanych przed zbiorem do oprysku zbóż. Pozwala to na równomierne wysuszenie plonów, dzięki czemu możemy wszystko zebrać w krótkim czasie, nie patrząc na pogodę. I takie oto zborze, oblane glifosatem na kilka dni przed zbiorem trafia do młynów a później do pysznych wypieków. Smaczne, pyszne i zdrowe chlebki.
„(..)trudno uzyskać dotacje na pasy kwiatowe, częściowo dlatego, że przepisy są skomplikowane”. – Chryste Panie, co z tymi ludźmi porobiono?! – na wszystko muszą dostać dotacje. W ten sposób sami uzależniają się od organów państwa, a ci ostatni dostają narzędzie do ich kontroli. Nie ma darmowych obiadów. Dotacje i kredyty .. nigdy nie wyzwolicie się spod jarzma wszechobecnej kontroli, zawsze oni będą chcieli coś w zamian np. musowe ugorowanie.